Powrót do kart po praktycznie dwóch latach, w trakcie których ledwo co dotykałem cokolwiek związanego z YGO. Przygotowania? ... próba obejrzenia jakichś materiałów o mecie (zacząłem jeden i nawet nie obejrzałem do końca) i otwarcie deckboksa dziś rano.
Nie miałem pojęcia, co zobaczę na miejscu. A na pewno nie spodziewałem się ponad 20 osób na turnieju. Miło.
Graliśmy 5 rund, ja zacząłem do pojedynku z:
1. vs tomeczko 1:2 (Kamienna mieszanka aka Adamancipator z Prank-kids)
Super, pierwszy duel i od razu "co to jest, co to robi czy to się je" talia. Niestety, wyjątkowo mało pamiętam z tej gry (i z większości innych). Pierwszą ugrałem mimo przegranej kostki, nie jestem pewien, czy "miss" tomeczko miał tu znaczenie, ale udało mi się wybaitować jedną negację, a na
Koa'ki Meiru Guardian poszło
Called by the Grave.
G2 instant lose, dostałem
Imperial Order bez żadnych opcji na grę bez spelli. :|
G3 miss z mojej strony... choć nie wiem, czy można to nazwać missem. Po prostu nie wiedziałem, że tomeczko ma jeszcze jednego bossa, który był nieco bardziej upierdliwy od pozostałych. Scoop w terminacji.
0:1
2.vs Rock (?) bez rocków (Gouki sth?) 0:2?
Ok, z tej gry naprawdę niewiele pamiętam poza missem z handtrapami na start (
Ash Blossom & Joyous Spring na
Isolde, Two Tales of the Noble Knights gdy miałem
Effect Veiler x2... im dumb, ok?) i ogólne zamotanie z moimi zagraniami. Zwłaszcza w G2 (G3?) - niby Veiler mi popsuł szyki, ale dam głowę, że miałem lepsze zagranie niż samotny
D/D/D Wave High King Caesar, którego zdjął
Dinowrestler Pankratops i szybciutko mnie zabił. Nie jestem pewien, czy było 0:2, czy jedną wygrałem. Anyway - lose cus bad.
0:2
3. vs Mania (starter Hero?) 2:0
Ok, kaleczę ostro w ygo, ale nie na tyle, by pocić się na widok TiS-a i potwora w secie. Graczka z nową talią, nie dobrałem drastycznej cegły - go figure.
1:2, cel minimalny osiągnięty.
4. vs Aligator (MetaNecroface sth aka BANISHBANISHBANISHBANISH.DEK) 1:2
To chyba był jeden z dziwniejszych decków, jakie pamiętam.
Solemn Warning na... eee ...
Aloof Lupine? Opp wyczyniał cuda niewidy z banishem, ja się zbiłem do 3000 LP, ale wbiłem 12k na pole po grę.
G2 trochę zepsułem? Opp chyba rozwiązał trzy
Necroface i ustawił się nieźle, ale jakoś udało mi się odbić. Ostatnia tura:
D/D/D Flame High King Genghis i
D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok, opp z jednym setem i bodajże
Metaphys Daedalus czy innymi śmieszny potami. "Genghis zneguje cokolwiek to jest, więc BP, nie?"
Guess what? Skillowe
Super Polymerization usuwa oba moje poty i zostałem bez sensownych opcji. Woo. Mogłem zrobić
D/D/D Duo-Dawn King Kali Yuga, więc niby moja wina.
G3 opp z mega cegłą pełną spelli. Spoiler:
Imperial Order to głupia karta. Tak, znegowałem sobie własne kontrakty i oberwałem łącznie ponad 3k za Ordera, bo nie dobrałem nic pod fuzję lub
Dark Contract with the Witch i biłem samą
D/D/D Oracle King d'Arc. Przynajmniej początkowo, a choć wbiłem się też w
Great Maju Garzett D/D/D Flame High King Genghis, ostatecznie opp nie dobrał nic ciekawego (
Dimensional Fissure wiele nie pomagał w tej sytuacji.
W G2 i G3 trochę wkurzał też handtrap robiący za
Different Dimension Ground. Oh well.
2:2 ogłoszenie kolejnej rundy. Come on, dajcie mi nie mieć statów na minusie. :D
5. vs Setoiba (Eldritch Youtuberki or sth) 2:1
G1 Ash znegowała
Cynet Mining a opp praktycznie nie miał innych opcji. Zwłaszcza po
Solemn Warning na cuś i oberwaniu 6200 dmg (fun fact: dmg przepołowiony przez
D/D Savant Thomas, żeby zostać na 200 (400?) LP.
G2... eee... nie pamiętam. Obessałem, to na pewno. Dostałem OTK po jakichś śmiesznych playach i wbiciu 2600 dmg.
G3 chyba znowu była Ash, ale Setoiba tym razem miałem sensowne zagrania. Na nieszczęście oppa miałem za dobre opcje na recovery, a banish z
D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok nie bardzo dał opcje jego floaterom, zwłaszcza ze wsparciem
D/D Orthros, by rozwalić trapo-poty. Straciłem tylko 2K z własnych kontraktów.
3:2 w tym stanie i tylko jedna terminacja (i to szybko zakończona) uznaję za gigantyczny sukces.
Kto widział mój side wie, jak dobrze była złożona moja talia. Wziąłem coś do nowego meta archetypu, zakupiłem 2x
D/D/D Abyss King Gilgamesh (dzięki!) i opłaciłem sobie wpisowe bazarem. :P
Prawdy i wnioski:
-
D/D/D Abyss King Gilgamesh jest nawet spoko mimo wszystko, ale tęsknię za
Heavymetalfoes Electrumite. :'(
- Gra D/D bez potrzeby martwienia się o Linki (grałem tylko jednego Gilgamesha) jest piękna.
- Warzywię. Zawsze warzywiłem (zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy to niby ale nie do końca wracałem do gry), ale holy moly, przez pierwsze 2 gry nie miałem absolutnie pojęcia, jak się gra w kolorowe smoki. Fakt, że nawet w rundzie 5. musiałem czytać swoją
Sylvan Princessprite i parę innych kart, niech mówi sam za siebie. xD
- Ku mojemu zaskoczeniu nawet fajnie mi się grało. Nie jestem pewien, czy meta rzeczywiście zwolniła, ale na pewno nie było tak, że każda gra nie sprowadzała się do "dobierz/omiń hand trapa i gg, much skill, great deckbuilding, such pro".Obv może się to zmienić, jak zagram z faktyczną metą (i spróbuję ją kontrować... :,D).
- miło iść na turniej po tylu miesiącach bez yuga i poznawać z 5 osób (znałem więcej, ale skleroza, my b).
Dzięki wszystkim za fajny turniej, nie sądziłem, że to napiszę, ale może jednak wrócę do YGO? Jeśli tak, to mam nadzieję, że tym razem Konami nie zepsuje mi planów nowymi kartami. Also - dajcie ten support do Fiendów lub samych D/D, ffs. xD
See ya NEXT time. Also - za ewentualne błędy w raporcie przepraszam.