Nie ma to jak wybrać się na turniej gry, której w niemal żadnej formie nie ruszyło się od czasów MP.
BYWA.Przyszedłem dziś z zerowym przygotowaniem, nawet nie pamiętałem do końca czego brakuje mi w side. Zapisy, OTS, reklama maty z MP (brak chętnych już

) i gramy.
R1. vs Setoiba (D/D) 2:0
Mirror match? Geez, tyle lat gram, a na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy grałem mirror jakąkolwiek talią (minus Chaos, ale to się nie liczy). Niestety, kolega dobierał mocno średnio, w obu grach start to był praktycznie "set pota i pass", a ja dobierałem za dobrze (
Coach King Giantrainer...). :x Sorry.
1:0
R2. vs Damian (Link Trickstar) 2:0
G1. Przegrałem kostkę, ale trener patrzy, niby zbił mnie mocno efektami Trickstarów, ale narobiłem sobie w cholerę advantage, ze 12k na pole, także "jakoś poszło". :C
G2 znowu Trener, przewinął się też
D/D/D Wave High King Caesar i
Red Reboot na
Gozen Match oppa. Miałem lekką spinę, bo czas nas gonił, a przegrywałem w LP. Nie pamiętam końcówki, chyba wygrałem w terminacji, ale miałem też przewagę na polu, więc nie robiło to chyba większej różnicy.
2:0
R3. vs Viet (Salamangreat) 2:1
Viet narzekał, że ostatnio jak na siebie wpadamy to role się odwróciły i przegrywa. Wykrakał. .-.
G1 Taki... ok start, zacząłem
D/D/D Wave High King Caesar plus... chyba
Ash Blossom & Joyous Spring, by przeszkadzać trochę oppowi. Viet próbował to przechodzić, ale nie dał rady się przebić. (skleroza). Ale długo to nam zajęło, bo się kręciłem jak durny (cus i could!).
G2 Zaczął dobrze, także jedna
Ash Blossom & Joyous Spring na
Salamangreat Gazelle dużo nie pomogła. Być może mógłbym to ugrać, ale byłem na straconej pozycji. Ostatecznie scoopnąłem, by spróbować coś zrobić w G3. A skoro o tej mowa
G3 Dostałem dwie
Infinite Impermanence, ale miałem na tyle dobrą rękę, że tak czy owak "
Coach King Giantrainer patrzy". Dobrałem dwa poty po 1600 dmg, by nie przegrać przez własny kontrakt i wysypałem się mocno. Dostałem
Evenly Matched, ale zostawiłem sobie
D/D/D Wave High King Caesar i
Ash Blossom & Joyous Spring w ręku, która poszła na
Salamangreat Circle. Viet nie miał już zbyt wiele kart, by przełamać się przez to. Yano zwrócił uwagę, że Viet mógł to ugrać przez NIE RZUCANIE tych imperm (grałem jedną negację trapów), aczkolwiek nie wiem, czy zaczął od
Evenly Matched. Anyway, wbiłem się Cezarem w
Salamangreat Balelynx (MINDLESS AGRO), koniec czasu i wygrana w terminacji.
R4. vs Yano (BA Orcust) 1:2
Wiadomo, dobrze idzie, to trzeba grać z prosami.

