Miałem nie pisać w ogóle raportu bo obessałem jeszcze bardziej niż rok temu, ale niedawny raport Maverixxa pokazał, że można coś sklecić nawet jak się nie grało. A i ja nie chcę się jakoś bardzo skupiać na różnych zagraniach, sytuacjach itp. a na samej otoczce haratania w kartoniki. Rok temu miałem jedynie lekkie odczucie, w tym roku jest to zdecydowane przekonanie, że siedzę jeszcze w tej grze przede wszystkim dla społeczności i możliwości pośmiania się i pogadania przy grze z świrami, oszołamami i innymi ekstrawagancjami (pun intended) kartonikowego świata.
(Na razie piszę tylko znane mi nicki, czyli całe dwa, po wrzuceniu rozpiski uzupełnię :P)
O podróży, spotkaniu Tomo i Lincolna w pociągu, trwającym 5 godzin zebraniu Loży Szyderców przed Magiem w piątek, samym turnieju, powrocie z Azhaiem i Kamesem i innych przyjemnie spędzonych chwilach to mógłbym gadać i dobrą godzinę przy kuflu piwa, więc po prostu streszczę mniej więcej przebieg kolejnych rund. Za bardzo luźny styl nie przepraszam :>.
R1 - Tyson (Altergeisty)
Od początku byłem na przegranej pozycji ponieważ przeciwnik znał na pamięć całą moją decklistę (bo pomagał mi ją sprawdzić :^)) i usiłował przekonać mnie do nie wsidowywania w G2 Red Rebootów.
G1: Tyson zaczyna - Marionetka po protokół, jeszcze jeden set i Wioska. No ok, Wioska Endymionom nie straszna hehe. Normal Summon Timegazer. Chain Crackdowna. Później wszedł już Silquitos i się chwilę poszarpałem, ale Wioska zabiła. Gramy drugą.
G2: Wysiduj Timegarneta/Brickgazera -> dobierz Chrono -> smutnaminka.jpg. Ręka była zła, pomysł był zły i szyny... szyny też były złe. Coś wystawiłem, była jakaś walka, ale Faker poszedł w ruch, Tyson się wysypał, znów wstawił wioskę i Silquitosa no i kappa.
0-1
R2 - Mason (Sky Striker)
G1: on robi swoje rzeczy, ja się patrzę na swoją rękę, próbuję zagrać 2 karty, scoopuję
G2: ja robię swoje rzeczy, on się patrzy na swoją rękę, próbuje zagrać 2 karty, scoopuje
G3: zaczął z dość średnim boardem i na dobrą sprawę miałem szansę skończyć to w drugiej turze ale tak się podjarałem dobranym Cyklonem rzuconym na Anchora, że nie wstawiłem w skalę wcześniej Servanta i nie nabiłem counterów, próbowałem jeszcze jakoś brnąć z tym beznadziejnym missplayem ale to był na dobrą sprawę jedyny mój play, a resource game SSów wykorzystał to w pełni
Śmiałem się z tego robienia pola "nie grasz" ale podsumowałem to tak: ty zrobiłeś swoje combo i byłeś happy, ja zrobiłem swoje combo i byłem happy, w G3 żaden nie zrobił comba i obaj byliśmy happy.
Ale sól w krwiobiegu przez missa skoczyła.
0-2
R3 - Patrick (Lunalight)
Zupełnie szczerze.
Każualowa talia i każualowy gracz, wsidował karty na pójście pierwszym i powiedział, że mam zacząć (mimo, że w G1 zrobiłem endymionowe wombo-combo), nie pamiętam nawet co dokładnie wstawiałem bo widząc, że jest mała szansa na przegraną trochę eksperymentowałem, zwłaszcza, że korzystając z tego, że trafiłem na Niemca zacząłem gadać ile wlezie (bo język trzeba ćwiczyć przy każdej okazji :P). Kolega również się ucieszył, że ktoś mówi po niemiecku i się trochę pośmialiśmy.
Luźna runda na pogadanie ze spoko gościem i humorek lepszy :>
1-2
R4 - adriano (Salamibois)
G1: endymion wombo-combo -> draw phase -> scoop phase
No i mądrze bo nie miałem pojęcia na co się sidować. Myśląc o najgorszych opcjach wrzuciłem Rebooty i Sfery
G2: salami nie do końca wombo-combo, ale rage zasetowany. Dobrałem reboota i sferę; ta była co prawda martwa ale zrzuciłem ją pod Pendulum Calla i byłem happy, zacząłem się bawić i na spokojnie na rzuconego trapa odpowiedziałem rebootem. Ku mojemu niezmiernemu zdziwinieniu zasetowany został ASF. Ale tak się złożyło, że widząc, że nie skończę tego w tej turze wtasowałem go Ignisterem (still beste removal). Comba nie było, ale Vortex i Heavenly Spheres zadbały o zepsucie planów i w następnej turze było po grze.
Cytując "dzięki za te wspólne 3 tury".
2-2
R5 - Variuss (Salamandramen)
G1: Salami wombo-combo w pierwszej, dobrze rzucone handtrapy w drugiej i lecimy dalej
G2: W tym miejscu pozdrawiam Yano i nasze morowe rozgrywki oparte na top-deckowaniu. Vortex i Wolf stały na polu przez dobre 6 tur i patrzyły się na siebie złowrogo, ran na chwilę wpadł Foxy, raz Dragster ale bardzo szybko się żegnały razem z ostatnim szarymi komórkami na tym turnieju. Koniec końców op rzucił na vortexa veilera i tyle było. Życie zhalvowane przez Destrudo też nie pomogło.
Zupełnie szczerze lubię te morowe gry bo są zwyczajnie śmieszne, ale o jezu jak to musi boleć jak się z boku na to patrzy.
2-3
R6 - Gondziu (le Mirror vs Endymjuan)
Z racji ucieczki z mózgu ostatniej szarej komórki nie zamierzam dzielić już tego bardzo na G1 i G2, było dużo i dobrych i dziwnych i pomysłowych zagrań i zdecydowanie był to dla mnie najprzyjemniejszy mecz na turnieju. Z odpowiednim podejściem mirrory mogą być czymś niesamowicie przyjemnym nawet w momencie jak gra się zupełnie serio. Pierwszą grę wygrałem, w drugiej mocno grałem Ignisterem (still beste removal), którego zdjął Servant Dark Rebellion, co zostawiło mnie na 150LP. W następnej turze poczyściłem pole i sam zaatakowałem za 5000 damage'a, w następnej było to kolejne 2800 z Endymiona iiii...
Terminacja to coś, co istnieje
G2 przegrane o 50LP. Not even mad, it was fun.
2-1-3
R7 - Razmus (Endymion aka Mirror 2: Spell Counters Boogaloo)
G1: idę pierwszy, jest combo, po drodze odpalam Desiresa, wrzucam Cerberusa w skale, odpalam efekt, holy shit, mój target jest na banishu a cerberus siedzi w skali i robi aaauuuuuuuu głowa w betoniarce
G2: combo prysło po dostaniu ogra, za to combo zrobione w odpowiedzi poszło gładko, Oafdragon zdecydowanie się przydaje a Savage i Dragster na polu to miły widok, nawet siedząc po drugiej stronie
Gra trwała 11 minut, idziemy coś zjeść.
2-1-4
Ogólny przebieg turnieju: R1-2 rozgrzanie trybików i absolutne nieogarnianie, R3-5 peak performance i myślenie nad 10 różnymi pomysłami co każde 5 sekund, R6-7 degradacja substancji szarej prowadząca do raka mózgu w moim mózgu
Na obiadokolację kanapka z wurstem i prażonym serem oraz przemyślenia co do YGO.
Przemyślenia co do YGO:
Jestem w stanie zidentyfikować 3 missy, z czego tylko jeden przesądził o grze (missa z Razmusem nie liczę bo i tak już było pozamiatane), miałem wrażenie, że to, czy wygrasz czy nie było WYJĄTKOWO randomowe i nie ograniczające się nawet do wygrania kostki i wiem, że nie jest to tylko moje odczucie. Niestety Endymiony jednak koło mety stały jedynie dawno temu na półkach w magazynie Konami i padają od jednego dobrze rzuconego ogra. Za to nawet z Salamangreatami da się rozegrać całkiem spoko gry (choć w to nie wierzyłem).
Dziękuję wszystkim z którymi gadałem mniej lub więcej i którzy wytrzymali moje śmieszkowanie :^). Ostatecznie się przekonałem, że zostałem w tej grze bo zobaczyłem, że grają w nią spoko ludzie i oby było ich za rok więcej :P
Wahadełko niestety przestało się kołysać, a ja robię sobie dłuższą przerwę od turniejów. Bo koniec końców nie chodzi tylko o granie ;)
PS.
Wrocław jest zajebisty.
Myślę, że czas coś napisać jako jedna z osób, która angażowała się w organizację MP we Wrocławiu. Jest 3 nad ranem, a ja wracam z Afteru, także wybaczcie za jakieś dziwne zwroty czy stwierdzenia :).
Od wczoraj zgarniałem ludzi po Wrocławiu i ściągałem do Maga na turniej przed MPkowy, nie chciałem sam grać, aby nie zdradzać czym gram i jakim buildem, więc robiłem jako pomoc Izo przy sędziowaniu. Wszystko przeleciało później jakieś szlajanie się ze Śląskiem i Pomorzem do Hostel i wróciłem na chatę.
Sam dzień MP szybko na Hale z rana i czekaliśmy na start pierwszej rundy. Wiadomo nie może być za łatwo, więc zamiast timera z czasem na terminacje na dwóch ekranach projektora pojawiła się moja decklista :) Pierwsza myśl totalna panika, ale no stało się przecież nie ma co się poddawać.
R1 vs Adrianno (Salamangreat)
Znałem całkowicie ten matchup i byłem na niego przyszykowany. Adrian próbował coś grać, ale zarówno w 1 i drugiej grze szybko przejąłem kontrole nad stołem
"Śmieszny Fakt" - chciałem zrobić timer jak szybko jakiś mój przeciwnik zrobi Lady Debug w Salamangreat Balelynx i będzie chciał odpalać Salamangreat Gazelle, przy Adrianie to była szybka akcja, przez co kolega się bardziej stresował, a to moją liste przed chwila wszyscy widzieli XD
"Śmieszny Fakt 2" - na efekt Salamangreat Gazelle rzuciłem przeciwnikowi Ash Blossom & Joyous Spring, która oberwała z Called by the Grave, zgadnijcie co Adrian odpalił na mój search w mojej turze.
Pamiętajcie, jak wiecie z kim gracie, znacie tą osobę, nie zakładajcie, że przegracie, bo widziałem, że mój przeciwnik taką postawę przyjął, wtedy łatwiej o przegraną grę.
1-0
R2 vs Kolega z Niemiec (BA)
Gierki był co najmniej dziwne, G1 zacząłem posetowałem jakieś zaklęcia i pułapki, po czym oddałem turę. Kolega odpalił mi Scarm, Malebranche of the Burning Abyss, normal Fiendish Rhino Warrior, na które dostał Sky Striker Mecha - Widow Anchor, przez co każde BA do końca tury się paliło XD W G2 dobrałem bricka, spodziewałem się, że będę szedł pierwszy, więc coś tam zasetowałem. W turze kolegi dostałem Evenly Matched na deady i op oddał ture, chwila grindu, There Can Be Only One z topa i siemano.
2-0
R3 vs Ent (D/D/D)
Tutaj miałem potężny trening z Rambo na D/D/D pomagając kminić mu kombosy, więc ogarniałem co robią mniej więcej, ale Sky Striker Ace - Hayate Control, to dobry deck, a Contracty w tym pomagają :) Ent mówił o jakiś missach w G1, ale pewnie opisze to w swoim raporcie.
3-0
R4 vs Clemens (Salamangreat)
Kolejny kolega z Niemiec, miał top 4 na samym końcu, więc nie przegrałem z byle kim. Gry były całkiem szybkie, nie sądziłem, że Salamangreat robi tyle plusów xD
3-1
R5 vs Arashel (Mine SkyStriker)
Spodziewałem się tego, bo co to za turniej bez naszej gierki, podobno miała być na streamie, a było by co oglądać. Mateusz miał bardzo dobry build na grind mirrora, więc spodziewałem się, że będzie ciężko, ale bardzo szybko palił zasoby, co było dziwne, ja się broniłem. Gra trwała 36:30, gdzie pod koniec Arashel jeszcze oberwałem Minem, bez dziewczynek w Extra, po czym scoopnał na szybkie G2 Sky Striker Ace - Kaina+ 100 LP i remis. Szybki side z nadzieją na Infinite Impermanence, niestety Arashel się przeliczył troche. Negacji nie dobrałem, ale stres i presja u Mateusza chyba zrobiła swoje i w terminacji zadeklarował przejście do kolejnej fazy, ale nie aktywował, żadnego Skystriker Spella, wiec nie dostał LP, niestety.
4-1
R6 vs Niemiec (Orcust)
Pierwsza gra w tym dniu na Orcusta, a grałem specjalnie pod to techa w extra. Śmiesznie troszkę, ale co zrobić. Jak tylko zostanie wrzucony Cover będzie niżej link :)
4-2
R7 vs Sergio (Orcust Cyber Dragon)
Najlepsza gra tego dnia pod względem psychicznym. Jako, że gra z Arashelem była najlepsza pod względem Skillowym, to tutaj wszystko ze mnie ze szło i mogliśmy z Kacprem sobie pograć na chillku w karty. Pokręciliśmy się, ja poprzechodziłem board i wygrałem 2 gry.
5-2.
Podczas gier przyszedł do nas Zeref, który mówił, że nie mamy szans na topy, co było dla mnie smutne, bo do końca miałem na dzieje, że a może coś się wydarzy. Koniec końców skończyłem 12, między mną a topami był jeszcze jeden z kolegów z Niemiec, Hunt, Arashel. Jestem zadowolony, ale był niesmak, po czym poszedł zagrać jakiś side evencik dla samej gry tym samym co grałem Main Event. Zoli bardzo chciał mate z Mai i Harpiami, więc obiecałem, że mu ją chilkiem wygram.
