Jako, że Zolirex już trzeci rok próbuje oddać pożyczone karty, popełnię post.
Primo - Naukowo udowodniono, że mieszanie różnych wersji językowych kart zwiększa szanse na bricka. Przekonał się o tym nasz organizator, kiedy w ostatniej grze dobrał trzy niemieckie Miracle Contact (?) i żadnego potwora.
Secondo - "Przyszedłbym z FTKiem, ale mi was szkoda." - Arashel, 8.02.2019
Terzo - "I've lost to Gravekeepers in 2019, what the...?" - entanglement, 09.02.2019
Runda 1, vs. KtoPyta, HERO
Wrzuciłem Gozucza, pole i strike'a w secie. Organizator wstawił
Elemental HERO Brave Neosa, który zabił mojego potka, ale sam zszedł od solemna przy próbie użycia efektu. W M2 zmontował
Elemental HERO Absolute Zero. Ja wpuściłem wreszcie Balerdrocha, który zniszczył herosa i sam zszedł od jego efektu, aby wrócić w najbliższym standby. Kiedy wreszcie zbiłem go do 500 LP, wstawił
Elemental HERO Air Neosa z, bagatela, 7000 ataku (!). Na szczęście miałem w GY wolną Banshee, która pozwoliła mi odpalić Balera i zbanishować paskudztwo, zanim mnie zabiło. W G2 dał mi zacząć, ponownie zrobił Brave'a i dodał kreta, który chciał wrócić mi Balera na rękę, ale sam oberwał ze strike'a. Nie miałem opcji po efekt balera, ale za to dobrałem Gameciela, którym rzuciłem na Brave'a i rozjechałem w walce. KtoPyta zrobił Evenly na nóżkach, czyli
Elemental HERO Nebula Neos, ale przed końcem jego tury pozbyłem się kłopotliwego potka, aktywując zasetowaną Super Poly. 2:0
Runda 2, vs. entanglement, Subterror
Pierwsza gra była bardzo emocjonująca, kontrowaliśmy się na każdy kroku - mój restrict oberwał z veilera, jego
The Hidden City oberwało z mojego phoenixa, który potem przeszedł w unicorne'a i wtasowała guru do decku. W swojej turze odpalił Gammę i wstawił Omegę, która rozjechała mojego linka; chociaż dobrałem Twin Twisters, to gwoździem do trumny okazał się
Called by the Grave, który zbanishował mi mojego Balera, przez co omega mógł dokończyć robotę w następnej turze. W G2 obydwaj bricknęliśmy tak bardzo, że wygrałem po 5 turach direct ataków samotnym Mezukim. W G3 ja znowu bricknąłem, ale on już nie, więc pomimo heroicznej obrony przy pomocy dwóch TWTW, Fiendeska zanegowała mi jedyną szansę na zrobienie jakiegokolwiek pola i scoopnąłem po wstawieniu
Subterror Behemoth Umastryx. 1:2
Runda 3, vs. graylife, Cyberse
Wreszcie wygrałem kostkę i mogłem coś zrobić. W przeciwieństwie do przeciwnika, który bricknął, więc sam Baler + ZW wystarczyły, aby skończyć jego playe. Próbował się bronić, ale z efektu Suckerki poświęciłem jego potwory pod drugiego Balerdrocha i było pograne. W G2 natomiast zrobił
Cyberse Clock Dragona z 5500 ataku, a ja z zaniepokojeniem stwierdziłem, że nie mam jak go wyoutować, bo na ręce same potwory, ale ani śladu Banshetki czy Blooma. Wezwałem Gozukiego, zaatakowałem nim fuzję, żeby wezwać
