Wątek: Sólowy raport z ME, Frankfurt 28.06-30.06  (Przeczytany 1428 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Soul

Sólowy raport z ME, Frankfurt 28.06-30.06
« 08 Lipiec, 2013, 22:37:41 »
+8
Wreszcie czas na raport i guess :P.

Testowałem deck 5 dni wyłącznie z Prophecy, (bo moim skromnym zdanie to był najlepszy wybór na ME i na pewno bym nim grał, gdybym miał) by wykminić optymalny side. Ostatecznie nie wykminiłem, a i to co wykminiłem poszło po części w las, bo wysłanie mi szybko kartoników na pożyczenie okazało się być nie do przejścia. Pojechałem nie mając również praktycznie żadnego doświadczenia w mirror matchu, jedyne które zagrałem to parę gier z wilczym, który smoka też jeszcze suabo ogarniał. Talii zdecydowanie jeszcze nie czułem tak dobrze jakbym chciał, side był cały nie w sosie, także decklist finalny zdecydowanie odbiegał od ideału. Jechałem więc nie myśląc o żadnych topach, spodziewając się jakiegoś 3-3 dropa i próbowania side eventów i niewiele się w założeniach pomyliłem.

ALE MIAŁEM ZA DARMO WIĘC W/E xD.

DAY 1

Wybrałem se loty z Wrocławia za symboliczne 1600 PLN.

BO MOGŁEM.

Po 1h20 min byłem już we Frankfurcie. Na miejscu wsiadłem w S-bahna, potem trochę z buta do mojego hotelu. Wiecie, plazma, psuedokomp z internetem, skypem, uzupełniany codziennie barek z trunkami, fitness, sauna, etc, standard xD. Tylko darmowe filmy były all po niemiecku i net trochę mulił, skandal! Zostawiłem tylko torby i poleciałem szukać brakujących kartoników. Sprzedawanie na miejscu eventu jest zabronione i grozi dyskwalifikacją, ale jakoś nikt sobie z tego nic nie robił.

Ceny chodliwych kart jak stąd do ja p******e. Droll Locki po 12 euro, ok, rozpędzam się xD. Dawałem ludziom kartkę z wantami i miałem tam Psi Blockery, każdy mi podsuwał swoje secretki i dziwnie się patrzył gdy mówiłem, że only common xD.

W piątek była tylko prerejestracja i side eventy. O jakiejś 15 się zapisałem i pograłem jednego win a mata. Single elimination, trzeba wygrać 3 rundy, albo out.

WIN A MAT 1

vs staruch Grek (Dragon Ruler)

Przegrałem kostkę i zaczął Ssack i Reju po 6. Nie miał Maxx "C", rzucił Veilera na Ssacka, cause he is bad, so I just Blader'd him i otk w next. G2 zaczął Ssack i Emtpiness - przegrałem chociaż nie za bardzo wiedział jak Emptiness działa... G3 otworzyłem 2 maxxy, rzuciłem na drugiego dragona, ziomek poszedł w Ssacka i toksy anyway, nie miał hand trapów so I just put his shit in w next i w jego turze rzuciłem kolejnego maxxa, także rape.

2:1 WIN.

vs spoko Niemiec (Evilswarm)

Wygrałem kostkę, miał Maxx "C". Miałem 2 Veilery w łapie to poszedłem w TRA, bo Evil nie ma na niego outów. 1 directa dał sobie wpuścić, w następnej Veiler + Compulse i flip Iron Wall ;/... Ophiona nawet nie zobaczyłem, przez Walla nie mogłem nic zrobić i zaciukany beaterami. G2 przebiłem się przez gęsty backrow dzięki Psi Blockerowi na Soul Draina, 2 Sssacki i OTK. G3 otworzył 2 tisy i pass, a  ja z łapą Storm, 2 Decree, Psi Blocker i 2 smoki także backrow hejtu od groma, ale nie było jak robić pola ;/. Flipnąłem Decree, próbowałem coś wstawić w następnej i dostałem... Chaos Huntera na ryj xD. Okazał być się idealną kontrą na daną sytuację i całą grę nie mogłem go obejść, bo dobrałem 3 Psi Blockery (dużym błędem było sidowanie 3, Tsuku jednak na swarmy dużo lepsza ;/), a ze smoków tylko Tempest, który był za mały, by sobie z hunterem poradzić =='. W końcu odpaliłem Card Destruction + Reju i skończyłem z łapą pełną nowych smoków, gotowy na zabicie gościa w następnej, ale dostałem Electric Virusa i wjazd za 6800 po grę ;(.

