Wyjazd się udał. W piątek wpadam do Gdyni, nocowanie i testy z Łolkiem, w sobotę rura na miejsce. Grałem Altergejem starym nie zawsze dobrym, chciałem iść PK Time Thiefem, ale za łatwo składa się od handtrapów.
R1: Wojtek (Adamancypałka)
No trudny matchup, ale grało się miło i dość wyrównanie. G1 zacząłem i na tyle przeszkodziłem koledze w grze, że nie dał rady się przebić. G2 taka przeciętna ręka na zrobiony już board, no i zapomniałem, że ręka to nie pole i Protokół nie ochroni Fakera przed Apollousą. Jeszcze z Dragite'a na wszystkie 3 karty dostałem i nie było sensu grać dalej. G3 zacząłem dobrze, parę setów, Linkuriboh i wyszukany Faker, no miodzio. Jego tura, koniec BP, leci Evenly, to ja Judgment i summon Fakera z backupem z decku. No to drugie Evenly. Auć. Jakieś sety i gra, poprzeszkadzałem mu Kompulsją, wracając mu Dokiego do ręki. Moja tura, z braku drugiej kulki szczęścia w extra musiałem linkować Meluseek w Relinquished Anime. Zrobiłem kilka missów, na przykład zapomniałem, że obie Silq są poza zasięgiem Fakera, a wcześniej patrzyłem na jedną pod Marionetką, jak Manifestowała. Ostatecznie przegrana. 1-2
R2: Łolek (Wielka Orkiestra Maszynowej Przemocy)
W G1 dobierałem chyba wszystkie możliwe przerwania, nie dając mu iść w combo, w którymś momencie chyba scoopnął. Na G2 dobrałem Lanceę po Lancei, więc dwie tury go przetrzymałem. Trochę Orochi wywierał presję, ale za którymś razem wstawił ją na pole nad extra zonem, więc Anime podebrało jego cyberwęża. Co prawda poszedł potem w Dingirsu i odzyskał kartę, ale byłem już na etapie kontroli boardu. Szczęśliwie zniwelowałem przewagę Łolka w LP przed wejściem w terminację, ta nastała w jego mainie. 2-0
R3: Bogusław (Magimuszkiet aka Handrow.dek)
Pierwszą zaczął i niestety na tyle źle mi poszło, że poleciał scoop. Side i druga, ta w sumie niewiele lepsza. O dziwo deck niby jeno rogalem jest, a kopnąć umie. Niestety ze stresu kolega przypadkowo strącił trochę kart z topa, zawołaliśmy więc sędziującego Pandę i po analizie sytuacji zarulował game loss wobec Bogusia. Dopiero trzecie rozdanie było na tyle dobre, że pospiesznie złożonym Zeroborosem starałem się przesunąć przewagę LP straconą po Solemnie na moją korzyść. Na szczęście dla mnie udało się, potem terminacja. 2-1, choć dalej głupio wygrać przez taki wypadek.
R4: Łukasz (And The Linked-Off Hussars Arrived)
Crusadię znam na tyle, że wiem, że nawet taktyczna Kompulsja może skończyć turę. Niestety w G1 nie udało się mimo przerwań, ostatecznie Judgment narobił mi więcej szkody, jak przewagi i scoopnąłem w obliczu P O T Ę Ż N E G O R E G U L E X A. Na drugą stwierdziłem, że pójdę drugi i dobrze zrobiłem. Evenly co prawda dostało z Equimaxa, ale że ów link neguje efekt, nie aktywację, mogłem wstawić Fakera, a potem jakoś poszło. Ostatnia gra, kolega decyduje zacząć. Zaczął Kagari enginem w postaci Hornet Drones, trochę potem dostał Ash na Exceeda, ogólnie musiał skończyć na Phoenix - token - pass z braku materiału, żeby token zamienić na efektowego linka do Equimaxa. Wstawiłem chyba Silq i parę setów, coś tam i może Kunquery na łapce. Rzucił mi Gameciela na Altera, dał sobie Dogorana, Phoenix dalej w polu. Na deklarację ataku oberwał Superpolką w Shrekdragona, a po turze czy dwóch dołożyłem posiłki. Wyszło, że 2-1 dla mnie.
Ostatecznie miałem 3-1, ale minimalnie ominęło mnie top 4. Bywa. Z nagród (Overload) najlepszym kartonem był Mining, reszta bez szału.
Zadowolony z siebie nie wiem, czy jestem, ale źle nie było. Kolekcja powiększona, portfel odchudzony, więc na mój standard oznacza to udany dzień.
Dzięki za grę i zapraszam do Olsztyna dwunastego września do następnego!