Zróbcie miejsce dla prawdziwego raportu
Jako, że żołądek przestał wywracać mi się na lewą stronę, popełnię post:
Primo - Dzisiaj przyszedłem na turniej z prototypowym Zombie Predaplant Windwitchem (i tak dobrze, że skróciłem, bo pierwotnie był tam jeszcze Destrudo i Artifact engine), więc stanowczo domagam się, aby tym razem nie wpisywać w rezultaty żadnego Vendreada, jako że ani jednego nie było.
Secundo - Odkryliśmy, na czym polega strategia talii Ghostrick - chodzi o to, aby przeciwnik miał tak bardzo dość tej ciuciubabki, żeby zrezygnował z dalszej gry. Na mnie zadziałało.
Tertio - Ostatnia runda przyniosła wyjaśnienie, dlaczego zawsze przychodzę na turnieje w krótkim rękawie - gdybym nosił bluzę, to wsmbwsmb nigdy nie uwierzyłby, że mogłem trzykrotnie zaczynać z Ice Bell, nie chowając ją w rękawie.
Runda 1, vs. Banan (nowy kolega, który planuje zarejestrować się pod takim nickiem), Blue-Eyes/Chaos Dragon
Przypadł mi zaszczyt powitania nowego maniaka kartoników, ale dobrałem na start taką porno rękę, że aż mi wstyd było. Dwie Omegi, zasetowany Strike i Ashka w pogotowiu, a w następnej turze Windwitche zmontowały
Crystal Wing Synchro Dragon. Po stronie przeciwnika doczekałem się
Herald of Creation i
Lord of D. W drugiej grze wszedł
Dwarf Star Dragon Planeter, chyba udało mu się przyblokować wezwanie mojego Omegi, ale odpaliłem
Scapegoat i zrobiłem Borrela, który pozamiatał. Potem przejrzeliśmy jego karty, a ja zwróciłem jego uwagę na to, że BEWD będzie znacznie łatwiejszy do złożenia po wyjściu Kaiba's Legendary Collection. W każdym razie życzę powodzenia na nowej drodze życia :P 2:0
Runda 2, vs. Yuri, Trickstar
Poczuwając się do odpowiedzialności za to, że Yuri złożył Trickstara (szczegóły tu:
http://yugioh.pl/raporty/(2017-12-17)(katowice)-zimny-polysk/ ) chciałem wziąć byka za rogi i nieco się przeliczyłem. Wygrał kostkę i zrobił podstawowe combo, które zbanishowało mi rękę, jak na ironię dając w zamian znacznie lepszą. Niestety,
Lonefire Blossom spadł od Strike'a, a
Windwitch - Ice Bell oberwała Ashką. Yuri chciał wykręcić OTK, ale sam dostał Ash na Candinę i trochę przystopował. Drugi strike sprzątnął Ice Bell przy ponownej próbie wezwania, a samotny Omega nie dał rady zatrzymać ciągłego palenia, zwłaszcza że źle wyliczyłem ilość Mezukich na GY i zabrakło mi jednego wskrzeszenia do OTK. W G2 lekko bricknąłem, ale przynajmniej udało mi się uwalić
Trickstar Light Stage'a moim twisterem, więc użył Pot of Desires i trochę się podratował. Zrobiłem Omegę i zacząłem bić, ale na pole wpadł z przyjacielską wizytą
Eater of Millions. Udało mi się zjeść go Omegą przy pomocy
Artifact Lancea, a potem przyblokować search Veilerem, ale w następnej turze dobrał Honesta i korzystając z jego efektu wbił się we mnie Lycorisą. 0:2
Pomiędzy rundami zagrałem towarzysko z Wiluszkiem, ale ponieważ grał on True Draco Invoked, to gra streściła się do "Wzywam Beelze'a. Przegrałeś."
Runda 3, vs. brzezik, PenduMag
Jak to skomentował Bowlin, "wygrałeś rundę, ale straciłeś przyjaciela".
Brzezik zaczął i wyprodukował piękne pole, z dwiema skalami,
Time Pendulumgraphem,
Astrograph Sorcererem,
Heavymetalfoes Electrumitem i czymś tam jeszcze. Po czym ja znalazłem na topdecku Evenly Matched. Postawił kolejne pole, a ja skosiłem je Dark Holem i machnąłem Crystal Winga. W G2 rzuciłem Ashkę i Ogra, ale tylko troszkę osłabiło to jego polotwórcze zapędy. Sam dostałem
Dimensional Barrier na synchro, więc ewakuacyjnie zmontowałem Decode Talkera. Brzezik użył
Starving Venom Fusion Dragon do skopiowania efektu Electrumite'a, postawienia dwóch Astrographów i zbicia mnie do 1500 LP. W swojej turze zrobiłem Omegę, a trzy potwory przeciwnika poświęciłem pod
The Winged Dragon of Ra - Sphere Mode. Kiedy sfera wróciła do mnie, okazała się ciężkim orzechem do zgryzienia, ponieważ nie można było jej zaatakować ani stargetować efektem. Nie pomógł ani Purple Poison, ani Time Pendulumgraph, jednak ta druga karta skutecznie uniemożliwiała mi przejście do ofensywy. Rzuciłem Gameciela i próbowałem coś kombinować, ale użył
Duelist Alliance, żeby umożliwić wejście
Ignister Prominence, the Blasting Dracoslayer i pójść po zwycięstwo. W G3 otworzyłem Fragrancją, która natychmiast zmarła przez Pendulumgraph. Walnąłem na odczepne barierę na pendulumy, co dało mi trochę czasu i pozwoliło złożyć dwie Omegi. Brzezik namieszał swoim