Win-a-mat Single Elimination
R1 vs [nie pamiętam nicku] (Guru Control)
Pierwszy raz na żywo zobaczyłem ten deck, a Pot of Extravagance we Wrocławiu nikt nie gra, także tego to już dawno nie widziałem, chyba, że z boosterami Ale wiedziałem, że Subterror Guru nie może zresolvować efektu i wokół tego grałem :)
1-0
R2 vs Lincoln (Pure Thd)
Lincoln między rundami mówił, że ma dobry na mnie Matchup (PS. grałem miesiąc ten matchup, ja testowałem na locale, nawet jak były full decki). G1 Lincoln się pokręcił wstawił 2 Thunder Dragon Colossus, przeszedłem i zabiłem. G2 (XD) Lincoln tak z***b***cie dobrał, że wstawił 3x Thunder Dragon Colossus, 2x set S/T i tokena i 1 kartę na ręce. Nie odpalałem nawet Ash Blossom & Joyous Spring z ręki, bo po co. Sprawa była prosta:
Draw Phase -> Standby Phase -> Main Phase -> Battle Phase -> End of Battle Phase,
resztę dodajcie sobie sami (miałem 2 Sky Striker Mobilize - Engage! i Sky Striker Ace - Rayena ręce jeszcze ;)) I tak Token nie może być Banishowany Face Down
2-0
R3 vs Zoli (Mekk Inv)
XD Dobrze, że Zoliemu obiecałem, że wygram mu mate, bo sam by tego nie zrobił XD
3-0
Następnie oglądaliśmy finał Kurosa na streamie, ale niestety nie udało się, chociaż miałem głęboką nadzieje, że może wyjdzie. Trochę fantów ze sobą zabrałem do domu dwie maty jedna za Win-a-mat, jedna za Top Cut, dwie paczki protek (jedne od Konami, drugie od Ultra Pro), Kolejny różowy duży binder Ultra pro i Dingirsu, the Orcust of the Evening Star za wpisowe :)
Wiadomo jak to po turnieju zawsze after, pierw z Hidanem skoczyliśmy do chłopaków i (dziewczyn) ze Śląska i Pomorza, następnie na Wrocławski after. Trochę niedosytu jest, ale kilka dni przerwy, aby odespać, odpocząć i wracamy do grania z przygotowaniami na ME.
Decklista poniżej (jeżeli ktoś jej nie widział :kappa:), ale będzie jeszcze deckprofile wrzucony w Poniedziałek.
(https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/60950528_2378221628950628_868218864268214272_n.jpg?_nc_cat=104&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=a41d16a6b055477e4551e22b575ab3aa&oe=5D9E5502)
Z kim się widzę na ME to do zobaczenie, reszcie dzięki za pobicie rekordu na MP muszę zrobić jakiegoś tripa po miastach w Polsce, na turniejach :)
No to przygoda zaczęła sie od tego, że poszło info o MP pod koniec maja. Ogarniamy kto może jechać z pszedmoża, zgadujemy się z Markbasem i lecimy z przygotowaniami.
#śmiesznerzeczynr1 - Gdy szukaliśmy hostelu na około 15 osób, odnalazłem jakąś miejscówkę za 4zł za noc od osoby - brak opinii, otwarty od tygodnia hostel na północ od starówki - no myślę, że superancko ale jednak ta cena coś śmierdziała jak set w jakimś dziwnym decku co okazuje się Waking the Dragon - olaliśmy go z marasem.
Za 2 tyg wracam sprawdzić, czy może przegapiłem okazje życia, okazało się że na bookingu zebrała 3,5/10 punktów, więc chwalebnie cieszyłem się z miejsca przy ciekawo brzmiącym Kolejkowie.
Przygotowanie to oczywiście testy. Testowałem wiele buildów True Draco, spodobał mi się TOP3@ natsów Hiszpanii.
2tyg testowałem ten sam build, zmieniając ew karty w side ale już na początku nie było zbyt ciekawie.
2 dni przed MP stwierdziłem, że to nie jest to przez co uśmiechałby się Ricardo na moim profilowym.
Zdecydowaliśmy z Markiem, że w piątek na turnieju zagram tym buildem, on zagra jakimś innym.
Poniżej sól tej ziemi:
R1 vs Dino 1:2
R2 vs Dino King 1:1
R3 vs Altergeist 2:0
R4 vs Salamangreat 1:2
R5 vs Salamangreat 2:0
2-2-1 i skończyłem 14 na 26 osób, więc sól solna.
Jak widać po statach, było suabo - prócz jednego srogiego missplaya - więc pomysł od razu by zmienić deck wieczorkiem.
Po turnieju szybkie %%% w małym gronie na rynku. Małe %%% w hostelu.
Zmiany w decku i w side oraz spisanie decklisty. Pomóc kilku osobom z deckiem, pomysły na side i zagrania.
Lecim za ten spać. wybija 2.
Budzą mnie skrzypiące drzwi i pełno słońca.
Wstałem po 5. No piękny start.
Szybkie śniadanko. Ogarnianko. Kupowanko zapasów na MP i lecimy tramwajem do zoo dla starych ludzi grających w dziecinne gry z kolorowymi smokami. Oczywiście randomowo dosiadło się do nas Sachollo i Bengerro, i jak zawsze śmieszkujemy sobie z Sachiego i Zoliego. Na miejscu jesteśmy kilka minut przed 9, trochę osób. Okazało się, że gramy w piwnicy, hmmm ???
Super możliwość zapisów dzień wcześniej, pozwoliła zaoszczędzić godzinę czekania w kolejce. Szybkie pożyczki w dwie strony i z obsuwą 30 min zaczynamy Mistrzostwa Polski 2019.
R1 vs Illidan (Danger! Thunder Guardragon)
Byłem świadom na co gram ale jednak nie testowałem decku pod wszystko co może to odjaniepawlić.
Kostka wygrana po 4 wynikach równych 7.
G1 zaczynam pierwszy. Ustawiłem słaby stół z There Can Be Only One ale dla niego to mały problem, więc zaczął sie kręcić i szybki scoop bo nie miało to sensu.
G2 zacząłem lepiej jako pierwszy. Soul Drain jako set. Niestety w wiadomym miejscu go setowałem za co oberwał Twin Twisters. Na polu jeszcze był The Monarchs Erupt i True Draco Apocalypse jak dobrze pamiętam ale i tak obszedłChaos Dragon Levianeer 2.0.
Za debilizm się płaci.
0-1
0:2
Otwieramy boosterki. Illidanowi dropnal Cynet Mining, więc chłop do przodu. Łolkowi gnom więc też lepiej. Póki co lekka sól weszła no ale to dopiero początek nie?
R2 vs połRoogya (Trickstar)
No nie fajnie z kolega grać, którego znasz jeszcze z shadow forum.
#śmiesznahistoryjkanr2
Stwierdziliśmy, że warto godoć śląską godką i powkurwiać niemców, którzy dalej nie kojarzą wtf
Kostka Lose.
G1 gram drugi. kolega robi standardowo Trickstar Lycoris i kilka setów. Ja w swojej pałę się od wróżko loli. Disciples of the True Dracophoenix zniszczył Trap Trick ktory zasetował Trickstar Reincarnation, więc już srom po galotach. Skończyło się na banishu Ignis Heat, the True Dracowarriori drugiego Disciples of the True Dracophoenix ale dobrałem lepsze karcioszki i poleciałem z nim. Scoopnał jak nic nie dobrał na mnie.
G2 hanys ino chce zacząć. Krynci się ino trochę z tymi karcioszkami ale grande finale wciskam mu otk po summonie jakiegos true draco potka w poprzedniej turze opa.
1-1
2:2
R3 vs Molie (Dino King)
Kostka lose.
G1 zaczyna molie. Niestety setuje tylko potka. Ściągam to True Draco Apocalypse poświęcona pod Majesty Maiden, the True Dracocaster i Dragonic Diagram lece dalej. Wciskam się dalej ale Molie scoop bo niestety srogi nie wciąg.
G2 molie znów zaczyna. Wchodzi True King of All Calamities.
Obrywa w kolejnej znów tributowanym trapem true draco więc jest kappa. Do tego There Can Be Only Onei zabawa nie tak ciekawa. Końcowo zostawiłem Molie na 3 tury z dinusiem małym i dobierałem potrzebne karty na OTK. Finalnie win.
2-1
4:2
R4 vs Navamir (Salamangreat)
Kostka win
G1 zaczynam. W jego turze summonuje Ignis Heat, the True Dracowarrior i tak co turę jakies potki i kontroluje jego linki na polu i chyba Soul Drain zrobił robotę przeciwko Salamangreat Foxy.
G2 kolega zaczyna. dobrał anti-spella w pierwszej i przystopował mnie bo akurat dobrałem 4 spelle i trapa. W kolejne Twin Twisters na setowany field i random i końcowo we mnie wcisk.
G3 było bardziej wyrównanie z obu stron. Zacząłem wciskać mu damage po gre powoli a on nie miał jak grać na moje floody.
3-1
6:3
R5 vs SQeeswy (Salamangreat)
Kostka win
G1 lecę pierwszy z floodami. Dostaje Cosmic Cyclone B na TCBOO mojego ale kolega zrąbał, gdyż miałem Returnem polu, a cofnął mi z Salamangreat Miragestallio na rękę mojego Dinomighta.
G2 saladzik się kręci pierwszy. Ja dostałem super bricka, gdyż oberwałem dwoma cyclonami na floody i nie miałem jak wyjść z gry.
G3 lecę again pierwszy. Większe kontrola stołu. Po 4 turach zbilem mu trochę HP, a gdy doszło do terminacji był w M1 i nie miał jak z tego wybrnąć.
4-1
8:5
R6 vs Benger (Zefra Pendulum)
Kostka win.
G1 lecę pierwszy. Wchodzi srebrny serfer z wsparcien Dinomight Knight, the True Dracofighter. I set The Monarchs Erupt. Po 10 minutach ogarniani leci scoop Bengera bo nic nie mógłby zrobić.
G2 sajdowanko srogie bo co by tu wziąć na go 2nd. Benger zaczyna, ale kończy z F.A. W extra monster zone, 2 setami i 4k życia ( Destrudo the Lost Dragon's Frisson wleciał). Definitywny dead draw u Bengera. Ja Summon dinomighta przez apocalipse i ale miss z demisem i nie weszły obrażonka :( w kolejnej wezwałem maiden i po gre.
5-1
10:5
Kolejna wygrana zapewniała finał w top8. Remis małe szanse przy tylu osobach. Ale lose definitywnie minimum top32.
Do tego byłem na streamie.
R7 vs Oliver (Salamangreat)
Kostka win.
G1 zaczynam Dostałem Ash Blossom & Joyous Spring na Terraforming. Ale miałem diagrama który i tak dostał ogrem. Zostawiłem ignisa na polu a na lapie jeszcze dinomight i maiden. W kolejnej ashka na ignisa z topdecka i kolega sie sypie z dwoch kart wiec kappa.
G2 zrobiłem błąd bo wsidowalem karty go2nd a powiedziałem że zaczynam. Skapnalem się dopiero po wybraniu. Tutaj coś wcisnalem. Dostalem evenly. Na swoje evenly dostałem roara.
Beznadziejna gra. Jestem zawiedziony sobą.
5-2
10:7
Końcowo miejsce 19. Celowalem w minimum top20, które uznaje za duży sukces. Niestety, stres zaprzepaścił możliwość zagrania w top8 ale i tak było niezle.
Bo rozdaniu nagród, zagraliśmy się czescia ekipy do hostelu zostawić karty. Szybka szamka w pasibusie i lecimy na wyspa słodową. Tam czekamy na resztę. Piwko. Gadanie. Smieszkowanie.
ogólnie podsumowanie decku:
True Draco Demise to spoko deck. W miarę tani w porównaniu do innych decków.
Still nie długo może otrzymać bany na Dragonic Diagram przez jego granie w DINO więc, pewno trzeba będzie się na coś innego przerzucić
DECKLISTA:
(http://yugioh.pl/DeckBuilder/share/decklist_True_Draco_d8601111_337164290.jpg)
DECKPROFILE:
https://www.youtube.com/watch?v=ezS0eJClAPM
Podziękowania dla:
Markbassa - za super ogarnięcie matchapow i treningów , noclegu i kart oraz ogólnie calego wyjazdu Brick Squad/Honest Duelist I Pomorza.
Ekipie z Pomorza za wsparcie online
Banana - za pożyczkę Evenly :D
Zoliego - za bycie pocieszną kulką
Żabci - za stan umysłu i granie mystic minem
Milfdestroyerowi za sól za top21 ;)
Sędziom - za super ogarnięcie i znajomość zasad rulingow i ogolne wsparcie.
Organizatorom - za super wykonany event.
Do zobaczenia za rok, może MP w Gdyni ? :D
JAKO ŻE KOLEGA SACHI WSTAWIA SWÓJ fAnPejdż to zapraszam na swój:
https://www.facebook.com/drzymorda/]SUPER STRONKA (http://)
Jako, że najlepsze partie rozgrywa się po 16 godzinach grania, popełnię post:
Primo - Moim celem w piątek było powkurzanie ludzi za pomocą True Draco. Cel osiągnięto.
Secondo - Moim celem w sobotę było uniknięcie powtórki z zeszłorocznej katastrofy. Cel osiągnięto.
Terzo - Celem ogólnym całego wyjazdu było pośmianie się z: a) Zolirexa b) napinaczy. Cel osiągnięto powyżej wszelkich oczekiwań.
Zajechałem sobie do Breslau w okolicach południa, poszedłem coś przekąsić i na jakieś 20 minut przed drugą znalazłem się pod drzwiami hostelu. Zastałem tam parę Ukraińców, którzy oskarżali właściciela hostelu o kradzież dokumentów i domagali się od ciecia wpuszczenia ich do środka. Po zdecydowanej odmowie odeszli, a jeden z nich rzucił w przestrzeń: "No k*rwa, ja p***dolę, co za złodzieje. Ja mówiłem, tu trzeba przyjść, ale nie we dwójkę, tylko po ciemku i z całą ekipą." Po tej wiadomości postanowiliśmy zastawiać na noc szafą drzwi od naszego pokoju, a Łolek trzymał w pogotowiu nóż.