Potem sobie pogadaliśmy o mecie, ogarniał solidnie temat i pokazał mi swój bardzo inteligentny side na smoki. Wyciągał ze 6 trapów za te Huntery, Electrici i Vaskii wiedząc, że będę sidować Decree i te deckchoicy wygrały mu mecz.

1:2 LOSE

Chciałem zagrać w następnym evencie, to się kuwa skończyły, także do hotelu i potem z powrotem na halę przywitać się z chłopakami i to tyle ad day 1 ;).

DAY 2

Dzionek zacząłem od wyjebanego w kosmos śniadania xD. Szwedzki stół, było wszystko czego dusza zapragnie i pycha, także jadłem porcje x3, odpuszczając dopiero gdy pojawiały się odruchy wymiotne, po czym podjebywałem żarcie do torby, by stykło na cały dzień, także ostatecznie na wyżywienie nie musiałem wydać ani grosza xD.

1150+ graczy. Let's roll!

r1 vs Niemiec (Dragon Ruler)

Przegrałem kostkę. Otworzył Ssack i Reju po 4. Zrobiłem fielda Ssack, Blaster, Crimson (dostał Veilerem)  i set BoM i rozbroiłem jego pole. Mainował Electric Virusy.... i mój pro setup się z****ł, bo Ssack i Bom poszły w p**d. Potem wołał sędziego, bo nie wiedział, że gdy Crimson wbije się w Blastera nie będzie efektu, bo musi zostać w stole... To poszedł w Colossala i ... wbił się najpierw w Bladera nie ogarniając, że Kolos będzie mieć 2900 po wskrzeszeniu i nie będzie się miał jak obić o Blastera... Skończył z Ssackiem, Kolosem i 2 toksami. W następnej poszedłem po bodajże 2 Big Eye po jego moby i strybutowałem jego Ssacka po eff i Big Eye po dużego smoka, by nie dostać jego Big Eyeów po autolose. Dostałem Dark Hola... Ale przez missa z Colossalem wcześniej nie miał jak mnie otknąć, żal. Także topnąłem swojego Hola i wsypałem po prostu 8k na board z grave. Mainował Scarecrowy... Zostało mi 1100 życia so I lost. Miałem toksy w polu i zero kart w łapie, ale geniusz i tak nie wpadł na coś takiego jak Gaia Charger i robił turę 6 minut, także g2 zaczynaliśmy na 5 minut przed terminacją. Ja słaba ręka, tylko 2 elementy, summon Redox i pass, on ofc po Ssacka, ja Veiler, bo z taką ręką tylko na Bladera liczyłem, a on obviously Rejuvenation po 4... Widziałem już tylko 1 opcję, poszedłem w Bladera, ofc dając mu 2 karty z maxxa, ale wszedł eff. Terminacja. I wszystjko byłoby spox gdyby z Reju / Maxxa nie dobrał Dark Hola, Kycoo, Chalica i Breakthrough na mojego Redoxowanego Bladera w mojej następnej kolejce ;p. W następnej otk.

0:2 LOSE

Trochę salty, bo gość był słaby, ale miał wytechowany deck na mirror, a w g2 dobrał dużo lepiej ;/. Shit happens, jedziem dalej.

r2 vs Grek (Dragon Ruler)

Przegrałem kostkę. Zaczął 2 Ssacki i Reju po 6................. Jako 6 kartę dobrałem Maxx "C"............... Nie miałem żadnych szans także po prostu scoopnąłem nie zagrywając żadnej karty, by nie wiedział czym gram. G2 ... słaba ręka i pass pierwszej tury. A ziomek 2 Ssacki i 2 Reju po 4... Dwa następne drawy to Maxx "C"... Seems legit.

0:2 LOSE

Miałem w sobie tyle soli, że mógłbym posypywać drogi zimą.

r3 vs Niemiec (Dragon Ruler)

Trzeci mirror, great. Obie gry bez historii, bo zrobiłem coś podobnego jak mój opp w poprzedniej i easy 2:0. Gość był MEGA SALTY, obraził się na mnie i dropnął xD.