Vampire Fraulein z ręki, straciwszy w ten sposób 3800 atk mogłem odpalić efekt Gozucza w GY i wezwać z łapy tunera po Beelze'a. Beelze kupił mi trochę czasu, ponieważ teraz to graylife nie wiedział, jak go ugryźć. Szybko wymyślił, że wbije mi niezbędny damage atakami direct mniejszych cybersów za pomocą
Cynet Backdoor, ale tak czy siak musiał dać mi jeszcze jedną turę. Na szczęście tym razem dobrałem Uniego, który wstawił Balera, który zbanishował Clock Dragona. Negacja z Balera uniemożliwiła mojemu przeciwnikowi wbicie pełni damage'a pomimo zmontowania
Transcode Talker i
Powercode Talker, więc ponownie przeżyłem rundę. Tym razem nie musiałem już obchodzić wielkiego kloca, więc rzuciłem Gameciela na najgroźniejszego linka, wskrzesiłem Beelze'a z GY mezukim i zaatakowałem wszystkim. 2:0
Runda 4, vs. Arashel, Danger BA
Wstawiłem suckerkę, balera, ZW, zasetowałem calleda. Arashel zrobił dantego i w ten sposób zaczął się festwial tak złych millów, że Bowlin powinien przyznać Arashelowi jakąś Nagrodę im. Zmillowanego Solar Recharge'a, ponieważ pierwszy dante posłał na GY
Gallis the Star Beast,
Calcab, Malebranche of the Burning Abyss i bodajże
Sekka's Light, a efekt Calcaba został zmarnowany na zasetowanego Calleda, którego dochainowałem, żeby wywalić Rhino Warriora. Przy okazji Balerdroch zbanishował Dantego. Arashel nie przejął się, tylko zmontował drugiego Dantego i znowu zmillował Gallisa, Radiana i cośtam jeszcze. Pokazał mi
Danger!? Tsuchinoko? na ręce i bezbłędnie w nie trafiłem, więc nawet już nie aktywował efektu, tylko popatrzył na to, co robię w swojej turze i scoopnął. W G2 poszedł drugi, a swoją turę zaczął z przytupem, bo zrzucił Nessie pod twistersy, którymi zniszczył mojego ZW i zasetowaną super polimerę. Nessie oberwała z mojej Ashki. Arashel zrobił Dantego i ponownie zmillował absolutnie nic. Zaczął mamrotać pod nosem z frustracji, posłał Farfą mojego Balerdrocha na wycieczkę i skończył z
Triple Burst Dragonem i Kumongousem. Ponieważ Balerdroch wrócił, normal summonowałem Banshetkę i użyłem jej efektu do wywalenia wkurzającego linka. Jeszcze próbował walczyć, ale kompletnie wyprztykał się z zasobów, więc nie mógł obejść Balerdrocha. 2:0
Z draftu padł Thanos Dragon dla Sachiego i w zasadzie to tyle.
Dzisiejsze zabawy z cyklu "Nie ważne, kto ma zegarek, ważne kto czas mierzy":
Sachi: Ile jeszcze?!?
KtoPyta: Już! <chwila ciszy> Pięć minut!
Nimrod: Jak ktoś się pyta o czas do końca, a ty krzyczysz "już", to możesz niechcący w*****c parę osób.
<KtoPyta uśmiecha się pod nosem, sygnalizując że "niechcący" to to nie było>
Sachi: ILE JESZCZE?!?
KtoPyta: Dziesięć!
Ludzie wokół: ...dziewięć, osiem, siedem...
KtoPyta <stojąc nad Sachim>: Sześć. Pięć.
Sachi: Wygram to jeszcze, wygram!
KtoPyta: Dwa. Jeden. Czas.
Bowlin <zza pleców organizatora>: Nie wszedł w Battle Phase.
Sachi: Nie szkodzi. Summon Kainy. Aktywuję fielda. +100 LP dla mnie. Kończę fazę, przegrałeś.
Sachi: JAKI CZAS?!?
KtoPyta: Dwie minuty.
Sachi: JAKI CZAS?!?
KtoPyta: Niech ktoś mu...
Nimrod: Czas umierać.
Yugi MODO: O, właśnie.