Jako że grało mi się lepiej i przyjemniej niż ostatnio, to też coś napiszę. Szału nie było, bo skończyłam dziesiąta, ale winię za to terminację
Znowu grałam Dino, tym razem jednak side zapchałam trapami, żeby jakoś się ratować, jak mi przyjdzie zaczynać.
R1 vs Hanu (Zombie)
G1: Przegrałam kostkę, więc spodziewałam się dostać od razu
Zombie World i inne trupie ciekawostki, okazało się jednak, że oboje srogo zbrickowaliśmy i gra nam się ciągnęła prawie 30 minut xD Hubert nie dał rady zbyt dużo zrobić, ja po drodze dostałam tonę hand trapów, ale finalnie wykręciłam się z
Lost Worldem i UCT i przeciwnik scoopnął.
G2: Draw lepszy, wbiłam dmg za 1300, ale zostałam bez monsterów, za to zasetowałam
Storming Mirror Force i tylko prosiłam w duchu, żeby Hubert nie miał na to odpowiedzi xD. Opp wystawił mi dwa Balerdrochy plus cosik jeszcze, no ale ten mój set popsuł mu plany. Koniec czasu i 2:0.
R2 vs Panda (Crusadia Orcust PK? Chyba)
G1: Znowu przegrałam kostkę. Zaczęłam z fieldem i Laggią, na którą dostałam Kaiju. Zanim udało mi się wrócić do gry miałam 2700 LP i Borrela do przejścia. MVP gry to jajkotokeny w połączeniu z Lost Worldem (best target). Potem złożyłam Pentestaga z podczepionym Conductorem, dorzuciłam jeszcze drugiego i gra dla mnie.
G2: Najbardziej pamiętam to, że dostałam Azathota w swojej turze. Czas nam się kończył, Panda miał tylko seta, a ja czasu tylko tyle by wrzucić Conductora. Liczyłam na to, że przejadę za 3,5 koła, ale w secie był Krawer, więc skończyło się tylko na 1k dmg z efektu. Przy końcowych statach 5700 do moich 5000 zabolało to strasznie, minuta dłużej i spokojnie bym zdążyła wstawić jeszcze jakiegoś monstera. No ODROBINĘ mi zabrakło ;P Remis 1:1.
R3 vs Bloo (Yosenju)
G1: Kostkę tym razem wygrałam, ale nie za wiele mi to dało. Na Yosenju już kiedyś grałam, ale teraz to mi nic nie podeszło. Brick plus Warning na Oviraptora pozwoliły przeciwnikowi wbić OTK.
G2: Draw lepszy, ale jak już Bloo pisał, co wystawiłam, to straciłam od razu. Przy okazji zobaczyłam festiwal Solemnów maści wszelakiej, także koniec końców nic nie zrobiłam. Dobrze chociaż, że nie dostałam z pianki ;D 0:2.
R4 vs PatryQ (Altergeist)
G1: Kostka przegrana. Ech, no co gadać, Silqa nie znoszę wybitnie, cofał mi co się dało, Slumber nie wszedł przez jesionka. Jak już dostałam Strike'a na Overtexa i zobaczyłam dwie Hexstie, to scoop, lecimy dalej.
G2: Weszło klasyczne combo z Conductorem, PatryQ bez odpowiedzi, tym razem scoop z jego strony.
G3: Congrats, I played myself. Trzeba było mu tę wioskę dopiero po turnieju sprzedać, a skubany ten jeden jedyny egzemplarz jaki miał akurat na startową musiał dobrać. Przez to zamiast Cowboya musiałam zadowolić się Chanbarą. Tu pragnę sprostować, że ostatecznie to oberwałam tylko 500 dmg ;P (tym bardziej kiszka, że nie Cowboy nie wszedł, damn it) No chwila krócej i byłby remis, tak to 1:2.
Grało mi się naprawdę fajnie, specjalnie tragicznych cegieł też nie było, wypada jednak trochę bardziej się ogarnąć pod kątem 40-minutowych rund, bo w sumie to ta terminacja dała mi się tym razem najbardziej we znaki. Dzięki serdeczne za ten turniej, następny u mnie w planach jest Pyrkon, więc do zobaczenia w ziemniaczanej krainie!