Rozdział I: Ten, który włada światłem - Malownicze miasteczko Sant Domino położone w południowej części państwa Aders, słynie z wielu wspaniałych zabytków, między innymi, tych wspaniałych tablic ukazujących pierwszy pojedynek potworów na naszych ziemiach. To pradawne dzieło wykute przez wielkiego mistrza Tsubaki znalazło się w naszym muzeum całkiem przypadkiem. Otóż trafiło ono do nas poprzez dość niefortunne zdarzenie, a mianowicie poprzez uśmiech losu, ale nie będę szanownej wycieczki zadręczał błahymi historyjkami, nie mającymi nic wspólnego z celem naszej wycieczki, a oto Szanowni Państwo przejdźmy do kolejnej sali, gdzie zobaczymy pięciu pradawnych wojowników, którzy jako pierwsi władali nieokiełznaną mocą YU-GI-OH!***
Ulica Jadena Yukie'go. To tu w niewielkim domu stojącym przy samym chodniku mieszka razem ze swoją matką i od roku nie widzianym ojcem 16-letni Yahiko Izumo. Jego największym pragnieniem, jak zresztą każdego w dzisiejszym świecie jest to, by zostać mistrzem pojedynków. Od lat przesiaduje z kolegami na tzw. "polu", gdzie toczy walki o swoje przysłowiowe
być albo nie być. Uwielbia on walczyć kartami światła, dokładnie Lightswornami, którymi jak na razie odnosi same zwycięstwa. Gdyby tak zliczyć, ile ma porażek, a ile pojedynków wygranych, wyszło by, że spokojnie mógłby startować na Krajowych Mistrzostwach Juniorów w kategorii zielony gracz z nie podstawowymi umiejętnościami, bowiem nikt tak jak on nie potrafi zdenerwować przeciwnika nie swoją grą, ale tym jak krzyczy, histeryzuje, panikuje i jak jest roztrzepany podczas gry. Głównie te jego negatywne cechy wpływają na jego nieprzeciętny wynik w "polowych pojedynkach potworów". Ponadto jest największym buntownikiem swojego wieku jakiego nie widział świat. Potrafi bardzo długo ignorować człowieka, aż w końcu ten da mu spokój.
Zresztą co ja będę długo o nim opowiadał sami za chwile przekonacie się jaki on jest naprawdę.
***
- Mamo, mamo?! Chodź tu szybko.
- Co się stało, synku!
- Komputer znów się zawiesił! Jezu, co to za szajs! Wszyscy moi koledzy mają lepsze, tylko oczywiście nie ja!
- Wiesz przecież Yahiko, że to tylko przejściowe problemy, jak wróci twój ojciec to dostaniesz taki sprzęcior jaki tylko zapragniesz.
- Mamo, tata wróci dopiero za 3 miesiące. Nie przeżyje tego jeżeli przez tyle czasu nie wejdę na Facebooka!!!
- Oj tam, oj tam! Świat nie kończy się tylko na portalach społecznościowych. Zrobił byś lepiej coś pożytecznego, wyszedł byś na dwór pojeździć na rolkach lub rowerze, a nie całe dnie siedział przy komputerze. Wiesz jak to szkodzi twojemu wzrokowi?
- Jezu, mamo! nie wystarczy ci, że wychodzę na pole?
- Na pole, na pole... mhm, tak. To twoje pole to stary dawno już nie używany ogród Pana Tsubaki. Od lat nikt tam nie zagląda, nikt prócz ciebie. Nie wiem Yahiko co widzisz w tym miejscu, ale na pewno nie ma ono na ciebie dobrego wpływu.
- Ja się tam realizuję!
- Realizujesz się? Powtórz, bo nie rozumiem.
- Jezu! Po prostu toczę pojedynki potworów, by stać się mistrzem!
- A więc to na to idzie całe twoje kieszonkowe! Na karty!
- No między innymi!
- Oj Yahiko, Yahiko... Bardzo mnie rozczarowałeś, bardzo...
- Ale mamo...