2:0 WIN.

r4 vs jakiś Brytol (Evilswarm)

Spóźnił się 2 minuty 51 sekund. k***a mać xD. Wygrałem kostkę, wywaliłem w stół 2 Ssacki z Veilem w łapie i otknąłem go w następnej, proste. W g2 zaczął Ophion i set 3, na co ja Psi Blocker na Ophiona, zrobiłem Ssacka i od tego momentu pełna kontrola, a sety okazały się być Dressem, Safe Zonem i Infekcją. Gość był słaby as f**k i też salty, do Blockera ofc potrzebował 2 judgów by zrozumieć, że Blocker to nie Prohibition + nie wiedział, że po MST w chainie do Infekcji jest koszt i nie ma searchu (żeby było śmieszniej pierwszy sędzia co przylazł też nie...). Obraził się na mnie i dropnął xD.

2:0 WIN

Tu nastąpiła ponad godzinna terminacja. W poprzednich rundach zwykle było to około 40 minut.

vs jakiś spoko ziomek (Mermail)

G1 zrobiłem to, co robią zwykle smoki i miałem hand trapy. Zagrałem tą grę tragicznie, miss za missem i nie zasłużyłem by wygrać, ale to yugioh. G2 otworzył Teus z Tidalem na co ja Veiler. Reborn po Tidala.... Gaios i set 3, f**k xD. Tempest po Blastera, Blaster w Gaiosa, Ssack na pole i Breakthrough Skill. Stopował Dragoonsa... Sfera po Pike'a, search Divy z Dragoonsa, Crimson Blader, Tidal w pole i w następnej kolejce umarłem. G3 to było yugioh na pełnej k****e. Otworzyłem Card Destruction + Reju, na co on Maxx "C". Dobrałem z CD drugie Reju, wstawiłem tylko Tidala ze Streama i zresolwowałem 2 Reju po 5 kart dobierając Veilera i Maxxa. Na co mój opp... Tidal z grave, summon Veiler, synchro Blader, Megalo z Infantry i czyści Tidala, Reborn po Blastera i równo 8000 na board ;). Przeciągnąłem 6 początkowych, 4 Card Destruction, 1 Stream, 10 Rejuvenation, 4 pod Maxxem czyli 25 kart, sidowałem 2 Scarecrowy, nie dobrałem i tak pożegnałem się z turniejem głównym ;p. Spośród dotychczasowych lostów do tego mam tylko żal, bo g2 myślę, że dało się lepiej zagrać, a g3 może było trzeba iść yolo pod maxxem w 2 Ssacki i zrobić pole chroniące przed otk ;/. Oh well.

1:2 LOST

Zostały side eventy, poszedłem na Win a mata, dość wcześnie dropnąłem także poziom przeciwników do wysokich nie należał xD:

WIN A MAT

vs jakaś niebrzydka niemka (jak to wilczy ocenił: 7/10 xD)  (Constellar)

Przyszła się pobawić, chłopak grał obok, złożył jej ciulowego decka i nie miała side, także wiadomo jak to się skończyło xD. Jednak bardzo przyjemnie mi się z nią grało, wyraźnie bawiła się tą grą i porażka w ogóle jej nie ruszyła, pełen chill out.

2:0 WIN

vs chłopak niebrzydkiej niemki (Prophecy)

Nie był wiele lepszy xD. Powiedział mi, że 1 raz gra z Dragonem xD. Wygrałem kostkę i dobrze otworzyłem z Reju w g1, więc wygrałem, bo miałem Heavy + Hole combo na Jowgen locka w mid game. G2 nie pamiętam jak wygrałem, nie otworzył za sexy + z****ł searche.

2:0 WIN

vs jakiś Niemiec (Evilswarm)

Wygrałem kostkę, Card Destruction, Ssack i put his shit in. G2 długi grind game, Fissury i Macro latały po stole, a ktoś kto pozwolił ziomkowi za moimi plecami sędziować musiał być zdrowo naćpany, bo 3 razy się dopierdalał, 3 razy kazałem mu się spytać kogoś innego, raz ktoś inny też myślał źle, to kazałem mu lecieć do head judga przez co mnie niezbyt polubił, ale co ja poradzę, że gość nie wiedział np. że mogę odpalić dociągnięte z Rejuvenation drugie Rejuvenation w End Phase... Anyway, przegrałem przez brak grave, na Ophiona miałem Blockera, ale BTH na jedyne coś co mogło go ściągnąć z pola przesądziło. G3 zacząłem 2 Ssacki wywalając prawie all zasoby, a ziomek zaczął set 4 i w mojej draw phase 2 Compulsry, Macro I Emptiness WTF xD. Na szczęście miałem MST xD.

