Jako, że najlepsze partie rozgrywa się po 16 godzinach grania, popełnię post:
Primo - Moim celem w piątek było powkurzanie ludzi za pomocą True Draco. Cel osiągnięto.
Secondo - Moim celem w sobotę było uniknięcie powtórki z zeszłorocznej katastrofy. Cel osiągnięto.
Terzo - Celem ogólnym całego wyjazdu było pośmianie się z: a) Zolirexa b) napinaczy. Cel osiągnięto powyżej wszelkich oczekiwań.
Zajechałem sobie do Breslau w okolicach południa, poszedłem coś przekąsić i na jakieś 20 minut przed drugą znalazłem się pod drzwiami hostelu. Zastałem tam parę Ukraińców, którzy oskarżali właściciela hostelu o kradzież dokumentów i domagali się od ciecia wpuszczenia ich do środka. Po zdecydowanej odmowie odeszli, a jeden z nich rzucił w przestrzeń: "No k*rwa, ja p***dolę, co za złodzieje. Ja mówiłem, tu trzeba przyjść, ale nie we dwójkę, tylko po ciemku i z całą ekipą." Po tej wiadomości postanowiliśmy zastawiać na noc szafą drzwi od naszego pokoju, a Łolek trzymał w pogotowiu nóż.
Kiedy wreszcie wszyscy przybyli i rozłożyliśmy się w pokojach, nadszedł czas na odwiedzenie Maga, żeby rozegrać turniej rozgrzewkowy. Stwierdziłem, że skoro ponad rok temu wygrałem we Wrocku dzięki TD, a z kolei na turnieju rozgrzewkowym w Łodzi także przyniosłem TD w roli smokescreena, to teraz będzie to idealny deck to wybadania, co teraz gra i jak sobie z tym radzić. W trakcie turnieju pewne zdziwienie wzbudziło, że mój playset Amano-Iwato jest podpisany indywidualnymi imionami, ale powiedzmy sobie szczerze - ta karta na to zasłużyła, bo wystarczyło położyć ją na planszy i nagle Vortex, Jackal czy Norito stawali się vanilla potworami bez wpływu na dalszą grę.

![Click to enlarge]()
Przed turniejem Benger podchodzi do stolika, przy którym siedzę ja, Sachi, Quarin i
Bowlin Blowin.
Benger <konspiracyjnie>: Ma ktoś może <ścisza głos> Avramaxa, tego nowego LINK-4 </ścisza głos> pożyczyć albo sprzedać? Potrzebuję do decka.
Sachi <na całą salę>: MA KTOŚ AVRAMAXA? BO BENGER CHCE SIĘ ZA NIEGO ZABIĆ.
Quarin: Ciszej, k*rwa, co za zwierzę...
Także ten. Głaziu, Granitku, Marmuriuszu - do boju!
![Click to enlarge]()
![Click to enlarge]()
Runda 1, vs, NPC_#1
Okazało się, że mój przeciwnik nie ma konta na forum, także został potraktowany jak bot na Ygopro. Dostałem ogrem w diagram, ale w jego turze odpaliłem
Super Polymerization i wio, wcisk za 8000, dziękuję bardzo. W G2 naturalnie zaczął, wystawił pole z negacjami, wszystko pięknie i ślicznie... Ale ja zdjąłem mu wszystkie potki Sphere Modem, a jak próbował się kombić w swojej turze, to aktywowałem Skill Draina. 2:0
Runda 2, vs. kacperk1505, Altergeist
Wezwał Meluzynę, przelinkował w
Linkuriboh, dobrał fukkera, w następnej turze odpalił protokół i wezwał go wraz z Silquitousem. Linkuriboh i fukker są darkami, więc rzuciłem superpoly i zrobiłem sobie
Mudragon of the Swamp. I tutaj okazało się, że
Dinomight Knight, the True Dracofighter i Mudragon mają ten sam atrybut, więc Silquitous i Meluseek nie mogły targetować moich potworów, co pozwoliło mi utrzymywać ciągłą presję. Wysadzałem lub zabijałem mu wszystko w polu, i chociaż bronił się Kunquerym, to dzięki Apokalipsie nie mógł wyoutować Mudragona, który zabezpieczał Dinomighta, dzięki czemu w końcu przegrał. W G2 zrobił set 3 pas. Ja wezwałem boardera, też zasetowałem trzy i aktywowałem Diagram. Przeciwnik odpalił na raz 2 Heavy Storm Dustery, czyszcząc mój backrow. Zostałem z gołym