Kiedy wreszcie wszyscy przybyli i rozłożyliśmy się w pokojach, nadszedł czas na odwiedzenie Maga, żeby rozegrać turniej rozgrzewkowy. Stwierdziłem, że skoro ponad rok temu wygrałem we Wrocku dzięki TD, a z kolei na turnieju rozgrzewkowym w Łodzi także przyniosłem TD w roli smokescreena, to teraz będzie to idealny deck to wybadania, co teraz gra i jak sobie z tym radzić. W trakcie turnieju pewne zdziwienie wzbudziło, że mój playset Amano-Iwato jest podpisany indywidualnymi imionami, ale powiedzmy sobie szczerze - ta karta na to zasłużyła, bo wystarczyło położyć ją na planszy i nagle Vortex, Jackal czy Norito stawali się vanilla potworami bez wpływu na dalszą grę. :P
(https://i.imgur.com/1E0teUb.jpg)
Przed turniejem Benger podchodzi do stolika, przy którym siedzę ja, Sachi, Quarin i Bowlin Blowin.
Benger <konspiracyjnie>: Ma ktoś może <ścisza głos> Avramaxa, tego nowego LINK-4 </ścisza głos> pożyczyć albo sprzedać? Potrzebuję do decka.
Sachi <na całą salę>: MA KTOŚ AVRAMAXA? BO BENGER CHCE SIĘ ZA NIEGO ZABIĆ.
Quarin: Ciszej, k*rwa, co za zwierzę...
Także ten. Głaziu, Granitku, Marmuriuszu - do boju!
(https://i.imgur.com/k4qoDzx.jpg)
(https://i.imgur.com/uL83jdZ.jpg)
Runda 1, vs, NPC_#1
Okazało się, że mój przeciwnik nie ma konta na forum, także został potraktowany jak bot na Ygopro. Dostałem ogrem w diagram, ale w jego turze odpaliłem Super Polymerization i wio, wcisk za 8000, dziękuję bardzo. W G2 naturalnie zaczął, wystawił pole z negacjami, wszystko pięknie i ślicznie... Ale ja zdjąłem mu wszystkie potki Sphere Modem, a jak próbował się kombić w swojej turze, to aktywowałem Skill Draina. 2:0
Runda 2, vs. kacperk1505, Altergeist
Wezwał Meluzynę, przelinkował w Linkuriboh, dobrał fukkera, w następnej turze odpalił protokół i wezwał go wraz z Silquitousem. Linkuriboh i fukker są darkami, więc rzuciłem superpoly i zrobiłem sobie Mudragon of the Swamp. I tutaj okazało się, że Dinomight Knight, the True Dracofighter i Mudragon mają ten sam atrybut, więc Silquitous i Meluseek nie mogły targetować moich potworów, co pozwoliło mi utrzymywać ciągłą presję. Wysadzałem lub zabijałem mu wszystko w polu, i chociaż bronił się Kunquerym, to dzięki Apokalipsie nie mógł wyoutować Mudragona, który zabezpieczał Dinomighta, dzięki czemu w końcu przegrał. W G2 zrobił set 3 pas. Ja wezwałem boardera, też zasetowałem trzy i aktywowałem Diagram. Przeciwnik odpalił na raz 2 Heavy Storm Dustery, czyszcząc mój backrow. Zostałem z gołym Inspector Boarderem... który zupełnie wystarczył, bo alter nie miał kompletnie jak go wyoutować, zwłaszcza przy trochę ceglanej ręce. 2:0
Runda 3, vs. MarkBass, True Draco
Doszliśmy z admirałem do dżentelmeńskiego porozumienia: ten mecz się nie wydarzył. Cierpienie, jakie wyzwolił w nas ten mirror, sprawiło że prawie płakaliśmy z bólu i rozpaczy przy stole, a każdy z nas wyszedł z tego z trwałymi ranami na psychice. Gdyby jednak przyjąć, czysto hipotetycznie, że ta partia rzeczywiście się odbyła, to mówilibyśmy o zakończonym remisem, 40-minutowym grindowaniu po obu stronach, które finał polegał na tym, że udało mi się wstawić Metaltrona z potwora i trapa, ale już nie udało mi się go użyć, bo terminacja nadeszła w turze przeciwnika. 1:1:1
Runda 4, vs. Sachi, Orcust
W G1 Sachi pokręcił się, ale wstawiłem Głazia, co wyłączyło jego potwory. Miałem też Calleda i Apokalipsę, a z Desires dobrałem drugiego Calleda i drugą Apokalipsę :D Musieliśmy się trochę pogrindować, w pewnym momencie Sachiemu zasoby wyczerpały się tak bardzo, że dostał od brzezika warna za aktywację Orcust Harp Horror bez targetów w decków. Najlepsze jest to, że przez prawie całą grę kisił Orcust Crescendo, którego ostatecznie nigdy nie wykorzystał. W G2 chciałem go zafloodgate'ować, ale skosił moje TCBOO i Skill Draina swoimi Twistersami. Z braku Diagramu i Amano-Iwato czekała mnie ciężka przeprawa, zwłaszcza że Sachi tym razem ostrożniej gospodarował zasobami. Takie wzajemne podchodzenie się zajęło nam kolejny kwadrans, więc naturalnie skończył się czas i znowu był remis. 1:1
Runda 5, vs. Mason Greenway, Danger Thunder Dragon
Nasz lokalny Teksańczyk (chociaż nie miał kowbojskiego kapelusza) wygrał kostkę i zaczął się kręcić, wstawiając m.in. dwa Colossusy. Nie dobrałem super poly, więc wobec braku searchu pojawił się drobny problem. Uratowałem się na chwilę, wstawiając Dinomighta, który wyciągnął apokalipsę prosto na planszę. Mogłem społowić atak jego potworów, dzięki czemu przez chwilę nie mógł mnie zabić, ale przelinkował je w Knightmare Unicorn, wtasował mi Dinomighta do decku i dzięki fusion spellowi wstawił je z powrotem. Szybko przeszliśmy do G2. Zasetowałem dwa TCBOO i apokalipsę, wstawiłem Boardera. Mason odpalił twistersy na moje sety, po czym przyznał, że po prostu był ciekawy, co tam miałem, bo tak zasadniczo to nie ma outa na Boardera i tak w ogóle to G3. W G3 na efekt Batteryman Solara dostał Lanceę i jego tura się na tym skończyła. Wstawiłem Ignisa i zasetowałem super poly. I niech mnie ktoś poprawi, ale to nie powinno tak być, że po zabraniu mu dwóch najważniejszych elementów comba i zrobieniu z nich Starvinga on po prostu zaczyna trzaskać Dangera z Dangerem, aż uda mu się wstawić Borreloada i Borrelsworda, po czym mnie zabić :O 1:2
Rozgrzewkowy turniej ostatecznie wygrał Sachi, ale ważne słowo na niedzielę w kwestii estetyki zapewnił nam ktoś inny:
Benger: W Force of Will są najlepsze waifu [na kartach]. Nawet jeśli nie są holo, to i tak świecą. Tyłkami.
Po powrocie do hostelu Bowlin Blowin tłumaczy Łolkowi dynamikę naszej grupy:
Bowlin: Wiesz, my o Zolirexie tylko tak dla jaj mówimy, a na poważnie to przecież bardzo go lubimy.
Zolirex <podnosi się na łóżku>: Serio?
Bowlin: Tak.
Zolirex: A, to fajnie. <odwraca się twarzą do ściany> Wy głupie k*rwy.
(https://i.imgur.com/R5SZsA4.jpg)
Naturalnie po takim turnieju część ludzi poczuła się dosyć głodna, stąd też MarkBass postanowił zamówić nocną pizzę. Z pomocą brzezika wygrzebali skądś jakiś dziwny wynalazek, który nazywał się "Pizza Sweet Benger". Ja tylko zostawię tutaj fragment rozmowy z następnego dnia na ten temat.
Sachi: Pizza nazywała się Sweet Benger, bo Sweet Sachi byłaby za tłusta.
Xari: No to grubo.
Sachi <z naciskiem>: YHMMMM.
A propos rozczarowań, to późnym wieczorem schodzę po schodach w hostelu i na naszym piętrze widzę, jak na końcu korytarza, w samym kącie, na podłodze siedzi Krycholos z kolanami podciągniętymi pod brodę i co jakiś czas wydaje z siebie ni to jęk, ni to pisk, ni to szloch. Zaczynam się zastanawiać, czy go dopadła jakaś schiza, czy diler sprzedał mu trefny towar, a może właśnie dowiedział się, że istnieje taka karta jak Mystic Mine? Otóż nie. Odbierał telefon od narzeczonej.
Ponadto byliśmy świadkami rzadkiej interwencji boskiej, ponieważ kiedy Samanthar powiedział "Dino to najlepszy deck", w całym hostelu wysiadł prąd. :P
(https://i.imgur.com/wSZYMp3.jpg)
(https://i.imgur.com/3q5s2oj.jpg)
(https://i.imgur.com/tkuFC3q.jpg)
Runda 1, vs. Rewolwer, Endymion
W G1 udało mu się wstawić Endymion, the Mighty Master of Magic bez counterów i Savage Borrela z podpiętą Saryują. Obydwa potwory poszły pod nóż dzięki superpoly, i po krótkim oklepie od Dragonecro i Balerona przeszliśmy do G2. Oponent sam sobie tu trochę zepsuł combo, bo zajął Jackalem środkową zonę i wstawił Agarpaina pionowo pod Saryują. Będąc przekonany, że Balerdroch targetuje, wstawił Mekk-Knight Crusadia Avramax i czuł się bezpiecznym. Jeden Baleron później jego złudzenia się rozwiały, a dzięki intensywnemu linkowaniu Red-Eyes Necro miał ponad 4000 atk i wszedł w przeciwnika jak nóż w masło. 2:0
W drugiej rundzie miałem grać z Don Chaką, ale naturalnie ktoś się lapnął i trzeba było ponownie losować pairingi. :P
(https://i.imgur.com/McWcp9A.jpg)
Runda 2, vs. Infame94, Cyber Dragon
Pozwolił mi wezwać uniego z solitaire'a, ale na efekt tunera rzucił ashkę i moje playe się skończyły. Myślałem, że wbije OTK, ale chyba też miał nienajlepszą rękę, bo udało mu się tylko zrobić Cyber Dragon Sieger i dodać zwykłego, żeby zboostować jego atak. W swojej turze aktywowałem ZW i ponownie użyłem super poly. Chciał użyć efektu Cyber Dragon Core'a w GY, ale zanegowałem go Baleronem, więc scoopnął. W G2 przygotowałem się, że znowu puści mnie pierwszego, ale przeciwnik postanowił mnie przechytrzyć i sam zaczął. Niestety, bricknął potężnie, ponieważ mógł tylko zasetować jedną kartę i oddać turę. No to go zabiłem. 2:0
Runda 3, vs. Hunt, Salamangreat
Dostałem veilerem na uniego, odpowiedziałem Ashką na Salamangreat Miragestallio. Bardzo płynnie odzyskiwał zasoby, więc zdobył nade mną przewagę. Miałem ostatnią szansę w postaci efektu Suckerki, który pozwoliłby mi trybutnąć potwory Hunta pod summon Balera z ręki, ale Hunt chyba wyczuł mój plan, bo zaraz po jej summonie z GY zabił ją Salamangreat Rage. W G2 trzymałem go pod Rivalry, negując łącznie dwa efekty Foxy'ego, ale on z kolei blokował mnie handtrapami. Doszliśmy do sytuacji, w której miał na polu Stallio i Wolfa, nic w S/T, nic aktywnego w GY i zero na ręce, a ja miałem Zombie Worlda, Suckerkę i Balerona w GY. Oddałem turę, przekonany że tym razem mi się uda, bo Baler dochainuje się do efektu Suckerki i zbanishuje stallio, żeby Hunt nie mógł przelinkować go w Heatleo. Niestety, Hunt dobrał z topdecku Called by the Grave T.T 0:2
Runda 4, vs. Metur, Endymion
Uniemożliwiłem mu wezwanie Endymiona, calledując Servant of Endymion z GY, co znacząco go zasmuciło, ale udało mu się wstawić Jackal Kinga, który co turę zużywał spell countery z cytadeli, żeby zanegować efekt Balerona w GY, przez co nie mogłem wstawić cholerstwa w pole dość szybko, żeby powstrzymać go przed zabiciem mnie. W G2 zrobiłem Omegę i wywaliłem mu z ręki foolish burial. Metur popatrzył na spella i powiedział "w sumie to go nie potrzebuję", po czym aktywował Mythical Beast Master Cerberusa. Rzuciłem na niego ashkę. Metur popatrzył ponownie na zbanishowanego foolisha i powiedział "jednak go potrzebowałem". XD Był przy tym tak zamotany, że normal summonował Ashkę, wezwał Destrudo z ręki i próbował zrobić synchro lvl 7 z dwóch tunerów. ;D W G3 niemal od razu zastała nas terminacja, więc prochu nie wymyśliliśmy. 1:1:1
Runda 5, vs. Kuzu, Dino
Nie ma to jak zapach zgwałconych dinozaurów o poranku. Czy coś. Zanegowałem Baleronem Oviraptora, zcalledowałem Miscellaneousaurus i z pełnym sadyzmem zacząłem wyliczać rzeczy, których zombie world nie pozwala mu zrobić. Przeszliśmy do G2. Zrzucił sobie Overtex Qoatlus, wyszukał pigułę, oddał turę. Rzucił mi twtw na zombie worlda, więc musiałem dobrać balerona do ręki; zcalledowałem przy okazji Ghost Ogra, co okazało się być decydującym czynnikiem, gdyż był to jego jedyny nie-zombie potwór, przez co piguła na ręce była kompletnie martwa. Dzięki Fraulein i Dangerom zrobiłem Unicorne'a, którym wtasowałem mu Oviraptora. W jego turze musiałem jeszcze tylko pogrozić Ashką i było pograne. 2:0
Runda 6, vs. Kihm Pascal, Mystic Mine
Ja... yyy.... Specjalna wiadomość dla wielce szanownego pana Pascala, jeśli kiedyś to przypadkiem odczyta:
[cenzura] wszystkich nas nie zamkniecie! :*
Także ten. Stwierdziłem po jakimś czasie, że na widok tego cholernego fielda powinienem z miejsca wziąć papierek dla sędziów, wpisać mu wina i powiedzieć "wygrałeś, a teraz zjeżdżaj, ty chory pojebie". Ale tego nie zrobiłem i teraz żałuję. 0:2
Runda 7, vs. Yano, Salamangreat
Mogłem rozegrać tę rundę znacznie lepiej, może nawet ją wygrać, ale spotkanie z Mystic Minem sprawiło, że straciłem chęć do gry (i do życia trochę też), więc robiłem missy i generalnie grałem dlatego, że trochę głupio tak dropnąć. W każdym razie Yano precyzyjnie wyczuł moją strategię i całą G1 trzymał mnie pod Abyss Dwellerem, okazjonalnie tylko rozwalając mi pole z Rage'a, które potem recyklował z Salamangreat Falco. W G2 byłem w pełni przygotowany: ZW i Rivalry w polu, Baleron na GY, Ashka na łapie. Yano w draw phase odpalił twtw, skosił mi fielda i flooda, baleron nie wszedł, Ashkę potraktował Calledem; ostatecznie wstawił pełne pole, a ja nie miałem już w zasadzie niczego, także rozmontował mnie na części. :P 0:2
Potem wziąłem jeszcze udział w side evencie ze Speed Duelami. Po rozpoczęciu pierwszej gry dowiedziałem się, że ostatecznie zostały dozwolone side decki, którego oczywiście nie miałem :P Wciąż, było to miłe odprężenie po właściwym turnieju, kiedy można po prostu zrobić sobie set pas i nie obawiać się czterech negacji i OTK na ryj.