2:1 WIN

Mata wygrana i koniec dnia drugiego.

DAY 3

WCQ REGIONAL

Poszedłem na WCQ, 16 graczy, 4 rundy single elimination.

Vs jakiś Włoch (Dragon Ruler)

Wygrałem kostkę, wstawiłem Redoxa I pass. Maxx „C” na summon drugiego smoka, poszedł w Big Eye’a, dostał Veilera. W następnej zebrał OTK, proste. G2 on summon Redox i pass. Maxx „C” na mój pierwszy summon. I was like „f**k”, Electric Virus i poszedłem po OTK anyway i nie miał Scarecrowa, więc win xD. Mecz trwał 5 tur.

2:0 WIN

Vs jakaś gruba, brzydka Niemka (Prophecy)

Wyglądała na mega nołlajfkę, także spodziewałem się, że nie będzie łatwo i się nie pomyliłem. Ale w g1 wygrałem kostkę, 2 Rejuvenation po +4, Veiler na Magika, Heavy, easy win. G2 zaczęła tym czym zwykle zaczyna Spellbook i skończyło się 3 setami, Towerem, Jowgenem i Magikiem w polu i w ch card advantage. Miałem Heavy. Z jakiegoś powodu dochainowała Fate’a flipując Jowgena, aby z Towera móc wpuścić Kycoo. Przy Jowgenie w polu mógłbym tylko scoopnąć, ale skoro była taka miła, to wpuściłem Big Eye’a po Kycoo, ale nie było jak zrobić OTK, wywaliłem praktycznie all zasoby i skończyłem  z pustą ręką, Sssackiem, Blasterem, Kycoo, Eyem i tokenem w polu. Rozbroiła pole dość łatwo, bo Power + Magik podpakowany Star Hallem zniszczył Kycoo, wyszukany Judgmentem Fate w End Phase Ssacka, a w Draw Phase kolejny Fate na Big Eye’a a z Judgmenta wszedł Kycoo. Problem w tym, że I AM A SACK I TOPNĄŁEM BLASTERA, a że drugi wrócił mi na łapę w End Phase to pozbyłem się Kycoo i wysypałem z grave to co miałem wbijając OTK xD. She was SALTY.

2:0 WIN

Oppowie byli przydzielani według drzewka, nie było ogłaszanych rund, na każdy event był przydzielany 1 sędzia i po prostu zgłaszało się moment rozpoczęcia gry, by odliczał 40 minut. Zagrałem więc 2 rundy, a moi ewentualni półfinałowi przeciwnicy dopiero zaczynali swoje r2, także sobie przysiadłem i oglądałem. Dzieciak z Mermailem i jakiś huge faggot ze zlamionym top2 Prophecy z Australii karta w kartę (widziałem jak przeglądał deck i side ^^). Modliłem się bym nie musiał z nim grać, bo patrząc na jego grę odkryłem dlaczego rundy trwają po 1,5h. Gdybym ja był sędzią, na pewno skończyłby z match losem, bo to co wyprawiał było unfucking real. W każdym ruchu 3 minuty tasowania ręki, 8-krotne przeglądanie grave, shufflowanie po 30 sekund po każdym Secretsie, Magiku i Masterze i dawanie do cuta przeciwnikowi po każdym shufflu. Ja p******e, polscy mistrzowie slowplaya przy nim to małe piwo, srsly, grać z takimi to prawdziwa udręka… A sędzia miał do ogarnięcia 3 eventy i tylko przychodził mówić, którym stołom zaczyna się terminacja.

Także g1 wygrał młody po 35 minutach, g2 to kolejne 25 minut (ofc faggot wygral na LP w terminacji), no i ostatnia gra 4 tury (trwały 15 minut), młody dał mu zacząć, w trzeciej turze zasolemnował jego potwora i faggot został  z samymi kartami, które potrzebują spellcastera w polu do aktywacji, także miał pewnego losta  w następnej. No to co robi faggot? 6 minut przegląda grave i tasuje rękę, ostatecznie wpada na prosty plan ocheatowania dzieciaka, który nie znał dobrze efektów jego kart i odpala se Mastera bez pota w polu po Spellbook of Life na moich oczach xD. Przecieram oczy ze zdumienia i pytam się go czy nie wstyd mu cheatować dzieciaka, zabrakło mu języka w gębie, zwinął karty i uciekł xD. Unreal.