Inspector Boarderem... który zupełnie wystarczył, bo alter nie miał kompletnie jak go wyoutować, zwłaszcza przy trochę ceglanej ręce. 2:0
Runda 3, vs. MarkBass, True Draco
Doszliśmy z admirałem do dżentelmeńskiego porozumienia: ten mecz się nie wydarzył. Cierpienie, jakie wyzwolił w nas ten mirror, sprawiło że prawie płakaliśmy z bólu i rozpaczy przy stole, a każdy z nas wyszedł z tego z trwałymi ranami na psychice. Gdyby jednak przyjąć, czysto hipotetycznie, że ta partia rzeczywiście się odbyła, to mówilibyśmy o zakończonym remisem, 40-minutowym grindowaniu po obu stronach, które finał polegał na tym, że udało mi się wstawić Metaltrona z potwora i trapa, ale już nie udało mi się go użyć, bo terminacja nadeszła w turze przeciwnika. 1:1:1
Runda 4, vs. Sachi, Orcust
W G1 Sachi pokręcił się, ale wstawiłem Głazia, co wyłączyło jego potwory. Miałem też Calleda i Apokalipsę, a z Desires dobrałem drugiego Calleda i drugą Apokalipsę :D Musieliśmy się trochę pogrindować, w pewnym momencie Sachiemu zasoby wyczerpały się tak bardzo, że dostał od brzezika warna za aktywację
Orcust Harp Horror bez targetów w decków. Najlepsze jest to, że przez prawie całą grę kisił
Orcust Crescendo, którego ostatecznie nigdy nie wykorzystał. W G2 chciałem go zafloodgate'ować, ale skosił moje TCBOO i Skill Draina swoimi Twistersami. Z braku Diagramu i Amano-Iwato czekała mnie ciężka przeprawa, zwłaszcza że Sachi tym razem ostrożniej gospodarował zasobami. Takie wzajemne podchodzenie się zajęło nam kolejny kwadrans, więc naturalnie skończył się czas i znowu był remis. 1:1
Runda 5, vs. Mason Greenway, Danger Thunder Dragon
Nasz lokalny Teksańczyk (chociaż nie miał kowbojskiego kapelusza) wygrał kostkę i zaczął się kręcić, wstawiając m.in. dwa Colossusy. Nie dobrałem super poly, więc wobec braku searchu pojawił się drobny problem. Uratowałem się na chwilę, wstawiając Dinomighta, który wyciągnął apokalipsę prosto na planszę. Mogłem społowić atak jego potworów, dzięki czemu przez chwilę nie mógł mnie zabić, ale przelinkował je w
Knightmare Unicorn, wtasował mi Dinomighta do decku i dzięki fusion spellowi wstawił je z powrotem. Szybko przeszliśmy do G2. Zasetowałem dwa TCBOO i apokalipsę, wstawiłem Boardera. Mason odpalił twistersy na moje sety, po czym przyznał, że po prostu był ciekawy, co tam miałem, bo tak zasadniczo to nie ma outa na Boardera i tak w ogóle to G3. W G3 na efekt
Batteryman Solara dostał Lanceę i jego tura się na tym skończyła. Wstawiłem Ignisa i zasetowałem super poly. I niech mnie ktoś poprawi, ale to nie powinno tak być, że po zabraniu mu dwóch najważniejszych elementów comba i zrobieniu z nich Starvinga on po prostu zaczyna trzaskać Dangera z Dangerem, aż uda mu się wstawić Borreloada i Borrelsworda, po czym mnie zabić :O 1:2
Rozgrzewkowy turniej ostatecznie wygrał Sachi, ale ważne słowo na niedzielę w kwestii estetyki zapewnił nam ktoś inny:
Benger: W Force of Will są najlepsze waifu [na kartach]. Nawet jeśli nie są holo, to i tak świecą. Tyłkami.
