Jako, że tym razem mi się udało, popełnię post:
Primo - Sneaki są całkiem zabawne, ale tylko jeżeli wydropi się kombinację umożliwiającą jakiekolwiek, chociażby podstawowe, koherentne zagrania, w przeciwnym razie lepiej sobie odpuścić. W każdym razie, dzisiaj szczęście się do mnie uśmiechnęło i zacząłem brutalnie gwałcić każdego, kto stał mi na drodze do maty.
Secundo - DZIESIĘĆ boosterów i ani jednego linka?!? Oh, come on!
Tertio - Ponieważ mój dotychczasowy zombie deck nie zadziałałby dobrze pod nową mechaniką, a Vendreadów jeszcze nie skleciłem, postanowiłem zagrać bardziej dla funu i wyjąłem mój ulubiony (estetycznie) archetyp, czy Ancient Geary. W zasadzie grało się nimi podobnie co zombie, czyli "albo dobre kombosy od samego początku, albo brick". W pewnym sensie grałem AG także w sneaku, ponieważ moja taktyka opierała się na wezwaniu
Ancient Gear Golem - Ultimate Pound.
SNEAK
Runda 1, vs. Sachi
Chociaż tym razem wyciągnąłem znacznie lepsze karty, to wciąż moim MVP pozostawał
The Ascended of Thunder. W G1 Sachi, aby nie dawać mi 5000 LP w prezencie, zdjął go
Vendread Reoriginem, co jednak okazało się poważnym błędem w sytuacji, w której nie miał innych Vendreadów w talii. Przyblokował sam siebie na wystarczająco długi czas, abym mógł bez problemu wstawić
Ancient Gear Golem - Ultimate Pound i przywalić za 3000 z piercinga. W G2 powtórzył się podobny numer, tylko tutaj zamiast atakować tokena wezwałem Trickstar engine (po AGG i Thunderze najprzydatniejsze karty, jakie miałem) i waliłem direct atakami. 2:0
Runda 2, vs. hidan
Wystawiłem jednego ze Stargra... World Chalice'ów (niech wasz szlag z waszymi tłumaczeniami), który spadł od efektu
Cyberse Wizarda. Wtedy ja zdjąłem go własnym Cyberse Wizardem. Przez chwilę byliśmy w klinczu, bo nie mogłem dociągnąć niczego, żeby przebić się przez 2100 obrony, więc zebrał 5 kart i wstawił
Wicked Acolyte Chilam Sabak. Nie pamiętam dokładnie, ale udało mi się go obejść przy pomocy Trickstarów. Głównie
Trickstar Lycoris i dwóch
Trickstar Lilybell. W G2 hidan miał bricka, zdarzyło mu się także odpalić field spella do Trickstarów, nie mając już Trickstarów w decku. Ale generalnie nikomu nie było go żal, bo wygrał już matę wczoraj. 2:0
Runda 3, vs. Zolirex
To była walka... no, nie powiem, że tytanów, ale na pewno dwóch ludzi napalonych na matę. Poza tym, turniej na którym nie gram przeciwko Zolirexowi to żaden turniej. Też dobrał świetne karty, aż Sachi i Bowlin zaczęli nazywać go "sneakowym rakiem", głównie za sprawą trzech sztuk
Launcher Commandera. Wszystkie trzy dobrał na dzień dobry w G1, ale ponieważ Launchery marnowały mu turowy normal summon, to udało mi się go dojechać Ascendedem, którego uchronił
Recall. W G2 obydwaj wezwaliśmy swoich Ascendedów, po czym szukaliśmy sposobu, jak tu nawzajem je sobie zdjąć bez podbijania przeciwnikowi LP. Przygotowałem sobie odpowiednie karty, poszedłem swoim
The Ascended of Thunder kamikadze w jego, po czym użyłem
Back to the Front. Zanim zdołał odpowiedzieć, poświęciłem obydwa Trickstary na Golema 2.0 i, mając dwa klocki w polu, wygrałem matę. 2:0
Generalnie większość obecnych osób przyznała, że mata to mata, ale najbardziej zazdroszczą mi pamiątkowego zdjęcia z Bengerem.
