Grało się bardzo przyjemnie więc chciałbym napisać coś od siebie.
Przede wszystkim giga podziękowania dla organizatora za udany turniej i dla sędziów za dobrą robotę. Było warto przyjechać.
Grałem strategią łez i lamentu bez niebezpieczeństw.
R1 vs Spright
Rzuciłem mocną
Infinite Impermanence na
Gigantic Spright, dzięki czemu mogłem dużo pograć w swojej turze. Niestety przeciwnik zabił grę jeszcze mocniejszą
Ash Blossom & Joyous Spring na efekt
Tearlaments Kaleido-Heart w GY turę później.
W G2 zrobiłem setup i nie pozwoliłem przeciwnikowi mieć lvl 2 potworów na polu.
W G3 ponownie miałem nadzieję na mocną impermę, ale przeciwnik zademonstrował jak
Swap Frog jak i
Ronintoadin nie są once per turn i nie był nią zbyt wzruszony. Miałem jednak w zapasie jakiegoś board breakera i gra się uprościła. Top deckowaliśmy z przeciwnikiem przez chyba 3 tury, ale to moje topy były lepsze

1:0
R2 vs Despia
Przeciwnik rozpoczął i postawił
Mirrorjade the Iceblade Dragon ,
Branded Banishment oraz
Branded in Red. Pokazaliśmy sobie swoje
Guardian Chimera ale ostatecznie zabrakło mi gazu żeby coś tu ugrać.
W G2 zrobiłem setup z którym czułem się bardzo komfortowo pasując turę, niestety wkrótce przeciwnik rzucił kluczowe
Red Reboot na moje
Tearlaments Cryme, wbił damage, postawił 2
Masquerade the Blazing Dragon i pozwolił "grać" :)
1:1
R3 (albo 4) vs Scythe Punk Fairy jakieś takie nie wiem ale śmieszne
Przeciwnik zrobił rzeczy i w mojej turze przyzwał
Artifact Scythe. Wezwałem więc
Tearlaments Reinoheart , zasetowałem
Tearlaments Sulliek i kulturalnie zagrałem w następnej.
Na G2 dobrałem
Nibiru, the Primal Being które okazało się silne.
Ogólnie gierka wygrana w dużej części przez rozkojarzenie przeciwnika oraz jego mocny side pattern, pozdrowionka ;DD
2:1
R4 (albo 3) vs Marinsus
Przeciwnik zaczął kręcić kombo przez 15 minut nie wiem co to robi wrzuciłem z havnisa
Tearlaments Kaleido-Heart na
Marincess Battle Ocean nie wiem nie czytałem tego w sumie. Właściwie to wszystko byłoby dobrze, ale przeciwnik postanowił mieć
Dark Ruler No More na
Time Thief Redoer, z którym chciwie czekałem do M1. Zagranie było tak silne, że przegrało mi jeszcze nawet g2 w rundzie 6.
W G2 miałem Nibiru tokena 17k/17k i przeciwnik musiał uznać jego wyższość.
W G3 udało się zatrzymać przeciwnika
Infinite Impermanence i w swojej turze zaatakowałem za 500 obrażeń w terminację

3:1
R5 vs Punk ale taki jakby czystszy
Nareszcie wygrałem kostkę, zrobiłem setup, zasetowałem również
Called by the Grave , który później zakończył grę na efekt
Noh-P.U.N.K. Ogre Dance.
G2 przeciwnik rozpoczął odważnym
Red Reboot na moją
Infinite Impermanence, a później poprawił
Solemn Judgment i
Artifact Scythe. Chciałem przygotować zagranie z
Tearlaments Sulliek w następnej turze, ale punki najwyraźniej mogą sobie wyszukać
Ghost Ogre & Snow Rabbit, mocne.
G3 rozpocząłem dość solidnie, a potem zmillowałem 3 teary z
Tearlaments Havnis i przeciwnik miał dość xD
4:1
R6 vs Swoswo
Po drugiej wygranej kostce byłem pełen optymizmu, ale
Tenyi Spirit - Vishuda na
Tearlaments Kaleido-Heart to mocna interakcja, zwłaszcza jak poprawiasz
Rivalry of Warlords 
G2 dostałem DD Crow przy słabej ręce, a potem
Infinite Impermanence na
Time Thief Redoer z którym nie poczekałem bo bałem się
Dark Ruler No More :')
4:2
9ty po swiss :qiqiFallen:
ktoś musi :')