Wątek: [2019-10-26][Trójmiasto] Gdy nie ma Pandababy, to jesteśmy niegrzeczni  (Przeczytany 681 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

[Trójmiasto] Gdy nie ma Pandababy, to jesteśmy niegrzeczni 2019-10-26 15 uczestników ORGANIZACJA WIĘCEJ INFO RANKING YUGIOH
Przebieg turnieju

Miejsce COSSY User Talia Punkty w turnieju Punkty rankingowe Ties
10303201317Patryk B. (PatryQ)Crusadia107310611604
20303202291Grzegorz N. (Drzymorda)Sky Striker106310583559
30303200481Piotr P. (Peter0w0)Salamangreat9569645555
40303198993Bartosz T. (Aligatur)Altergeist9569583505
50303202302Hubert P. (Hanu)Zombie9569562552
60301114847Dawid K. (Frey)Endymion Pendulum6386562526
70303202375Bogusław Ł. (-)Pendulum Magician6386500544
80303202387Tymoteusz P. (-)Pendulum Magician6386500534
90303200467Marcin F. (Martex)ABC6386500522
100303200530Tomasz M. (tomeczkoo)Salamangreat6386458544
110303200541Michał K. (-)Witchcrafter6386437571
120303200492Łukasz G. (-)Yosenju3193611506
130303202289Mateusz G. (-)Salamangreat3193583494
140303200479Jakub N. (-)Endymion Pendulum3193437500
150303202595Adrian S. (Funny7lucky)Perfomapal3193416465

Łolek

Temat raportowy turnieju [2019-10-26] [Trójmiasto] Gdy nie ma Pandababy, to jesteśmy niegrzeczni

PatryQ

To zacznę! Jest to mój pierwszy turniej od 6 miesięcy.
Akurat miałem trochę czasu mimo studiów (fuj), więc uznałem, że mogę odwiedzić moich ulubionych nerdziochów. Niestety, swojego decku nie miałem, więc posiłkowałem się kartami od Pandy i Drzymordy. Turniej zaczynał się o 11, ja o 6 skończyłem chlać, ale jakimś cudem wstałem, poszedłem się umyć (pieprzone zasady, inaczej bym nie musiał się myć i miałbym więcej snu, trudno), zgarnąłem brata, karty i spóźniłem się 20 minut. Dzisiaj zagrałem Crusadią Kaiju, której uczyłem się od nowa na szybko w busie. Fajny ten deck, taki nie za trudny. Zaczynajmy

Runda 1:BYE(nie chciał powiedzieć czym gra)
Mój powrót był takim wstrząsem, że przeciwnik zwiał (nie no, 15 nas było, brzydka liczba), w związku z czym miałem czas dopić spokojnie kawę z żaby i powkładać do końca karty w koszulki, przy okazji rozkoszując się tzw. zapachem mężczyzn grających w karty, bo przecież otwieranie okien jest dla słabych.
1;0;0

Runda 2: Marek6(Salamangreat)
G1: Pamiętacie może, jak mówiłem o pół roku przerwy i braku snu? Zaczęło się świetnie, przeciwnik zbudował pole, zasetował i moja kolej. Na moim standby phase zaaktywował Waboku, więc bardzo przytomnie rozkręciłem combo, ponieważ uznałem, że Crusadia Power z pewnością obchodzi Waboku. Przeciwnik na szczęście był przytomny i uświadomił mi, że jestem idiotą. Skończyłem, przeciwnik się kręcił, klepaliśmy się parę tur, po czym zrobiłem scoop. 0:1

G2: Tutaj zaczyna się ten niezręczny moment grania Crusadią, mianowicie nie mam zapisanego przebiegu gry, tylko widzę napis OTK 11600 dmg. O ile dobrze pamiętam, to poszedłem pierwszy, więc skręciłem sobie Topologic Trisbaena oraz zasetowałem Crusadia Krawler (bardzo przyjemne combo, nie zaprzeczę). 1:1

G3: Z moich notatek wynika, że przebieg gry to OTK 9600 dmg. 2:1
2;0;0
Runda 3: Drzymorda(Sky Striker)
G1: Przegrałem kostkę, poszedłem pierwszy, ponownie Topologic Trisbaena+ Crusadia Krawler, w łapie Ashka, którą rzuciłem na Terraforming Grzesia. Grzesiek coś tam poustawiał, ale finalnie dostał Gameciel, the Sea Turtle Kaiju w twarz, następnie Me Go Face (hs to ściek)
G2: Najlepsza gra całego turnieju moim skromnym zdaniem. Ja całkowicie zkiepściłem, bo zapomniałem aktywowac efektu Crusadia Maximus, przez co Grzesiek nadal żył z całkiem sporym zapasem życia (oczywiście znowu wlepiłem mu Kaiju, żeby nie było). Tłukliśmy sie powyżej 30 minut, w ostatnich minutach próbowałem ratować się Interrupted Kaiju Slumber, ale finalnie mój drogi opponent w ostatniej sekundzie zaczął słowno-muzycznie mówić, jak bardzo by nie mógł mi walnąć, w związku z czym zgarnął G2, bo się przestraszyłem. Remisik
2;1;0