TURNIEJ
Runda 1, vs. Benger, Kozmo
To nie było jego "homeopatyczne" KozmoZoo, tylko pure Kozmo. Wygrałem kostkę i na dzień dobry zwarzywiłem, bo zapomniałem wstawić
True King of All Calamities przy pierwszej nadarzającej się okazji. Rzucił mi maxxa w środku kombosa i dobrał dwie karty, co w połączeniu z
Kozmotown ustawiło go do końca. Po kolei wchodziły: Dark Destroyer, Dark Eclipser i jeszcze jakieś trzecie kozmobydlę, które demontowały moje potwory i backrow. Kombinował potem coś ze
Kozmo Strawmanem, ale nadział się na Mirror Force... Co nic nie dało, bo tylko zbanishował zniszczone kozmo po więcej kozmo. Kozmo kozmo kozmo kozmo. Hodor. W G2 opuściła mnie nadzieja, bo zbrickowałem straszliwie (mogłem tylko walnąć dwa sety). Próbowałem go rozproszyć*, ale się nie udało. Aktywowałem po kolei
Light-Imprisoning Mirror,
Soul Drain i Lost Wind, ale kompletnie nie mogłem dobrać żadnego potwora, więc szybko się skończyło. 0:2
Runda 2, vs. Bowlin, Lightsworn
Bowlin był niepocieszony, kiedy odkrył, że nie może użyć twilightswornów ze sneaka na turnieju. Był niepocieszony jeszcze bardziej, kiedy na start dobrał wszystkie 3 Snowy. :D Wezwał jednego, a ja zrobiłem missa, bo z jakiegoś powodu uważałem, że ma tylko 1650 ataku i rzuciłem się na niego
Ancient Gear Knightem. Aby uratować się od blamażu odpaliłem w damage stepie Limiter Removal, ale i tak niesmak pozostał. Wezwałem wszystkie 3
Ancient Gear Reactor Dragon, po czym zacząłem masakrować jego fronttrow i backrow, ale przed OTK powstrzymał mnie ten cholerny Snow. W odpowiedzi zmontowałem VFD i na początku jego tury zablokowałem wszystkie Lighty. Bowlin nie przejął się tym i rzucił Raigeki. :( Wtedy dociągnąłem
Barrier Statue of the Drought oraz
Fossil Dyna Pachycephalo i biłem małymi atakami, zanim zdołał dobrać jakiegoś konkretnego Lightsworna. Szansa na zwycięstwo pojawiła się, gdy dobrałem Overload Fusion i wstawiłem
Chaos Ancient Gear Giant. W G2 na start dzięki Luminie i
Ties of the Brethren wyprowadził 4 różne Lightsworny w pole, ale wszystkie zginęły od jednego Dark Hole'a. Udało mu się wezwać Judgement Dragona, ale przy pomocy
Time-Space Trap Hole posłałem go z powrotem do decku. Zrobił dużą Minervę i bił mnie Snowami, ale w końcu wystawiłem 3 Reactor Dragony i wygrałem, mając tylko 150 LP. 2:0
Runda 3, vs. Sachi, Dark World
Tym razem w pierwszej rundzie wstawiłem True King of All Calamities, ale zaraz zszedł od CED. Przez chwilę trochę brickowaliśmy, ale zablokowałem go Statuą. Problem w tym, że nie miałem dla niej żadnej osłony, więc wystarczył zwykły
Beiige, Vanguard of Dark World do rozwiązania problemu. Konsekwetnie wezwał
Grapha, Dragon Lord of Dark World, na co ja odpowiedziałem Decode Talkerem, podbijając jeszcze jego atak do 2800... po czym zorientowałem się, że przez field spella do DW Grapha ma 3000 atk, a nie 2700. Oh well. Na szczęście podeszło Overload Fusion i wstawiłem mojego klocka, który nie zdołał dużo zrobić, bo w następnej turze zszedł od Graphy. Jakby tego było mało, Sachi odpalił
Eradicator Epidemic Virusa, który przetrzebił moje spelle, uniemożliwiając mi wystawienie nowych Reactor Dragonów. W G2 także zaczęło się od True Kinga, który zszedł od Graphy, a na pole został wezwany
Malefic Stardust Dragon. Następnie w przeciągu 1 tury mój przeciwnik odpalił 2x
Dark World Dealings i 3x
Dragged Down into the Grave, co pozwoliło mu dobrać wszystkie potrzebne karty i wyrzucić wszystkie moje przydatne. Miałem jeszcze szansę zatrzymać go trapami, ale wezwał
Divine Dragon Knight Felgrand, który tylko zaśmiał się na widok Lost Winda i mnie zjadł. 0:2
***
*Powtarzając za wczorajszym sneakiem hasło "nie wiem, jak wygląda gówniana ręka startowa, bo nie gram Kozmo".
Z dropów nie było nic godnego uwagi (resztki MACR i jeden Astral Pack, który chyba znalazł się za szafą). Na ile mi wiadomo, linki teraz trafiły się w większej ilości niż wczoraj (choć nie mnie T.T ), a z secretek padł Vendread Reorigin, który szybko nabyłem. Żadnego Firewalla, okazyjnie Missusy. Nowy zestaw wzbudził we mnie nadzieję na deck zombie, ale trochę może minąć, zanim go złożę, więc do tego czasu będę chillował się przy Ancient Gearach; chociaż zdecydowanie nie są tak udane, jak Dino, to jednak przyjemnie się nimi gra i przy odrobinie szczęścia potrafią przywalić tak, że nic nie zostaje. To w sumie tyle; aha, wygrał hidan, pokonując w finale Wiluszka, który na skutek swoich bricków niemal obrócił się w słup soli, ale na szczęście szybko się otrząsnął i przyznał, że południe dało odpór Warszawie. :P