pierwszy raport po dłuuuuuuuuuuuuższej przerwie, nwm, może kogoś zainteresuje.
Generalnie to już takim yugiohowym boomerem nie jestem po dwóch turniejach, w końcu względnie rozumiem co się wokół mnie dzieje, dalej robię missplaye ale no to już inna sprawa, raczej nie do uniknięcia (ale do zminimalizowania). generalnie meta nie jest mi obca. Grałem VW, w końcu w większości już moim własnym, tylko parę kart i większość side'a z pożyczek bo jedna moja przesyłka gdzieś w limbo tkwi.
r1 vs adrian i super heavy samuraje
g1 porobił jakieś playe ale na
Sekka's Light miałem ashe więc za bardzo nie dałem się rozbujać, skończył na samuraju z 3,5k deffa i linku. Dobrałem mocno, pokombiłem, rozbroiłem pole i gra dla mnie.
g2 dał mi zacząć ale postawiłem 2 negacje chuche board także również dla mnie.
2:0
r2 vs kuba i dragon link z crusadiami
g1 zacząłem mocno i scoopnął.
g2 trochę się pokombił ale na crusadię miałem ashe a potem phantazmaja po fix ręki, porobił parę negacji ale musiał zużyć sealsy na phantazmaja, wystawił smoka blokującego extra deck ale go przejechałem nyanem, w m2 rozbroiłem borrelsword savage'a, zacząłem stawiać pole, kolega już nie miał surowców na kontynuowanie także gra dla mnie.
2:0
r3 vs drzymorda z pikejem
no ta runda już opisana w jego poście, highlight to zaciukanie mnie dragoonem w g2 bo nie miałem jak go zabić przez kilka tur (a nie doczytałem karty i próbowałem go zniszczyć vermilionem) a on nie miał resourców na większe kręcenie (a jak miał to dostał gammą bo miałem tylko hand trapy)
g3 już dość mocno w terminacji, chciałem grać ale dostałem lanceą a potem nibem. jakoś złożyłem crystal winga i liczyłem, że go nie doczyta w pośpiechu, no i się udało, zaatakował nibem w crystala i dostał 3k, jako że terminacja to gra dla mnie. także no trochę beka z nas, kiedyś się nauczymy czytać karty (doubt).
2:1
r4 vs Panda (czyste lyrilusc)
g1 zacząłem i coś próbowałem sypać ale z******m i skończyłem z jakimś g****m bez negacji w polu. miałem szenszen i czucze ale czucze było w szachu przez dinozaura co się go sajduje a szenszen dostał chalice. zabił mnie recitalami w powiększonego szenszena i directem z innego xyza
g2 miałem czucze kaligę i crystal winga także było pog ale zagrał mine'a, dostał czucze, zagrał drugiego mine'a. yhm. trochę przypał. zrobił ptaszka atakującego directem, zmienił go w zeusa, wyczyścił pole. Z topdecku nie miałem szczęścia także poddałem. cholerny mine.
0:2
r5 vs andrzej (drytron)
tej talii się obawiałem na tyle, że włożyłem do maina dark ruler no more. niestety przegrałem kostkę.
g1 ja nie miałem ht a przeciwnik w*****l board najlepszy z heraldów, enforcer i scythe z 5ma kartami w ręce także no. słabo.
g2 dla odmiany ja zacząłem, shenshen, czucze, kaliga, crystal wing także było bardzo dobrze (tylko jakoś ja miałem po tym jedną kartę w ręce a nie 5), coś próbował robić ale nie miał dark rulera ani innych negacji także no nie pograł
g3 zaczął tak jak g1, ja 0 ht, z topa dobrałem veilera i mi się zrobiło smutno. do terminacji było blisko ale nie było jak stallować także tuż przed terminacją zdążył zaatakować i zadać dość dmg.
niestety bardzo jednostronne gierki, raz z jednej raz z drugiej. dla mnie słabo bo 3 razy dobrałem going first rękę a 1st szedłem tylko raz xd.
1:2
generalnie good times, może jedną gierkę jakoś bardziej zepsułem tak to siadały dobre boardy, deck nie dedził, było spoko. do następnego