Przybyłem (spóźniony, bo stałem w korku), zobaczyłem (małą ilość graczy), zwyciężyłem (mimo jednej przegranej pod sam koniec, bo przestałem myśleć.)
W piątek po południu przestałem się łudzić, że karty z marketu przyjdą (Tak, w piątek przybyły na na poczctę w wiosce obok), więc zcząłem kminić z deckiem. Wśród opcji miałem Invokeda, Mekkknighty, HATa, Altera, Dino albo jakieś mieszanki powyższych. Około godziny 23 skończyłem składać decka i poszedłem szczęśliwie spać, że na miejscu musze pożyczyć tylko jedną kartę.
W sobotę dojazd na turniej opóźnił się, ponieważ były dwa wypadki po drodze, a jeden gdzieś kawałek dalej. I zamiast być o 10.40, byłem 11.15 (i tak nie najgorzej, jak na warunki na drodze). Szybkie ogarnięcie ludzi, zapisy i jazda.
R1 vs Adrian S. (Performapal)
Kilkadziesiąt sekund przed startem sobie przypomniałem, że miałem pożyczyć jedną z ważniejszych kart w extra -
Linkuriboh. Szybkie naprawienie tego błędu jeszcze zanim czas ruszył.
G1 było prawie dla Adriana, ponieważ bricknąłem, dopierając wszystkie
Lost Worldy, oraz
Terraforming. Przez kilka tur dopierałem pojedyńcze handtrapy i jakieś
Cosmic Cycloney. Kiedy wreszcze dobrałem dino, było to małe dziecko -
Babycerasaurus. Szczęśliwie to + field spell, pozwoliły mi odzyskać kontrolę na polu, której nie oddałem już do końca. Choć cały czas z duszą na ramieniu, ponieważ 200hp na których byłem nie pozwalało mi się czuć w żaden sposób bezpiecznie.
G2 to był niewielki stół przeciwnika, który pozwolił mi na OTK. (3 tokeny 0/0 w defie, to coś, co duet
Ultimate Conductor Tyranno +
Pentestag wręcz uwielbia)
R2 vs Bartosz T. (Cyber Angel)
G1. Mimo, że miałem full combo na ręku (
Lost World +
Babycerasaurus), to musiałem spasować tylko z jednym setem (
Cosmic Cyclone), ponieważ nie miałem Battle Phase'a. Dopiero po chwili ogarnąłem, że miałem na ręku jeszcze
Called by the Grave, który bardziej by się przydał zasetowany. Szczęśliwie, przeciwnik wlepił mi tylko 5100 obrażeń, zostając bez kart na ręce i z polem, które bez większych problemów udało się obejść. (niezasetowanie Calleda się przydało, bo bardzo przyblokowało go później)
G2 to była
PSY-Framegear Gamma na bodajże
Impcantation Candoll, co spowodowało, że spasował. Ustawiłem stół i według zapisków, kontrolowałem stół już do końca.
R3 vs Dawid K. (DD)
G1, to mozolne sypanie się DD i moje czekanie. Czekanie, aż nadarzy się okazja, żeby rzucić
Nibiru, the Primal Being w momencie, gdy będzie max 1 negację (
Infinite Impermanence na ręku), a przeciwnik nie za bardzo będzie miał follow-up. Rzuciłem w ostatnim momencie, bo jak Frey mi powiedział po grze, to miał zacząć robić pole z większą ilością negacji. Niestety gra wcale nie była przesądzona, ponieważ Nibiru wstawił bydle 7300/6400, a moja ręka nie była zbyt ciekawa. Frey nie popełnił błędu, sumonując jakiegoś stwora, którego mógłbym obrócić efektem
Ultimate Conductor Tyranno, strzelając w
Petiteranodona, żeby wezwać
Dinowrestler Pankratopsa i musiałem kombinować naokoło. Na szczęście zniszczył mi xyza, który zapewnił mi 5 dino pod
Miscellaneousaurusa, by wezwać
Souleating Oviraptora i móc użyc jego efektu, który zniszczył
Petiteranodona i pozwolił iść po grę
G2 to
Ash Blossom & Joyous Spring, która wystarczyła, żeby powstrzymać DD przed wysypem. Razem z późniejszą
Infinite Impermanence, która zanegowała dodatkowo efekt skali, bez problemu kontrolowałem przebieg tury przeciwnika, by w swojej pójść po zwycięstwo.
R4 vs Jonasz P. (Salamangreat Accescode Turbo)
G1 przyblokowany
Gozen Match w ilości 3, co sprawiło, że nie miałem za bardzo jak grać, nawet mimo,
Cosmic Cyclone.
G2 to był brak gozena przez większą część gry i moje zbijanie życia Jony. A jak już pojawił się Gozen, to byłem bardziej przygotowany niż poprzednio. Tym razem Jona nie mógł zrobić za wiele.
G3 to była terminacja, po niecałej minucie gry, przy moim bricku.
Fun fact. O tym, że token z
Lost World, by go przyblokował prawie całkowicie wpadłem, gdy już nie miało to żadnego znaczenia.
Ostatecznie 3:1, pierwszy dzięki tierom. Niestety z nagród nic. Zgarnąłem
Union Drivera, jako coś, co było najdroższe, i na którego od razu znalazł się kupiec.
Wnioski po grze dino:
1.
Secure Gardna jest w dino tak samo istotna jak w Invokedzie.
2. Side nie podszedł raz, jak nie był potrzebny, po za tym sidowałem się strasznie bez sensu - ergo jest to chyba najtrudniejszy element gry dino w tak zróżnicowanej mecie, gdzie nie wiesz co Cię czeka i z czym będziesz grał.
Szkoda, że tak mało osób, ale i tak było super. Liczę na to, że niedługo znów wrócimy do większej ilości osób i 5 rund (znowu), oraz do nastepnego!