Runda 4: NiestetyNiePamietamNickuNaForum(Salamngreat)
Niesamowite jest to, że najbardziej się bałem tego match-upu, a tu tak miło.
G1: Jedna z tych gier, którą opisałem słowami OTK 8600 dmg.
G2: Dokładnie to samo, co piętro wyżej, z tym, że musiałem iśc pierwszy, więc po klasyku poleciała Tris+Krawler. Potem przeciwnik mnie dziabnął za 1850 dmg, po czym ja go na odlew sieknąłem za powyżej 8k. 2:0
Żeby nie było ,przeciwnik grał bardzo dobrze i skillowo, ale najzwyczajniej w świecie nie miał odpowiedzi, a jak miał, to dostawał Called by the Grave i inne takie zabawki.
3;1;0

Przez przypadek wygrałem turniej, z nagród wziąłem Darkfluida, bo brat bardzo zajarał się wizją linka 5 (na marginesie gratki dla niego ,ósme miejsce zajął, więc był bardzo zadowolony). Grało się miło, sympatycznie, a ja teraz spadam jeść obiad. Siema.
« Ostatnia zmiana: 26 Październik, 2019, 16:39:25 PatryQ »

Drzymorda

no siema,
jako że nie było mnie dosyć długo (wow, 1 turniej opuściłęm) stwierdziłem, że się przygotuje trochę i zmienie kask na jakiś głupi deck. Padło na Sky Strikera bo jednak wychodzi teraz tanio.
kupuje karcioszki, wszystko fajnie, myśle że banlista mnie nie jebnie
BANG
Banlista wchodzi i anchor na 1 - czyli mogę se popłakać i pewno gunwo deck.
jako że kupiłem, to se zagram, co się ma marnować.
Czekam na jakiś nowy deckprofile z ameryki albo cuś, by zerżnąć całą listę i pojawia się on - cały czarny amerykański - i pokazuje mi deckliste z blind kartami - no super - czytam komentarze co to może być, pada albo na Cynet Universe albo Link Bound - końcowo wybrałem to pierwsze, choć testowałem drugie :P

składamy deckem we wtorek na meetingu, zbieram resztę kart, końcowo pożyczam swoje main karty typu Infinite Impermanence na YCS Londym i czekamy na sobotę

wstałem sobie o 6, bo przecież można mnie obudzić rano, zamiast spać do 8. Wstałem zatem, pograłem trochę na DN, zebrałem się i 15 minutowym spacerkiem z domu pojawiam się na miejscu.
szybkie trady, pożyczki i jedziemy
pojawiło się 15 graczy (ładnie jak na wyjazdówkę osób którę najczęściej grają) i jedziemy bawić się w 4 rundy.

R1 vs GROM (Yosenju Demise)
Gra krótka, kolega nie zdąrzył się nauczyć graćdeckiem, a nic ciekawszego nie miałem dla niego, a wiem jak na to się gra. Mało pamiętam bo jednak wchodził dopiero energol.
1;0;0

R2 vs AligaturGraydleMaster (jednak zagrał AlterGEJem)
G1 kolega zaczyna i krzyczy "paleo set 5 , graj" - no było ciekawie, ale jednak bawiliśmy się inaczej i powkurzałem kolegę - choć robiliśmy nawet to CL5 kartami
G2 zaczął ponownie ale już tutaj nie miał dobrego drawu i spokojnie udało mi się dobić do 8000 DAMAGE w kilku turach.
2;0;0

R3 vs PatryQNieMamSwojegoDecku (Crusadia)
G1 zaczynam ja, więc robie co mogę ale obrywam kaiju i Topologic Trisbaena
G2 kolega ciut z****ł z Crusadia Maximus a ja zlamiłem i za dużo myślałem i musiałem mu wytłumaczyć jak go zabijam by wygrać tę giere
2;1;0

R4 vs Tomeczkoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo (Salamangreat)
G1 szybko przejąłem controle i dostał kuku i scoop od oppa
G2 jak dobrze pamiętam dostałem wpiernicz, bo kolega się grindował i ja nie miałem nic do roboty więc scoop
G3 miałem przewagę grindu (3 x Sky Striker Mobilize - Engage! w jednej turze boli), więc zrobiłem Borrelsword Dragon i po gre.

z nagród Striker DragonFirewall Dragon Darkfluid i jakiś unchained spell
nagrałem sam ze sobą dekprofajl więc czekam na hejty

pozdrawiam i do następnego :*
« Ostatnia zmiana: 26 Październik, 2019, 17:30:28 Drzymorda »

tomeczkoo

G1 vs performapal win
G2 vs Pendulum frey lost
G3 vs Salaman win
G4 vs sky striker lost

2:2. Jak dotąd mój najlepszy wynik chyba. Nadal bardzo dużo zagrań misuje :)

Aligatur

A było to tak: o piątej zrywka i bus na Olsztyn, przed siódmą pociąg i wio. Wpadłem w dobrym humorze z nastawieniem na dobry wynik. Delegacja olsztyńska w postaci mnie, Piotrka i Kuby prezentowała się dumnie - jak okazało się później, spisała się dobrze.
Zabrałem moje Altergeje, bo czemu by nie! To bardzo przyjemna i interaktywna talia xD
Po paru pożyczkach (w tym jedno niestety HSD, bo Wild Tornado to jakiś żart) stwierdziłem, że mogę grać.