Vs dzieciak (Mermail)

Ogólnie żal, bo obok siedziała jego matka i żal mi było go niszczyć xD. G1 miałem dobry hand i demolka. G2 miałem MST na Gozena i wszedł mi Crimson. On Dark Hole i summon Lindy i pass bez backrow. Nie był to chyba optymalny play, ale po prostu poszedłem po OTK xD. Big Eye dostał Veilerem i było mi smutno, ale yolo, rzuciłem Dark Hola i dzieciak nie ogarnął co się święci i wpuścił Abyssleed z Lindy, na co ja wpuściłem kolejnego Big Eye’a i Tidala po grę ;p. Wpuściłby Pike’a, albo pota w defie to bym to wdupił xD.

2:0 WIN

Vs Grek (Dragon Ruler)

G1 zaczął, Maxx „C” ode mnie na drugi summon, nie wiedzieć czemu wpuścił ze smoków Big Eye’a i pass xD. Miałem łatwe otk na łapie, ale dostałem zaćmienie umysłu i wpuściłem smoka z dzieciaka dostając przy tym Maxx „C” zanim odpaliłem Dark Hola, cause I am so fucking bad xD. Lekka panika, że kradnę sobie łatwego wina. Wprowadzam w życie plan awaryjny, wstawiam Redoxa banishując Tidala i Tempesta i ziomek mi chce rzucić Drolla w połowie chainu and i was like „no”. Trafił mi się na szczęście ogarniający sędzia…  Search Corseci, wpuszczam Bladera i fart, że nie dobrał Veilera xD. W następnej turze otk po niezasłużonego wina ;p. G2 ziomek miał dostęp tylko do 2 elementów, anyway zaczął Obeliskiem i I was like „f**k” xD. Chciałem wyjąć BRD z extra na dzień przed odlotem za RDA, ale na szczęście ostatecznie się nie zdecydowałem i to wygrało mi grę, bo jego ostatnią kartą w łapie nie był Veiler, a ja poszedłem w Sacka i Corsescę z tokenami po różę ;p. Ostatnią kartą w łapie był Reborn, Obelisk francuski to proszę o tłumaczenie – nie ma. Pytam się o go, o co tam było kman gdy Obelisk jest specialowany z grave, a on mi na to, że jak został wcześniej poprawnie wezwany to nic, I was like „not on my watch faggot” i wołam PJa czekającego na wywiad ze zwycięzcą do coveraga o tłumaczenie i bóg jak przykazano pożegnał pole w End Phase i od tej pory moja dominacja i win ;).

2:0 WIN

Potem babka do covera zadawała mi jakieś dziwne pytania, a ja udzielałem nieprzemyślanych, głupich odpowiedzi xD. Ostatecznie na coverze i tak ucięła 80% i zrobiła odp po swojemu xD.

Potem była „Wielka Spina z Simonem Czarodziejem He”. Podczas całego eventu widziałem 3 jego gry i za każdym razem jego przeciwnicy otwierali z tragicznymi łapami. Nie słabymi, tragicznymi. 2 Spellbooki łapy w stylu Eternity, 2 Master, Tower, Power, Fate, albo Evilswarm, który zaczyna swoją kolejkę od summonu Thunderbirda i set Pandemic bez hand trapów w łapie. Wizard k***a.

No ale w top32 się doigrał i DSQ za wyginanie rogów kart paznokciami. Potem łatwo było rozpoznać gdzie jest, bo razem za nim szedł cały buczący tłum i musiał spacerować z ochroną. Wspominałem już kiedyś, że uważam, iż regularne topowanie eventów w yugioh jest nierealne bez cheatowania? Zobaczcie sobie jakie bullshit losy złapałem w pierwszych 2 rundach. W yugioh są gry, których nie da się wygrać. Bez farta all day nie poradzisz, proste. Do żadnego europejskiego „prosa” nie mam szacunku. Togoresa złapali kiedyś na cheatowaniu, Sluisa also, Gruner ma nawet nagrane, ale na side evencie i nie było konsekwencji. Tylko czekać i trzymać kciuki aż i oni wpadną, bo jakoś nie mam wątpliwości, że Gruner nie wszedł do finału na 100% legal… Jeśli ktoś regularnie topuje event za eventem w yugioh jest j*****m cheaterem. True story.

