Jako, że porzuciłem Zolirexa na pastwę typa, który na swoją dziewczynę mówił "moja ty, k***a, blacharo j****a", popełnię post:
Primo -
Osada Galów Polska południowa stawia dzielny odpór
rzymskim najeźdźcom graczom z Mazowsza; hidan po raz kolejny rozrzucił konkurencję jak gnój po polu i wygrał.
Secundo - Tomo, I wanna play a game! Znajdź trzech Ainsleyów, którzy ukryli się w poniższym raporcie.
Tertio - Grałem mirrora na inne Ancient Geary. Że co. O.o
Runda 1, vs Tomo, True Dracain Invoksley
To musiało się stać, chociaż wynik był do przewidzenia, biorąc pod uwagę mój fart jeśli chodzi o dociąganie kart side'owanych pod konkretnego przeciwnika.
Zaczęło się od tego, że dostałem Ashkę na Catapultę, a potem było już tylko gorzej;
Magical Meltdown, Aleister, inwokacja i mamy
Invoked Mechaba.
Broniłem się, ale zaraz potem wszedł Diagram i
Dinomight Knight, the True Dracofighter. Wyczyściłem pole Dark Hole i użyłem efektu Catapulty, żeby z grave'a ustrzelić moje
Geartown i wstawiłem Reactora (tutaj zwarzywiłem, bo Dark Hole zniszczył także mojego
Silver Gadgeta, więc powinienem był wezwać
Gold Gadgeta z decka, a zapomniałem).
Niestety, Dinomight został wrócony z cmentarza na rękę i zaraz wszedł ponownie, przy okazji posyłając na grave ten śmieszny support do True Draco, który demoluje mi board jak schodzi.
W G2 grałem wszystkie
Graydle Eagle, Mask of Restrict,
Different Dimension Ground i Macrocosmos, jakie miałem w sidzie, ale nie zobaczyłem żadnej z tych kart, nie licząc smętnego graydle'a, który pojawił się za późno, aby cokolwiek zrobić.
Co do kolejności: zrobiłem Howitzera i zacząłem podpalać Tomo, a w jego turze rzuciłem mu Ashkę na Aleistera. Wystawił
Majesty Maiden, the True Dracocaster i zaczął kręcić kombo, używając dwóch Diagramów w jednej rundzie (aż z tego wszystkiego zapomniał, że Diagramy podbijają atak True Dracosom).
Kombinowałem po swojemu, szykując się do stawienia Chaos Gianta, ale wtedy jeszcze dostawił Master Peace'a, zdemolował mi backrow i skończył sprawę. 0:2
Runda 2, vs Zolirex, Palezoic Frog
Jak już kiedyś wspomniałem, turniej na którym nie gram przeciwko Zolirexowi to żaden turniej. Ostatnio nawet kombinowaliśmy, jak tu podbić grywalność Paleo, więc nie było to zaskoczeniem, że rzucił Subterrory w cholerę. Wielokrotnie kazał mi napisać w tym raporcie, że jest bardzo przystojny, a raz nawet dodał, że inteligentny; ja jednak postanowiłem, że nie będę kłamał ani koloryzował moich opowieści, zatem powstrzymam się od tego typu uwag.
Ancient Gear Howitzer pozwolił mi palić przeciwnika przez 3 bite tury, ponieważ żaden z nas nie mógł dobrać niczego dobrego i sytuację tę zmienił dopiero Gofu, dzięki któremu Zolirex wstawił
Decode Talkera.
Nie nacieszyłem się Reactroami długo, gdyż flipował je
Paleozoic Canadiami, a potem rozbijał wzmocnionym Talkerem.
Swap Frog dał mu Toadally i
Cat Sharka, które pojechały mnie directem za 4400; moją ostatnią nadzieją był Overload Fusion.
Ladaco mogło mnie jednak zanegować, dlatego rozproszyłem Zolirexa, długo deliberując o różnych outach, które chciałbym mieć; ewentualnie wydał się mi się dostatecznie rozkojarzony, zatem zagrałem mojego spella, nie dając mu czasu na otrzeźwienie.
"Yyyy, tak, wejdzie" - brzmiała jego odpowiedź, więc zanim zorientował się, co właśnie zrobił, rzuciłem na pole
Chaos Ancient Gear Giant, który zrobił mielonkę z jego potworów i zbił mu LP do zera.
W G2 dobrałem dwa Lost Windy i zasetowałem, co ocaliło mnie w jego turze, gdy wezwał ropuchę. Najpierw użyłem pierwszego
Lost Winda, żeby użył negacji, a potem drugiego, żeby zanegować negację.
Następnie strzeliłem w Geartown z tw-tw, wzywając Reactora. Chociaż jego efekt chroni go przed rzeczami w stylu Strike podczas demolowania backrowu, to nic nie mogłem poradzić na Ghost Ogre'a w pysk od Zolirexa.
