Jako, że jestem graczem najbardziej zadowolonym ze sneaka w Katowicach (chociaż nie brałem w nim udziału), to popełnię post:
Primo - dzięki Vendreadom zombie decki jako jedyne mogą czerpać korzyści dwukrotnie z raz rzuconej Ashki, a to tylko czubek góry lodowej ich zarąbistości.
Secundo - jak to powiedział Benger: "Nimrod wrócił do zombie i od razu wrzucił piąty bieg" (czy jakoś tak).
Tertio - Zolirex wiedział, że będę grał przeciwko niemu na dwóch matach sneakowych na raz (jedna na drugiej), tylko po to, żeby go bolało w sercu, więc stwierdził, że już woli kupić tę matę, jeżeli w ten sposób oszczędzi sobie części cierpień
Runda 1, vs. wsmbwsmb, Subterror
Pierwsza gra z wsmb, podobnie jak tydzień temu, to było szybkie morderstwo - Warning na
Shiranui Spiritmastera,
Prediction Princess Tarotrei flipnęła Solitaire'a i koniec, mogłem tylko patrzeć, jak wjeżdża mi za 6 kafli w jednej Battle Phase. W G2 po raz pierwszy od dawna dostałem kontry z side decku od razu na startowej ręce. Zasetowałem
Light of Intervention i odpaliłem natychmiast na początku tury przeciwnika, a kiedy skończyłem czytać erraty i rulingi do tej karty, wydawał się być lekko blady na twarzy :D Użyłem preprepki, żeby wezwać Slayera i zacząłem bić. Aktywował
The Hidden City, jednak mógł skorzystać tylko z pierwszego efektu, dobierając
Subterror Nemesis Archer. W swojej turze wstawiłem drugiego Slayera i biłem, aż nie było czego. W G3 nie dostałem LoI, za to rzuciłem Ashką na jego preprepkę, żeby nie wstawił Tarotrei. Okazało się to być dobrym baitem, bo jego prawdziwy play rozpoczął się od Hidden City, z którego wysearchował
Subterror Fiendess i summonował ją razem ze Stygokrakenem. Rzuciłem własną preprepkę, która została zanegowana po długich rozważaniach taktycznych. To jednak był bait z mojej strony, ponieważ z miejsca odpaliłem Twin Twistera, rozwalając Hidden City i jeszcze jakiegoś seta. Mając te niezdrowe negacje ataku z głowy, wstawiłem
Crimson Bladera, którego restrykcja okazała się nie mniej skuteczna w blokowaniu behemotów, niż LoI. Oczywiście wsmb zaraz aktywował drugie Hidden City, bo jakże by inaczej, ale musiał zadowolić się zasetowaniem Nemesis Archer. Żeby przypadkiem nie zanegował mojego ataku, udałem głupiego, że niby nie kojarzę jej efektu i radośnie zaatakowałem. Wsmb chciał z jej efektu summonować subterrory, dopóki restrykcja z bladera nie wejdzie, ale odpaliłem Solemn Strike i to był koniec. 2:1
Runda 2, vs. Samanthar, Dino
Pierwsze dino tego dnia na moim talerzu okazało się niestrawnym posiłkiem. Samanthar długo nie chciał wziąć udziału w turnieju i dopiero po długich namowach zapisał się, żebyśmy mieli te 4 rundy. G1 polegała na szybkiej wymianie kontr - rzuciłem Ashkę na
Rescue Rabbita, sam dostałem
Effect Veilera na Spiritmastera, a potem jeszcze Solemn Warning na efekt Mezukiego w GY. Z tej wojny na wyczerpanie kontr i negacji zwycięsko wyszedł Samanthar, bo dobrał z topdecku drugiego królika; na tym etapie obydwaj byliśmy już tak wypstrykani z opcji, że atak trzech Megalosmasherów i zrobienie z nich Dolkki zostawił mnie bez opcji na sensowną odpowiedź. W G2 zacząłem od tradycyjnego zestawu Omega & Slayer; ten pierwszy skoczył na banish, pozbawiając Samanthara
Souleating Oviraptor, jednak
Fossil Dig pozwolił mu dobrać drugiego. Aktywował
Lost World, nawzywał dino i nawrzucał mi jajek na pole, zaś ja próbowałem bić Omegą i Slayerem, co tam akurat się napatoczyło. Wreszcie pojawił się UTC, który w pięknym stylu nadział się na Mirror Force i otworzył mi drogę do zwycięstwa, ponieważ do Omegi i Slayera dostawiłem także Dark Lawa; ten uratował mnie przed drugim UTC, ponieważ zbanishował go Samantharowi z ręki po dodaniu do niej efektem Oviraptora (a było na tylko 25% szans). Trzecią grę zaczęliśmy już w terminacji i tu niestety dobrałem raczej brickowaty hand. Lost World, jajo, baby,