Poszedłem pograć sobie jeszcze win a mata.

Vs jakiś Grek (Mermail)

Zaczął 3 setami. Wpuściłem smoka z dzieciakiem, flipnął Iron Walla. Blaster na Walla, flip drugiego ;). I lost. G2 poszedłem na pałę w 2 ssacki, bo mogłem, ziomek w Gaiosa i flip Iron Walla w draw phase. Nie wiedzieć czemu nie negował mi również drugiego z Ssacków Gaiosem , także po prostu go strybutowałem niszcząc Walla, przestalowałem tokenami, aż znalazłem odpowiedź na Gaiosa. Potem go zniszczyłem grając dobre yugioh przeczekując aż odpali w końcu sferę po Lindę w mojej MP2 podczas gdy miał już jedną w stole. Powrót do MP2, Ssack i udało się obejść jedną Lindę. Dostałem potem  Bladera na ryj, w następnej dociągnąłem Veilera ^^, ale Blaster na Crimsona i przeżyłem kolejkę, by w końcu przejąć kontrolę nad grą i win. G3 zaczął 2 sety. Zagrałem dookoła Iron Walla, wpuszczam smoka z dzieciaka, on ofc flip Iron Walla, ja eff Redoxa po zrzuconego dużego smoka i chcę iść w Ssacka, ale on flip Gozen Match :). Oh well, i couldn’t do shit, lost.

1:2 LOSE

Potem już tylko oglądanie Fmatchów, hotel, pakowanko, powrotny lot i to  by było na tyle.

Było fajnie, ale nie wiem czy aż tak, by wydawać tak grubą kasę na wyjazd imo. Nie wiem na jaki minus chłopakom wyszło ostatecznie. Wszechobecne spiny i cheaty, a tak to niestety czyste yugioh, gdzie ofc skill ma też znaczenie w tym formacie, ale i tak bez nachapania się tony farta, cheatowania i uniknięciu bycia cheatowanym nie ma szans ;p. A, i wniosek po ME, trzeba się techować na topy licząc, że nie wdupi się z jakimiś randomami we wcześniejszych rundach.

Szkoda, że MP były w tym roku jak zwykle bardzo późno i pojechałem nieprzygotowany nawet w 50% tak jakbym chciał, bo po prostu nie było czasu na testy ;/. Jeśli ME miałyby być tak blisko jak w tym roku, zdążyłbym się solidnie przygotować i nie będzie wyjątkowo do d**y formatu (lol, keep dreaming xD), to za rok w sumie też bym sobie w sumie pojechał.

Może miałem jakieś wnioski, ale już ich nie pamiętam, a anyway jest ściana tekstu, także póki co tyle, pzdr.
« Ostatnia zmiana: 07 Sierpień, 2015, 14:22:01 Izorist »

Entelarmer

Odp: Sólowy raport z ME, Frankfurt 28.06-30.06
« #1 09 Lipiec, 2013, 09:17:12 »
0
Cytuj
Przecieram oczy ze zdumienia i pytam się go czy nie wstyd mu cheatować dzieciaka, zabrakło mu języka w gębie, zwinął karty i uciekł xD. Unreal.

To tak można? Znaczy z widowni skomentować, że czituje? xD Szkoda że nie było kogoś z kamerą, fajnie to musiało wyglądać.

Anyway, graty za WCQ Regional i skąpstwo w polskim stylu. xD

Lampart

Odp: Sólowy raport z ME, Frankfurt 28.06-30.06
« #2 09 Lipiec, 2013, 22:20:19 »
0
Po prostu pewnie było mu wstyd xD

Flasher

Odp: Sólowy raport z ME, Frankfurt 28.06-30.06
« #3 10 Lipiec, 2013, 13:44:59 »
0


Link sponsorowany
 

Podobne tematy Yu-Gi-Oh!

  Temat / Zaczęty przez Ostatnio
Ostatnio 27 Luty, 2014, 00:16:23
Puczman
Ostatnio 24 Luty, 2014, 22:19:43
Kali
Ostatnio 16 Marzec, 2014, 15:20:54
Lampart
Ostatnio 13 Grudzień, 2016, 15:57:37
Illidan
Ostatnio 21 Marzec, 2017, 15:51:30
Kali