Dobry turniej. Pozwolił mi się zrelaksować i pozbyć masy soli skumulowanej w ciągu całego tygodnia.
Grałem DARK Zombie.
Runda 1 vs mundek (Tellarknight) 2:0
Tutaj poszło dosyć łatwo, bo miałem jak robić synchro, a mundek otworzył raczej średnio (tzn. miał Deneb na start i... to właściwie koniec dobrych rzeczy). Po 2 czy tam 3 turach zaczął coś dobierać, jednak początkowy (prawie) all-monster hand mocno go spowolnił, nie pozwalając na jakieś bardziej niebezpieczne zagrania. Twin Twisters na jedyne 2 sety też musiał go zaboleć. Niemniej, chyba zdołał wpuścić Triverra
W drugim dobrał podobnie niedobrze. Otworzył wprawdzie z jakimiś s/t, ale ja otworzyłem aż z 3 wraz z niezłymi potworami. W pewnym momencie doszło do impasu w postaci SIM u mundka vs LIM po mojej stronie. Ściąganie tego trwało bardzo długo i weszliśmy w terminację. Płynności gry nie poprawiło też to, że moja Omega wpadła w Quakinga i chyba została już na polu do końca. 2.2k DEFa to w końcu grubsza sprawa
Długo wymęczone 2:0
Runda 2 vs Izo (Yosenju) 1:2
W pierwszej blokował moje playe, ale zdołałem wreszcie przełamać jego obronę, potem ściągnąłem Necrovalleya Castelem i chyba zrobiłem jakiś tam swarm przy pomocy 3 Mezukich
W drugim zresolvował 2x Demise'a, a ja miałem jakiś średni hand (czyt. nie miałem takiego draw poweru jak on
). Koniec końców udało się sklecić Omegę, zbić go do 4600 lp i kiedy już dostawiłem Master, dostałem Rivalry na twarz
Obawiając się Quakinga zdecydowałem się zatrzymać Omegę w polu. Nie było Quakinga. Nie zdołałem zabrać mu tych brakujących 1.8k lp. W trzecim weszliśmy w terminację i po kilku wymęczonych turach oraz intensywnym stallowaniu (moja bezczynność zablokowała mu cały backrow ;p) zdecydowałem się zagrać defensywnie przy mojej nieznacznej przewadze w lp. Głupi farciarz topnął Dark Hole'a w ostatniej turze terminacji. Myślałem, że z nerwów wylecę z piwnicy przez dach razem z trzema piętrami .______________.
Runda 3 vs Elbem ( Dinomist ) 2:1
W pierwszym zobaczyłem swoją rękę (szedłem drugi) i uznałem, że zrobię sobie jakiegoś synchro, bo to skuteczne, bo tak się przecież gra... ale nie. Uni-Z dostał Fiendisha, a w następnej turze oberwałem OTK (drugi Dinomist Charge...). W drugiej nie było łatwo i już myślałm, że wtopię, ale jakoś ustawiłem całkiem dobre pole i zabezpieczyłem się trapami. W trzecim dostałem na start sposób na zrobienie Omegi, MST, masę blefów i System Downa więc tylko czekałem aż Elbem zostawi sobie więcej maszyn w stole. Zostawił jedną maszynę - Infinity
Na szczęście Omega padła jakoś wcześniej w walce, wsidowany MST skosił wcześniej BTSa, a wśród moich blefów był jeszcze Instant Fusion. Omega cofnęła Nordena (wezwanego wcześniej z pierwszego Instanta), Drugi Instant wezwał Nordena ponownie, a ja posadziłem jakieś chore pole z Omegą, Rebellionem, Shogunem i chyba Castelem. Poszedł OTK jak marzenie. 2:1
Runda 4 vs Matys (BEWD) 2:1
W pierwszym duelu nie miałem żadnej defensywy, a nieprzydatny w tamtym momencie Twin Twisters został rozpieprzony z efektu White Spirit Dragona, po czym dostałem dużo dużych smoków, z którymi nie było zbytnio co zrobić. W drugim, dodając sobie odwagi przekleństwami jakoś opanowałem gorączkę smoków, popsułem Matysowi grave'a i liczyłem, że nie odwali żadnych topdeckowych sztuczek. Nie było sztuczek.
W trzecim już miałem robić fajne rzeczy, ale ta łajza flipnęła Skill Draina... byłem zmuszony stallować Fiendishami, Omegą bez efektu oraz innymi trapami + Juragedo. Ten ostatni w sumie wygrał mi grę, bo weszliśmy w terminację. Matys stracił 1k lp za Draina - dostał 200 obrażeń z mojego ataku i od tamtej pory już tylko uważnie pilnowałem, aby stan lp pozostawał bez mian. W ostatniej turze terminacji próbował wykręcić jakiś swarm, ale przez swojego własnego Draina nie mógł właściwie używać efektów potworów. Ciężkie i wymęczone 2:1. Wkurzałem się przy tym co nie miara, ale grało się fajnie.
Ostatecznie miałem 3:1 i słabe tiery, toteż zająłem 4 miejsce. Sorry za przekleństwa, mam nadzieję że nikt nie poczuł się urażony... nie żebym się tym przejmował ;o
Potem wziąłem udział w sneaku... w którym udział skończył się dla mnie po wylosowaniu jednej z dwóch mat. No i dobrze, bo dobrałem straszny szajs w moich packach (oprócz jednego Sage'a... tfu Solitaire'a) więc i tak bym raczej sobie nie pograł.
Miałem wziąć udział w afterze, ale musiałem szybko wracać . Może następnym razem.
P.S. Czekam na banlistę