Nie zdążył dopowiedzieć ostatniego zdania. Mama wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
***
Następnego dnia rano, atmosfera w domu była dość napięta. Yahiko razem z mamą siedział przy stole i zajadał śniadanie. Z tym, że tym razem nie smakowało mu ono jak dawniej. Cały czas słowa jego mamy krążyły mu po głowie, dlatego nie mógł skupić się nad smakiem swojego ulubionego dania - jajecznicy na boczku. Nigdy nie przypuszczał, że rozczaruje swoją mamę tym, że próbuje osiągnąć coś, dzięki czemu może stać się sławny. Czy nie tego chciała jak był dzieckiem?
Po dobrych dziesięciu minutach spędzonych na milczeniu i zajadaniu Yahiko wstał od stołu i oznajmił:
- Idę do szkoły, a potem na pole. Nie wiem kiedy wrócę. Nie czekaj na mnie z kolacją!
Kobieta nic nie odpowiedziała, kiwnęła tylko głową, wstała od stołu i również wyszła.
***
Droga do szkoły jaką przebywał Yahiko była bardzo kręta, długa, nudna i wyboista. Nie dość, że nie było tam nic wartego dłuższego zapuszczenia wzroku, to jeszcze można było wywrócić się na nie równym chodniku i złamać nogę.
Kiedy już dochodziło się do końca tej morderczej trasy, można było ujrzeć wysoki, szary, zabrudzony i od wieków nie remontowany pałacyk, w którym mieściła się szkoła. Nie było w niej zbyt wielu uczniów, ponieważ Domino zamieszkiwało bardzo mało ludzi. Stąd też wszyscy wszystkich dobrze znali i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli.
Yahiko też był tu dobrze znany, głównie ze swojego roztrzepania, szkolnych wybryków i nieprzeciętnego daru do denerwowania ludzi.
***
Lekcję w szkole, do której uczęszczał Yahiko odbywały się najczęściej w jednej salce. Była ona dość przeciętna. Pośrodku ściany wisiała czarna tablica, a przed nią znajdowało się kilka ławek. Ławka, w której siedział Yahiko była drugą ławką w trzecim rzędzie znajdującym się od okna. Miejsce obok niego zajmował klasowy "mądryś" Yukito Hideki. Oboje bardzo się od siebie różnili. Yahiko przeciętny chłopak o dużych możliwościach, których jeszcze nikt nie odnalazł, Yukito - chłopak doskonały, mądry, nieprzeciętny, tak zwane "cudowne dziecko". Te kontrastujące ze sobą cechy sprzyjały temu, że oni bardzo się nie lubili. Rywalizowali ze sobą na każdym kroku, nawet w pojedynkach potworów rozgrywanych na polu, do których Yukito otrzymał specjalne zaproszenie.
***
Tego dnia nie było inaczej. Po zakończonych lekcjach, czyli gdzieś koło godziny piętnastej Yahiko podszedł do Yukito powiedział:
- Skoro, jesteś taki doskonały i potrafisz zdobywać oceny praktycznie za nic, jak to miało miejsce dzisiaj przyjdź, jeśli łaska na pole starego Tsubaki i stocz ze mną pojedynek.
- Hm? Pojedynek powiadasz? Pojedynek? Dobrze... świetnie... hahahahah... Tylko mam jedno pytanie. Co będzie jeśli przegrasz?
- Nie wiem.
- Ale ja wiem. Oddasz mi swoje Jugment Dragon'y, których tak pilnie strzeżesz!
- Nie możesz...
- Mogę mój drogi, mogę! To jest stawka naszego pojedynku! Uważam, że się dogadaliśmy, prawda? No a teraz niestety muszę cię przeprosić Yahiko, ponieważ jestem już spóźniony na bardzo ważne spotkanie... hahahah. Do zobaczenia wieczorem, hahahahahaha! A i przygotuj Judgment Dragona!
- Nie wierzę Yahiko, że się na to zgodziłeś - powiedział dziewczęcy głos zbliżający się do niego.
- O, Yori, witaj!
- Żadne witaj! Wiesz na co się porywasz? Przecież Yukito jest mistrzem w pojedynkach. Nie pamiętasz już, jak zajął pierwsze miejsce w Międzyszkolnych Pojedynkach Potworów?
