To była taka piękna katastrofa... (w tle zaczyna lecieć muzyka z "Greka Zorby")
Jako, że obessałem jak nikt nigdy nie obessał, popełnię post:
Primo -
"Nimrod teraz tam pewnie pisze tak: drogi pamiętniczku, dzisiaj rzuciłem sobie smokescreena pod nogi." -
Bowlin Blowin, 2.06.2018, 22:39
Secondo - Zburnowanie Trickstara na śmierć jest niemal tak samo satysfakcjonujące jak wbicie OTK przeciwko Dino.
Tertio - Ma ktoś True Kingi na sprzedaż? Składam Dino. <tfu>
Podczas gdy reszta tłukła się po 5 godzin busami i autami, ściśnięci jak sardynki, ja, hercu i Quentim dotarliśmy do Łodzi dwukrotnie szybciej, jadąc wygodnym, klimatyzowanym wagonem PKP Intercity.
Oczywiście w samym mieście musiałem podjechać na Piotrkowską tramwajem, w którym panowały warunki cieplarniane, przez co spociłem się jak pedofil w Disneylandzie. Po zostawieniu rzeczy w hotelu mogliśmy udać na triala trzy kamienice dalej, na którego przyniosłem True Draco, aby zmylić jak najwięcej osób.
Runda 1, vs.
Bowlin Blowin, Altergeist
Dzięki szybkiemu przekopaniu decka udało mi się wstawić
Metaltron XII, the True Dracombatant ze wszystkich trzech rodzajów kart. Pamiętacie, jak przed bańką mówiło się, że Altergeisty nie będą grać, dopóki znaczną część mety będą stanowiły Master Peace'y, optymalnie z potka i trapa? No więc Metaltron działa tak samo, tylko troszkę trudniej go wstawić. Bowlin próbował robić kombosy, summonował Marionettera, setował trapy, odpalał Ordera, wzywał
Altergeist Kunquery, ale szkoda już się stała i mógł tylko odwlekać nieuknione. W G2 wstawił meluzynę i summonował
Altergeist Multifakera, wrócił mi potki do łapy i rzucił ogra na diagram. Zrobił Hexstię, która zanegowała Demise i zostałem bez zasobów, więc powoli dojechał mnie małymi atakami. W G3 skończyłem z Majesty Maiden i Heritage. Chciał wstawić nie wiadomo co, ale mu się nie udało, bo Multifukker oberwał z Ashki i w swojej turze znowu wstawiłem Metaltrona odpornego na wszystko, gg no re. 2:1
Runda 2, vs. hidan, SPYRAL
Użył Destrudo, żeby zrobić
Power Tool Dragona i wysearchować sobie Big Reda, a potem zaczął się kręcić, kończąc chyba z połową Knightmare'ów i Sleeperem.
Knightmare Goblin uniemożliwiał mi targetowanie, więc Sleeper po prostu zmiótł moje face-upy, tak że nie mogłem nic zrobić bez Amano, którego nie dobrałem. To zawsze jest wina gracza TD, że nie dobrał skały. ;D W G2 dobrałem bricka, natomiast nie dobrałem Cherries, więc combo weszło mocno i nawet Metaltron by już mnie nie uratował, zwłaszcza że odporność na potwory najtrudniej uzyskać przy sporym koszcie trzech trybutów. 0:2
Runda 3, vs. hercu, True King Dino
Naplusowałem z Heritage'a, a hercu wpuścił mi
True King Agnimazud, the Vanisher. Przepołowiłem jego atak Apokalipsą i popnąłem Diagram przeciwnika. Do Dinomighta dostawiłem Ignisa i szybko zabiłem, zanim się odblokował. W G2 dobrałem pełną łapę spelli: Diagram, Terraforming, Heritage, Card of Demise i Pot of Duality. Czując te wszystkie plusy i drawy postanowiłem zacząć skromnie, od PoDa. Dodałem sobie bodajże Desiresa, żeby dobrać jeszcze więcej kart... Kiedy nagle dostałem w twarz drollem. Musiałem skończyć z pustym polem, co na dino zawsze oznacza tylko jedno: OTK INCOMING! W G3 rzuciłem Ogrem w jego Diagram i wtedy okazało się, że musi bronić się, setując baby. Wstawiłem Maidenkę i zacząłem bić, a do tego odpaliłem
