W czwartek podjąłem losowo decyzję, że wpadnę na turniej. W piątek wieczorem stwierdziłem, że mogę zagrać. Także przygotowanie do gry jak zawsze pro elo.
SP nie brałem - chętnych do gry brak.
ADV
R1 vs.Vattghern (Hail CyDra) 1:2
W pierwszej grze założyliśmy związek budowalny, czytaj: dobraliśmy cegły. Różnica była taka, że moja była chyba minimalnie mniej ceglasta i szedłem pierwszy, także
Number 38: Hope Harbinger Dragon Titanic Galaxy i
Called by the Grave na
Cyber Dragon Herz wystarczyły do ugrania.
G2 nie pamiętam do końca początku, ale też trochę ceglasto, tyle że tym bardziej moja ręka była gorsza. Obaj wyprztykaliśmy się nieco z kart próbując odwrócić grę na swoją korzyść. Dziki
Dinowrestler Pankratops prawie ugrał Vattghernowi grę, rozwalając mi
Dark Contract with the Gate, ale przyfarciłem z topa
D/D Savant Thomas i wygrałem...
Nope, nie tak to poszło. Owszem, dobrałem Thomasa i wróciłem z Extra
D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok, ale zamiast skończyć z nim i
D/D/D Flame High King Genghis zrobiłem
Number 38: Hope Harbinger Dragon Titanic Galaxy. I dzięki temu dowiedziałem się, że CyDra.dek dostała kartę będącą zemstą za te wszystkie
Chimeratech Fortress Dragon lata temu, robiącą fuzję z potwora z Extra. Lesson learned, game lost.
G3 Miałem iść pierwszy i tak się sidowałem, ale stwierdziłem, że zobaczę co potrafi zrobić CyDra w pierwszej. Cóż, potrafi dużo. Na przykład
Cyber Dragon Infinity z
Knightmare Gryphon i paroma fajnymi dodatkami. Gra przegrana, ale bez soli.
0:1
R2 vs. LonelyBanana (Monster Mashup.dek xd) 2:1
G1 podobnie jak poprzednia, chciałem zobaczyć, co jest w stanie zrobić opp z tym deckiem, dlatego nie aktywowałem
Effect Veiler na
Mare Mare, a to co zobaczyłem było w stanie mnie zabić. Lose.
G2 Trainer patrzy i mimo że nie dał mi pola na miarę Infernity (tfu), to wystarczyło do ugrania tej jakże pasjonującej gry.
G3 Banan z cegłą, ale mózg.exe not found i rzuciłem za wcześnie
One for One, a potem patrzyłem, jak dobrałem rzeczy do comba, ale musiałem którąś z tych kart wyrzucić z
Allure of Darkness. xD W efekcie mieliśmy bardzo zażartą grę, wszedł nawet Pan Broken (aka
Black Luster Soldier - Envoy of the Beginning), usunięty przez
D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok. Pod koniec miałem 1100 lp, kiedy LonelyBanana użył
Barbar, Malebranche of the Burning Abyss i zostawił mnie na 500. Niestety, nadal miał 4 Darki, więc czekający w ręce
Dark Armed Dragon był bezużyteczny. Na marginesie - prawie oddałem tę grę, bo nie mam mózgu i zużyłem pod fuzję keplera z ręki, który miał pójść po wpierdulum summon po grę.
R3. vs ButcherPetron (Monarch of the Brick) 2:1
A tak, przypomniałem sobie, dlaczego wcześniej nigdy nie wywalałem z decku
D/D Orthros.
G1 Trainer patrzy na plus milion, nie wiem, czy to w tej grze widziałem
Raigeki, ale nie pomogło.
G2
Domain of the True Monarchs po grę bo tak. xD Niby się pobroniłem, ale zwyczajnie nie miałem jak tego obejść tym buildem.
Rivalry of Warlords na moment go zablokowało, ale dobrał
Cosmic Cyclone. Scoop.
G3 prawie identyczna jak G2, tyle że z cegłą na start, ale miałem
Dinowrestler Pankratops na
Domain of the True Monarchs. Petron jeszcze spróbował się bronić, ale 10k na polu to 10k na polu.
R4. vs Sandoro Sandro (Sky Srajker) 0:2
G1 zacząłem od:
Linkuriboh. Yep,
Linkuriboh bez niczego. Na start dwa
Effect Veiler, które co prawda trochę powkurzały Sandro rzucane na
Sky Striker Ace - Kagari, ale grać mi za bardzo nie pozwalały. Jak już coś miałem dostałem kluczowego
Solemn Warning na fuzję ze
D/D Swirl Slime, a potem
There Can Be Only One. Ta ostatnia nie byłaby problemem... gdybym nie wyłożył
D/D Orthros z decku. W efekcie łatwy win dla Sandro, mimo że się zdenerwował na Veilera (ale pole obok z ThD w roli głównej chyba go pocieszało :D).
G2 też średnio,
Dark Contract with the Gate to niestety nie
Sky Striker Mobilize - Engage!, bo stara karta, więc dwa na start nic nie dawały. xD Niby miałem opcję pod trainera, ale bez opcji zapasowych, a Called nie pomaga gdy dostaję
Infinite Impermanence na
D/D Savant Copernicus. Potem jeszcze doszła Belle, ale nawet nie pamiętam więcej, co i czy próbowałem robić coś jeszcze, bo całą pamięć o grze przyćmiła ostatnia tura. Na pole i w ręce
Dark Contract with the Gate, więc liczyłem na topdeck. Dobrałem... trzecią Bramę. Tak po prostu.
Ostatni play na do widzenia i scoop phase.
2:2, miałoby 1:4, czuję się zawiedziony. Z nagród wyjątkowo nie było kpy, więc nawet ja się załapałem na
Summon Sorceress. Sprzedałem karty, oddałem karty, dzięki dla wszystkich i wyjazd z bazy.
Prawdy i wnioski:
-
Called by the Grave to prawie
Book of Moon 2.0.
- Sporo nowych, a ja wciąż nie pamiętam osób z którymi grałem.... xD
- Druga (?) najlepsza bańka w historii coming soon?
Tyle ode mnie.