Temat raportowy turnieju [2019-09-15] [Katowice] Planszówki w Spodku 2019!
Przyjechaliśmy sobie całą paczką z Wrocławia (7 osób), no bo Marek to spoko gość i chce robić coś więcej, więc czemu by nie wspomóc inicjatywy? Poza tym lubię grać jak jest więcej ludzi i jest te 5 rund.
Zagrałem sobie Orcustem, takim zwykłym jak na obrazku niżej:
(https://i.imgur.com/uMTREgn.png)
Runda 1 vs Lampart (Pure Thunder Dragon) 1:1
Przegrałem kostkę. Lampart zaczął nietęgo, bo niby tylko z jednym Thunder Dragon Colossus. Nie pamiętam dokładnie jak to się stało, ale przez moje nieoptymalne granie gra jednak zaczęła wyślizgiwać mi się z rąk. Miałem nadzieję, że to jeszcze jakoś ukręcę, ale Lampart bardzo dokładnie i starannie wykonywał każdy ruch i spokojnie myślał nad każdym ruchem, przez co bałem się, że może to być nasza jedyna gra i scoopnąłem, żeby szybko wygrać kolejną. W drugiej poszło już znacznie lepiej, zastawiłem się jak mogłem, dałem mu wstawić 2 Thunder Dragon Titany po czym je oba zdjąłem i zadałem wystarczający damage akurat przed czasem.
Runda 2 vs Benger (Pendulum Zefra Endymion) 2:1
Wygrałem kostkę. Dobrałem Orcust Crescendo i jakiegoś hand trapa, więc dostawiłem Orcustrated Babel z Dingirsu, the Orcust of the Evening Star na grave. Benger bardzo się starał, ale przerwań było po prostu za dużo. W drugiej dobrałem na start D.D. Crow, Ghost Ogre & Snow Rabbit i Effect Veiler. Crow dostał z Called by the Grave, później odpaliłem ogra na Servant of Endymion. Benger poinformował mnie jednak przedwcześnie, że Timegazer Magician na polu ochroni servantkę, więc dochainowałem na niego veilera. Veilera którego mi później brakło na Heavymetalfoes Electrumite. Postawił więcej przerwań niż miałem kart na ręce, więc nie było sensu tego ciągnąć - scoop. W g3 postawiłem El Shaddoll Winda i podparłem ją Orcust Crescendo. Zanegowałem Infinite Impermanence po czym Benger wstawił Satellarknight Zefrathuban w ataku, bo nie doczytał, że nie zniszczy nim Windy. Starał się jak mógł, żebym nie dostał battle phase'a, ale Thuban miał 0 ataku, a ja miałem w polu wszystko czego potrzebowałem, więc gdy tylko dostałem swoją turę zadeklarowałem battle phase ;)
Runda 3 vs Bowlin (Subterror) 2:0
Przegrałem kostkę. W obu grach dość podobny przebieg. Bowlin bardzo dobrze grał wokół Orcust Crescendo, ale niestety Dingirsu to dobra karta Yu-Gi-Oh! i pomimo drobnego potknięcia przez niedoczytanie The Hidden City sprawnie psułem mu jego playe wykorzystując niecnie, że Subterror Fiendess nie triggeruje się przy summonie tylko daje przeciwnikowi szansę na odpowiedź.
Runda 4 vs MateMatyk (Salamangreat) 0:2
Wygrałem kostkę. Postawiłem stół: Galatea + Dingirsu + Winda + Crescendo + Ash na ręce. W swojej spróbowałem zamknąć grę za pomocą Borrelsword Dragon + Dingirsu, ale okazało się, że po zdjęciu potwora Matmy ze stołu z ręki weszła Salamangreat Gazelle i cały plan spalił na panewce. Zainwestowałem w to stanowczo za dużo resourceów przez co szybko mnie przegrindował. W g2 grałem wokół nibiru, ale i tak koniec końców zmissowałem z Vishudą przez co oddałem jedyne postawione przerwanie za darmo w battle phase. Z tamtąd już tylko równia pochyła. Bardzo podobało mi się jak Matma szybko wykonywał playe gdy tylko się nad nimi zastanowił, naprawdę wzorowe tempo rozgrywki ;)
Runda 5 vs Zolirex (Sky Striker) 0:2
Wygrałem kostkę. Zasetowałem Crescendo i oddałem turę. Zoli zasetował karty (w tym fielda) i odpalił Card of Demise. Zastanowiłem się chwilę - odpalę to Crescendo albo na to, albo na Mystic Mine. Mając nadzieję, że jednak blefuje z tym Minem odpaliłem na demise'a. Zoli flipnął Mystic Mine i było po mnie. Spytał czy gram Twin Twisters w main decku (well, jasne że nie xd), więc bez zawahania powiedziałem, że tak i generalnie lepiej, żeby nie próbował mnie deckoutować, bo po prostu dostanie otk. Powiedział mi na to, że jednak potrzyma mnie pod lockiem, więc po przeliczeniu, że ma więcej kart w decku scoopnąłem. Zdziwił się, bo okazało się, że też blefował i uwierzył w moje twistery i się ich bał i miał zamiar zaraz przerwać locka... damn xd W g2 puściłem go przodem, żartował sobie, że się spodziewał i dobrze się zaside'ował. Fun fact: blefował, dobrał pankratopsa na start. Fun fact 2: ten pankratops w sumie zrobił mu grę ;_; Grałem całą grę "from behind" i generalnie nie było co ze mnie zbierać, ale w secie leżał Eradicator Epidemic Virus i miałem nadzieję, że jakoś go odpale i się odbiję. W końcu się udało i zrobiłem tym jakieś +7! Po czym Zoli po prostu zabił mnie damagem, bo nie miałem żadnych resource'ów :<
overall: 2:2:1, well
Mimo wszystko cieszę się z turnieju, bo rzadko mam okazję zagrać te 5 rund a uważam to za całkiem niezły sprawdzian umiejętności.