R1 - Tymoteusz (Pendumag)
Poszło raczej łatwo. Kolega starał się, jednak czasem nie doczytywał efektów. W przypływie konieczności wstawiłem Mana Dragon Zirnitrona przez tribute Chronograph Sorcerera podpieprzonego Crackdownem i biłem nieprzytomnie. Doszła Marioneta i stykło. W drugiej podszedł mi Altergeist Multifaker. Doszło do paru shenaniganów z jego udziałem i gra była moja. Dodajmy jeszcze, że w obu grach dobrałem Solemn F**king Judgment, który skasował pendulum shoukan. 2-0

R2 - Drzymorda (Sky Striker)
No i masz xD
Chyba zacząłem i zrobiłem Paleo pass (dla niewtajemniczonych - set 5). Pewien kasku w postaci Tró Drejko zobaczyłem Sky Striker Mobilize - Engage! i doszedłem do wniosku, że to będzie długa przeprawa... Gra pełna była wzajemnego plucia sobie w karty. Jego Sky Striker Mecha Modules - Multirole z trzema spellami oberwał na EP z Heavy Storm Dustera. Drzymorda odpalił Mystic Mine (o-o). Po ok. 10 turach Kopalnię wyoutowałem, rzucając Solemn Warning na własne Linkuriboh (Pepe meter wywala poza skalę). Miałem opcję na Fakera, odpalił There Can Be Only One. Dochainowałem przeklęte 1-ofowe Wild Tornado, a on - drugie TCBOO. Faker nie wszedł. Ogólnie przerżnąłem, więc G2. Jestem prawie pewien, że przegrałem w terminacji o 2200 LP z Knightmare Unicorna, bo otworzyłem żałośnie, a Droll rzucony na Engage poszedł po Unicorna dzięki Sky Striker Mecha - Shark Cannon. W każdym razie GG. 0-2

R3 - Michał (Witchcraft & Friends)
Zaczął od samotnego seta i spasował. Ja ciagle dobierałem same monstery, na startowej 2 Zirnitrony i 2 Altergeist Marionettery plus inny crap. Pamiętam zabawę z Juragedo, odpalenie Fakera i scoop oppa. Druga była ciut dłuższa, kolega podbił LP do 10k, bo Spell Absorption, a do tego Altergeist Silquitous cofnęła mu na rękę Juragedo. Pod koniec złożyłem Altergeist Primebanshee, a kolega doszedł do wniosku, że przy swoich drawach tego nie ugra. 2-0

R4 - Bogusław (PenduEndymion)
Wiem tyle - miałem poważny problem z tym boardem przez własną olewczość. Zmarnowałem okazję na Torrential Tribute, ale przynajmniej zastopowałem Endymion, the Mighty Master of Magic na skali, cofając go Silką. Zaraz jednak pojawił się w polu, dzierżąc negację. W którymś momencie zdecydowałem się na taktyczny scoop. Wside'owałem pożyczone Anti-Spell Fragrance i poszedłem pierwszy. Dobrałem dwa z nich - w sumie dały mi win, bowiem teraz to opp scoopnął. G3, napchałem tyle handtrapów, ile mogłem, i przygotowałem się na Meluseek beatdown. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zrobił chyba T-set pass. Dobrałem One for One, Marionetę i monstera, więc wstawiłem całe dwa ciałka. Damage, link w Kuriboh, search Fakera i gotowy na natarcie. Niestety w jego mainie skończył się czas, więc nie dał rady skontrować. 2-1

Zrobiłem 3-1. Osiągnięcie zdobyte, własny rekord pobity xD
Pierwszy był PatryQ, potem Drzymorda i Piotrek. Mnie przypadło zaszczytne czwarte miejsce. Jak dla mnie miodzio, pierwsze top4. Z draftu Primineral Kongreat. Po paru transakcjach poleciałem na pociąg.
Dzięki wszystkim za grę, było świetnie. Następnym razem Alter wygra lokal :p
PS. Jakbym o czymś zapomniał, poprawcie mnie.
« Ostatnia zmiana: 05 Listopad, 2019, 16:15:51 Aligatur »

Link sponsorowany
 

Podobne tematy Yu-Gi-Oh!

  Temat / Zaczęty przez Ostatnio
Ostatnio 17 Listopad, 2018, 11:19:03
Aligatur
Ostatnio 22 Listopad, 2018, 16:27:38
Aligatur
Ostatnio 26 Październik, 2019, 09:36:53
Peter0w0
Ostatnio 31 Sierpień, 2020, 11:45:12
Drzymorda
Ostatnio 03 Wrzesień, 2020, 10:00:08
Drzymorda