Evolzar Laggia, a do tego twin twister, który skosił moje sety, zaś wisienką na torcie okazał się UTC, który zjechał mnie do 1400. Niestety, moja następna tura miała być ostatnią; miałem na ręku karty potrzebne do usunięcia Laggii i UTC, a także potencjalnego wbicia 4500 damage'a, ale jedna tura nie wystarczyła, żeby zbić jego LP poniżej moich. 1:2
Runda 3, vs. Superplus, Dino
Drugie dino tego dnia; mina mi zrzedła. Dobrałem Gofu i zrobił Talkera, dałem mu Dark Lawa za kumpla, ale nadziali się na
Quaking Mirror Force. Decode jakoś przetrzymał, ale Masked Hero mógł już zapewniać mu tylko bonusowe 500 ataku. Na szczęście wziąłem pod uwagę taką możliwość i wstrzymałem się z summonem Slayera do Main Phase 2. Tenże Slayer uratował mi tyłek, bo kiedy Superplus wstawił Oviraptora i UTC, jak po prostu zdjąłem obydwu z
Shiranui Style Swallow's Slash. Przeciwnik miał pecha, bo chyba trzy kolejne drawy to były
Babycerasaurus albo
Petiteranodon, ale wciąż miałem tylko jednego potwora w polu, więc nie zadawałem żadnych obrażeń. W akcie desperacji trybutowałem Ashkę z ręki pod ritual summon nowego Slayera, chociaż serce mi krwawiło. Udało się, jednak, bo wreszcie zacząłem zadawać obrażenia. Pomimo dalszych prób obrony z
Swords of Concealing Light, tę grę wygrałem. W G2 Superplus aktywował Lost Worlda, wezwał rabbita, rabbita zbanishował po dwa Megalo, ale zamiast łączyć je na koniec tury w Evolsaura, użył Lost Worlda, żeby zniszczyć dwa baby ze swojego decka i dostawić na planszę miśkę i Oviraptora, z którego dobrał UTC. Nie była to dla mnie komfortowa sytuacja, ale poradziłem sobie, wstawiając Crimson Bladera, który zablokował summon boss monstera. W swojej turze odpalił
Swords of Concealing Light, dzięki czemu Blader nie mógłby zaatakować i nie nałożyłby restrykcji. Z topdecku dobrałem jednak twin twisters, które pozwoliło mi rozwalić backrow przeciwnika i dalej kontynuować. Wezwałem Slayera z obydwu vendreadów zwykłych i zacząłem banishować wszystko, co się ruszało, a na końcu wygrałem rzutem na matę, kiedy resztkę LP zabrał summonowany z ręki
Zombie Master. 2:0
Runda 4, vs. smokaczka, Dino
Trzecie dino pod rząd; doszedłem do wniosku, że świat ma ze mną jakiś problem.
Otworzyłem Dark Lawem (jak to wyjaśnił Samanthar, to jest "karta dino-nie-gra"), który sobie nie pobanishował, bo nadział się na quakinga, blokując mi extra monster zone. Smokaczka miał kiepski hand, ustawił sobie 4 TiSy i myślał, że jest bezpieczny. Otóż nie był, bo wezwałem Slayera z
Vendread Houndhorde'a i zacząłem banishować jego backrow, jedna karta na turę. Kiedy dodałem drugiego Slayera było już pewne, że przy takich stratach w LP nie pozbiera się, chociażby dobrał teraz odpowiednie karty, więc przeszliśmy do G2. Smokaczka wstawił oviraptora i wyszukał drugiego oviraptora. Kiedy chciałem wezwać solitaire'a, oberwałem natychmiast z
Book of Moon. W turze przeciwnika pojawiła się
Evolzar Laggia, która jednak musiała odczepić swoje materiały, żeby zanegować Mirror Force, w które wpadła. Co prawda
Shiranui Solitaire poległ, ale mogłem teraz używać bez obaw spelli i trapów. Wstawiłem Bladera i Slayera, jednak szybko nadziali się na quakinga. Zniszczenie face-down Slayera okazało się być błędem smokaczki, bo dobrałem sobie rytuał i zrzuciłem na grave houndhorde'a. Wezwałem go, normal summonowałem
Vendread Revenants i zrobiłem slayera znowu, tyle że teraz z obydwoma efektami. Pobanishowałem, co mogłem, i poszedłem po zwycięstwo. 2:0
W dużym skrócie, na wcześniejszym sneaku padły trzy ScR, z czego dwie to były Chimery do vendreadów, zatem miałem używanie. Otworzyliśmy kilka sztuk COTD i jedno LEDU, które jakoś się zaplątało w nagrodach, jednak jedyne dwie ciekawe karty to była
Lumina, Twilightsworn Shaman (której hidan nie chciał nawet specjalnie wziąć, bo "kto to od niego kupi", skoro "Bowlin znowu obraził się na Lightsworny") i
Spellbook of Knowledge. A tak nawiasem mówiąc, wydostać się z Katowic w niedzielę ok. 20:00 to jest absolutne szaleństwo. Nie próbujcie tego w domu.