- Jasne, że pamiętam! Ale ktoś musi mu w końcu pokazać, gdzie jest jego miejsce.
- Zrobisz jak zechcesz. Pamiętaj tylko, że cię ostrzegałam. A teraz idziemy razem do domu - powiedziała pół smutkiem, pół uśmiechem Yori.
***
Yahiko i Yori długo szli nie odzywając się od siebie. Ponieważ było już po osiemnastej, zamiast skręcić w lewo, w drogę prowadzącą do domu Yahiko, udali się prosto na pole, by tam chłopak mógł dotrzymać danej obietnicy.
- O jesteś wreszcie, hahahaha. I przyprowadziłeś widza. Świetnie. Niech zobaczy jak odbieram ci twoją najcenniejszą rzecz, hahahaha.
- Nigdy nie odbierzesz mi Judgment Dragon'ów!
- Nigdy nie mów nigdy, hahahaha. Wyciągnij swój Duel Disck i zaczynamy!
- Duel co?
- Duel Disck... Nie mówi mi, że go nie masz!
- Wiesz myślałem raczej o pojedynku takim wiesz, na playmacie, kartami, tak jak gra się u nas na polu.
- Hm? Playmacie mówisz? Nic z tego! Rozumiem, że poddajesz się walkowerem.
- Co?
- No, nie masz Duel Disck'u więc nie możesz walczyć, czyli oddajesz mi zwycięstwo, hahahahaha.
- Ale...
- Yahiko, łap - krzyknęła Yori.
- Yori, co to? Czy to...?
- Tak to Duel Disck, potem ci powiem jak go zdobyłam, a teraz nie gadaj tylko włóż talie i walcz.
- Z przyjemnością!
- Walczymy - zakrzyknęli Yahiko i Yukito razem. [4000/4000]
***
- Ja zacznę - powiedział Yahiko. - zakrywam dwie karty (
Glorious Illusion /
Skill Successor ) oraz wystawiam na pole w pozycji ataku
Aurkus, Lightsworn Druid i kończę moją kolejkę.
- Ostro, ale to w porównaniu z moimi kartami nic, hahahah. Ciągnę. Tak. - powiedział szeptem Yukito. - Wystawiam na pole w pozycji ataku
XX-Saber Garsem i zakrywam jedną kartę (
Bottomless Trap Hole). Faza Walki. Garsemie atakuj Aurkusa! Garsem Szabla! Hahahaha! Oh czyżbyś stracił punkty życia? [3800/4000]
- Ty...
- Hahhaha, mówie tylko prawdę. Graj a nie gadaj!
- Ciągnę. Aktywuję kartę pułapkę
Glorious Illusion i wskrzeszam na moje pole
Aurkus, Lightsworn Druid, ponadto aktywuje kolejną zakrytą kartę
Skill Successor. Dzięki tej karcie mój potwór, w tym wypadku Aurkus dostaje dodatkowe 400 punktów Ataku. W tym momencie jego siła wynosi 1600, więcej niż ma twój Garsem, więc Faza Walki! Aurkusie atakuj, Druidzkie Światło. I co teraz powiesz? Twój potwór został zmieciony w pył. A nasze punkty życia się zrównały. [3800/3800]
- Nieźle. Jednak nie jesteś taki słaby na jakiego wyglądasz.
- Ale to jeszcze nie koniec Yukito. Zostało mi jeszcze normalne przyzwanie, więc wzywam na moje pole poprzez poświęcenie Aurkusa,
Gragonith, Lightsworn Dragon. Jego efektem jest to, że otrzymuje dodatkowe 300 punktów ataku i obrony za każdego Lightsworna o innym imieniu na moim cmentarzu. Mam 2, czyli
Ryko, Lightsworn Hunter, który został zrzucony w mojej pierwszej turze z efektu Aurkusa i samego Aurkusa, który został poświęcony. Tak więc mój Gragonith ma dodatkowe 600 punktów ataku i obrony, czyli w tym momencie jego moc wynosi 2600/2200. Kończę moją turę i w tym momencie aktywuje się kolejna część efektu Gragonitha. Zrzucam 3 karty z talii na cmentarz. Koniec. A nie przepraszam, nie koniec. Ponieważ zrzucony został
Wulf, Lightsworn Beast mogę go Specjalnie Wezwać na moje pole. No i teraz koniec.
