No to pora też na odrobinę ABC, polecam włączyć ABCD alphabet song podczas czytania i jedziemy.
Jak wiadomo, ABC zostało nieco zabite podczas ostatniej banlisty, ale postanowiłem zainspirowac się takim jednym miłym panem i wrzucić do decku kilka dodatkowych combo extenderów, które miały zwiększyć skuteczność decku. Niestety, nie przyszedłem ze skończonym deckiem, co wynikało z braku funduszy. Brakowało mi dodatkowego pot of desire, veilera, hand trapów, pierdół i połowy extra decku. No ale do rzeczy:
Runda 1: Molie (Shaddoll Dino)
Myślę, że nie trzeba rozpisywać się na G1 i G2. Pierdzielony Tyrano. Coś tam kręciłem, ale finalnie dostawałem Kaiju i Tyrano na twarz. O topdecku tego spella "zbanishuj dwa dino i zsummonuj Tyrano" podczas gdy miałem jako taką przewagę już nie wspomnę.
0;1
Runda 2: Kacper (Lair Of Darkness)
Jest to pierwszy raz na turnieju, gdy przegrałem na Lair'a. Kacper zdecydowanie się poprawił od ostatniego razu, a mnie jeden missplay kosztował G1, mianowicie nie zbanishowalem od razu field spella, potem Kacper mial już z górki. Na G2 dostałem w pysk
Heavy Storm Duster'em, co zdjęło mi bodajże 2
Torrential Tribute, podczas gdy nie miałem niczego na polu. Brawa dla przeciwnika!
0;2
Runda 3: Niestety nie pamiętam imienia (Niebieskooki Biały Dorago)
G1 to 45 minut gry w ping-ponga. Ciągłe odbijanie piłeczki, kontrowanie kontr i tego typu zabawy. Bawiłem się przednio, ostatecznie przeciwnik zajął pole, a mi zabrakło potwrów z wysokim atakiem, co poskutkowało końcem G1. G2 trwała 5 minut, dostałem martwą łapę, przeciwnik wygrał przez większa ilość LP. Pech chciał, że dobrałem co chciałem minutę przed końcem czasu. No cóż, erendżi zbiera swoje żniwa.
0;3
Runda 4: Filantrop, biznesmen, vloger modowy, znawca sztuki, wybitny muzyk, legenda sceny Yu-Gi-Oh, krążą pogłoski, że to on jest odpowiedzialny w Konami za tworzenie banlist, YouTuber z powyżej milionem subskrybcji, RockAlone666k, a.k.a stary dziad, a.k.a Drzymorda, a.k.a Pan Grzegorz (Heroes'y Dyzmusa)
Zostałem wychowany w wielkim szacunku do osób starszych, była to jedna z głównych zasad, o których rodzice mówili mi od dnia pierwszego. Mimo to, Pan Grzegorz został przeze mnie zmasakrowany, pewnie dlatego, że jest stary i łysy. Pośmialiśmy się, był to jak na razie mój najzabawniejszy pojedynek, Big G poklepał się trochę po łysinie, ale niestety, dwa dead drawy całkiem mocno utrudniły mu zrobienie czegokolwiek.
1;3
Skończyłem na przedprzedostatnim miejscu, ale o dziwo, całkiem dobrze się bawiłem. Czy deck sam w sobie jest winny? Możliwe. Zbyt często miałem ręce, z których nie mogłem nic zrobić, albo brakowalo mi jakiegos dużego linka lub jakiegokolwiek linka, ale z innymi strzałkami. No ale nic, ABC nie umiera, coś się wymyśli. A może jednak umiera? *thinking emoji* Przy okazji, mój brat, lat 10, pierwszy raz wygrał rundę na turnieju, finalnie był nawet nade mną, bodajże dwa miejsca wyżej, więc nic, tylko gratulować