Dzięki Markowi za organizację a moim przeciwnikom za gry i do następnego ;)
Do Katowic przyjechałem w sobotę i wieczorem wpadłem jeszcze do spodka posiedzieć wraz z Zolirexem z chłopakami robiącymi demo Speed Duel. Była to bardzo udana impreza, i super że wreszcie coś takiego się dzieje w kraju, bo to jedyny sposób żeby o grze usłyszeli nowi ludzie.
Zagrałem tym samym czym dzień wcześniej we Wrocławiu, Salamanem, planowałem potestować coś innego, ale nie miałem siły wieczorem bawić się w składanie i sleevowanie decku. Z boosterów za wpisowe crap. 24 osoby to dobry wynik, sporo nowych dla mnie twarzy.
R1 vs Kodi (Striker) 2-0
Nie budowałem się szczególnie na strikera, a karty podchodziły nam obu w każdej z gier. W G1 Ash Blossom & Joyous Spring to dobra karta na strikera, G2 udało mi się dobrać na start Twin Twisters i Fantastical Dragon Phantazmay, pierwsze wyłączyło There Can Be Only One, a drugie Sky Striker Mecha - Widow Anchor.
R2 vs Mason (Lunalight Orcust) 1-1
G1 na start 2x Called by the Grave, 2x Will of the Salamangreat i Salamangreat Fowl, a kostka przegrana, zaś ze strony przeciwnika full combo. Udało mi się jednak wytrzymać do grindu, gdzie drugi will zaczął być bardzo użyteczną kartą, a jego deck miał bardzo mocno ograniczone możliwości grania w mid i late-gamie, najciekawsza gra dnia. G2 zrobił combo, chyba poszedł jakiś handtrap, ale i tak musiałem się bronić bo nie miałem jak obejść wszystkiego, dostałem damage w jego drugiej turze i wybiła terminacja.
R3 vs banan (Mekk-Knight Invoked) 2-1
Wygrał kostkę i kazał mi zacząć, nie pamiętam ręki ale wiem że nie miałem w sumie żadnego sensownego playu więc oddałem rękę, on wstawił Invoked Mechaba i utrzymał przewagę. G2 kluczowe było aktywowanie Invocation w kolumnie z Infinite Impermanence, natomiast g3 znowu kazano mi zacząć, ale dobrałem nieźle, zrobiłem jakieś pole, a potem Artifact Lancea na Invocation i moja przewaga do końca.
R4 vs Izo (Orcust) 2-0
Izo opisał co ciekawe wyżej, G1 druga najciekawsza gra dnia, bo znowu obchodzenia orcustowego pola, ale tutaj miałem o tyle łatwiej że bardzo dobrze dobrałem.
R4 vs Yuri (Mirror) 2-1
Wygrana kostka i jakieś pole i moja przewaga do końca. G2 dobrałem słabo, G3 natomiast kazałem mu zacząć co go zaskoczyło, z Salamangreat Jack Jaguar i Salamangreat Fowl zrobił Abyss Dweller i spasował, potem obaj byliśmy w średniej sytuacji i graliśmy częsciowo na topie, ale jego budżetowy build bez Cynet Mining był mniej łaskawy zdecydowanie.
4-0-1, Hunt tak samo, jednak tiery były dla mnie łaskawsze, więc skończyłem pierwszy. Z nagród box SOFU, Nibiru, the Primal Being i Sekka's Light z draftu, a także playmata. Bardzo fajny turniej, świetne nagrody, bardzo przyjemna atmosfera, do tego niezły poziom grania, :D Podziękowania dla Marka i Arashela za świetną organizację, teamu za wsparcie i pomoc oraz dla uczestników za udział. Świetny trening na tydzień przed YCSem.
Poza tym podziękowania dla Beaty z BurdaMedia za organizację dodatkowych nagród, a także demonstracji. No i dla Hidana i Arashela za prowadzenie ich dwa dni z rzędu, bo to naprawdę masakryczna i żmudna robota. Oby jak najwięcej takich eventów jak najczęściej.
Decklista:
(https://i.imgur.com/GTxfoyb.png)