- Hm... Gragonith powiadasz, tak. Ok. Ciągnę. Zakrywam jedną kartę i kończę kolejkę. Hahahahahah!
- Ciągnę. Pomyślmy. Hm...
***
Yahiko myślał dobrych kilka minut. Jego myślenie zaczynało już powoli denerwować jego przeciwnika. Nie mógł nic wymyślić z kartami które miał w ręce (
Lightray Diabolos,
Wulf, Lightsworn Beast,
Raiden, Hand of the Lightsworn). Na polu miał Gragonitha i Wulfa, ale obawiał się zaatakować potwora przeciwnika. Bał się, że będzie tam coś co go pogrąży i przez to przegra swój pojedynek.
W końcu odważył się...
- Wystawiam
Raiden, Hand of the Lightsworn i aktywuje jego efekt. Efektem tej karty jest to, że mogę zrzucić dwie karty z talii na cmentarz i jeżeli jedna z nich będzie kartą typu Lightsworn mój Raiden otrzyma dodatkowe 200 punktów ataku, do końca tury przeciwnika, tak więc zrzucam.
Yahiko powoli sięgnął ręką do swej talii by zrzucić dwie karty. Pierwszą kartą, która trafiła na cmentarz był
Mystical Space Typhoon potem było już tylko gorzej...
Gdy ujrzał co spadło jako następne odjęło mu mowę, kolejną kartą jaka spadła był
Mirror Force. Dwie jego atutowe karty, które spadły na cmentarz w tym samym czasie. Wiedział, że musi powiedzieć przeciwnikowi jakie karty zostały zrzucone, ale nie mógł, bo był, aż tak rozczarowany.
- Z mojej talii wyrzuciałem... - głos mu drżał. -
Mirror Force i
Mystical Space Typhoon.
- Hahahahahaha. Dwie twoje ulubione karty zaklęć w jednym czasie na cmentarzu. Przykre. Hahahaha. Teraz już na pewno nie masz szans na wygranie tego pojedynku.
- Kończę moją turę. W tym momencie aktywuje się druga część efektu Gragonitha i Raidena. Zrzucam z talii w sumie pięć kart... - Yahiko wiedział, że od tych kart zależy jego być albo nie być. Wiedział, że jeżeli zrzuci dobre karty to już po nim.
Yahiko zrzucał karty. Pierwszą była
Shire, Lightsworn Spirit, kolejną
Dark Hole, następną
Honest,
Lyla, Lightsworn Sorceress i w końcu...
Judgment Dragon. Chłopak nie mógł uwierzyć w to co widzi. Na cmentarzu znalazł się jego najlepszy potwór, jego przyjaciel. Spuścił głowę.
- Nie martw się Yahiko, to, że spadł Judgment Dragon nie oznacza jeszcze przegranego pojedynku. Masz inne potwory, które pomogą ci wygrać, a przede wszystkim masz jeszcze jednego Judgmenta. Pamiętaj, wystarczy uwierzyć w serce kart, wystarczy uwierzyć w swoich przyjaciół.
Po tych słowach Yahiko opadł na kolana i zaczął płakać. Wiedział, że teraz najbardziej będzie mu potrzebna wiara w serce kart, ale jak mógł wierzyć kiedy karty są przeciwko niemu i zrzucają na cmentarz jego najlepszego przyjaciela.
- Hahahahaha, spadł twój Judgment, przykre. -powiedział z cynizmem Yukito. - Hahahahaha. A więc mam rozumiem, że poddajesz się i oddajesz mi zwycięstwo tak?
- Ta... - powiedział cicho Yahiko.
- Możesz powtórzyć co powiedziałeś?
- Ta... - powiedział drżącym głosem. I w tym momencie, kiedy chciał dokończyć poczuł przeszywający na wskroś jego głowę ból, a potem usłyszał głos... To on ten jeden, najwspanialszy przemówił do niego... Jego przyjaciel przemówił do niego z cmentarza.
