To zacznę! Jest to mój pierwszy turniej od 6 miesięcy.
Akurat miałem trochę czasu mimo studiów (fuj), więc uznałem, że mogę odwiedzić moich ulubionych nerdziochów. Niestety, swojego decku nie miałem, więc posiłkowałem się kartami od Pandy i Drzymordy. Turniej zaczynał się o 11, ja o 6 skończyłem chlać, ale jakimś cudem wstałem, poszedłem się umyć (pieprzone zasady, inaczej bym nie musiał się myć i miałbym więcej snu, trudno), zgarnąłem brata, karty i spóźniłem się 20 minut. Dzisiaj zagrałem Crusadią Kaiju, której uczyłem się od nowa na szybko w busie. Fajny ten deck, taki nie za trudny. Zaczynajmy
Runda 1:
BYE(nie chciał powiedzieć czym gra)
Mój powrót był takim wstrząsem, że przeciwnik zwiał (nie no, 15 nas było, brzydka liczba), w związku z czym miałem czas dopić spokojnie kawę z żaby i powkładać do końca karty w koszulki, przy okazji rozkoszując się tzw. zapachem mężczyzn grających w karty, bo przecież otwieranie okien jest dla słabych.
1;0;0
Runda 2:
Marek6(Salamangreat)
G1: Pamiętacie może, jak mówiłem o pół roku przerwy i braku snu? Zaczęło się świetnie, przeciwnik zbudował pole, zasetował i moja kolej. Na moim standby phase zaaktywował
Waboku, więc bardzo przytomnie rozkręciłem combo, ponieważ uznałem, że
Crusadia Power z pewnością obchodzi
Waboku. Przeciwnik na szczęście był przytomny i uświadomił mi, że jestem idiotą. Skończyłem, przeciwnik się kręcił, klepaliśmy się parę tur, po czym zrobiłem scoop.
0:1G2: Tutaj zaczyna się ten niezręczny moment grania Crusadią, mianowicie nie mam zapisanego przebiegu gry, tylko widzę napis OTK 11600 dmg. O ile dobrze pamiętam, to poszedłem pierwszy, więc skręciłem sobie
Topologic Trisbaena oraz zasetowałem
Crusadia Krawler (bardzo przyjemne combo, nie zaprzeczę).
1:1G3: Z moich notatek wynika, że przebieg gry to OTK 9600 dmg.
2:12;0;0
Runda 3:
Drzymorda(Sky Striker)
G1: Przegrałem kostkę, poszedłem pierwszy, ponownie
Topologic Trisbaena+
Crusadia Krawler, w łapie Ashka, którą rzuciłem na
Terraforming Grzesia. Grzesiek coś tam poustawiał, ale finalnie dostał
Gameciel, the Sea Turtle Kaiju w twarz, następnie Me Go Face (hs to ściek)
G2: Najlepsza gra całego turnieju moim skromnym zdaniem. Ja całkowicie zkiepściłem, bo zapomniałem aktywowac efektu
Crusadia Maximus, przez co Grzesiek nadal żył z całkiem sporym zapasem życia (oczywiście znowu wlepiłem mu Kaiju, żeby nie było). Tłukliśmy sie powyżej 30 minut, w ostatnich minutach próbowałem ratować się
Interrupted Kaiju Slumber, ale finalnie mój drogi opponent w ostatniej sekundzie zaczął słowno-muzycznie mówić, jak bardzo by nie mógł mi walnąć, w związku z czym zgarnął G2, bo się przestraszyłem.
Remisik2;1;0
Runda 4:
NiestetyNiePamietamNickuNaForum(Salamngreat)
Niesamowite jest to, że najbardziej się bałem tego match-upu, a tu tak miło.
G1: Jedna z tych gier, którą opisałem słowami OTK 8600 dmg.
G2: Dokładnie to samo, co piętro wyżej, z tym, że musiałem iśc pierwszy, więc po klasyku poleciała Tris+Krawler. Potem przeciwnik mnie dziabnął za 1850 dmg, po czym ja go na odlew sieknąłem za powyżej 8k.
2:0Żeby nie było ,przeciwnik grał bardzo dobrze i skillowo, ale najzwyczajniej w świecie nie miał odpowiedzi, a jak miał, to dostawał
Called by the Grave i inne takie zabawki.
3;1;0
Przez przypadek wygrałem turniej, z nagród wziąłem Darkfluida, bo brat bardzo zajarał się wizją linka 5 (na marginesie gratki dla niego ,ósme miejsce zajął, więc był bardzo zadowolony). Grało się miło, sympatycznie, a ja teraz spadam jeść obiad. Siema.