Hej, wstęp będzie króki, opisy gier już dłuższe. Bus do Katowic, szybkie jedzonko na miejscu, wycieczka do spodka, zapisy, powitania i można zacząć grać!

R1 vs hercu - Dino
G1: Pozwoliłem mu zacząć, małe zdziwienie, poszedł HT na jeden z playi, a ja w swojej robię orcust combo i nie zaatakowałem bo zapomniałem, że poszedłem drugi, a nie pierwszy XD I tak bym nie wcisnął wtedy otk, a brain fart w pierwszej grze mnie dobił. Na szczęście przeciwnik wiele nie zdziałał, więc szybko wygrałem.
G2: Znowu przeciwnik poszedł pierwszy. Zaczął słabo, ja w swojej typowe combo i z topa dobrałem
Artifact Lancea, którego odpalenie na początku tury przeciwnika skończyło się dla mnie zwycięstwem.
1:0
R2 vs banan253 - Mekk-Knight Invoked
G1: Przeciwnik dał mi zacząć, a rękę miałem taką aby iść drugim. Miałem opcję na wykręcenie ledwo combo, ale 1 ht popsuł mi zabawę i jego duże mekk-knighty, chociaż ponegowane, po prostu mnie zabiły.
G2: Tym razem opp idzie pierwszy, ale moja ręka to był jakiś żart. Bo na eff
Knightmare Mermaid poszedł
Effect Veiler, a na
Orcust Crescendo(zrzucone z Mermaida) w kolejnej turze poszła
Ash Blossom & Joyous Spring i przeciwnik znowu zatłukł mnie Mekk-knightami.
PS. W obu grach nie zobaczyłem orcustów :<
1:1
R3 vs Hunt - Altergeist
G1: Poszedłem pierwszy, combo zrobione z aktywnym babylonem i żywym crescendo, ale to nic nie dało. W swojej turze posetował się jak mógł i w kluczowym momencie on
Solemn Judgment, ja
Orcust Crescendo i widzę drugiego
Solemn Judgment. Wbiłem mu jeszcze potem 1700 i tak zostawiając go na 300 lp się grindowaliśmy jakieś 5, może 6 tur aż w końcu mi się skończyły zasoby i przegrałem. W tej grze zrobiłem drugi i ostatni błąd turnieju, a mianowicie kolejność atakowania powinna być odwrotna z mojej strony ze względu na
Altergeist Kunquery. Nauczka na przyszłość!
G2: Dałem mu zacząć, ale nie mogłem nic kompletnie zrobić chociaż miałem w miarę dobre karty na pójście drugim i gra skończyła się w miarę szybko.
1:2
R4 vs buła - Salamangreat
G1 oraz G2: Przeciwnik miał niepełną talię, więc nie ma się co rozpisywać, ale dobrze, że się nue zniechęcił i mam nadzieję, że następnym razem przyjdzie ze 100% saladem i pokaże na co go stać :)
2:2
R5 vs ???(nie pamiętam nicku, przepraszam :<) - Pendulum
G1: Lekko się spóźniłem, dałem przeciwnikowi zacząć, nie dobrałem anie jednej karty na pójście drugim poza ogrem jako szóstka karta. Próby przejścia boarda spełzły na niczym i się poddałem
G2: Znowu poszedłem drugi, tym razem ht doszedł, więc pola nie zrobił poza
Abyss Dweller, więc tylko wyrównanie pola z tym, że miałem już
Orcust Harp Horror na kolejną turę, a przeciwnik był na top decku ze skalą 0(zniszczyłem mu skalę 8). Oczywiście dobrał skalę 8, zrobił pend po 2 karty i potem po zrobieniu linka wbił mi się w phoenixa po crash. Ja w swojej dobrałem calleda i aktywowałem horrora aby wezwać
Orcust Knightmare na pole, przeciwnik w swojej spasował, a ja dobrałem
Scrap Recycler i po rozkręceniu się scoop z drugiej strony stołu.
G3: Opp zaczął, dobrałem jakieś ht, ale skończył i tak z vortexem i hieraticiem, a moje próy obejścia tego zmusiły mnie do użycia
Instant Fusion co sprawiło, że terminacja nie była na moją korzyść. Śpieszyłem się, przeciwnik już nie i w jego następnej turze przegrałem. Dziękuję Konami, za uszkodzenie gry tą zasadą :>
2:3
Tym samym zająłem jakieś niskie miejsce, ale z wpisowych boosterów trafiła się
Apollousa, Bow of the Goddess, więc lepiej być nie mogło :D. Po turnieju jeszcze pożegnanie z ludźmi, szamka, czekanie na busa, który spóźnił się prawie godzinę i będąc już teraz w domu kładę się spać z chęcią aby znowu zawitać na taki wspaniały turniej. Do następnego!
PS. Grałem Orcustem ;>