Dla mnie zawsze największą niedorzecznością było używanie przez bohaterów ekstremealnie sytuacyjnych kart, z chorymi kondycjami aktywacji, przy mizernym efekcie, zazwyczaj użytecznym tylko w tej jednej, danej sytuacji.
Kolejna kwestia, która mnie bardzo mocno uderzyła, to fakt, że ludki z Akademii w Arc-V mogli "kartować", kogo chcieli, a i tak woleli najpierw pograć z nimi w yuga. Rozumiem, że to miało być takie nawiązanie do DM, gdzie, żeby zabrać czyjąś duszę, trzeba go było najpierw pokonać, no ale sorry - to niedorzeczne, że mając do dyspozycji niepowstrzymaną broń, używali potworków.
Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że w pierwszej serii DM zasady mogy być naginane, bo manga, bo początek itd. Jasne, nie grali w poprawnego, ukształtowanego yuga. Ale już wewnątrz samego anime podstawowe zasady były jasno określone. I mimo to wciąż mieliśmy głupoty, jak atakowanie Spella, używanie karty, która ma coś wspólnego z wodą, żeby wzmocnić atak elektryczny, choć żaden z tych efektów słowem o tym nie wspomina, "zawalenie" się potwora- zamku, bo zniknęły podtrzymujące go miecze... Cały wahlarz niedorzeczności.
Kolejna kwestia to Legendarne Smoczki w Doma arcu. Pomijam kompletnie, że ich fuzje pojawiały się w Extra ot tak (standard dla wszystkich serii), ale skąd w ogóle bohaterowie wiedzieli, jaki efekt uzyskają po połączeniu Smoka z jakąś randomową kartą? Przecież to była totalna loteria, "połączymy to z tym i zobaczymy, co wyjdzie". I jakimś trafem zawsze wychodziło dokładnie to, czego protagonista potrzebował.
A, i jeszcze na koniec kwestia yami no games w Egipcie. Na początku serii dowiedzieliśmy się, że starożytni GRALI w GRĘ używając tablic z zaklętymi potworami. Potem okazuje się, że to nie była żadna gra, a tak właściwie przywoływanie potworów, żeby walczyły ze sobą a'la pokemony. Może nie niedorzeczność, a raczej retcon, ale ja pałam wrodzoną niechęcią do retconów.