Mimo rozpoczynającego się remontu i goniącego terminu, koniec końców udało się znaleźć chwilę i pojawić się na turnieju.
"Veni, vidi, no i nie vici, bo ileż można wygrywać?", czyli znowu rozbiłem się o tiery.
R1: vs Superheavy Samurai.
Z Adrianem dawno nie grałem, więc miłe przypomnienie dawnych czasów, kiedy było nas dużo mniej w trójmieście. Przegrałem kostkę, ale dzięki temu okazało się, że moja ręka w G1
Miscellaneousaurus + najlepszy field, czyli
Lost World oraz boardbreakery dają combo, po któym przeszliśmy do G2. W G2 Adrian puścił mnie pierwszego, ale przy ręce
Souleating Oviraptor,
Babycerasaurus,
Terraforming i braku przerwań u przeciwnika, miałem nie tylko full combo, ale także sporo recovery play'i, więc chwilę później byłem podpatrzeć kto czym gra.
2:0 (1:0)
R2: vs Virtual World.
Wygrał kostkę, setnął dwie. Ja sie nie pokręciłem bo dostałem
Called by the Grave,
Ash Blossom & Joyous Spring i
PSY-Framegear Gamma, ale przeciwnik nic nie dobrał, więc
Souleating Oviraptor z topdecka pozwolił mi znaleźć brakujący dmg. G2 zasetował tylko
Virtual World Gate - Chuche, a ja się mogłem kręcić chyba bez problemu, więc do przodu.
2:0 (2:0)
R3 vs Zombie Universe
Wygrałem kostkę, puściłem pierwszego. Dostałem
Zombie World,
Doomking Balerdroch,
El Shaddoll Winda. Odpowiedziałem
Dark Ruler No More, po czym przy pomocy
Ultimate Conductor Tyranno wyczyściłem pole, wstawiłem
PSY-Framelord Omega,
Apollousa, Bow of the Goddess na 3, oraz
Evolzar Dolkka, co przy 2 kartach przeciwnika nie pozwoliło mu za specjalnie grać. G2 zacząłem (co za niespodzianka, kiedy oba decki nastawione na go second!). Spojrzałem na ręke i poszedłem w
Abyss Dweller z
Scrap Raptor, po czym spasowałem, bo nic więcej nie miałem. Przeciwnik sumnął
Necroworld Banshee, przejechał się po xyzie i spasował. Dobrałem kolejnego
Scrap Raptor i w sumie niewiele mogłem zrobić, więc pozbyłem się
Necroworld Banshee z pomocą
Scrap Wyvern, złożonego z
Scrap Raptor i
Dinowrestler Pankratops, po czym chciałem pójść w
Apollousa, Bow of the Goddess po 3, ale Hubert poszedł po
Zombie World w mojej turze, wiec stwierdziłem, ze przejdę jeszcze przez
Knightmare Phoenix, żeby uciąć zombie worlda i skończę z Apo na 2. Z drawu za phoenixa dobrałem
Fossil Dig, który pozwolił mi się wykręcić i wbić 8k. Jak to czasem niewiele potrzeba do szczęścia, co nie?

2:0 (3:0)
R4 vs VW
Nagrane. Od siebie dodam, ze skopałem G1, bo byłem pewny, ze Oskar zneguje fielda, albo chociaż popnie to przy pomocy
Virtual World Gate - Chuche, czego nie zrobił, bo nie do końca ogarniał jakie zagrożenie się z tym kryje, więc bardzo możliwe, że przeszedłbym to pole, jakbym odpalił
Lightning Storm jako pierwszą kartę.
1:1:1 (3:0:1)
10 punktów, 2 miejsce. Przegrany spadłbym na piąte, więc z dwojga złego wolę ten remis, nawet pomimo to, że znowu tiery mnie zrzuciły z podium. Ale może to kara za to, że do dnia dzisiejszego nie do końca ogarniam magii, jaką robi vw podczas grania, że się tak kręcą i co z czego wchodzi

Dzięki za grę i mam nadzieję, że do zobaczenia za dwa tygodnie! (Chociaż znowu, nie wiem, czy będę w stanie się pojawić praktycznie do ostatniej chwili, bo remont)