-
Chłopcze, jeśli teraz się poddasz bardzo mnie rozczarujesz jako swojego przyjaciela. Wiedz, że nasze plemię Lightswornów nigdy nie poddało się walcząc z wrogiem! I ty nie możesz się poddać. Musisz uwierzyć w nas i naszą siłę, razem jesteśmy w stanie pokonać twojego przeciwnika, tylko musisz uwierzyć w to, że choćbyśmy byli hen, hen, gdzieś tam, to zawsze ci pomożemy, Musisz uwierzyć... I w tym momencie stało się coś czego Yahiko nie mógł opisać jakaś wewnętrzna siła dała mu moc by podążać dalej, by wygrać ten pojedynek!
- Nigdy nie dostaniesz moich przyjaciół w swoje brudne ręce.
- Nigdy? Oh, jak przykro. Rozumiem, że teraz moja kolej, tak? A więc ciągnę. Hahahaha. Przyzywam na moje pole
XX-Saber Boggart Knight ponadto odkrywam moją zakrytą kartę. O cóż za niespodzianka, drugi ten sam potwór. Ponieważ mam dwa potwory typu X-Saber na moim polu mogę przyzwać kolejnego z rodu X-Szabli.
XX-Saber Faultroll przybywaj! Hahahaha. I w tym momencie aktywuje efekt Faultroll'a. Raz na turę mogę wybrać jednego potwora typy X-Saber i wskrzesić go na moje pole. Specjalnie Przywołuje
XX-Saber Garsem. Teraz jak widzisz mam na polu 4 potwory, a ty tylko trzy, więc kontynuujmy. Używam czteropoziomowych
XX-Saber Boggart Knight i
XX-Saber Garsem łączę je, tworząc sieć materiałów. Wezwanie XYZ! Przybądź
Number 103: Ragnazero. Zaczynamy pokaz. Faza Walki! Atakuję moim Boggart'em twojego Raidena, tracisz 200 punktów. [3600/3800]
Atakuję kolejnym moim potworem Faultroltem, twojego Wulfa, tracisz 300 punktów. [3300\3800]
I w końcu aktywuję efekt Ragnazero, poprzez odjęcie jednego materiału od tej karty mogę zniszczyć potwora o ataku innym niż jego oryginalny, wybieram, wybieram... cóż nam pozostało, no prawie nic... A więc efekt zostaje wymierzony w twojego Gragonitha, niszczę go, ciągnę jedną kartę. Kończę turę.
Yahiko wiedział, że to jest jego ostatnia szansa by zapobiec przegranej. Sięgnął powoli do talii. Drżacą ręką chwycił kartę i... i wtedy stało się to o czym mówił jego przyjaciel - Lightsworny ofiarowały mu swoją potęgę, siłę i wiarę w niego. Yahiko wyciągnął swojego drugiego
Judgment Dragon!
- Ponieważ mam cztery Lightsworny o różnych imionach na moim cmentarzu mogę Przyzwać Specjalnie najczystszą postać jaką kiedykolwiek widział świat...
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...
- Tak! Przybądź Smoku Sądu -
Judgment Dragon. A oto mój przyjaciel, który tak samo jak ja nie lubi ludzi, którzy są wyrachowani i którzy walczą tylko dla zdobycia kart przeciwnika. Aktywuję efekt Judgment Dragona, poświęcam 1000 punktów życia, by zniszczyć wszystkie karty na polu oprócz jego. A ponieważ nie masz na polu kart, mogę zaatakować cię bezpośrednio, ale zanim to zrobie, usunę z gry kartę pułapkę z mojego cmentarza -
Skill Successor. Dzięki usunięciu tej karty z gry mój Judgment dostaje dodatkowe 800 punktów ataku. Judgment Atak! Sądowy Wyrok!
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, Nieeeeeeeeeeeeeeeee, Nieeeeeeeeeeeeeeee, Nieeeeeeeeeee.
- Przegrałeś!
Koniec!
Taki mały, nagły przypływ weny. Jak komuś się nie podoba niech nie czyta, ale mimo to zachęcam do poczytania. Jak coś to sory za błędy, ale dopiero się uczę. Krystian Kossarzecki
ps. Hakuło