Naturalnie trzeba oczywiście dodać, że organizatorzy chcieli udowodnić transparentność swoich działań, co trochę im nie wyszło, bo na dobre pół minuty wyświetlili na obydwu ekranach decklistę brzezika. Mam wrażenie, że po tej sytuacji spadnie liczba chętnych do korzystania z formy elektrocznicznej :P Z decklistami w ogóle były problemy, bo jedna osoba miała 39 kart w mainie, za to inna 16 w extra i tak dalej. Ostatecznie problemy przeniosły się także na same rozgrywki, bo byliśmy świadkami takich cudownych pomysłów jak rzucanie Ashki na summon z Extra Decku, robienie Dawn Dragstera z dwóch tunerów czy sprawdzanie ręki startowej przed zdecydowaniem, kto idzie pierwszy ;D
Kulminacyjnym punktem był game lose dla Zoliego, który nie doczytał Thanosa i dobrał za dużo kart, po czym z rozpędu przetasował rękę. Po zakończeniu głównej części eventu Zoli dyskutuje o swoim udziale w win-a-mat.
Zolirex: Może sobie wsadzę super polimerkę do decka!
Hidan: Wsadź se najpierw mózg do głowy!
Usiedliśmy pooglądać finał między kurosem a tym drugim typem. Wcisnąłem się pomiędzy brzezika a Lincolna; kiedy kuros rzucił Ashkę na efekt Knightmarzycy, Wróżka pochylił się gwałtownie do przodu, wbijając wzrok w ekran. Kiedy Niemiec skontrował Ashkę calledem, Lincoln opadł z powrotem na krzesło i rzucił:
- Moja Lancea zaraz się podniesie!
Co sugeruje, że kuros dostający baty wywołuje pewnego rodzaju niezdrowe podniecienie nie tylko u Mikiego.
Po wszystkim udaliśmy się świętować na taką małą, fajną wysepkę. Niestety, kiedy ja i Sachi gadaliśmy o chwalebnej przeszłości oraz personach pokroju Blasta, Brzosta, Mathrima i innych współtwórców polskiej sceny, inni przyświętowali trochę za mocno w stosunku do wyników i odpadli z dalszych rozgrywek:
(https://i.imgur.com/moc7tdW.jpg)
Później rozmowa zeszła na nieco inne tematy, np.:
Nimrod: A co się w ogóle robi na konwentach My Little Pony?
Anoteuss: Głównie to chleje.
Bowlin: To jak na konwentach anime.
Nimrod: I chyba każdych innych.
Anoteuss <zadowolony>: No!
Zolirex (chociaż trzeba przyznać, że nie tylko on) zaległ na materacu i zapadł w pijacki półsen, po czym zaczął tak chrapać, że obudziłby umarłego. Wtedy z górnego łóżka wychylił się Samanthar i z rozbrajającą czułością w głosie stwierdził:
- Normalnie jak diesel na mrozie!
I tym motoryzacyjnym akcentem zakończę raport, także dzięki wszystkim i do zobaczenia za rok. Oczywiście nie mówię tu do ludzi, których zobaczę w Krakowie i Katowicach. To chyba jasne, ale (cytując program Fedorowicza) po niedawnej rozmowie z moim szefem sam już nie wiem, co się rozumie samo przez się, a co nie.
Kolejny rok, kolejne MPki i wielki hype na ten event, koniec końców kończące się wielkim zawodem dla mnie, jednak do wyników przejdziemy później :D Sam event chyba najlepszy na jakim byłem w Polsce, ze względu na frekwencję, poziom graczy oraz mój Team, z którym niestety w niepełnym składzie (Lampart i Panda nie mogli się pojawić, a Miki i Akira MTG event) bootcampiliśmy już od środy we Wrocławiu, w akompaniamencie, kart, a wieczorami pysznego zimnego piwa, PS4 i świetnej muzyki XD
https://www.youtube.com/watch?v=4UigxQpX4J0
Od 3 tygodni z Arashelem siedzieliśmy na Orcuscie (specjalnej wersji do której wymyśliłem combo, pewnie zagram tym na jakimś localu w niedalekiej przyszłości), jednak w środę jak jechałem z Sebixem (Shiro) do Wrocławia w pociągu wysłał deck profile z Natsów Węgierskich gdzie wygrał Marcello Barberi, Sky Strikerem bez hand trapów. Podczas testów notorycznie dostawaliśmy Abyss Dwellera od Sebixa i Matmy po czym stwierdziliśmy że Dark Warrior Orcust to zły pomysł, chwile pogralismy Pure Orcustem, po czym Arashel po kolejnym Abyss Dweller w standby stwierdzil ze to p******i i nie chce insta losować gierek z Saladem bo nie dobrał outa - wyjął mój Striker core i karta w kartę zrobił listę Barberiego, po czym przegraliśmy przed 2 dni po 1 meczu z Orcustem, którego w końcu pożyczyłem Shiro i z Matma, który grał Saladem, a meczy zagraliśmy sporo :D Kolejnym plusem było absolutne wywalenie na kostkę bo pozwalaliśmy grać każdemu 1st, nawet combo. Jedyne wyjątki to Pendulum i Thunder Dragon, które są najgorszymi matchupami. Ale sam deck nie ma problemu też idąc 1. Arashel ogarnął swój core, w piątek poszliśmy się zapisać do Maga, później wróciliśmy do naszego Airbnb, wpadł Korni, spisaliśmy listy, pogadaliśmy i w kimkę przed eventem.
W sobotę dotarliśmy na miejsce na luzaku o 9:30, pożyczyłem Metaversy od Yano, wielkie dzięki, dałem Ricardo moje True Draco, oddaliśmy listy, dupnąłem Monsterka i zaczęliśmy grać. Miałem na sobie caly event trochę presji i stresu, bo kolejny top może był celem minimum, ale chciałem w końcu wygrać te MP XD
R1 vs Francuz (Salamangreat)
G1 wygrał kostkę i sobie zaczął, nie przeszkadzało mi to zbyt mocno. Klasycznie dostał Mystical Space Typhoon w jednego z Salamangreat trapów, blokowałem go Mystic Mine przy okazji bijąc go po 1500 i robiąc snowball deckiem przez Sky Striker Ace - Shizuku, Sky Striker Mecha Modules - Multirole i Sky Striker Mobilize - Engage!. G1 dla mnie, lecz było dosyć długie. W G2 dostałem OTK bo nie dobrałem zbyt dobrze. Na G3 mieliśmy z 2 minuty więc grę wygrała mi Sky Striker Ace - Kaina, którą mogłem chronić Sky Striker Mecha - Eagle Boosterem.
2-1
1-0
R2 vs DonChaka (Pendulum Magician Endymion)
No i 1szy teoretycznie prawie niemożliwy matchup do wygrania. Wygrałem kostkęi musiałem iść pierwszy, bo wiem że przeciwnik to dedykowany Pendulum gracz i prawie zawsze tym gra - nie zobaczylem Sky Striker Mecha Modules - Multirole przez co trudno było mi ustawić 2 Sky Striker Mecha - Widow Anchor i dostałem mega szybkie OTK od Szymona. G2 udało mi się wygrać na zasoby i haczykami, które skutecznie zabierały mu mobki. Na G3 mieliśmy trochę czasu, wygrałem w terminacji, ale wygraną gierkę bo uleczyłem się za 100 Sky Striker Ace - Kaina i zadałem 3k damage Topologic Bomber Dragon zrobionym z Hiita the Fire Charmer, Ablaze i jego Heavymetalfoes Electrumite. Nie dostał tury, ale musiałby grac na Bombera + set 4 z Sky Striker Mecha Modules - Multirole. Bardzo cięzka gra i widać bardzo duży progress u przeciwnika, pamiętam jeszcze jak na początku grał słabym D/D/D deckiem, teraz widać, że stara się poprawiać swoja gre i to widać. GG
2-1
2-0
R3 wybacz ale nie pamiętam nicku (Salamangreat)
Tutaj szybkie gierki, dobierałem bosko. W obu grach poszedłem po grę Borrelsword Dragon po chain linku 2x Sky Striker Mecha - Shark Cannon + Sky Striker Mecha - Hornet Drones + Sky Striker Mecha - Widow Anchor po wcześniejszym pozbyciu się Mystic Mine Sky Striker Mecha Modules - Multiroleem.
2-0
3-0
R4 vs Hunt (Salamangreat)
G1 miał wszystkie trapy a ja zbyt mało kart żeby przez nie przejść i Hunt w kolejnej turze wstawil mi OTK. G2 grindowaliśmy się dosyć długo, aż nadeszła terminacja i zabrakło mi 1 Spella w grave aby ugrać remis. Szły next level playe z Topologic Bomber Dragon i Amphibious Swarmship Amblowhale, jednak nie wystarczyło. Mega respekt dla Hunta, że zamiast zarzekać na brak kart, potrafił dobrze ograć swój deck i znaleźć odpowiednie zamienniki i zrobić dobry wynik (5-2 jesli sie nie myle). Well played.
0-2
3-1
R5 vs Tomo (Salamangreat)
To było na coverze. Już przeprosiłem oppa za play gdzie nie zbanishowałem Sky Striker Mecharmory - Hercules Base z Sky Striker Mecha Modules - Multirole, miałem zaćmę i trochę się stresowałem po ostatniej rundzie i paru teminacjach. G1 trawało dłuuuugo, Tomo wiedzial z czym grał i wstawił Mekk-Knight Crusadia Avramax, którego łatwo obszedłem Sky Striker Maneuver - Jamming Waves!. Miał gorszy grind bo Salad bez Salamangreat Jack Jaguar w grave średnio sobie radzi. Nie scoopnął odpowiednio wcześniej i chyba 4fun dał mi zacząć, gdzie grę przypieczętowałem Sky Striker Ace - Kaina w terminacji. Oh well, gg i tak.
2-0
4-1
R6 vs Francuz (True Draco Demise)
G1 długa, grindowata, wygrana na zasoby i dobicie go własnym Ignis Heat, the True Dracowarrior przy There Can Be Only One na polu. Resolvował podczas tej gry 2 lub 3 Demise, 2 na pewno, przez to był w stanie aż tak długo się grindować. Mieliśmy mało czasu na g2 i 3, gdy zobaczylem ze dal mi zaczynac i dobralem go 2nd karty, zadal mi damage i scoopnąłem, aby w G3 postawić na heal z Sky Striker Ace - Kaina lub po prostu remis jesli nie dobiorę Raye. Dobrałem. Opp miał na topie Infinite Impermanence. Ale miły gośc, zero soli. GG
2-1
5-1
R7 vs Niemiec z top4 (Salamangreat)
G1 długie i grindowate pod Mystic Mine, mało czasu na G2, nie miałem jak się bronić i dostałem po prostu damage w jego battle phase.