Po powrocie do hostelu Bowlin Blowin tłumaczy Łolkowi dynamikę naszej grupy:
Bowlin: Wiesz, my o Zolirexie tylko tak dla jaj mówimy, a na poważnie to przecież bardzo go lubimy.
Zolirex <podnosi się na łóżku>: Serio?
Bowlin: Tak.
Zolirex: A, to fajnie. <odwraca się twarzą do ściany> Wy głupie k*rwy.
Naturalnie po takim turnieju część ludzi poczuła się dosyć głodna, stąd też MarkBass postanowił zamówić nocną pizzę. Z pomocą brzezika wygrzebali skądś jakiś dziwny wynalazek, który nazywał się "Pizza Sweet Benger". Ja tylko zostawię tutaj fragment rozmowy z następnego dnia na ten temat.
Sachi: Pizza nazywała się Sweet Benger, bo Sweet Sachi byłaby za tłusta.
Xari: No to grubo.
Sachi <z naciskiem>: YHMMMM.
A propos rozczarowań, to późnym wieczorem schodzę po schodach w hostelu i na naszym piętrze widzę, jak na końcu korytarza, w samym kącie, na podłodze siedzi Krycholos z kolanami podciągniętymi pod brodę i co jakiś czas wydaje z siebie ni to jęk, ni to pisk, ni to szloch. Zaczynam się zastanawiać, czy go dopadła jakaś schiza, czy diler sprzedał mu trefny towar, a może właśnie dowiedział się, że istnieje taka karta jak Mystic Mine? Otóż nie. Odbierał telefon od narzeczonej.
Ponadto byliśmy świadkami rzadkiej interwencji boskiej, ponieważ kiedy Samanthar powiedział "Dino to najlepszy deck", w całym hostelu wysiadł prąd. :P
![Click to enlarge]()
![Click to enlarge]()
![Click to enlarge]()
Runda 1, vs. Rewolwer, Endymion
W G1 udało mu się wstawić
Endymion, the Mighty Master of Magic bez counterów i Savage Borrela z podpiętą Saryują. Obydwa potwory poszły pod nóż dzięki superpoly, i po krótkim oklepie od Dragonecro i Balerona przeszliśmy do G2. Oponent sam sobie tu trochę zepsuł combo, bo zajął Jackalem środkową zonę i wstawił Agarpaina pionowo pod Saryują. Będąc przekonany, że Balerdroch targetuje, wstawił
Mekk-Knight Crusadia Avramax i czuł się bezpiecznym. Jeden Baleron później jego złudzenia się rozwiały, a dzięki intensywnemu linkowaniu Red-Eyes Necro miał ponad 4000 atk i wszedł w przeciwnika jak nóż w masło. 2:0
W drugiej rundzie miałem grać z Don Chaką, ale naturalnie ktoś się lapnął i trzeba było ponownie losować pairingi. :P
Runda 2, vs. Infame94, Cyber Dragon
Pozwolił mi wezwać uniego z solitaire'a, ale na efekt tunera rzucił ashkę i moje playe się skończyły. Myślałem, że wbije OTK, ale chyba też miał nienajlepszą rękę, bo udało mu się tylko zrobić
Cyber Dragon Sieger i dodać zwykłego, żeby zboostować jego atak. W swojej turze aktywowałem ZW i ponownie użyłem super poly. Chciał użyć efektu
Cyber Dragon Core'a w GY, ale zanegowałem go Baleronem, więc scoopnął. W G2 przygotowałem się, że znowu puści mnie pierwszego, ale przeciwnik postanowił mnie przechytrzyć i sam zaczął. Niestety, bricknął potężnie, ponieważ mógł tylko zasetować jedną kartę i oddać turę. No to go zabiłem. 2:0
Runda 3, vs. Hunt, Salamangreat
Dostałem veilerem na uniego, odpowiedziałem Ashką na
Salamangreat Miragestallio. Bardzo płynnie odzyskiwał zasoby, więc zdobył nade mną przewagę. Miałem ostatnią szansę w postaci efektu Suckerki, który pozwoliłby mi trybutnąć potwory Hunta pod summon Balera z ręki, ale Hunt chyba wyczuł mój plan, bo zaraz po jej summonie z GY zabił ją
