Turniej, z perspektywy organizatora, uważam za udany, chociaż odczuwam po raz kolejny i kolejny, niedosyt związany z małą frekwencją lokalnych graczy, myślałem, że zgodnie z zapowiedziami, w wakacje będzie zjawiać się Was więcej, ale cóż, życie, termin też nie dla wszystkich trafiony, ale już wkrótce, zapewniam, odbędzie się następny Wakacyjny Turniej, zarazem ostatni podczas wakacji i na starej ban liście.
Turniej:Idea gry Dark Worldem narodziła się dzień wcześniej, w godzinach wieczornych, skoro okazało się, że nie będzie Wiśni, postanowiłem zaskoczyć wszystkich, którzy spinali przed Fistami tak mocno, że mimo różnicy paru liter w nazwie, bolały ich tyłki.
Z deckiem na prawdę nie miałem zbyt wielkiego ogrania, ani nie miałem okazji spotkać grywalnej wersji w akcji, oprócz pojedynczego meczu z Lightdeckiem jakiś rok temu. Ograłem go trochę na DevPro, potestowałem parę buildów i nadal kompletnie nie przekonany do mojej idei postanowiłem kontynuować farsę aż do końca.
Dzięki mikiemu udało mi się pozyskać niezbędnego Draggeda, dzięki bardzo! (niestety, nie mogłem zbudować najlepszej obecnie wersji DW, a szkoda)
Round 1 vs. Jona (Chaos)
Bałem się okropnie swoich wciągów, na Dev były okropne i 70% gier kończyło się kompletnym dedem od samego startu. Ku mojemu zaskoczeniu rączka w G1 wyglądała słodko, od razu zacząłem kontrolować rękę oppa, mimo że kostka w plecy. Mille miał średnie, co mnie ratowało, bo Snowwy nie raczyły zbytnio podchodzić, w G2 oberwałem w cycki, w G3 totalny missplay miesiąca w moim wykonaniu, tak się spiąłem postawą mikiego i sapiących obok graczy, że po wysypie na wygraną grę, zaatakowałem Reda i Pulsara, w kolejności haniebnej, jak jakiś debil. na Cowboya nie było co liczyć, tymbardziej, że pożyczyłem go marasowi, więc domyśliłem się, że mordę będę miał sklepaną.
LOSE
Round 2 vs. Auron (DW)
Mirror match, jak zawsze bekowy, jedna wielka spina co kto trzyma w łapie, G1 na siłę dla mnie, w G2 męczyliśmy się okropnie jakieś 20min, ostatecznie trochę zaryzykowałem, udało się sypnąć Graphę i odpalić EEV, ubiłem Mirror Force'a, kolega na topdecku dobrał Card Destruction, no to easy win, TGU po Lewaka i do przodu.
WIN
Round 3 vs. Maras (Tin Gadget)
Czego się spodziewać po tym decku, wysyp czwórek, więc albo kostka albo nic... więc nic... Niepotrzebnie mu pożyczyłem abyss dwellera, który wygrał mu obie gry xD. Zero odpowiedzi z mojej strony praktycznie.
LOSE
Round 4 vs. Kehen (DW)
Kolejny Mirror Match, build kolegi niestety kompletnie raczkujący, w obu grach nie mógł na nic odpowiedzieć, męczyłem się jednak parę tur, bo miał same poty na ręce, a jak przekonał się Rafał grapha oppa na pysk boli.
WIN
Ogólnie 2:2
Mogło być o o wiele lepiej, 3:1 w zasięgu ręki, jednak granie decka na dziko robi swoje, side składany w ferworze organizacji podczas zapisów, nawet nie zdążyłem znaleźć MST ;/. Jednakże zabawa przednia i właśnie o to chodziło, w końcu wakacje od YGO.
Jak połowa z nas pojawiłem się tam aby pohandlować i napić się dobrego piwka, udało się, kaska do przodu, a piwko zimniutkie i smaczne, pogoda idealna na wycieczki więc wpadajcie ludziska
.
Pominę już kompletnie beki które mieliśmy, trzeba było się pojawić
.
Dziękuję wszystkim za przybycie, może pojawią się fotki, a decklisty TOP4 pojawią się niedługo.