Słowem wstępu- przyjemny turniej, miła atmosfera, ogólnie rzecz biorąc lubię przyjeżdżać do Wrocka, bo zawsze jest wesoło.
Przyjechaliśmy razem z Robem, przez lekkie problemy komunikacyjne spóźniliśmy się trochę, jednakże reszta poczekała na nas, za co bardzo dziękuję.
Postanowiłem zagrać drugi raz turniejowo talią, którą niedawno skompletowałem- Wormem. W przeciwieństwie do ostatniego turnieju w Częstochowie, gdzie mój wynik pozostawiał wiele do życzenia, teraz miałem kompletny extra deck, zatem byłem dobrej myśli. Z pozytywnym nastawieniem przystąpiłem do batalii:
1. Samanthar vs Minik (Fire King), kostka przegrana
Z poczynionych notatek widzę, że G1 przebiegło dość gładko, 6300:0, Opp był systematycznie bity przez moje robaki i nie miał outów.
G2- podobnie jak w G1 systematycznie obijałem Oppa wormami, niestety gdy miałem już kończyć grę (sypnąłem się z wszystkiego) i zapewnić sobie zwycięstwo, to odkryłem, że pomyliłem się w notatkach i Minikowi zostało 2400 LP, nie 1800, zatem zostało mu 600 LP. Ten błąd kosztował mnie grę, gdyż oberwałem Blasterem, którego już potem nie miałem jak zdjąć.
G3- Weszliśmy w terminację, Minik wbił mi więcej dmg, zatem wygrał. Chyba poszedł tu jakiś dziki BoM na mojego monstera, który mnie pogrążył, bo pamiętam zawodzenie zgromadzonych graczy.
Wynik w dużych: 0-1
Wynik w małych: 1-2
Ogólnie bardzo przyjemna bitwa, dzięki i pozdrawiam.
2. Kasztelan de la Mielnik vs Leo (Zombie z dzikimi techami, Blackwingi, Traptrixy bodajże), kostka przegrana
Byłem trochę zły na siebie z powodu poprzedniego missa, który kosztował mnie grę, zatem chciałem odpokutować wygrywając kolejną grę. Trafiłem na Lea, który, wedle poczynionych notatek, w G1 zrobił mi straszne porno (Mezuki, Gobliny, Lavalval Chainy, Endless Decay i ogólnie zrobiło mi się przykro, jak zobaczyłem cały ten spam), nie miałem jak tego zatrzymać, dostałem do 0.
G2- tutaj z kolei odwdzięczyłem się tym samym, wygrywając do 0- z notatek widzę, że obijałem systematycznie Oppa Xexem i jemu podobnymi, Leo nie mógł dociągnąć potworów, miał jednak spory backrow, który udało mi się w miarę zbić MST-kami i Offering to the Snake Deity.
G3- terminacja again, Wilczy łzy wylewał nad moją grą, wianuszek graczy zebrał się dookoła nas, gdyż wszyscy już pokończyli swoje partie. Z tego co widzę, to najpierw zadałem jakieś nieznaczne obrażenia, by w 2 turze terminacji trybutnąć Yagana po Worm Kinga, który dostał Honesta i zbił monstera Lea, sprowadzając go do poziomu 5000 hp. Leo próbował coś kombinować z Blackwingami, które miał na polu, ale nie mógł już zadać mi takich obrażeń, zatem gra zakończyła się moją wygraną. W G3 popełniłem też jakiegoś missa z lancą, jednakże nie okazało się to dla mnie tak bolesne, jak w duelu pierwszym.
Duże punkty: 1-1
Małe punkty: 3-3
3. Samanthar vs Alpha (Infernity), kostka PONOWNIE przegrana
W trzecim duelu natrafiłem na mojego przyjaciela Pegasusa! Każda nasza gra sprawia mi dużo radości, zatem wesoło przystąpiłem do pojedynku z: "I summon Blue-Eyes White Dragon!" na ustach. Zapiski mówią, że G1 została wygrana szybko i bez straty LP- Opp nie miał na ręce żadnych Infernity Monsterów, Stygiany nie dały sobie rady, zrobiłem w jednej turze spory wcisk za 5200 (bodajże Worm King, Feral Imp i coś jeszcze), w następnej turze pieczętując zwycięstwo.
G2- Obok siedział Fifczak i padł kolejny żart o MST, dobieram pierwszą kartę w G2 i co widzę? "K*RWA, MST?"
Tutaj z kolei dostałem rape od Necromancera, Archfienda i spółki, niestety nie miałem outów, by powstrzymać wysyp.
G3- znowu terminacja, tak dla odmiany. Opp użył Instant Fusion, więc zacząłem z przewagą rzędu 1000 LP, sam tracąc 200 LP, druga tura, set Yagana- myślę sobie, że jednego monstera przyblokuję pozycją obronną, drugi, gdyby jakiś się pojawił, wróci na rękę poprzez efekt po grę- niestety, Alpha drawnął TGU po kolejną TGU, XYZ Alucard, jego effect, zniszczenie Yagana i wcisk. Niestety nie miałem nic, co mogłoby temu zaradzić. Gratulacje Pegasusie, odegrałeś się za ostatni turniej!
Duże: 1-2
Małe: 4-5
4. Kasztelan vs Corni (Blackwing), kostka wygrana, finally
W G1 pierwsze tury przebiegały dość defensywnie, zabraliśmy sobie po około 2000 LP, ale potem Opp zrobił wombo-combo, spam wingów w pole, Zanmaines, Stardust, który skutecznie zablokował mojego Dark Hole'a (nawet go nie rzucałem, bo i po co) jakiś BW Synchro z Galem po Scrap Dragona, eff na własnego Zenmainesa (zniszczenie setniętego Yagana), kosmiczny wcisk.
G2- odwdzięczyłem się pięknym za nadobne, w polu Worm King, BLS, Ananta na 3000 ATK, gg wp.
G3- terminacja!
Tutaj Icarus bardzo mnie zabolał pozbawiając backrowu i setniętego Yagana, Xex zszedł od efektu i ataku Gale'a, w drugiej turze terminacji miałem 6300 LP do 8K Korniego, który miał jednego tisa i monstera face-down, jedyną opcją było przyzwanie Papilloperativa, który z efektu skarałby seta, niestety Photonka dostała BoM-a w ryj, gg wp. :<
Duże: 1-3
Małe: 5-7
Jak widzicie po punktacji, tanio skóry nie sprzedałem, aczkolwiek wylądowałem na jakiejś żałosnej pozycji, niestety. Wormami gra się ciekawie, nawet nie mogłem narzekać na złe start handy (może poza jedną grą), niemniej Oppowie mieli w dużej mierze kontry, przez co nie miałem dostatecznej siły przebicia (to jest ból Wormów, same nie są w stanie się długo bronić, a gdy nie ma backrowu, to jest płacz i zgrzytanie zębów), do tego gdzieniegdzie missy i brak ogrania z różnymi taliami spowodował, że wynik jest taki, a nie inny.
Konkluzje: więcej czasu poświęcić karciance, a mniej na wbijaniu platyny w LoL-u. Na Hobbita:SBG czasu mniej poświęcić nie mogę (przy okazji ukłon w stronę Izorista, który rzucił Soulowi 6 na Six Sense, zapraszam do gry w bitewniaki, tam 6 są na wagę złota
), bo tam z kolei topuję, więc jest zachowana równowaga w przyrodzie.
Do zobaczyska na następnym turnieju, dzięki za gry Panowie, a szczególnie Robowi za transport!