Cześć,
zbierałem się do relacji od pierwszego turnieju, ale zawsze coś powstrzymywało ^^"
Gorzej niż w kontaktach z ludźmi wychodzi mi tylko streszczanie, ale dobra let's get into it czy coś.
vs salamangreat (pamiętam jak przez mgłę, więc pewnie coś pomieszam, ale świetne plejsy od oponenta aż od razu w domu popykam deckiem i jakbym jeszcze kiedyś grał alterami to rozważę
Summon Limitw mainie, a nie side zwłaszcza, że summony liczą się nawet face down chociaż go 2nd czy dobrane potem na pełny stół ssie w porównaniu do
Rivalry of Warlords, które niestety na ten moment trochę r.i.p).
G 1
Zacząłem, błąd greedy summon maluseeka zamiast marionetki i zostaję z
Linkuriboh, a eff negated by
Called by the Grave2 sety ash na ręce.
Na turze oppa jakiś warning i
Lost Wind (chyba) trzymane za długo i ashka zmarnowana na
Salamangreat Circle. Myślałem, że po grze lecz dobrany spoofing i efekty marionetki ratują sytuację.
Ciężko odzyskana kontrola.
G 2
Oczywiście side na go 2nd i dobrana ash z d.d crow'em+ mój main wybór za który byłem wyzywany na forach przez innych altergejów
Macro CosmosOkoło 8 tur brick hands gdy opp zaczynał playe były negowane, a u mnie brak alterów (18 w mainie) czy potów. Był moment, że ash w obronie wytrwała kilka tur, a
Salamangreat Violet Chimera po oberwaniu lost windem nie mogła się przebić. Potem obu nam się rozkręciło, ale jakoś wygrałem.
vs cyber dragon (jak na każdym turnieju musimy na siebie trafić jakbyśmy nie grali 697682 gier na miesiąc)
Najprostsze gry, ale wciąż nie łatwe.
G 1
Wygrana kostka, ash, fejker, marionetka pot of desires dający solemn warning i wioska na ręku, więc dream na ten matchup. Wiadomo coś próbował, ale nawet 2 gozeny w mainie nie pomogły przez maluseeka (zaskakujące na taką metę)
G 2
go 2nd opp i ja brick (przeciwnik, bo veiler na
Cyber Dragon Core'a. Pot of desires+duality dały przewagę i pomimo małego comebacku przeciwnika win.
Ciekawostka grałem wokół
Chimeratech Megafleet Dragon negując/bounce'ując wszystkie summony z przekonaniem, że on może zostać zrobiony z potworów opa w każdej strefie. Za dużo grałem salamangreatami na niego i mi się zakodowało, że bez sanctum po wejściu cyber dragona schodzi mi potwór.
vs infernoid lair (nim bardziej szanuję gracza tym większy stres+2 energetyk zrobiły swoje i jak w każdej grze na pandę tym razem tutaj pozwoliłem sobię na cyrk co z niedocenieniem decku przeciwnika [0 przygotowania, a ja to uwielbiam po Jobsie

+ side decku, bo na pewno nie zagramy na siebie jak w ciągu ostatnich kilku turniejów], oraz przegraniem kostki zaowocowało przegraną 1-2
Tu amnezja, więc: G 1
stół z lairem i infernoidem, oczywiście GŁUPI d.d. crow na infernoida w gy do czego dochainował tego 1* co zmienił nazwę. Potem na moim standby wchodzą z trapa 3 infernoidy łącznie 8* co z lairem banishowało i trybutowało. Próbowałem comebackować, bo przeciwnik też nie ogarniał w 100% mojego decku, ale lepiej się zadaptował
G 2
Go 1st zwycięstwo. Pamiętam imperial order z mojej strony na pot of duality z triggerem fejkera co trochę pomogło i jakieś inne negacje, ale board z hextią i trapami skończył grę.
G 3
Pamiętam, że diabolos i infernoidy wracające z grobu to było za dużo, ale była bardzo ciekawa i długa runda. Przegrałem przez terminację (miałem plan na obejście diabolosa co pewnie zostałoby zatrzymane nie dowiemy się), ale przeciwnik miał trudną sytuację wymagającą przemyślenia + wszystko robił bardzo sprawnie. Uważam, że zasłużone zwycięstwo dużo lepszego gracza i nawet pod koniec się rozluźniłem, a to rzadkość.
vs crusadia (tu też spore luki w pamięci może kiedyś sprawniej będę zapisywał)
G 1
zaczynam i zdziwił mnie pankratops, ale w sumie to wariant only going 2nd to czemu nie. Zanegowany by nie stracić wioski czarowników. Normal summon cofnięty silq i potem szło z górki, mimo comebacków z kaiju.
G 2
bez pomyślunku side wzięty na going 2nd -_-
Wygrałem to po ultra ciężkiej grze z 4 kartami w decku albo było G 3 i tam to się zadziało, a to przegrałem X D
G 2 czy G 3 nie wiem, ale po wejściu falcona (wow był całe 30 sekund na polu) negacjach oppowi i skaijowaniu mi stołu spellem nawet 2 desiresy i shufflowanie marionetką/spoofingiem itp. dało zwycięstwo dosłownie w ostatnich sekundach.
Wnioski i luźne myśli (jakby cała relacja to nie była jedna wielka chaotyczna mapa myśli jakiegoś wariata

): <--- to wygląda jak 2 smutne buźki hehe
Pewnie pomieszałem 3/4 relacji, która miała jakiekolwiek znaczenie. Strajhardowałem jak nigdy deckiem z dobrym przygotowaniem na wyczilowanych graczy, a wszystkie gierki wyrównane. Widać przyszły proplejer. Podsumowując bawiłem się świetnie, grałem na samych ogarniętych graczy i nie było rundy w której mogłem odpalić trapa z triggerem fakera i odpłynąć marząc o
Pot of Extravagance czasem tylko spoglądając jak przeciwnik się głowi 20 minut co zrobić. O a propos pota akurat dziś trafił w ręce przymulonego :'( co z drugiej strony mnie cieszy, bo jeszcze bardziej się nakręciłem by pykać w ygo. No i zgarnąłem tego savage dragona na pocieszenie.
Świetni ludzie i fajnie, że ta skomplikowana gierka karciana przyciąga tyle osób. Pozdrawiam i jak pisałem na początku Bogiem streszczania nie jestem. Ciekawe co by było gdybym pamiętał gry. Chyba wydawałbym co turniej książkę wielkości dzieł S. Kinga. Jak ktoś po prostu lubi poczytać relacje (jak ja) to może się spodoba, a jak chce się czegoś dowiedzieć o grach i playach to sorry wybacz może następnym razem.