Macro Cosmos, czyli moją drugą ulubioną kartę "Dino-Nie-Gra". Nie mogąc wstawić UCT ani w zasadzie niczego innego, bronił się przed Maidenką, ale w kolejnych turach dodałem też Amano, Dinomighta i Ignisa, które poszły po zwycięstwo. 2:1
Runda 4, vs. Illidan, Trickstar
Ups, mój małohandtrapowy deck mógł mieć pod górkę z Trickstarami, zwłaszcza na nowych zasadach terminacji. Na szczęście wygrałem kostkę i dobrałem
Anti-Spell Fragrance. Przez kolejne tury skupiłem się na niszczeniu zasetowanych Light Stage'y, żeby nie mógł ich później aktywować. Dobrałem Amano, uodparniając się na handtrapy, dzięki czemu mogłem się jeszcze bardziej rozkręcić, pomimo tego, że moje spelle także musiały czekać turę. W G2 Illidan dostał drolla, więc nie dobrał reinkarnacji
Przy próbie burna za draw z Lycoris wezwałem z ręki
D/D/D Rebel King Leonidasa. Zasetowałem Fragrancję i dodałem Ignisa, ale po kilku turach Illidan dobrał Scapegoat, które odpalił po odpowiednim odczekaniu i zmontował Borrela. Ukradł mi Ignisa i zabił Leonidasa, zbijając mnie do 2900 LP. W swojej turze złożyłem Metaltrona z Apokalipsy, zasetowanego Heritage i Fragrancji. Apocalypse stargetowało Borrela, który w odwecie obniżył atak Metaltrona o 500. Wtedy z radością rozbiłem się nim o skradzionego Ignisa i wezwałem z Extra Decku
Superheavy Samurai Steam Train King, którym wbiłem 2100 obrażeń z ataku i kolejne 2200 z efektu, zostawiając przeciwnikowi całe 200 LP. Illidan w swojej turze odpalił Terraforming, ale okazało się to gwoździem do jego trumny, gdyż w swojej turze dokładnie za tyle go spaliłem. 2:0
Po trialu skoczyliśmy wrzucić coś na ząb do restauracji położonej dokładnie pomiędzy sklepem a hostelem. Z bezpiecznych pozycji mogliśmy obserwować przemarsz całego tłumu
dzikich pijanych
zwierząt kibiców Widzewa,
zaganianych eskortowanych przez
śmieciarki, które zabiorą ich zwłoki po ich śmierci wozy policyjne z armatkami wodnymi.
UPDATE: Sachi nie daje mi spokoju, żebym poczynił uwagę, iż to byli kibice ŁKSu, a nie Widzewa. Ale tak na serio, to co za różnica, czy kundel ma w sobie 10% buldoga i 8% boksera, czy na odwrót?
Z kamerą za Kubą #1
Następnie w hostelu zaczęło się ostre siedzenie nad ostatnimi poprawkami, które trwało spokojnie do trzeciej w nocy. Ponieważ niektórzy byli bardziej zainteresowani piciem niż side'owaniem się, efekty mogłby być różne. W szczególności nasz pokój miał duże problemy z pójściem spać, ponieważ Zolirex wszedł do poszwy na kołdrę, a następnie biegał w niej dookoła, udając człowieka-kondoma. Później miał problem, aby to cholerstwo z siebie zdjąć. Jeszcze później odkrył, że wspinaczka po pijaku na piętrowe łóżko jest znacznie trudniejsza, niż człowiek sądzi na trzeźwo. Prawie się zabił, ale w końcu zaległ na materacu, dopóki Anoteuss nie przypomniał mu, że miał iść do toalety. Śpiący piętro niżej Quentim kategorycznie stwierdził, że nie życzy sobie, żeby cokolwiek na niego kapało, więc pijany czy nie, ma zejść na dół i udać się na koniec korytarza do łazienki.
Na szczęście następnego dnia nawet Samanthar jakoś zebrał się na czas i szybkim krokiem ruszyliśmy pod expo, gdzie przyjechała reszta graczy z całej Polski i nie tylko. Niestety okazało się, że przepadł pomysł na rozciągnięcie rund do 50 minut; wiadomo, kto nagle zaczął kręcić nosem, ale trudno, i tak bym nie grał tego Mystik Woka.