1-1
5-1-1
No i z jakieś 10 minut stresu do pokazania standingów, skończyłem 8my w swissie, jedna osoba z moimi statami nie weszła, więc idealnie. Kolejny top MP i 4ty rok z rzędu, cieszę się, ale chciałem zajść jak najdalej. Po energolu i batoniku w przerwie, jako jedyny nie miałem problemu przy deckchecku z niczym, usiadłem przy stole i z oppem czekaliśmy na pozwolenie do gry. Grałem z winnerem swissa i ewentualnym winnerem turnieju. Niby matchup na który byłem mocno przygotowany i czułem się w nim pewnie ale gość był baaaardzo przygotowany na Mystic Mine
Top8 vs Winner z Niemiec (Danger! Orcust)
Wygrał kostkę i poszedł pierwszy. Pewnie wiedział z czym gra, zrobił full combo z Time Thief Redoer Orcust Crescendo i hardrawowanym Orcustrated Babel, miałem tak gównianą rękę po raz 1 w turnieju, że nawet nie dałem mu podpiąć karty Redoerem i scoopnąłem do g2, wiedząc że szansa na to że nie wie czym gram, pomimo tego że jest minimalna jest nadal większa niż to że uda mi sie wygrać xD G2 szedłem drugi znowu, lecz tym razem dobrałem bosko, miałem wszystko by rozbroić jego board, grindować pod Mystic Mine i snowballować Multirollem, Shizuku i Hayate. Scoopnął i mieliśmy z 7min na G3. Wiedzialem ze mainuje Evenly Matched i spodziewałem się że da mi zacząć. Tak tez było, wsidowałem Metaverse etc. Zacząłem, Sky Striker Mecha Modules - Multirole, Sky Striker Mobilize - Engage!, 3 Spelle, Sky Striker Ace - Kagari, Moba rozwaliłem Sky Striker Mecha Modules - Multiroleem i postawiłem Mystic Mine bez moba na polu, a on miał Fantastical Dragon Phantazmaya. Nie miał outów, oddawaliśmy sobie turę co chwilę, w międzyczasie dostałem 2 Evenly Matched z jego 2 kartami na polu. W końcu z 2/3 min przed czasem dobrał Sky Striker Mobilize - Engage! i wyszukał Sky Striker Maneuver - Jamming Waves!, którego się nie spodziewałem. Zniszczył nim jednego z moich Metaverse i swoją Cop from the Underworld, mój Mystic Mine spadł, ale miałem nadal drugiego Metaverse w secie. Myslalem ze mam grę w kieszeni, gdy postawił moba na polu odpaliłem go i niestety dostał Ash Blossom & Joyous Spring :( Well played ze strony oppa, był mega przygotowany na Mine i niestety tym razem nie siadło. Szkoda, ale jak odpaść to juz z ewentualnym winnerem. GG
1-2
Byłem trochę słony, ale bywa. Odebrałem nagrody i pojechaliśmy z Shiro po piwo i wrocilismy do airbnb gdzie ogladaliśmy finał, później wpadł Matma i Arashel, którzy grali side eventy wraz z Ricardo i Kornim. Miło spędziliśmy wieczór w akompaniamencie pizzy, alkoholu i PSa. O 2giej padliśmy, po czym z Matma i Sebixem wstaliśmy o 5 rano, by pojechać pociągiem o 6:15 do Warszawy. Ogólnie poza wynikiem moim było mega super, cytując klasyka, JANNE AHONEN, NA NASTEPNYCH ZAWODACH CIE POKONAM.
Decklista dla ciekawych, od razu zaznaczam że to netdeck mega acomplished gracza i nie biorę żadnej odpowiedzialności za jej zrobienie. Jest to inne podejscie do Strikera niż było wcześniej znane. Po co zmieniać coś co działa, 0 (słownie: zero) ht w mainie, ogry tylko na penduluma i mirror match, 3 Shark Cannony jako najlepsza SS karte na metę obecną chyba:
(https://i.imgur.com/wsGlgm4.png)
Pozdro 600 i do następnego! Dzięki też Ravielowi i Magowi za super organizację, wszystko było top notch. I za rok bijemy rekord frekwencji i gramy 8 rund! Następny duzy event: ME w Utrechcie :D
Dawno nie pisałem raportów, ale taki turniej go wymaga.
W piątek po nocce trzeba było wstać i udać się po ekipę z Podlasia. Po przywitaniu się z przybyłymi: Tomo, Wróżką, Matiasem i Bananem, trzeba było się rozdzielić, zostawić u mnie rzeczy i pójść na turniej pre-MP w Magu.
Turniej jak turniej, zrobiłem 3-2 Endymion Pendulumem, przy czym tak jak w zeszłym tygodniu przegrałem każdą kostkę, a to było dla mnie zabójcze xD. 6 miejsce i załapałem się na ostatni booster z DUPO, więc Borreload Dragon wyciągnięty, a jego sprzedaż Samantharowi zwróciła wpisowe ;DD
Po powrocie z maga i dobrej pizzy neapolitańskiej (Iggy Pizza, jakieś 2 minuty od maga, POLECAM!) nastąpiły dywagacje czy by nie zagrać Danger! Orcust bo w sumie mamy do niego wszystkie karty, ale 1 dzień to za mało aby go idealnie ograć, więc trochę alkoholu, pożegnanie Matiasa i można iść lulu.
Btw. Już wiem z czego pochodzi cytat "AUUUU" i cały weekend stanął pod szyldem "budowy" ;DD
https://www.youtube.com/watch?v=fCbaKnTLqf8
No to dzień turnieju, przyjechaliśmy na miejsce chyba jakieś 5 minut przed oficjalnym rozpoczęciem, ale zapisaliśmy się dzień wcześniej więc tylko decklisty, potem czekanie bo opóźnienie jest normą i można grać!
R1 vs Sandro (Sky Striker)
Oczywiście przegrana kostka, więc ale przez średnią rękę oppa spokojnie dałem sobie radę i się przebiłem, więc G1 dla mnie.
G2 Średnia ręką i jakaś interupcja ze strony oppa sprawiły, że za dobrze mi nie poszło, a jak już wyszedłem na prowadzenie to negacje w formie Endymion, the Mighty Master of Magic oraz F.A. Dawn Dragster nie zrobiły za wiele na to, że Sky Striker Ace - Hayate to karta i wbił mi szybciej dmg niż ja jemu, więc dla niego. G3, zostało 3 i pół minuty, zrobiłem pole jak najszybciej mogłem, potem minuta dla oppa, wszystko ponegowałem, wybicie czasu i remis. Konami jak zwykle wie jak "naprawić" grę^^
0-1-0
R2 vs Pascal (Sky Striker)
W końcu po tylu grach na turniejach wygrałem kostkę i zacząłem. W G1 zrobiłem pole i po 2 negacjach z mojej strony poszedł mystic mine i nie mogłem za wiele zdziałać, na szczęście po 2 turach dobrałem Mythical Beast Garuda przez co wszystkie moje potwory ożyły i po prostu zaatakowałem po grę.
W G2 powolne outresourcowane ze strony oppa mnie zniszczyło. Card of Demise przy pustej ręce już w mid-game oraz dobranie też w tym momencie Sky Striker Mobilize - Engage! sprawiło, że po chwili zostałem z jedną skalą 8, top deckiem, a opp miał ok pole + 6 kart w ręce, więc lose.
G3 zacząłem i tutaj dwie sprawy. Musiałem aktywować Pot of Desires przez rozpoczęciem combo i na banish po raz pierwszy poszły mi wszystkie Supreme King Dragon Darkwurm, a w G3 zawsze do side daję Amorphage Sloth oraz Destrudo the Lost Dragon's Frisson, więc zrobiłem słabe pole + przez pośpieszanie Pascala się pomyliłem i popełniłem jedynego poważnego missa na MP, wezwałem Borreload Savage Dragon, a przez brak combo nie miałem targetu w grave + zrezygnowałem też dzień wcześniej z grania Gagaga Cowboy, więc z automatu poszedłem w smoczka bez myślenia, więc dalsze pośpieszanie, opp szybciutko robi hayate, atak direct, terminacja i po grze. W sumie jedyna nieprzyjemna gra tego turnieju, no ale cóż
0-1-1
R3 vs Grzesiu(Mayakashi)
I znowu Grzesiu, z którym dzień wcześniej grałem i wygrałem na turnieju 2-1, więc była szansa na rewanż dla niego.
G1 przegrana kostka, Grzesiu zrobił średnie pole bo nie miał combo na deck out, więc w miarę łatwo obszedłem to co miał, ale co chwilę szło coś z obu stron, więc gra była naprawdę przyjemna :)
G2 Zaczął i po wezwaniu jakiegoś mayakashi z 2k atk zasetował co miał i spassował. Widząc po minie to jedna z jego najgorszych rąk, a ja dobieram swoją kartę, też nie jest za dobrze, więc ss Dinowrestler Pankratops, normal Supreme King Dragon Darkwurm bez efektu bo oczywiście donuta dobrałem na start i po prostu wygrałem przez beatdown. Jak się okazało miał karty, których nawet nie miał jak użyć bo nie dobrałem combo i w sumie nie mógł nic zrobić na dużego potka, który po prostu atakował ;/
1-1-1
R4 vs Samanthar (Dino)
Wygrałem kostkę i zrobiłem w G1 standardowe pole, ale Samanthar dobrał idealną, powtarzam, IDEALNĄ kombinację kart aby wszystko mi wybaitować, a potem obejść bo negacja Souleating Oviraptor przy 2x Miscellaneousaurus okazała się niemożliwa i po wstawieniu mi całego pola odpalił eff Ultimate Conductor Tyranno i wcisnął mi OTK, AUUUUła xD
G2 na szczęście moje pole go kompletnie zatrzymało.
G3 I jeden HT z jego strony sprawiły, że nic praktycznie nie zrobiłem i w swojej turze wstawił Evolzar Dolkka i coś jeszcze, ale to wystarczyło aby wygrać.
1-1-2
R5 vs LonelyBanana(Subterror)
Ehh, przegrałem kostkę i po zobaczeniu z czym gram wynik był wiadomy.
G1 on zaczął, więc masa setów, Subterror Guru + Subterror Fiendess mnie kompletnie zatrzymały
G2 Ja zaczynam, więc pole i nie ma co więcej pisać
G3 Znowu guru + fiendess + sety, więc nawet mój Red Reboot nic nie robił bo wystarczyła Subterror Fiendess abym nie mógł go zabić, więc wszystkie pozostałe trapy od następnej tury zaczęły by mnie anihilować.
1-1-3
R6 vs Gartus(Prankids, jak źle zapisałem to niech mnie ktoś poprawi)
Kostka wygrana, w G1 combo wombo i po bodajże dwóch negacjach scoop, ale zdążyłem zobaczyć z czym gram.
G2 opp zaczął, ale jego pole nie zrobiło praktycznie nic, więc po pozbyciu się dwóch niezniszczalnych przez walkę linków po prostu zaatakowałem i po kolejnej turze scoop i poszliśmy szybko na burgery do pasika przy czym bardzo mi się przyjemnie rozmawiało, może Poznań ma więcej takich fajnych ziomków, więc trzeba się tam wybrać ;DD
2-1-3
R7 vs Matias(Endymion Pendulum)
Gra o pietruszkę, ale z moim ziomkiem. Oboje wiedzieliśmy czym gramy, także tego, namówiłem go abyśmy nie dropowali tylko zagrali sobie tą ostatnią rundę xD
G1 Przegrałem kostkę, więc już czekałem na combo, a tu nagle Matias się łapie na tym, że po wstawieniu Mythical Beast Cerberus i aktywowaniu effu nie ma już targety w decku bo wszystko poszło na banish przez Pot of Desires, więc zablokowana skala i oddanie mi tury. To oczywiście było samobójstwo, więc combo wombo i wygrałem.
(Od tego momentu coś mi pamięć zaczęła szwankować, więc Matias, jakby co to mnie popraw xD)
Nie pamiętam czy G2 czy G3, ale matias wstawił Mythical Beast Cerberusw skale, eff, neguję Borreload Savage Dragon, tak patrzy na niego i znowu sobie zablokował skalę, więc gra dla mnie xD
3-1-3
No to koniec turnieju, nawet maty nie dostałem xD Miejsce 51, nie muszę ukrywać, że nie jestem zadowolony i półtora miesiąca na testy traktuję teraz jako zmarnowany czas, no ale trudno. Turniej tak jak myślałem przebił magiczną barierę 100 osób i zasługa w tym organizatorów, sędziów i samych graczy, więc też ciężko mieć jakąś poważną sól po tak pięknym turnieju. Zobaczenie starych i nowych twarzy napawa mnie optymizmem i utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem dla tej gry z powodu tak dobrego polskiego community <3. Na ten moment przerwa od YGO na jakiś miesiąc, a potem zobaczymy jaka będzie meta, czym zagram i na którym turnieju się pojawię.
Do następnego!
Noo to był dopiero turniej :) Dzięki wszystkim za liczne przybycie. Przyznam, że frekwencja akurat moje oczekiwania mocno przebiła, a tyle godzin łupania w karton porządnie wymęczyło.
Piątek, jedziemy do Wrocławia, a tutaj taki obrazek, znak od Wszechświata zapewne:
https://share.icloud.com/photos/0FpToGL_XkCeOVQunb-NpBSzA
Aczkolwiek zbędny, bo już wcześniej zadecydowałem przygotować deck i side pod mirror. Jak widać poniżej, nie była to najgorsza decyzja xD Dodatkowo w piątek wleciały Phantazmaye od kurosa, które wykonały dla mnie tytaniczną pracę w swiss, raz jeszcze wielkie dzięki. Oczywiście tradycyjne podziękowania także dla Illidana, mojego sponsora nr 1 lol.
R1 vs Thunder Danger itd.
Bucherlord wygrał kosteczkę, ustawił super board pod Infinite Impermanence. Scoopnąłem przed zagraniem jakiejkolwiek karty, co było dobrą decyzją, bo dało mi niezbędny czas by wygrać na terminację w G3. W G2 natomiast ja ustawiłem co trzeba i wywalczyłem win. W G3 jakiś damage pod koniec.
R2 vs Salamangreat
Z Hidanem walczyliśmy na stream, choć myślę że oboje nie mamy nic przeciwko temu, że footage się nie zachował ;D. Generalnie miałem wrażenie, że dobieram lepiej niż przeciwnik, a dodatkowo w G2 także Ghost Reaper & Winter Cherries, skill.
R3 vs Orcust
Niemiec wygrał kostkę, postawił board bez przerwań z mojej strony. Dobrałem Infinite Impermanence jako 6 kartę, którą rzuciłem na Time Thief Redoer z trapem. Nie pamiętam co się działo dalej, ale z hardrawowaną Fusion of Fire postanowiłem trochę popróbować coś wywalczyć, choć ostatecznie się nie udało. W G2 to ja dostałem impermą na Salamangreat Gazelle i nic nie zrobiłem sensownego. Rzuciłem potem Ash Blossom & Joyous Spring na Orcust Harp Horror, bo yano mówił, żeby tak robić (xd), ale opp miał Called by the Grave. Niestety, przegrana!
