Pierwszy turniej w nowej lokalizacji Strefy - miejscówka świetna, zdecydowanie więcej przestrzeni do gry. Jak się jednak szybko okazało, niektórzy zaprawieni w bojach karciarze, mieli
drobne problemy nawigacyjne i potrzebowali pomocy w dotarciu na miejsce (Pozdrawiam kolegę Biniszewskiego

).
Przed turniejem wybiegłem ze sklepu szukać Kaliego, który nieco się zawieruszył, po drodze spotkaliśmy Vieta, powrót na miejsce, kilka szybkich wymian (odbiór
Ash Blossom & Joyous Spring od Vattgherna - karty, która tego dnia miała stać się główną bohaterką highlight playsa), zakup zielonych bananów i można pykać.
R1 vs Adam (Dark Magician) 2:0KOSTKA:
LOSSG1: Kolega kazał mi iść pierwszy, ze zdziwieniem i radością przyjąłem tę wiadomość :D, dobrałem
Magical Meltdown i jakieś smoki, zrobiłem dobre pole + set trapa, miałem odpowiedzi na zagrania oponenta, w następnej turze OTK.
G2: Podobny scenariusz. Znowu poszedłem pierwszy, nie pamiętam szczegółów, wrzuciłem Invokeda na pole +
The White Stone of Ancients w grave. Na search rzuciłem
Ash Blossom & Joyous Spring, więc przeciwnik się nie rozkręcił, w next turn gra i GG. Cały duel trwał może z 15 minut, ewidetnie oppa bolał brak niezbędnych kart i bricki.
1-0R2 vs Okazaki (True King Dino) 1:2KOSTKA
LOSSG1: Klasyczne przepierdalando na kostce sprawiło, że moje szanse na rewanż z Mariuszem nieco się oddaliły, Maniek dobrał bardzo dobrą rękę i idać pierwszy wstawił
True King of All Calamities +
Evolzar Laggia. Udało mi się na 1 turę rozbroić pole, ale resources na grave Mańka były kluczowe, a ja nie mając innej możliwości, wypstrykałem się ze swoich zasobów.
G2: Dobra ręka u mnie, słaba u rywala, Na pole wleciał
Number 38: Hope Harbinger Dragon Titanic Galaxy, zanegowałem Diagram, więc opp nie miał jak się rozkręcić, a wyraźnie nie chciał, żeby złapała nas terminacja, więc relatywnie szybko scoopnął.
G3: Zbyt duża ilość kart w decku dała o sobie znać i dobrałem cegłę, a Maniek mógł zaprezentować potencjał bojowy swojej talii. Teoretycznie mogłem zrobić większy użytek ze Spelli i stallować, ale przewaga na polu rywala była za duża i zakończyliśmy zabawę.
1-1R3 vs Vattghern (Kaiju Cyber Dragon) 2:1KOSTKA:
WING1: Poszedłem 1 (co wynikało z nieznajomości talii rywala i wiem, że był to błąd :P), w swojej coś pokminiłem i ustawiłem dość zachowawcze pole, Wojtek zaczął agresywnie i ustawił dobre pole, jednak dostał ode mnie
Gameciel, the Sea Turtle Kaiju na
Cyber Dragon Infinity, następnie wrzuciłem na pole smoki i zrobiłem OTK. (EDIT: Albo jednak nie wpadło Infinity, a Kaiju miałem na ręku w odwodach :P. W każdym razie poszło szybko ;))
G2: Całkiem przyzwoity Opening Hand, zrobilem combo, rywal zaczął średnio, a następnie z niewyjaśnionej przyczyny zamiast pójść w Harbingera, wstawiłem na pole nieco uselessowatego
Blue-Eyes Twin Burst Dragon, opp aktywował spella, wrzucił dragony z których zrobił Infinity i podyebał mojego Twin Bursta. Wobec braku możliwości odpowiedzi z mojej strony, przeszliśmy do decydującej rozgrywki przed terminacją.
G3: Na początek trochę się poprzepychaliśmy, w pewnym momencie przeciwnik zagrał
Instant Fusion. Brak klimatyzacji w lokalu spowodał kilkusekundowy lag moich połączeń neuronowych i pomyliłem działanie Instanta z
Brilliant Fusion, więc bez wahania na zagranie Wojtka zrzuciłem... Asha XDD. Do końca duelu żyliśmy w błogiej nieświadomości tego feralnego zagrania: Ja z powodów opisanych wyżej, a Vatt całe szczęście nie wiedział, że Ash nie odwołuje się do Extra Decku, bo mogłoby być nieciekawie. Potem wydarzenia na stole przybrały dramatyczny obrót i zostałem na polu z
Invoked Purgatrio i
Invoked Magellanica, wobec pola Wojciecha z Cyber Dragon Infinity i 4 kartami w S/T Zone. Nieoczekiwanie rywal targetował i zestealował efektem Infa - Magellanicę, po czym zaatakował w Purgatrio. Zapomniał jednak o efekcie owego Fire-Type'a, dzięki któremu w momencie Battle Phase dysponował 3500 ATK, toteż Infinity się o niego rozbił. Po tym incydencie, dzielnie walczący oponent rzucił karty i podziękował za grę, a ja dostałem butelką po głowie od Mikiego

.
2-1R4 vs Kali (True Draco Zoodiac) 0:2KOSTKA:
WING1: 6 do 1 na kostce było zwiastunem idealnego początku gry, który znalazł swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Idąc pierwszy wstawiłem Kaliemu locka w postaci
Amorphage Goliath +
Return of the Dragon Lords na grave. Na Raigeki rywala zbanishowałem Returna. Niestety przez następne 3 tury dobierałem niesatysfakcjonująco i rywal w końcu się rozkręcił.
G2: Mocno średni draw wobec Destiny Draw u DonVitoSimeone, okazał się mocno niewystarczający, więc półprzytomny i sprawiający wrażenie nieobecnego oponent poszedł po grę zamykając przede mną wrota z napisem TOP 4.
2-2Gratulacje dla Kaliego, który w pewnym stylu potwierdził swoją dominację na warszawskiej scenie, jak również dla pozostałych graczy, którzy zakwalifikowali się do TOP4.
Pomimo niesatysfakcjonującego wyniku, grało mi się świetnie i takoż bawiło. Atmosfera dopisała, czego nie można powiedzieć o frekwencji. Zważywszy na rangę turnieju i nagrody była ona stanowczo za niska. Za wzór osobom, którym nie chciało się przyjść, albo przyszły, ale nie uczestniczyły w turnieju, może stanowić kolega Adam, który mimo krótkiego stażu i nieskompletowanego decku, wziął udział w zabawie, zdobywając przy tym cenne doświadczenie i korzystnie się trejdując, jak również niezawodny Rafał.
Dzięki Zaklinejszyn za pomoc z ogarnięciem decklisty w niesprzyjających okolicznościach czasowych, Shiro i Mikiemu za pożyczki kart i wszystkim obecnym za rywalizację w przyjemnej atmosferze.

Do następnego i chodźcie na turnieje,
Elo.