Salamangreat Rage. W G2 trzymałem go pod Rivalry, negując łącznie dwa efekty Foxy'ego, ale on z kolei blokował mnie handtrapami. Doszliśmy do sytuacji, w której miał na polu Stallio i Wolfa, nic w S/T, nic aktywnego w GY i zero na ręce, a ja miałem Zombie Worlda, Suckerkę i Balerona w GY. Oddałem turę, przekonany że tym razem mi się uda, bo Baler dochainuje się do efektu Suckerki i zbanishuje stallio, żeby Hunt nie mógł przelinkować go w Heatleo. Niestety, Hunt dobrał z topdecku Called by the Grave T.T 0:2
Runda 4, vs. Metur, Endymion
Uniemożliwiłem mu wezwanie Endymiona, calledując
Servant of Endymion z GY, co znacząco go zasmuciło, ale udało mu się wstawić Jackal Kinga, który co turę zużywał spell countery z cytadeli, żeby zanegować efekt Balerona w GY, przez co nie mogłem wstawić cholerstwa w pole dość szybko, żeby powstrzymać go przed zabiciem mnie. W G2 zrobiłem Omegę i wywaliłem mu z ręki foolish burial. Metur popatrzył na spella i powiedział "w sumie to go nie potrzebuję", po czym aktywował
Mythical Beast Master Cerberusa. Rzuciłem na niego ashkę. Metur popatrzył ponownie na zbanishowanego foolisha i powiedział "jednak go potrzebowałem". XD Był przy tym tak zamotany, że normal summonował Ashkę, wezwał Destrudo z ręki i próbował zrobić synchro lvl 7 z dwóch tunerów. ;D W G3 niemal od razu zastała nas terminacja, więc prochu nie wymyśliliśmy. 1:1:1
Runda 5, vs. Kuzu, Dino
Nie ma to jak zapach zgwałconych dinozaurów o poranku. Czy coś. Zanegowałem Baleronem Oviraptora, zcalledowałem
Miscellaneousaurus i z pełnym sadyzmem zacząłem wyliczać rzeczy, których zombie world nie pozwala mu zrobić. Przeszliśmy do G2. Zrzucił sobie
Overtex Qoatlus, wyszukał pigułę, oddał turę. Rzucił mi twtw na zombie worlda, więc musiałem dobrać balerona do ręki; zcalledowałem przy okazji Ghost Ogra, co okazało się być decydującym czynnikiem, gdyż był to jego jedyny nie-zombie potwór, przez co piguła na ręce była kompletnie martwa. Dzięki Fraulein i Dangerom zrobiłem Unicorne'a, którym wtasowałem mu Oviraptora. W jego turze musiałem jeszcze tylko pogrozić Ashką i było pograne. 2:0
Runda 6, vs. Kihm Pascal, Mystic Mine
Ja... yyy.... Specjalna wiadomość dla wielce szanownego pana Pascala, jeśli kiedyś to przypadkiem odczyta:
[cenzura] wszystkich nas nie zamkniecie! :*
Także ten. Stwierdziłem po jakimś czasie, że na widok tego cholernego fielda powinienem z miejsca wziąć papierek dla sędziów, wpisać mu wina i powiedzieć "wygrałeś, a teraz zjeżdżaj, ty chory pojebie". Ale tego nie zrobiłem i teraz żałuję. 0:2
Runda 7, vs. Yano, Salamangreat
Mogłem rozegrać tę rundę znacznie lepiej, może nawet ją wygrać, ale spotkanie z Mystic Minem sprawiło, że straciłem chęć do gry (i do życia trochę też), więc robiłem missy i generalnie grałem dlatego, że trochę głupio tak dropnąć. W każdym razie Yano precyzyjnie wyczuł moją strategię i całą G1 trzymał mnie pod
Abyss Dwellerem, okazjonalnie tylko rozwalając mi pole z Rage'a, które potem recyklował z
Salamangreat Falco. W G2 byłem w pełni przygotowany: ZW i Rivalry w polu, Baleron na GY, Ashka na łapie. Yano w draw phase odpalił twtw, skosił mi fielda i flooda, baleron nie wszedł, Ashkę potraktował Calledem; ostatecznie wstawił pełne pole, a ja nie miałem już w zasadzie niczego, także rozmontował mnie na części. :P 0:2
Potem wziąłem jeszcze udział w side evencie ze Speed Duelami. Po rozpoczęciu pierwszej gry dowiedziałem się, że ostatecznie zostały dozwolone side decki, którego oczywiście nie miałem :P Wciąż, było to miłe odprężenie po właściwym turnieju, kiedy można po prostu zrobić sobie set pas i nie obawiać się czterech negacji i OTK na ryj.