Nie trafiłem na żadnego Niemca, więc mogłem na luzie pogadać sobie z przeciwnikami nawet w trakcie gry, zwłaszcza kiedy było już wiadome, że żaden z nas nie osiągnie niesamowitych sukcesów. Chociaż kiedy wszedłem do sali i zobaczyłem, jak Izo stoi nad Kalim i rozstrzyga judge calla, to miałem tylko nadzieję, że puszka w plecaku ochroni mnie przed ewentualnymi zbłąkanymi pociskami, jeśli panowie postanowią wytłumaczyć sobie parę spraw.
A teraz moja historia: od prawie trzech tygodni testowałem w sekrecie Altergeisty. Liczyłem się z tym, że Benger i Sachi domyślą się moich planów, skoro kupiłem od nich po Multifukkerze, ale chciałem zasiać ziarna wątpliwości, więc wykonałem kilka zakupów (lub markowałem zamiar ich wykonania) wskazujących na inne decki, takich jak core do Sky Strikerów, Izoldy czy Millenium-Eyes Restrict. W zeszłą niedzielę na turnieju w Katowicach kupiłem boxa FLOD. Zanim ludzie zebrali się, żeby obserwować dropy, otworzyłem w samotności pierwsze 4 paczki i w jednej z nich znalazłem Infinite Impermanence. Postanowiłem ukryć przed światem fakt posiadania przeze mnie tej karty, więc szybko schowałem ją do kieszeni, wyjąłem z extra decku Suckerkę, włożyłem ją do boostera, a booster do boxa. Następnie, kiedy ludzie się zebrali, udawałem że jestem zawiedziony "drugą" Suckerką i trzecim Super Buddy Force. :szatan: No, niby się udało, bo nikt nie spodziewał się z mojej strony Wiecznej Nietrwałości, ale i tak użyłem go tylko raz w ciągu turnieju...
Co do samego turnieju, to naprawdę nie potrafię wyjaśnić, co do cholery się stało. Co prawda rozszerzoną maturę z matematyki pisałem już jakiś czas temu, ale na ile pamiętam, to zgodnie z rozkładem statystycznym powinienem takie ręce i banishe widzieć na przestrzeni kilku turniejów, a nie w ciągu jednego dnia. Oczywiście mógłbym po prostu uznać, że a) jestem c*****y i b) nie umiem grać tym deckiem, ew. także c) nie umiem złożyć Altergeistów.
Jednak na moją obronę chciałbym dodać, że build nie różnił się znacząco od typowych, a talia działała znacznie lepiej przez ostatni tydzień testowania i zaczęła od nowa dobrze się sprawować, jak tylko MPki się skończyły -.-' Niewątpliwie jednak zagranie moim smokecreenem z poprzedniego dnia przyniosłoby mi znacznie lepsze efekty, także ostatecznie:
Runda 1, vs. Lonely Banana, Mekk-Knight Invoked
Akurat Mechaba była tą jedną kartą, której w extra nie miałem, przez co dwie
Ghost Reaper & Winter Cherries na ręce stały się strasznym deadem. Pierwsza runda przyniosła nam obydwu nieciekawe resolve'y Desires; Banana stracił wszystkie inwokacje, a ja wszystkie Multifakery. Wobec tego nasza gra sprowadziła się do głaskania sie nawzajem potworami, a jako że jego potwory mają przeciętnie o 1000 ataku więcej, to pogłaskał mnie konkretnie. W G2 moja ręka składała się bodajże z dwóch Ashek, dwóch Drolli i Desires. Zacząłem od dzbanu i pozbyłem się wszystkich Marionetkarzy, a w dodatku nie dobrałem niczego, bo przeciwnik też miał Ash. 0:2
Runda 2, vs. Viet, World Chalice
W pierwszej grze zaczął od
Brilliant Fusion i postawił pole z
Tri-Gate Wizardem, którego wobec braku handtrapów nie obszedłem, no bo banishe i negacje. W drugiej grze odpaliłem Desires i zbanishowałem sobie obydwa
Altergeist Silquitous oraz Impermanence, także ten. Obsetowałem się floodgate'ami, ale na pierwszy z nich dostałem