Supreme King Gate Zero i doszło do tego, że wyprztykaliśmy się z zasobów; jego pole składało się z Pendulumgrapha i Harmonizinga w skali, a ja z kolei nie miałem nic ani na macie, ani w ręce, zas moim jedynym atutem był Mezuki w Gravie. Wtedy dobrałem Cosmic Cyclone'a, zdjąłem nim trapa, wskrzesiłem Tezeusza i poszedłem po zwycięstwo. 2:1
Runda 4, vs. smokaczka, Black Luster Soldier
Spodziewałem się dino. Byłem pewien, że będzie dino. Jednak dzisiaj ta trauma została mi oszczędzona. Smokaczka ździebko bricknął w pierwszej grze, zaczynając od Upstarta, który nic mu nie dał, potem przyszła próba searchu zatrzymana Ashką, a dzięki Mezukiemu na ręce zrobiłem dwie Omegi. Przeciwnik chciał mnie zaskoczyć, używając
Envoy of Chaos, który najwyraźniej jest Honestem tego archetypu, ale oberwał od Strike'a i w końcu moje Omegi przemieliły go, zanim zdążył odbrickować sobie rękę. W G2 zaczął od
Manju of the Ten Thousand Hands i zrzucił Foolishem
Performage Trick Clowna, jednak w swojej turze pozbyłem się ich obu Dark Holem (nawiasem mówiąc, zużył 3000 LP na wzywanie tego Trick Clowna, co okazało się ważnym czynnikiem i przyspieszyło moją wygraną). Zasetowałem dwa Solemn Strike'i, zrobiłem Omegę i co wywaliłem przeciwnikowi z ręki? Oczywiście Twin Twisters
W swojej turze wprowadził
Black Luster Soldier - Super Soldier, który spadł o Strike'a przy próbie zrobienia mnie tego, co ja robię innym (czyli banishu kart z ręki). Zbanishował dwa monstery po
Black Luster Soldier - Envoy of the Beginning, który jednak także natychmiast poznał się z drugim Strikiem. Dodałe sobi do ręki kolejnego ritual spella i potwora, ale nie zdołał ich wykorzystać, bo dodałęm drugiego Omegę i użyłem
Monster Reborn, żeby podebrać mu BLSa z Grave'a i pójść po grę. 2:0
Runda 5, vs. wsmbwsmb, Ghostrick
Mówił coś o chęci pomszczenia brata, ale nie dałem się nabrać na te sztuczki. Zrobiłem Omegę, on setnął potwora i aktywował
Ghostrick Parade. Użyłem Windwitchy do zrobienia niezniszczalnego Crystal Winga, ale flipnął go face-down przy pomocy
Ghostrick Scare, a potem sprzątnął Raigeki. Zrobił
Ghostrick Angel of Mischief i dostał Evenly Matched ("Powiem ci szybko, jak to działa. Popatrz na swoje karty na polu i wybierz tę, którą kochasz najbardziej."). Niestety, w tym momencie zacząłem ceglić i pomimo doskonałej szansy do kontrataku nie udało mi się zrobić nic imponującego, więc szybko z powrotem stanął na nogi i wygrał. W G2 zacząłem od Crystal Winga i niemal zaraz po tym zastała nas terminacja (Ghostricki grają mniej więcej równie szybko, co Paleofrogi). Co tura negowałem mu jakiś efekt monstera, więc wobec niemożności dobrania w tym momencie Scare'a scoopnął. W G3 przyblokował mnie
Imperial Iron Wallem: nie mogłem skakać Omegą, używać Mezukiego ani niszczyć backrowu Cosmic Cyclonem. Mieliśmy też dosyć długą dyskusję na temat tego, czy
Ghostrick Yeti może ochronić sam siebie przed zniszczeniem, kiedy jest flipowany przy ataku (kwestia przeszła przez trzy instancje, aż wreszcie Izo rozstrzygnął na moją korzyść). W ostatniej turze (mojej) miałem na placu boju Omegę (w Extra Zone, którego nie mógł odblokować przez IIW), Ice Bella, Glass Bella i Darlingtonię. Wsmb miał wspomnianego Iron Walla, jakiegoś zasetowanego ghostricka i kolejnego na ręce, który mógł wbić na pole przy direct ataku. Miałem na ręce cyclone'a, dark hole'a i parę innych rzeczy, a przegrywałem o 500 LP. Planowałem zrobić Saryuję z 4 różnych kart, pociągnąć extra draw i zobaczyć, czy coś fajnego się nie trafi... Ale potem zobaczyłem 20 stojących nad nami, głodnych i zmęczonych graczy, którzy chcieli zgarnąć draft i iść na obiad, przez co ogarnęła mnie taka niechęć do ghostrickowej ciuciubabki, że scoopnąłem. 1:2
Z innych ciekawych rzeczy mieliśmy pojedynek Samanthara z Sachim, gdzie przez kilka tur na polu stali naprzeciw siebie
Giant Rex z
Chronograph Sorcerer i nic nie robili, bo ich graczom skończyły się jakiekolwiek opcje poza wzajemnymi negacjami. Spocił się Benger, kiedy w trzeciej grze przeciwko Dino zobaczył
Evolzar Laggia i Lost World w polu, mając na ręce startowej 2x
Pot of Desires i 3x
Magical Musket - Cross-Domination (dla ciekawych: z PoDa dobrał Desperadoes i Upstarta, a z Upstarta Instant Fusion, które zostało zanegowane).
Z nagród, na ile wiem, padł ScR Mekk-Knightów i najbardziej memiczna karta zestawu, czyli
Hey, Trunade!. Było nas tyle, że Magicowcy kryli się po pokojach na piętrze i bali wychodzić
No i przez 5 rund nie trafiłem na żadne dino, it's something.