Naturalnie trzeba oczywiście dodać, że organizatorzy chcieli udowodnić transparentność swoich działań, co trochę im nie wyszło, bo na dobre pół minuty wyświetlili na obydwu ekranach decklistę brzezika. Mam wrażenie, że po tej sytuacji spadnie liczba chętnych do korzystania z formy elektrocznicznej :P Z decklistami w ogóle były problemy, bo jedna osoba miała 39 kart w mainie, za to inna 16 w extra i tak dalej. Ostatecznie problemy przeniosły się także na same rozgrywki, bo byliśmy świadkami takich cudownych pomysłów jak rzucanie Ashki na summon z Extra Decku, robienie Dawn Dragstera z dwóch tunerów czy sprawdzanie ręki startowej przed zdecydowaniem, kto idzie pierwszy ;D
Kulminacyjnym punktem był game lose dla Zoliego, który nie doczytał Thanosa i dobrał za dużo kart, po czym z rozpędu przetasował rękę. Po zakończeniu głównej części eventu Zoli dyskutuje o swoim udziale w win-a-mat.
Zolirex: Może sobie wsadzę super polimerkę do decka!
Hidan: Wsadź se najpierw mózg do głowy!
Usiedliśmy pooglądać finał między kurosem a tym drugim typem. Wcisnąłem się pomiędzy brzezika a Lincolna; kiedy kuros rzucił Ashkę na efekt Knightmarzycy, Wróżka pochylił się gwałtownie do przodu, wbijając wzrok w ekran. Kiedy Niemiec skontrował Ashkę calledem, Lincoln opadł z powrotem na krzesło i rzucił:
- Moja Lancea zaraz się podniesie!
Co sugeruje, że kuros dostający baty wywołuje pewnego rodzaju niezdrowe podniecienie nie tylko u Mikiego.
Po wszystkim udaliśmy się świętować na taką małą, fajną wysepkę. Niestety, kiedy ja i Sachi gadaliśmy o chwalebnej przeszłości oraz personach pokroju Blasta, Brzosta, Mathrima i innych współtwórców polskiej sceny, inni przyświętowali trochę za mocno w stosunku do wyników i odpadli z dalszych rozgrywek:
Później rozmowa zeszła na nieco inne tematy, np.:
Nimrod: A co się w ogóle robi na konwentach My Little Pony?
Anoteuss: Głównie to chleje.
Bowlin: To jak na konwentach anime.
Nimrod: I chyba każdych innych.
Anoteuss <zadowolony>: No!
Zolirex (chociaż trzeba przyznać, że nie tylko on) zaległ na materacu i zapadł w pijacki półsen, po czym zaczął tak chrapać, że obudziłby umarłego. Wtedy z górnego łóżka wychylił się Samanthar i z rozbrajającą czułością w głosie stwierdził:
- Normalnie jak diesel na mrozie!
I tym motoryzacyjnym akcentem zakończę raport, także dzięki wszystkim i do zobaczenia za rok. Oczywiście nie mówię tu do ludzi, których zobaczę w Krakowie i Katowicach. To chyba jasne, ale (cytując program Fedorowicza) po niedawnej rozmowie z moim szefem sam już nie wiem, co się rozumie samo przez się, a co nie.