Lecim.
G1 zacząłem tak w miarę,
D/D/D Wave High King Caesar, w secie
Called by the Grave (i może
Ash Blossom & Joyous Spring, ale nie jestem pewien). Yano nie bardzo miał rękę na obejście tego, ale próbował. Ja wystawiłem
D/D/D Flame High King Genghis (tu lekkie zamieszanie vs Fog Blade), żeby wbić większy damage (chyba że to nie w tej grze, skleroza xD). Yano w końcu scoopnął.
G2 Dobrałem
Effect Veiler... jako szóstą kartę, wcześniej
Radian, the Multidimensional Kaiju. Próbowałem się przebić, ale...
Orcust Crescendo, field,
Phantom Knights' Fog Blade,
Dingirsu, the Orcust of the Evening Star w grave... taaaa, raczej bez opcji.
G3 Too much greed, nie wiem po co wstawiałem Rank 8 zamiast zostawić
Zefra Metaltron i
D/D/D Wave High King Caesar. Dostałem sferę (im bad), jeszcze spróbowałem coś powalczyć, lecz niespecjalnie miałem czym. Nawet
Artifact Lancea nie pomogła. Lose cus bad.
3:1
R5. vs Shadowcain (Danger! Thunder Dragon!) 0:2
G1 zacząłem od Trenera, ale nie dokopałem się do
D/D Lamia (nie wiem, czy dwóch nie zbanishowałem), a z
Pot of Desires usunąłem wszystkie hand trapy poza jedną
Ash Blossom & Joyous Spring (co będzie szczególnie istotne później). Miałem dylemat, czy iść w bezużyteczne negacje spelli, czy też wstawić skromniejsze pole z
D/D/D Wave High King Caesar. Wybrałem tę pierwszą opcję. Okazało się, że słusznie, bo miał
Chaos Dragon Levianeer, którym pewnie zdjąłby
D/D/D Wave High King Caesar (niby miałem
Called by the Grave, by usunąć materiał... tylko czy warto byłoby czekać do tego momentu, gdy opp się kręcił na maksa?). Dros wstawił SPOOOOORO potworów, w tym Saryuje i dwa Kolosy. Nawet z moim 9k lp po
D/D/D Cursed King Siegfried miał FTK... gdyby nie to, że wśród kart dobranych z
Coach King Giantrainer był
D/D Orthros, którego przyzwałem po obrażeniach. Zostałem na 2400 lp.
Dalej nie będę się rozpisywał, bo to była dłuuuuuuuga gra. Przeciwnik cały czas miał lekką przewagę, ale rewanżowałem mu się własnymi wysypami.
D/D/D Duo-Dawn King Kali Yuga vs
Borreload Dragon, mnóstwo fuzji z obu stron i linków ze strony oppa. Pod koniec obaj mieliśmy jakieś 3-4 karty w Extra, ja na 2300 LP, Dros na... 4100? Zdołał usunąć mi Kaliego i większość opcji, wszystko zależało od mojego kolejnego drawu. Tym okazała się... samotna
Ash Blossom & Joyous Spring. A wystarczył dowolny D/D, by zrobić kolejny kontrwysyp i zapewne wygrać, zważywszy na wyczerpanie obu talii. Oh well.
G2 zaczęliśmy z 7 minutami do końca rundy. Niestety, dobrałem nie tylko nie najlepszą, ale też dziwną rękę i tak naprawdę wszystko się sprowadzało do tego, czy wstawiam
D/D/D Wave High King Caesar, czy
Crystal Wing Synchro Dragon. Wstawiłem to drugie z
wanilią linkiem Beat Copem. Dobrałem chyba tę nieszczęsną
Artifact Lancea, więc myślałem, że jakoś to przetrzymam. Niestety, opp zaczął z
Dark Grepher i
Danger! Bigfoot!, wymuszając negację Crystala. Dalej miał już z górki,
Borreload Dragon, koniec czasu. Nie zmieniłoby to nic, bo dobrałem
Allure of Darkness bez kart na ręcę, a z tego miałbym drugie Allure i
Called by the Grave.
3:2, cel minimalny (mieć staty na plus) osiągnięty. Byłem czwart, a z nagród wziąłem... HOLO. "Yes, I hath shiny-shiny!". 8|
Prawdy i wnioski:
- Yano to Złoty Człowiek (sorry Pucz, masz następcę), IOU. ;)
- Wygrane kostki wygrywają gry. Chyba że przegrywasz
bo warzywisz/dobierasz koopę, ale oh well.
- MVP: Remis między
Coach King Giantrainer i
D/D/D Wave High King Caesar.
- Nadal mam love-hate relacje z
Pot of Desires. Draw 2 i opcja jak dostaniesz Ash na coś jest fajna, ale ile razy utrudniłem sobie grę usuwając Thomasy, Ragnaroki, Lamie i inne fajne karty ...
- W końcu graliśmy pięć rund, oby częściej.

- Lubię grindowe gry, wtedy naprawdę trzeba myśleć, bo odpadają "standardowe combosy numer 5" na rzecz dziwniejszych zagrań. Są emocje.
Dzięki wszystkim za turniej, do następnego (?).
PS Bez decklisty, bo nic nie zmieniłem (i #nikogo).
PPS Za błędy przepraszam, zagłaszać tu lub na PW.