Red Reboot; wszystkie moje trapy stały się bezużyteczne i wbił mi OTK. 0:2
Runda 3, vs. kkołodziej, Cyberse
W G1 Fragrancja go zabiła. Była to w dodatku pierwsza i jedyna gra, w której Altergeisty wysypały się dokładnie tak, jak powinny, dzięki czemu udało mi się wstawić łańcuszek linków w postaci bodajże
Knightmare Unicorn, Phoenixa i Hexstii. Ta ostatnia wraz z Protokołem ponegowały wszystko, co się ruszało, a reszta została wrócona do ręki/decka. W G2 wyglądało to bardzo podobnie, z tym że zamiast Fragrancji pierwsze skrzypce odegrał
Skill Drain. 2:0
Runda 4, vs. Zolirex, Infernoid Darkness
w pierwszej grze radziłem sobie całkiem nieźle, głównie dzięki Multifakerowi, dopóki nie popełniłem błędu, wzywając Cerberusa, żeby pozbyć się jednego z dużych infernoidów. To pozwoliło Zolirexowi odpalić
Void Imagination i zdewastować moje pole, a następnie zabić mnie kombinacją Onucu & Seistsemas. W drugiej grze odpaliłem, jeden po drugim,
Imperial Iron Wall, Fragrance, Protokół i Multifakera. Następnie bez utraty punktów życia zabiłem go atakami
Altergeist Silquitous i Fakera, rzucając przy okazji Ashkę na Decatrona. W G3 postawił pole z 3 negacjami i
Lair of Darkness , ale udało mi się je obejść. Problem w tym, że przy okazji straciłem trochę LP, a do terminacji została minuta, więc nie zdążyłem się rozkręcić (a mógłbym, bo miałem Fukkera na łapie). 1:2
Runda 5, vs. Darek, Lightsworn
W pierwszej grze udało mi się wstawić dwie Hexstie, dzięki czemu zanegowałem Charge i Recharge. Kosztowało mnie to większość pola, ale na szczęście Brygada zmillowała mu same karty, które wolałby dobrać (raigeki, soul charge), więc też został prawie bez zasobów. Bumpowałem Raidena Silquitousem i atakowałem Marionetkarzem, zbijając go w końcu do 900 LP, kiedy scoopnął. G2 i G3 wyglądały bardzo podobnie. Otóż mam po sidzie 11 outów na Royal Decree w decku. W obydwu grach dostawałem Decree na mordę natychmiast po zakończeniu pierwszej rundy przeciwnika i w obydwu grach nie dobrałem żadnej z owych 11 kart przez kolejne 4-5 tur, podczas gdy on bił mnie Minervą. Przy okazji tu był chyba najśmieszniejszy judge call tych MPków, kiedy to dochainowałem Manifestację do aktywacji Decree, zaś mój przeciwnik upierał się, że nie mogę, gdyż... na jego karcie jest napisane, że neguje efekty wszystkich trapów. Tzn. w momencie jej odkrycia. Czyli że nie można chainować trapa do decree. Biedny Hunt nie mógł początkowo w ogóle zrozumieć, w czym leży problem, ale potem wspólnymi siłami wytłumaczyliśmy koledze, czym są chainy XD 1:2
Runda 6, vs. Tuptupek, Cyber Dragon
W pierwszej turze obsetowałem się, więc kiedy z Cyber Dragona i Galaxy Soldiera zmontował Novę, to miałem już gotowy Skill Drain. Wobec tego postanowił nie wzywać Infinity, tylko zaatakować. Oczywiście bumpnąłem mu kartę Silquitousem. Wciąż chciał mnie niszczyć swoimi beaterami, ale Hexstia z 3100 ataku ukróciła te zapędy. W G2 dobraliśmy po bricku - moja talia, opierająca się na trapach, dała mi 5 monsterów, a jego talia, opierająca się na monsterach, dała mu 5 spelli (Overload, Instant, Power Bond i dwie sztuki tej searcherki, która wymaga cydry w GY). Wygrałem, bo spelle jednak nie wbijają obrażeń. ;P 2:0
Runda 7, vs. Tyson, Altergeist
Pierwszy raz przydały się na coś cherrieski w mainie. Mój przeciwnik, poza hexstiami, miał w extra: 1
Altergeist Kidolga, 1
Altergeist Primebanshee i 1
Triple Burst Dragona.
