Veni, Vidi Vici.
Przeżyłem jeden z najcięższych tygodniów swojego życia z kilku powodów. Chciałem odpocząć, a także znaleźć się z dala od ludzi którzy otaczają mnie na codzień. W piątek wróciłem ostatnim pociągiem z imprezy z przedmieścia, złożyłem deck o 1.30 w nocy, żeby o 4.45 nad ranem wstać na pociąg.
Niestety plan "przespać się w pociągu" nie należał do szczególnie udanych. O 10 z minutami wysiadłem z pociągu i na czuja wyruszyłem w trasę do maga. Po drodze spotkałen Clouda i Elbema, którzy pokierowali mnie już w dobrą stronę.
Wszedłem i zobaczyłem ludzi spisujących decklisty, więc poleciałem spisywać swoją. Co zabawne, wieczorem znalazłem ją w kieszeni, bo nikt jej ode mnie nie zebrał xd Liczyłem na 5 rund, jednak stawiło się tylko 14 osób. Z OTS Packa wypadł mi crap. Grałem Salamangreatem.
R1 vs Katrina (Witchcraft) 2-0
Duża różnica poziomów decków, nie miałem pojęcia jak działają witchcraftery, ale zorientowałem się że są zdecydowanie nieodporne na wszelakie przerwania. Nie pamiętam kto wygrał kostkę, ale w pierwszej grze grę wygrało mi dobranie
Ash Blossom & Joyous Spring na start, którą potem cofnąłem wolfem, natomiast g2 wygrało mi
Called by the Grave na tribut któregoś z witchcrafterów. Szybkie 2-0, nawet przed końcem rundy rozegraliśmy drugi mecz dla fanu, i pokazała mi co ma z założenia robić jej deck
R2 vs Hunt (Altergeist) 2-0
G1 wygrała mi
Ash Blossom & Joyous Spring na
Personal Spoofing, g2 przeciwnik dobrał dosyć słabo, a ja zrobiłem
Dinowrestler Pankratops beatdown. W obu grach fakera brak.
R3 vs nie pamiętam nicku :( (Mayakashi FTK) 2-0
Dobrałem
Infinite Impermanence na startową rękę i puściłem w
Soul-Absorbing Bone Tower, a g2
Nibiru, the Primal Being Wiem że w którejś grze się grindowaliśmy i wstawiałem
Abyss Dweller.
R4 vs Kuballo (Orcust) 2-1
G1 miałem zaćmienie i pospieszyłem się z ashą, wstawił full combo, a moja ręka była słaba. G2 zaczynałem i bodajże dweller zrobił robotę. G3 przepychanka, którą ostatecznie wygrałem dzięki
Borreload Dragon, zrobił combo ale dobrałem extendery, zwyciętwo zadając damage po grę w ostatnich sekundach przed terminacją. Było blisko, podobno ręce mi się trzęsły, zdecydowanie emocje i mecz dnia xD
Wygrałem. Z nagród
Danger!? Tsuchinoko?,
Thunder Dragondark i
Reprodocus.
Bardzo fajna atmosfera. Puszki są super na nagrody, nie tylko pierwsze miejsce dostaje dobrą kartę.
Pożegnałem się z ekipą, a Brzezik zaprowadził mnie, Sachiego i Zolirexa na dworzec, skąd wyruszyliśmy do Katowic, gdzie odbywał się event planszówkowy w spodku, a następnego dnia miał odbyć się turniej.
Dziękuję Wrocławowi za ciepłe przyjęcie. Bardzo dawno nie grałem lokala poza Warszawą i zdecydowanie dobrze się bawiłem.
A ciąg dalszy w temacie turnieju katowickiego :)