R4 vs Salamangreat
Siadamy przy stole i mówię Variussowi, że przegrałem już 3 kostki, więc teraz wygrywam, no i tak zrobiłem. Wygrałem więc G1. W G2 rzuciłem Ghost Reaper & Winter Cherries, ale opp ślicznie wykombinował Salamangreat Violet Chimera po grę! W G3 puściłem go pierwszego, bo czas już się kończył, a ja nie grałem Salamangreat Parro, ponieważ moim zdaniem nie warto. Pośpieszałem go, bo widziałem że po handtrapie ode mnie nic nie miał do zrobienia, potem prędko Super Polymerization i dzida do Battle Phase.
R5 vs Salamangreat
Jak już wspomniał Matma w swoim raporcie, wygrałem kostkę i zrobiłem "The best of Salamangreat". Jednak dodam, że jeszcze po drodze wszedł randomowy Flame Bufferlo, jakbym miał za słabą rękę ;DD. Grałem 1 tego żubra, 1 Solemn Strike i dodatkowego, drugiego Salamangreat Fowl w main by częściej mieć opcje na Abyss Dweller, a Matma miał pech oberwać wszystkimi trzema kartami w tym meczu.
R5 vs Salamangreat
G1 z tym niemcem była mega długa, nie mieliśmy z czego wystawiać trapów i tłukliśmy się potworkami bez końca. Ja potem jak warzyw poszedłem w Chimerę pod Number 41: Bagooska the Terribly Tired Tapir xD Nie zdołał jednak zdjąć mi pola i w następnej turze zadałem damage, po którym zdecydował oddać grę. Było już mało czasu, a ja nie wiedziałem do końca jak się sidować, na szczęście opp poszedł pierwszy, nie wiem czemu, bo Salamangreat Parro nie wezwał, za to ja mogłem w moim Battle Phase zadać 600 damage z Fantastical Dragon Phantazmay po grę.
R6 vs Salamangreat
G1 Hunt dobrał Fusion of Fire, wyeliminował roar a później wykręcił swoje. G2 po side postanowiłem pójść drugi, co być może zaskoczyło przeciwnika, bo nastąpił Salamangreat Balelynx pass. Ja natomiast dobrałem Ghost Reaper & Winter Cherries jako 6 kartę, ale nie dobrałem silnika by zrobić coś konkretnego, więc przeciwnik mógł następnie iść w OTK... na moje szczęście popełnił błąd, co kosztowało go w zasadzie już wygraną grę. W G3 ponownie (!) cherries z mojej strony, a także, tak jak już napisał Hunt, Super Polymerization. Skill. /s
Poprzedniego wieczora skleiłem sobie harpie deck na win-a-mata w Speed Duela, jednak po swissie okazało się że muszę z tych planów zrezygnować. Talię przekazałem don_chace, który wygrał dla mnie matę, bo okazało się, że najwyraźniej rozwiązałem format xD
Po diabła mi te świeże dragonszildy, jak i tak musiałem resleevować deck -.-
Top 8 vs Trickstar
Piątek, godzina 23. Don Chaka opowiada mi jak Salaman z którym kiedyś grał odpalał Salamangreat Circle w Draw Phase, by uniknąć Droll & Lock Bird. Śmiejemy się z tego jak niegroźny jest droll na Salamana, i że w ogóle taki zabieg jest nieistotny.
Sobota, godzina 16 czy coś. Trickstar po wygranej kostce setuje mi 2 karty. Odpalam Circle w Draw Phase.
Dostałem ht, a potem bez sensu atakowałem w trickstara, bo przeciwnik pokazał mi Trickstar Corobane w damage step, którego nie mogłem w myśl zasad yugioh negować calledem. Ja sam swojego ht nie rzucałem, bo opp wyszukał zawczasu Trickstar Lycoris. Ostatecznie zostałem spalony. W G2 poszedłem w Salamangreat Rage, którego udało mi się ustawić mimo ht gdzieś w międzyczasie. Ze strony przeciwnika Evenly Matched, no i tyle. Szkoda, że nie byłem ograny, na pewno było miejsce by rozegrać ten mecz lepiej. Poza tym srogie te streamy.
Raz jeszcze dzięki wszystkim za przybycie, w tym mojej ekipie z Łodzi za zebranie się i mega fajny trip, oraz kurosowi za wytrwałą, wielogodzinną jazdę :P Temu samemu także gratuluję zasłużonego wyniku po świetnej dyspozycji w tym sezonie. Wielkie podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w organizację turnieju i sędziowanie. Podziękowania dla Yano za częste wskazówki i doświadczenie, z którego mogłem ślepo i bezwdzięcznie czerpać xD Gratuluję wszystkim w top 32.
Siema
No to zaczynamy raporcik.
Zacznijmy od wyjazdu. Jak dowiedziałem się, że będą WCQN w Wrocławiu, troszkę mnie to zmieszało. Z jednej strony dosyć daleko, z drugiej duży plus bo z teamem jeszcze wtedy Chain Reaction wiązałem duże nadzieje to treningu przed MP w hotelu. Jednak każdy prócz Ikarusa (któremu później wyszło to na duuuuży plus)miał inne plany i niestety się nie zgraliśmy. Tak więc pojechaliśmy z całą ekipą łódzką dzień wcześniej, po skałtować czym kto gra oraz testować. Po drodze oczywiście, poszliśmy coś szamać, tu niestety zawód bo wszędzie były pizze 32cm. W jednej były 42 ale niestety tylko na wynos. Więc poszliśmy do BB, zjeść jakieś "dobre burgery". Poprosiłem o najostrzejszego, który niestety bardzo koligował z moim żołądkiem następnego dnia rano...
Wróciliśmy do Hostelu i zaczęliśmy trenować spisywać decklisty do 1. W miarę wyspani ruszyliśmy na podbój MP
Na WCQN dowiedziałem się, że będą warny za brak tłumaczeń, więc jak to zwykle ja, zacząłem pisać tłumaczenia ok. połowy kart. Tu oczywiście podli ludzie ze znanego teamu, ze skałtowali mnie, jednak nie udało im się dokładnie dostrzec, co to była za karta.
No to zaczynamy.
G1
vs SS
Opp zaczynał, lecz dobrał same HT+Floody. Zaatakowałem go Sky Striker Ace - Raye, którą po ataku zamieniłem w Sky Striker Ace - Hayate, na której efekt dostałem Ghost Ogre & Snow Rabbit, oraz Summon Limit. Niestety dla przeciwnika, nie było to dla mnie dużym wyzwaniem i nadal ugrałem gre. W g2 opp dobrał bardzo średnio i złożył się bodajże od 1 HT. Największym problemem w mirrorze jest ogranie decku, jeśli masz dobrą ręke, a opp ma średnią, ale jest mega ograny to powinien wygrać. Jednak tu, dobierałem lepiej, miałem lepszy build na mirror oraz byłem lepiej ograny
2:0
G2
Vs Azai i guuuru
Tu była mega ciekawa gra, zaczynał ze standardowym combo, field= guru+negacja+floody.
Udalo mi się to wystrzelać i atakować go Hayate kilka tur aż do 700HP. Opp miał Subterror Final Battle Subterror Guru Subterror Nemesis Archer, ja niestety miałem tylko fielda +Sky Striker Mecharmory - Hercules Base plus jakieś pierdółki. Zaczynam ture, kurde nic specjalnego, no i opp widząc że nic nie mam. Użył efektu na Subterror Final Battle na Subterror Guru plus jego efekt. Ja wtedy uradowany,użyłem efektu PSY-Framegear Gamma później synchro po PSY-Framelord Omega i wcisk po 1200 i gre. W następnej niestety Opp dobrał syf który dosyć łatwo zdjąłem TWTW i wymęczyłem go do 0.
2:0 lub 2:1
G3 cover z ziomeczkiem z Niemiec. Pierdulum
Zaczynał wpuścił mi board praktycznie nie do przejścia. Odd-Eyes Vortex Dragon, Norito the Moral Leader Borreload Savage Dragon oraz Amorphage Sloth kazał grać. No to sobie myslę, zaczynamy.Zanegował mi efekt Sky Striker Mecha Modules - Multirole Sky Striker Mecha - Widow Anchor poszedł na 1 pota Sky Striker Maneuver - Afterburners! Na 2giego więc po tym już Terraforming po Mystic Mine, Sky Striker Mobilize - Engage! Po Sky Striker Mecha - Widow Anchor, neguje Amorphage Sloth normal Sky Striker Ace - Raye po Sky Striker Ace - Kagari, która dodaje Sky Striker Mobilize - Engage! który dodajeSky Striker Mecha Modules - Multirole. Opp sam się zablokował Amorphage Sloth którego nie miał jak zdjąć.
G2 zrobił Endymion, the Mighty Master of Magic + F.A. Dawn Dragster+ Mythical Beast Jackal King. Po krótkim namyśle zrobiłem.Mystic Mine opp F.A. Dawn Dragster, ja Sky Striker Mecha - Widow Anchor, no i dalej już z górki :D
Zostalo ok. 8 minut do końca. Zadowolony wyrzucam Sky Striker Mecharmory - Hercules Base i inne rzeczy które idą mi po recykling i wrzucam karty dające mi przewage w tak krótkim czasie, daje oppowi do tasowania deck, dobieramy karty, na co Fenix powiada, że pomylił się w czasie i zamiast 8 minut jest 18... Powiedziałem Mu o tym na końcu duelu, to powiedział w żartach, dopisz to do konta CRS-u :D
2:0
G4 ORcus
2 razy dostałem Evenly Matched na full board, więc gg, absolutnie nie mogłem nic zrobić więcej.
0:2
G5 Orcus
Tu opp złożył się od 2 Infinite Impermanence( żebym to ja je dobrał w finale ...)
Ja niestety też nie dobrałem fantastycznie. Klasycznie nie tego Psy-Framme, oraz 2 Sky Striker Mecha Modules - Multirole. G2 też jakoś nie najtrudniej było.
2:0
G6 Marksman i True Draco
Z tym deckiem mam gre obcykaną, nie dobrał zbyt dużo, ja miałem outy na jego karty i powoli wbijałem DMG
G2 wstawił Inspector Boarder oraz 3 sety, zswisterowałem jego 2 sety które poświecił pod pota który jest unefekted baj spell/traps, no to mine i hayate 5 rund dmg, zostaje na 500, udaje mu się zniszczyć mine, jednak to już i tak nie ma znaczenia bo mam full setów oraz surowce na ręku.
G7 Niemiec który był 2 na YCS
Mega spoko ziomeczek, G1 dobrałem lepiej, przepychaliśmy się jednak Trickstar Light Stage jest OP vs SS. G2 wygrał na surowce ponieważ zresolvował mi 2 Trickstar Reincarnation po 2razy 6kart razem z Trickstar Lycoris Trickstar Light Stage, mi oczywiście zbanował Sky Striker Mobilize - Engage! orazPSY-Frame Driver.
1:1
3 po swissie no to topy.
Top8
Vs Salamangreat
Opp zaczyna wstawia standardowe pole, Salamangreat Balelynx oraz Salamangreat Gazelle, na Salamangreat Gazelle dostaje PSY-Framegear Gamma, na którą dostaje Ash Blossom & Joyous Spring, myśle sobie super. Opp jest -1 ponieważ gamma wraca do ręki. Robi Salamangreat Miragestallio, używa efektu, wtedy dostaje znów PSY-Framegear Gamma, która nie jest OPT, po czym zostaje z tak naprawde niczym, bo 2 setami i Salamangreat Balelynx. Ja dobrałem wtedy dosyć średnio, ale niestety dla oppa wystarczająco, żeby przebić się na luzie przez tak słabe pole i wciskać po 1500.
G2 zostało bardzo mało czasu, opp dobrał dosyć dobrze, lecz przez brak czasu nie zdołał wbić mi dmg tak dużego jakiego ja mu wbiłem, plus kontrolowałem praktycznie od początku pole banishując mu poty Sky Striker Mecha - Shark Cannon.
2:0
Top 4
Vs Trickstar
Nie lubie grać z tym deckiem, ponieważ często nie działają na niego moje Spelle plus ma Trickstar Light Stage, która mrozi i niszczy mój backrow.
Opp zaczął, zrobił pole i oddał ture, na szczeście zdjąłem mu cały backrow Cosmic Cyclone oraz Sky Striker Maneuver - Jamming Waves!, jak i Sky Striker Maneuver - Afterburners! Fielda. mimo wszystko gra trwała dosyć długo i mimo mojej dużej przewagi na polu której nie dało rady już przejść, opp się nie poddawał.
G2 dobrał 2 Evenly Matched (na które dostał Artifact Lancea) 1 Trickstar Reincarnation i bodajże 2Called by the Grave. Tak więc było mu troche smutno, odwrotnie proporcjonalnie do mnie.
Finał
Doping ze strony Polaków
Wygrał kostkę, wstawił Knightmare Mermaid, dostał Infinite Impermanence,zrzucił Orcust Knightmare z Foolish Burialdostał Ash Blossom & Joyous Spring, niestety użył Called by the Grave i zrobił full pole którego niestety nie miałem jak przejść.
G2
Dobrałem dosyć słabą ręke, ponieważ PSY-Frame Driver to tak naprawde -1. Opp dobrał Unending Nightmare, które realnie wygrało mu grę.No nic trudno
Z nagród Switch oraz gadzety.
Super. Troche smutno że tylko 3 Polaków dostało się do top8.Może za rok pójdzie nam lepiej.
(https://i.imgur.com/uq1sxes.png)
No to,teraz przerwa do końca września!!! Niestety.
Słowo na koniec. Gamma jest świetną kartą która łamie Ash i wstawia Ci Omegę. Która robi kolejne -1.
Nie skromnie mogę powiedzieć, że chyba najlepiej ograłem ten deck w PL, który jest chyba najtrudniejszym deckiem w mecie.
Trening na DB się mega opłaca, bo odczułem na MP każde minuty z kilkuset godzin treningu najróżniejszymi buildami SS.
Nie jedzcie ostrego przed MP.
Tak że tego. Komu w drogę, temu czas, 3majcie się do września!!!