On tymczasem znowu zmontował Decode Talkera z Gofu, który szybko zszedł wraz z kolejną ropuchą od Mirror Force'a. Przez parę rund dobieraliśmy po karcie, nie mogąc zrobić nic konkretnego - on, bo zbanishował sobie prawie wszystkie paleo przy pomocy
Pot of Desires, a ja, bo mój Extra Monster Zone był zablokowany przez
Heavy Armored Train Ironwolfa, który oberwał z
Floodgate Trap Hole.
W końcu zastała nas terminacja, kiedy udało mu się wstawić kolejną Toadally Awesome. Miał ponad 3000 przewagi w LP, więc scoopnąłem, nie mogą już nic zrobić.
W G3 ustawił sobie idealną defensywę - Drowning, Lost Windy, Solemn Strike (choć to trochę niepotrzebnie), jakieś Paleo i cośtam jeszcze, więc był przekonany, że wygra. Tylko że w mojej drugiej (i ostatniej w tym meczu) rundzie po prostu zrobiłem normal summon
Ancient Gear Hunting Hounda, paląc go za 600, potem wezwałem Howitzera, paląc go jeszcze za 1000 i oddałem turę, wygrywając. 2:1
Runda 3, vs smokaczka, Dino
Wygrał kostkę i zaczął od
Painful Decision (Megalosmasher X) i
Fossil Dig (chyba Oviraptor). Szybko wstawił UTC, którego jednak pozbyłem się
Ghost Ogre & Snow Rabbitem.
Wystawiłem kilka gear kart i szykowałem się do wstawienia Chaosa, ale Oviraptorem wrócił sobie UTC na planszę i zablokował mi fusion summon, flipując Hounda do face-down. Potem dodał
Evolzar Laggia i było pograne.
W G2 trochę się wkurzyłem, bo miałem w side decku 8 kart na dino i nie podeszła ani jedna przez cały duel. W każdym innym przypadku skakałbym ze szczęścia, bo udało mi się w pierwszej rundzie wstawić CAGGa i Reactora na dodatek... Ale dino deck takim przypadku po prostu wstawia UTC i jest po problemie. Kiedy zobaczyłem, jak jego cholerstwo zjada mojego bossa bez popity, nie mogłem wydobyć z siebie ludzkiej mowy, poprzestając na gardłowych odgłosach a la "urkk yel snia ghr", jakbym się dławił.
A, pojawił się też jajkotoken z
Lost World. Znowu jeszcze dołożył Laggię, która zanegowała mojego Dark Hole'a i pozostało mi tylko scoopnąć. 0:2
Runda 4, vs Gilotyna, Ancient Gear
W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewał, ale na turniej przyszło aż dwóch wariatów z Ancient Gearami. Przy czym jego talia jest wciąż "under construction", chociażby z tego powodu, że brakuje jej extra decku. Pomimo tego pierwszą grę wygrał! Wiązało się to z moim brickiem - z grywalnych kart miałem na ręce tylko 2 Hunting Houndy, z których zrobiłem Howitzera i przystąpiłem do palenia.
Wystawił
BOXera, ale nie mógł się przebić przez obronę, więc paliłem dalej. Wtedy jednak uruchomił
Geartown i z jego efektu
Ancient Gear Beast, które zniszczyło Howitzera, nie pozwalając mi wezwać niczego z decku. Wciąż nie mogłem dobrać potwora, a Beast śmiał się z mirror force'ów, więc w końcu mnie dojechał.
W G2 ponownie użyłem tw-tw do wysadzenia mojego geartowna po reactora i zacząłem dewastować jego backrow. Użył jakiejś ciekawej karty, która każe nam się wymienić ze sobą po jednej karcie z decku - dostałem
Gravity Bind, a oddałem mu Power Bond, więc w sumie żaden nic nie zyskał. Dostawiłem drugiego Reactora i wygrałem.
W G3 wziąłem sprawę na poważnie i zacząłem od mojego boss monstera, na którego jedyną odpowiedzią w jego decku byłby Reactor/Golem z Limiter Removalem, których nie dobrał. Po meczu udzieliłem paru wskazówek na temat napieprzania Ancient Gearami i aż jestem ciekawy, co będzie dalej. 2:1
***
Z nagród padły, m. in. Agnimazud, 2 Lithosagymy, Broadbull, Winter Cherries, Navigation, Circle, Drowning i ropucha. Sam zgarnąłem pre-pre i puszkę, a z osobnych boosterków także
March of the Dark Brigade i field do Trickstarów. Najlepszy tekst turnieju należy do Vieta, który krokiem a la Jack Sparrow mija nas z butelką piwa w jednej ręce i papierosem (jeszcze nie zapalonym) w drugiej, po czym rzuca: "Fajnie tu macie. U nas nie można upijać się na turnieju."
