You got pranked, czyli historia o tym jak wpadłem na pomysł decka, który sprawdził się nad wyraz dobrze. (czyt. nie mam tokenów, więc zastąpiłem je soulsami i wyszło lepiej niż się spodziewałem)
R1 vs Aligator (Salamangreat)
Kostkę wygrałem, dostałem
Infinite Impermanence,
Ash Blossom & Joyous Spring i
Ghost Ogre & Snow Rabbit, ale dzięki
Forbidden Droplet, mogłem pozbyć się
Salamangreat Balelynx z pomocą
Lyrilusc - Assembled Nightingale i nie obawiając się już zasetowanego counter trapa, pójść w
Divine Arsenal AA-ZEUS - Sky Thunder. G2 spotkała nas terminacja, przy podwójnym
Prank-Kids Dropsies, podwójnym
Prank-Kids Lampsies i
Frobidden Droplet, który nie pozwolił wbić piercinga.
1:0
R2 vs Patryk B (Crusadia Kaiju)
Kostkę wygrałem, G1 krótka piłka, kontrola tego co wstawia, przy pomocy
Prank-Kids Battle Butler.G2 złożylem
Prank-Kids Bow-Wow-Bark i
Mystic Mine, po czym zbijałem LP loopując
Prank-Kids Rocket Ride i
Prank-Kids Lampsies, boostując się
Prank-Kids Dropsies.
2:0
R3 vs Belizariusz (Tri-brigade lyri)
Przegrałem kostkę. G1 dostałem
Destiny HERO - Destroyer Phoenix Enforcer, który siedział potem pod
Mystic Mine przez jakieś... 20-25 minut?, po czym przeszliśmy do G2. W G2 Beli wstawił
Apollousa, Bow of the Goddess 2400ATK,
Destiny HERO - Destroyer Phoenix Enforcer,
Ancient Warriors Oath - Double Dragon Lords, combo
Dark Ruler No More +
Divine Arsenal AA-ZEUS - Sky Thunder. Dostałem
Accesscode Talker, set 2. BP. Wcisk.
Evenly Matched. Moja tura, pokręcilem się trochę, przebiłem przez HT. BP. I niestety, przez bardzo długie G1 weszliśmy w terminację, która wg notatek skończyła się 3700 do 2500 dla mnie.
3:0
R4 vs Molie (Floowandereeze)
Kostka przegrana.
Dimension Shifter pass, bo się okazało, że nie dobrała żadnego startera. 2
Floowandereeze and the Advent of Adventure, 1
Floowandereeze and the Magnificent Map, 1
Floowandereeze and the Dreaming Town. Z topa nic. Ja wykręciłem
Toadally Awesome, zanegowałem
Pot of Extravagance, które dobrała po czym scoop. G2. Full board u Molie, na który miałem outy, po czym już Molie się nie podniosła
4:0
R5 vs Itachi (Virtual World)
Wygrałem kostkę. G1 wykombilem się, postawiłem
Mystic Mine. Po czym postanowiłem być greedy i chciałem zabić, więc poszedłem w play, który całkowicie pozbawia mnie zasobów (
Prank-Kids Weather Washer + 2
Prank-Kids Bow-Wow-Bark) przy pustym polu, ale dostałem
Nibiru, the Primal Being, niszczyciela zabawy i uśmiechów dzieci. Turę później dostałem
Virtual World Gate - Chuche na summon drugiego level1 i przeszliśmy do G2. G2 było w miarę spokojną kontrolą pola, aż do terminacji, gdzie Pranki mają spore możliwości, żeby się popisać.
4:0:1
Podsumowując:
13 punktów dało mi 1 miejsce na 18 osób.
Kolejny lokal z rzędu na 5 rund. Super sprawa, kiedy nie musisz się martwić tym, czy lokal będzie na 3 rundy.
Super, że gra coraz więcej lepszych decków, a nawet te gorsze decki są coraz lepiej pilotowane i ludzie dokupują sensowne karty do nich.
Grało się naprawdę super, mimo drobnych braków w decku, a także paru nieodpowiednich deckchoice'ów, które zostały wybrane raczej dlatego, że nie znalazłem tego co chciałem.
Decklista pojawi się najpewniej jutro, jak będę miał chwilę.
Dzięki za grę i widzimy się niedługo w Gdańsku!