(https://i.postimg.cc/6Q0bkwgy/20190527-005923.jpg) (https://postimg.cc/JysQJw1L)
Pierwsze MP od chyba 2016 roku poprzedziły baaardzo słabe występy na ostatnich turniejach w Wawie, za które nawet nie mogłem winić decku, lecz własny brak ogrania i nieznajomość modern yugioh. Łatwo więc zgadnąć, że nastawiałem się raczej na towarzyski aspekt MP niż rywalizację. Niemniej kminiłem z talią na tyle, na ile mogłem, ale po ostatnim lokalu Yano zaoferował się, że pożyczy mi BA Orcusta. Pograłem tym trochę i nie ulegało wątpliwości, że - szok i niedowierzanie - wypada to lepiej niż mój obecny deck. Wydawało się więc oczywiste, że skorzystam z oferty hojnego teammate'a, prawda?
(https://t6.rbxcdn.com/1d5aaa28ad5659eeb7b5451e6eab4b2c)
Niestety, sprawa nie była taka prosta. Po pierwsze, czasu na testy nie miałem dużo, w efekcie nie tylko nie zagrałem tym ani jednego meczu (single only), nie opanowałem też do końca samej talii (z wielu opcji nie korzystałem albo musiałem doczytywać efekty kart). Po drugie, po decklistach sądziłem, że ludzie będą szykować się na Orcusta i będzie sporo rzeczy, które będą nieco psuły zagrania: Thanosy, Ashe, Mine'y etc,. Jasne, da się to wszystko ominąć... ale to wymaga ogrania. Jeszcze w piątek, już w Magu Planszowym, zajrzałem na miniturniej przed MP, a to co zobaczyłem na stołach, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że wzięcie hard to prepare.dek i warzywienie nim w sytuacji, gdy wszyscy wyraźnie o nim pamiętają, a do tego jest sporo osób, które na 100% mają to ograne, raczej nie jest dobrym pomysłem.
Poza tym gdybym obessał Orcustem to nie mógłbym nawet zwalić winny na talię.
Koniec końców, z dwóch wydrukowanych list - niedokończonych D/D oraz Orcusta - wybrałem własną talię. Core w zasadzie pozostał niezmieniony od miesięcy, mimo rozważania wielu opcji. Tak naprawdę wszystkie zmiany były podporządkowane jednej karcie z Extra, która - jak sądziłem - zaskoczy nawet tych, co mnie znają. Na miejscu pomęczyłem jeszcze kolegów z drużyny z talią, choć ostatecznie zagrałem tak, jak planowałem. Azhai, Yano (i Dros, który akurat przebywał w pobliżu) - dziękuję za pomoc. Yano - wybacz za zamieszanie, doceniam chęci i pomoc. :)
Oddałem decklistę (niby jako ostatni, ale głównie dlatego, że zostałem zagadany tuż przed stołem sędziowskim :D). Mamy 108 osób, jest super. Cel minimalny - dwie wygrane. Nie byłem pewien, czy uda mi się nawet tyle, ale... próbujemy. Opisy raczej będą niekompletne, za mało pamiętam, a przy 40 minutach nie chciałem tracić czasu na dodatkowe notatki. Sorry. :x
R1 vs Mateusz (Utopia?) 2:0
Powracający gracz z ciekawą, ale jednak nie najlepszą talią. Siegmeyer i spółka nie pozwolili na rank-upa, także gładki win. Skorzystałem z okazji by zobaczyć, jak wychodzi mi dzisiaj kombinowanie. Nie byłem zachwycony swoimi nieoptymalnymi playami.
1:0
R2 vs naq_one "jak się to pisze" (Salamangreat) 2:0
Ok, tu było zamieszanie z paringami, miałem grać z Clemensem z top 3, ale ostatecznie zagrałem z rodakiem (bratobójstwo barzo). W pierwszej standard combo Heavymetalfoes Electrumite -> Coach King Giantrainer po plusy z dpy, negacje i 1600 dmg w pierwszej. Naq rzucił w międzyczasie Thanosa Fantastical Dragon Phantazmay, a w swojej spojrzał na pole, spojrzał na swoją rękę i scoopnął.
G2 podejrzewałem, że gram z Sałatą, ale nie byłem tego zupełnie pewien. Z samej gry niewiele pamiętam, były jakieś przepychanki w obie strony i z mojej strony EXTRA DAMAGE ZA 100 LP (FEAR ME). Opp nie miał zbyt wybitnego startu dzięki chyba Ash Blossom & Joyous Spring na Salamangreat Circle. Zacząłem trochę średnio: D/D Savant Thomas, D/D Lamia, D/D Swirl Slime i coś jeszcze. (kontrakty?). Ostatecznie poszedłem w D/D/D Flame High King Genghis -> D/D/D Duo-Dawn King Kali Yuga, ale nie wiem, czy tu nie zepsułem niszcząć walce Salamangreat Balelynx przed użyciem Kaliego (mogę się mylić though), przez co ochronił fielda )z seta zeszła Infinite Impermanence). W jego próbował się odbić, ale D/D/D Duo-Dawn King Kali Yuga trochę mu popsuł plany. Opp też jednak TROCHĘ zepsuł usuwając Salamangreat Miragestallio D/D Lamia zamiast Kaliego, którego zdjął Salamangreat Heatleo. Niemniej sytuacja była trochę nieciekawa, bo zostałem z 3400 lp i jedną kartą w ręce (lamia? Gate? nie pamiętam). Niemniej miałem D/D Necro Slime i wiedziałem, że mogę dobrać całą masę kart, by odwrócić grę.
Dobrałem D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok, czyli NAJLEPSZY MOŻLIWY DRAW z całej talii. Ragnarok w skalę, D/D/D Flame King Genghisz Necro i Thomasem w małego Genghisa i zrobiłem łańcuszek summonów, dzięki którym nawet z przepołowionym battle damage i Salamangreat Balelynx w grave na protekcję Heatleo bez problemu wbiłem te 3800 damage po grę.
2:0, cel minimalny osiągnięty, yay.
R3 vs Brzezik Sky Striker (0:2)
"Łooooo, gram na drugim stole? Neat" Anyway:
G1 otworzyłem tak... ok? Pot of Desires i potencjalne combo po Elektruma, na które niestety poszła Ash. Z desires dobrałem chyba Called by the Grave (oh dimmit), a drugie dostałem z Elektruma (oh ffs). Nie dało mi to większych opcji na grę, także Brzezik na luzie to ugrał. Dunno, może trzeba było robić alternatywne combo? Inna sprawa, że Brzezik - jak sam pisał - znał mój deck, a choć w trochę innej wersji, nie wiem, czy dałbym go radę oszukać. Poza tym zabrakło Thomasa w ręce. :D
G2 zapomniałem że gra z Sraj Strajkerem - wolniejszym, kontrolnym deckiem, przy którym nie muszę się martwić przesadnie, że zabije mnie w pierwszej turze. W efekcie po dobraniu koopy zmarnowałem zasoby, byleby nie skończyć z pustym polem, co było głupotą. Dostałem - trzecie w życiu - sprawiedliwe Evenly Matched (tzn. trzecie sprawiedliwe, nie w ogóle ;)), potem dawałem już tylko brzezikowi się bawić. Lose cus bad (and good opp).
2:1
R4 vs Łolek (wincyj Sałaty) 2:0
Ok, nie mam pojęcia, co się działo w pierwszej. Gra była w miarę wyrównana, ale opp nie miał pojęcia, co robi D/D, a na start wpuściłem Number 38: Hope Harbinger Dragon Titanic Galaxy i dobrałem Ash Blossom & Joyous Spring plus... chyba Effect Veiler? Także nie pobawił się Gazelą. Nadal zbił mnie do 4200 i potem zostało mu tyle samo. Nie pamiętam końcówki, Łolek, pomóż. xD
G2 Chyba jakiś mocno średni start oppa (albo plącze mi się z R2), sam zacząłem chyba Beat Cop from the Underworld (AKA "Udaję, że nie gram LANphorynksem") i na pewno D/D/D Wave High King Caesar, który skutecznie blokował oppa. W moich redukowałem wszelkie jego opcje na grę, nie dobrał nic z topa, scoop.
3:1, cel dodatkowy osiągnięty.
R5 vs Chave T. (True Draco) 0:2
... Ekchm, więc tak:
https://www.youtube.com/watch?v=31g0YE61PLQ
Mogę nie lubić wielu talii, ale chyba żaden deck nie kontruje mojego równie mocno, co True Draco. Poza D/D Orthros i desperackim Kalim nie mam praktycznie opcji na obejście tego w mainie (od biedy są opcje... ale baaaaaardzo od biedy).
G1 start od The Monarchs Erupt, Dragonic Diagram i trybutem, ja pięć potworów, z których żaden nie był Ragnarokiem, Orthrosem etc. Easy lose.
G2 podobnie, tylko że zamiast dobrej ręki na pójście pierwszym dobrałem - cytując klasyka - "absolutely f***ing NOTHING*. Jedyne co zrobiłem, to poszedłem w D/D/D Cursed King Siegfried, którego łatwo zdjął trybutem trapa. Do tego Solemn Judgment na Twin Twisters. Yeaaa. GG.
3:2
R6 vs Kacper (Altergeist) 2:1
Ok, co najpierw to najpierw, przepraszam Kacpara za maksymalne zamotanie, nie wyrabiam przy tylu rundach. Shame on me. A, nie mogę znaleźć zapisków LP. >:(
G1, jeśli się nie mylę, przegrałem kostkę, ale chyba nie zobaczyłem nic przesadnie interesującego w pierwszej turze. W mojej to się zmieniło, Super Polymerization w mainie (WAT) na D/D Savant Copernicus i D/D Savant Kepler. Oberwałem sporo i musiałem później desperacko się bronić D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok z defie. Później zabrał go mainowanym Crackdown (WAT2), ale z jakiegoś powodu nie uznał za stosowne rozbić się swoją 2800 fuzją (skleroza z nazwą) o dużego Genghisa. To dało mi opcje na wysyp z D/D/D Oracle King d'Arc, przebicie się Kalim przez Ragnaroka i zyskanie 4k lp w kolejnych turach. Kacper scoopnął.
G2 zobaczyłem Altergeist Marionetter i... Secret Village of the Spellcasters. Dobrałem D/D Orthros, D/D Savant Thomas, dwa Called by the Grave i D/D Lamia. Przez kolejne tury nie dobrałem nic, także scoopnąłem bez walki i podejrzałem, co bym dobrał w następne - Dark Contract with the Gate.
G3 głównie pamiętam lekkie zamieszanie z dużym Genghisem (nie za dobrze sformułował pytanie :x), jakiegoś Crackdown na... eeee... dunno D/D/D Oracle King d'Arc? (patrzy do notatek). A już wiem. Coach King Giantrainer na start po 1600 damage, obszedłem sety Kacpra i w uj damage. Nie pamiętam szczegółów, ale ogólnie gładki win, miałem w pogotowiu na ręce Ash Blossom & Joyous Spring i bodajże Effect Veiler.
4:2, WHAT THE HECK IS THAT.
R7 vs Illidan (Thundah Not-Dragon) 1:2
Illi nadal mi "wypomina" (powiedzmy) Kaliego z MP sprzed trzech lat. :D
G1 wygrał kostkę, ale nie dobierał zbyt sexy, a na desperacką Saryuja Skull Dread poszedł Effect Veiler, który - jak się okazało - zablokował mu wszystkie playe. W mojej wysyp i gładki win.
G2 bardzo zażarta z lekką przewagą Illiego, który jednak nie miał jak przejść D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok w defie, banishującego mu wszystkie Thunder Dragon Colossus z paliwa dobieranego z D/D Savant Thomas. Niestety, zepsułem pod koniec, niszcząc Darkest Diabolos, Lord of the Lair zamiast Chaos Dragon Levianeer, przez co nie mogłem znegować drugiego Chaos smoka Called by the Grave. Zabiłem się własnym kontraktem. Oh well, lose cus bad.
G3 gonił nas czas, a ja nigdy nie radzę sobie z tym, zwłaszcza jak de facto nie gram i dobieram nieoczywistą rękę. W efekcie już w pierwszej turze zrobiłem dwa missy, nie za duże, ale przesądziły one o mojej przegranej: 1) postawiłem samego D/D/D Wave High King Caesar z Lamią zamiast kombinować zrobienie wcześniej dowolnego Linka i DOPIERO WTEDY postawienie dużego Cezara; 2) zrzuciłem efektem Lamii Dark Contract with the Swamp King zamiast Dark Contract with the Gate, "bo co to Kolos". W efekcie paliłem się własnym Gatem przez 2 tury , a nie mogłem zdjąć Kolosa przez jego protekcję (to był jedyny raz gdy pożałowałem granie Effect Veiler zamiast Infinite Impermanence). Do tego doszedł durny miss-chain w mojej ostatniej (niby miss?): zapomniałem, że zrzucił jako siódmą kartę Darkest Diabolos, Lord of the Lair, którego mogłem wskrzesić Monster Reborn, żeby zdjąć kolosa i nie dać mu materiałow na Chaos Dragon Levianeer. Gdyby to nie była terminacja, jeszcze bym się odbił na luzie. Well, znowu - lose cus bad.
4:3, więc o wiele lepiej niż przewidywałem, mimo że grałem niewiele lepiej, niż się spodziewałem. Po szybkim rzucie okiem na standingi pożegnałem się z Top 32, bo zdawało mi się, że załapały się tylko 3 osoby (pięć jak się okazało) z takim samym wynikiem. No dobra, a kto się załapał?
"32. Jakub B."
... Oh...
OOOOOOHHHHHHHHHHHAHAHAHAHAHAHA.
Ok, byłem uhahany, nawet nie miałem za złe ostatniej przegranej, bo dzięki temu obaj z Illidanem załapaliśmy się do Top 32, co najpewniej nie byłoby możliwe przy moim zwycięstwie.