Wygrał kostkę, zaś na start miałem dwie Fragrancje, następnie jako szóstą kartę dobrałem Imperial Order, bo to taka przydatna rzecz w mirrorze Altergeistów. Druga gra trwała długo, wzajemnie bumpowaliśmy/sendowaliśmy z Meluzyny różne rzeczy. W końcu dobrał kaiju, który dzięki efektowi Silquitosa mógł być używany dwa razy na turę, co wyczyściło moje pole z potworów. Koniec końców zbił mnie do zera, samemu mając już chyba tylko 1400 LP. 0:2
Jakkolwiek komicznie by to nie brzmiało, godzinę po zakończeniu siódmej rundy deck nagle zaczął śmigać; zagrałem na Tomo z Gouki deckiem i nagle wszystko działało, tak, jak wcześniej na testach: cherrieski wywalały mu extra, silquitosy bumpowały do ręki, negacje negowały, floody hamowały, a prawie wszystko uciekało spod targetu. Moja konkluzja jest taka, że albo mam schizofrenię, albo wszyscy przeciwnicy mnie stackowali, albo te MPki były najbardziej nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności, jaki przydarzył mi się w tej karciance
Nawiasem mówiąc, w piątej rundzie siedziałem przy przedostatnim stoliku, kiedy obok nagle klapnął zeszłoroczny wicemistrz Manuel Mohr, w swoim charakterystycznym kaszkieciku na głowie. Nie wiem czym grał, ani czemu zwarzywił równie mocno, co ja, ale widziałem jak zgrzyta zębami, grając na ludzi którzy muszą wołać Hunta, żeby dopytać, czy Synchro Summon jest Special Summonem XD
Na zdjęciu poniżej: prawdziwi bohaterowie tych mistrzostw, czyli, cytując Sachiego, "sędziowie-zwierzęta przyłapani na żarciu w Macu".
Po ogarnięciu jedzenia i szybkich zakupach w monopolowym wróciliśmy do hostelu, a jako że noc była młoda, to Sachi wyciagnął jakąś grę będącą wariacją na temat mafii. Tu było o tyle zabawne, że im później się robiło, tym więcej alkoholu w sobie mieliśmy, tym częściej myliliśmy zasady i zaczynaliśmy się przekrzykiwać, przez co ok. 3 w nocy ktoś podpieprzył nas do ciecia o imieniu Kirył. Może to i dobrze, bo Benger po opróżnieniu kolejnej szklaneczki spędził całą rundę patrząc się zamglonym wzrokiem w stół, a Samanthar tak bardzo chciał udowodnić swoje racje, że wpędził resztę grupy w pętlę logiczną i w efekcie sam odpadł.
Następnego dnia rano słyszałem rozmowę ciecia Kiryła z innym gościem hostelu:
- Your family is so nice. People with families are nice. People without families [tu zerka przez ramię na mnie, Xariego i MarkBassa], not so much. XD
Z innych ciekawych momentów:
Samanthar wiedział, że zbliża się terminacja, ale myślał, że ma doliczony czas, ponadto nie zauważył Izo stojącego za jego plecami, więc spóźnił się z wejściem w Battle Phase. Nasz judge zakomunikował mu to, nachylając się nagle koło niego, co skróciło życie Rafała o kilka miesięcy. Nazwał to potem nowym rodzajem wykroczenia, "judge playem". XD
Członkowie CRSu o Xarim:
- Gdzie jest ten młodszy brat Bengera?
"Jak grasz z Niemcem i zbliżasz się do terminacji, to pamiętaj, że masz Draw Phase, Standby Phase, a potem jest Hymn Phase."
Z kamerą za Kubą #2
Następnego ranka po MPkach Zolirex oddaje Arashelowi pożyczony deck (Infernoidy). Arashel sprawdza czy wszystko jest i nagle zamiera.
- Dlaczego Reasoning jest w side decku?
- Bo go wyside'owywałem.
- Dlaczego?
- Bo jest c*****y.
- W Infernoidach?!?
- Tak, zawsze mi milluje jakiegoś spella i summonuje ashkę/ogra. Co ja mam z tym zrobić?
- Patruleę i synchro w Black Rose?
- Jaką Patruleę jak mam dwa spelle na GY i pustą rękę?
- Jak to nie masz nic na ręce i dwa spelle w GY? Ktoś ci zrobił triple omega combo? Gdzie się podziały twoje pozostałe karty?
- Nie wiem. Ale jest c*****y.
Konkluzja: obessałem jak nigdy wcześniej, ale i tak fajnie było