Bez prawd i wniosków tym razem bo jest parę rzeczy, na które chcę poświęcić więcej niż 2-3 zdania. Z jednej strony cieszy mnie zajęcie tak wysokiego miejsca, zwłaszcza przy rekordowej frekwencji na MP. Z drugiej jednak powtarza się to, co mam od jakiś trzech lat - żałuję, że nie znajduję motywacji do ogarnięcia tak samej gry, jak i własnego ogrania. Wysokie miejsce nie przesłania faktu, że miejscami grałem bardzo, bardzo słabo (vide gry z Illidanem i Brzezikiem), a moja znajomość wielu talii/kart była żałosna jak na MP. Kto wie, jakbym sobie poradził, gdybym jednak miał to ogarnięte?
No, ale tego się nie dowiem, bo mimo wszystko nadal gram głównie dla ludzi. I tu druga sprawa - dzięki za wszystkich, którzy przyjechali, nierzadko z daleka, czy to z Polski, czy z zagranicy. Nigdy nie wierzyłem, że NAPRAWDĘ przekroczymy kiedykolwiek próg 100 graczy na jakimkolwiek turnieju, o ile nie będzie drugie tyle osób spoza naszego Polski. A jednak - udało nam się. Co więcej, w zasadzie obyło się bez większych spin, mimo takich czy innych dram poprzedzających MP. Mamy NAPRAWDĘ super społeczność, i po prawdzie tylko to trzyma mnie przy grze. 8|
I ostatnia sprawa - parę osób pytało mnie o decklistę. Zamieszczam ją w spoilerze, aczkolwiek tak naprawdę nie zmieniłem dużo. Jak pisałem, wszystkie modyfikacje wynikały z grania pewnej karty z extra, a pewnie wolałbym zmienić więcej.
(http://yugioh.pl/DeckBuilder/share/decklist_ddd_mine_df620d66_3678644892.jpg)
Jeszcze raz dzięki wszystkim za świetny event, see ya NEXT time. :)
Opadł już poempekowy kurz, toteż zdecydowałem się skrobnąć raport. Od stycznia zupełnie wycofałem się z gry i community, ponieważ posypało mi się życie, jednak pozbierałem się do kupy i podjąłem decyzję, że najważniejszej imprezy naszej karcianki w ciągu roku nie odpuszczę, tym bardziej, że dawno nie widziałem się z całą naszą ekipą, a szczerze za nią przepadam. Nie miałem czasu zbyt wiele ćwiczyć, udało mi się wpaść na turniej do Katowic tydzień przed MP, gdzie przetestowałem mój ulubiony deck - Dino, przy okazji korzystając z dobrodziejstwa powrotu Miscellaneousaurus do 3. Poza turniejem pograłem jeszcze nieco w tygodniu z Anoteussem i Roogy'ą, żeby przypomnieć sobie to i owo, a także poznać metę.
Z racji tego, że testy wyszły obiecująco, zdecydowałem się na wariant 'Go second Dino', który w mojej ocenie dobrze radzi sobie w obecnym meta game i był w stanie godnie powalczyć. Skopiowałem listę winnera regionalsów Kissimmee (191 osób), zmieniłem 1 Kaiju na Gameciela (więcej nie-dino targetów pod Pilla), dodałem od siebie 2 Super Poly (na Salamany, Orcusty, Pendulumy i ThD) i 1 Infinty Impermanence (czwarty Veiler) - łącznie 44 karty. Dla chętnych mogę później wstawić decklistę z side i extra deckiem (Marek nagrywał deckprofile, ale dłużył się, więc pewnie byście posnęli ;p).
Moim celem było dostanie się do top32.
Przejdźmy do pojedynków!
R1: vs Skisły (Salamangreat), kostka przegrana
Skisłego miałem okazję poznać na piątkowym turnieju we Wrocławiu, na którym pojawiłem się w roli widza. Przyuważyłem, że gra Danger! Orcustem i przypuszczałem, że właśnie tą talią zagra. Okazało się jednak inaczej.
G1: Opp zaczął i odpalił na start Salamangreat Circle, pokręcił się i wstawił pole bodajże w postaci Miragestallio, Wolfa i Balelynx , na cmentarzu Balelynx, w setach Roar. Wybaitowałem Roara, wstawiłem UCT podpartego bodajże Dollką i Pankratopsem, OTK.
G2: Trwała długo, wymienialiśmy się negacjami, ale po LP widzę, że to Skisły był cały czas górą. Jak już obszedłem Dwellera, to było za późno, żeby się uratować.
G3: Szybki side i zacząłem celem zrobienia Cowboya po grę, bo terminacja była tuż tuż, ale nie dobrałem optymalnie i zakończyliśmy remisem.
W/D/L 0-1-0
W międzyczasie dowiedziałem się, że Skisły dużo grał przedtem w MTG, w Yuga dopiero zaczął grać, niemniej mogłem po tym jednym meczu zauważyć u niego metodyczność, rozumienie mechaniki i kulturę gry - jestem przekonany, że ma szansę zostać jednym z topowych graczy na naszej scenie.
W R2 miałem zmierzyć się z Shiroo, ale coś się poknociło z wynikami i rozlosowane zostały nowe paringi, trafiłem koniec końców na znaną mi twarz Messerschmitta.
R2: vs Messerschmitt (Salamany), kostka przegrana
W R1 grał obok mnie, wiedziałem zatem, że gram na kolejne Salamany, z dużą dawką optymizmu zasiadłem do stołu.
G1: Jeśli się nie mylę, to dostał na Miragestallio Ashkę. W swojej turze wstawiłem UCT i Dwellera, porozbijałem pole, a w turze Oppa odpaliłem Dwellera, wystarczyło.
G2: Nie pamiętam przebiegu, ale po LP-kach widzę, że wymienialiśmy się ciosami, zostawiłem Oppa na 1600 HP, ale podniósł się z tego i rozmontował mi pole - było już późno, więc nie widząc szansy na wygraną scoopnąłem, szybki side na pójście pierwszym i stawiam na Cowboy play'a.
G3: Wpuściłem dwie 4, Cowboy play się udał. Pure skill, gg Konami.
To nic przyjemnego przegrać w taki sposób, niemniej wyszedłem z założenia, że muszę skorzystać z każdego sensownego zasobu, który może zapewnić mi wygraną, dlatego też Cowboy znalazł się w Extra Decku.
W/D/L 1-1-0
R3: vs AzaTHOT (Danger! Orcust), kostka wygrana (jedyna tego dnia)
G1: Jakież zdziwienie ogarnęło Oppa, kiedy pozwoliłem mu pójść pierwszemu. Do czasu użycia Fossil Dig w mojej turze nie miał pojęcia czym gram. Niestety nie dobrałem na start żadnego HT, więc wykręcił pełne combo, a w mojej turze skutecznie zatrzymał moje play'e.
G2: Po stosownym side puściem Oppa pierwszego, na ręce startowej Ash i Lancea, pomyślałem sobie: "hehe, no to jestem w domu". Problem polegał na tym, że mimo całkowitego zastopowania AzaTHOTa sam nie miałem sensownego startera, więc z tego miejsca zaczęła się moja powolna agonia. Gdzieś tam po drodze weszła chyba Super Polymeryzation po Starving Venoma, ale to nie wystarczyło. Bywa i tak. ;)
W/D/L 1-1-1
R4: Razmus (Pendulum Magician), kostka przegrana
Razmus bardzo dobrze opisał nasz pojedynek, pokrótce tylko dodam, że faktycznie dobrałem boską rękę nawet jak na standardy 'go second' (2x Miska, Ovi, Kaiju i jeszcze jakieś dwie soczyste karty) i nie miałem problemu z obejściem 4 negacji i wstawieniem OTK. UCT to apex predator, cóż mogę dodać. W g2 Razmus wstawił bodajże 3 przerwania w pole, Savage'a, Jackala i Guardragonowe kulki chyba. Coś pobaitowałem, ale ostatecznie dostałem na Double Evolution Pill Ashkę i scoopnąłem. W g3 Electrumite oberwał Veilerem i tym razem Razmus wstawił już chyba tylko Jackala, u mnie Dollka i Pankratops bodajże, wystarczyło do zwycięstwa.
W/D/L 2-1-1
R5: vs Metur (Pendulum Endymion), kostka przegrana
Kolega z teamu, więc wiedziałem, że będzie się bardzo przyjemnie grało i tak też było.
G1: Rzuciłem na coś Ashkę - chyba na spell dodający Endymion kartę. Metur skończył z Electrumem, Jackalem i Amorphage Goliathem. Goliath sam z siebie mi niestraszny, ale prewencyjnie dostał Kaiju, Jackala czymś wybaitowałem i poszedłem po klasyczne OTK z UCT w roli głównej, przy akompaniamencie Underclock Talkera i Dinowrestlerów summonowanych ze spicy techu, jakim był Foolish Burial Goods po World Dino Wrestling.
G2: Gra trwała dość długo, typowa bitwa na wyniszczenie, jakiś Veiler na Electrumite'a, jakaś Ashka na eff Miscellanousaurusa po dino w pole, gdzie czekał już Lost World, potem Dark Hole na linkową Zefrę, żeby się utrzymać przy życiu, trochę tego było. Ogólnie z braku laku scoopnąłem, side na pójście pierwszym i celowanie w Cowboy play'a.
G3: Cowboy play nie wyszedł, remisik.
W/D/L 2-2-1
R6: vs Shiroo (Danger! Orcust), kostka przegrana
Przeznaczenie jednak chciało, żebyśmy zagrali, więc po wymianie śmieszków zaczęliśmy.
g1: Opp summonował Delfina, wiedziałem już, że gram na Orcusta. Odpalił efekt i w tym momencie wydarzyła się najbardziej kuriozalna sytuacja na tych MP-kach. W ręku nie miałem żadnego HT, a najmniejszym monsterem, którego miałem w ręku, był... Babycerasaurus. Tak, ma 500 ATK. Tak, special summonuje dino z decku po zniszczeniu go efektem. Tak, był to Oviraptor. Narobiłem plusów, tym bardziej, że miałem jeszcze Maciejosaurusa na ręku, którym ochroniłem Ovi przed Bardichem. Dodatkowo w mojej turze Shiroo dostał Super Polymerization na Reduera i Bardicha, niemniej powstrzymywał moją ekspansję na polu zasetowanymi mieczykami i Crescendo. Gdzieś po drodze musiał się zamotać po tej niecodziennej sytuacji, bo nie odpalił w swojej następnej turze świeżo zasetowanego Babela, więc bez quick effecktów Orcustów mogłem już w pełni kontrolować grę po pozbyciu się problematycznych trapów.
g2: Shiroo zaczął rzecz jasna pierwszy, licząc na Delfin play'a, który wszedł - jednak na mojej ręce najmniejszy ATK miała dobrana po side Lancea. Zostało bodaj niespełna 5 minut do końca, więc z braku opcji, mając na starcie -500 HP i wizję zrzuconej Lancy, scoopnął.
W/D/L 3/2/1
Wizja top32 była tuż tuż, więc z determinacją przystąpiłem do r7.
R7: vs Benger (Zefra Endymion), kostka przegrana
Ponownie przyszło mi stanąć do bratobójczej walki. Wyszliśmy z założenia, że prawdopodobnie tylko jeden z nas będzie mógł wejść do topów. Presja była tym większa, że w całej mojej karierze Bengera nie udało mi się jeszcze turniejowo pokonać - zawsze obrywałem 1:2.
g1: Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że Electrumite oberwał Veilerem albo Impermanencem. W każdym razie miałem do obejścia bodajże 2 negacje - Zefrowy Counter Trap (poszedł na jakiegoś spella, chyba aktywację Lost Worlda) i Jackala, który oberwał Gamecielem. Wstawiłem OTK w postaci UCT i spółki Dinowrestlerów. Endorfiny podskoczyły!
g2: Rzuciłem Ashkę na spell dodający Endymiona, ale Benger miał Darkwurma i parę innych smacznych kart (jakiś Destrudo poszedł też z ręki), więc ustawił pole z 2-3 negacjami bodajże i bounce'ującymi kulkami. Negacje wybaitowałem, ale zabrakło mi play'a na pozbycie się kulek. Ostatecznie UCT wrócił na rękę, Benger wcisnął spory dmg, w swojej następnej turze nie dobrałem niczego konkretnego, więc scoop i szybki side na g3.
g3: ciekawa sprawa - w ostatniej chwili zdecydowałem, żeby jednak pójść pierwszemu, mimo, że miałem w planach oddać pierwszeństwo Bengerowi. Okazało się to dobrym pomysłem, bo rękę miałem pełną opcji, a Benger nie dobrał HT. Wstawiłem Cowboya, spaliłem Bengera za 800, potem się jeszcze pokręciłem i ustawiłem ostatecznie pole w postaci UCT i Trisbaeni. Czas dobiegał już końca, więc wystarczyło to do wygranej.
W/D/L 4/2/1
Nie ukrywam, że byłem po tym zwycięstwie szczęśliwy! Po ogłoszeniu wyników okazało się, że z 14 punktami uplasowałem się na 21 miejscu. To najlepszy wynik, jaki dotychczas osiągnąłem na MP. Największą jednak wygraną była możliwość skandowania podczas topów nicków druhów z naszej ekipy, a także samemu otrzymanie aplauzu od teamu, co było bardzo miłe i ukoronowało dla mnie tę imprezę.
Na koniec podziękowania:
Dla Markbassa - za godne prowadzenie teamu i dbanie o rozwój Śląskiej sceny kiedy mnie zabrakło, a także za logistyczne przygotowanie całego wyjazdu. Chapeau Bas dla Ciebie, Marku!
Dla Ano i Roogy'i - dzięki za wspólne przygotowania!
Dla Krycholosa za Starvinga.
Dla Zoliego za długie rozmowy o życiu.
Dla całej śląsko-pomorzańskej ekipy - z Wami choćby i na kraniec świata!
Dla Organizatorów i Sędziów - kawał dobrej roboty, impreza udała się naprawdę dobrze!
Dla wszystkich Graczy, z którymi mogłem odbyć pojedynki.
Do następnego! :)
Cel osiągnięty!
(https://i.imgur.com/zgmHnWS.jpg)
Część Brick Squadu & Over Control
(https://i.imgur.com/v71yo2b.jpg)
EDIT: jest i nagranie dp dla zainteresowanych:
https://youtu.be/wneSuVGIbfk