Na kolejny turniej, po swoim pierwszym już jechało się całkowicie inaczej, w większości wyluzowanym, raczej nie przejmowałem się graczami(no, może poza dwoma) bo nie spodziewałem takiego poziomu jak na wcq.
Po dotarciu na miejsce atmosfera panująca była całkowicie inna, można było wyczuć, że to nie tylko była zwykła zbieranina graczy;
to niejako było fajne choć czasami można było odnieść wrażenie jakby panował lekki chaos, może tak oddziaływało to pomieszczenie w którym jak na tyle osób było dość mało miejsca? Nie wiadomo.
Runda 1
vs Lampart (Monarch) 0-2To był jeden z tych graczy którego się obawiałem. Trafić na niego już w 1 rundzie to było tak samo jak trafić tydzień temu na Mikiego na "dzień dobry".
Kostka w sumie też podobna(2+1),ale tu bez skrupułów podjąłem rękawice i z chęcią przystąpiłem do pojedynku. Na starcie już wiedziałem ,że to będą monarchy.
G1Pozwolił mi zacząć. Ręka standardowa.
Uni-Zombie, eff, set 2, skończyłem. Przy swojej pierwszej turze zdołał już bardzo dużo przemielić i posłać
The Prime Monarch do grave skutecznie blokując mi w następnych turach każdy atak mniejszymi monsterami. Zrobił normal
Edea the Heavenly Squire gdzie na to ja odpaliłem
Vanity's Emptiness, zakrywając jedną oddał.
W następnej turze skutecznie udało mi się zrobić
PSY-Framelord Omega który przez wiele tur utrzymywał się na polu, recyklując mi zombie z banisha oraz zniżając w sumie z innymi przeciwnika hp do 5,3k.
W kolejnym ruchu przeciwnik zrobił Erebusa na co ja odpowiedziałem warningiem. W następnych wymianach już nie było za ciekawie bo zaczęły wchodzić
The Monarchs Stormforth, tym bardziej wstawiając
Caius the Mega Monarch skutecznie pozbył się wszystkich
Goblin Zombie z gry. Szło z tym dalej grać ale była już wtedy spora przewaga na stole przeciwnika co dało później grę dla Lamparta.
Ogólnie walka trwała bardzo długo i skończyła się wraz z sygnałem terminacji, ale przynajmniej ciesze się bo mogłem pomyśleć nad każdym ruchem i podowiadywać się o efekty ze zrozumieniem co pozwoliło mi na tak długą, fajną potyczkę.
G2Zaczęło sie już od początku terminacją. Zaraz na wejście wstawiłem
Zombie World myśląc ,że to ładnie zablokuje przeciwnika jednak jak na złość przeciwnik miał w zanadrzu
Erebus the Underworld Monarch i to w ilości 2 szt. które po kolei sukcesywnie wstawiał, przy swojej pierwszej turze wtasowując mi jedyną kartę zombie z grave ,a w kolejnej z ręki totalnie nie pozwalając talii na jakiekolwiek działanie. W efekcie mecz dla Lamparta.
Runda 2
vs Mizuk (Mermail) 1-2Kolejne spotkanie po tygodniowej przerwie. Jako ,że gramy po przyjacielsku poza turniejowo to dobrze wiedzieliśmy czego się spodziewać po przeciwniku i co dana talia potrafi
G1Kostka wygrana więc wiedziałem ,że muszę zacząć jako drugi by uchronić się przed ewentualnym otk. Przeciwnik setując monstera i 2 lub 3 S/T oddał.
U mnie ręka dopisała, używając
Twin Twisters, przyzywając w sumie 4 monstery, zadając pokaźny dmg, i widząc jak robie sync
Beelze of the Diabolic Dragons przeciwnik poddał grę.
G2Teraz to ja startowałem. U mnie opening standardowy, uni-zombie, eff, set, i oddałem. Opponent zaczął od
One for One i co za tym idzie
Neptabyss, the Atlantean Prince, odpalając jego eff skutecznie użyłem
Effect Veiler ale jak się okazało to za mało bo jeszcze była diva na ręce. Ręka początkowa marzenie, i w efekcie solidne otk z dużym zapasem.
W sumie to się należało za te 2 bricki na wcq ;D
G3Przeciwnik zaczął, set 2 koniec. U mnie raczej przeciętnie, robiąc normal uni-zombie przeciwnik użył
Compulsory Evacuation Device i jak się okazało potem to było kluczem do zwycięstwa.
W dodatku warto wspomnieć ,że to była jedyna karta którą przesidował po g1 tym bardziej mnie szokując
Zablokował mi tą rundę na zaczęcie robienia grave, zrobiłem set vanity i oddałem. Oczywiście zaraz potem poszła redukcja hp z 8k do 2,8k(na szczęście nie otk).
Po obliczeniach zdecydowałem się wtedy nie odpalać vanity, bo to by mnie całkowicie zablokowało na kolejną rundę ,a przyjąć dmg i liczyć na fart w kolejnej.
Niestety abyss spelle umiejętnie w kolejnej turze zablokowały mi możliwość eff monstera oraz trapa i pozostawając z samymi potworami na ręce nie pozostało mi nic innego jak poddać grę.
W drodze powrotnej z turnieju kalkulowaliśmy co by się stało jakbym wtedy uruchomił vanity, ale wyszło ,że i tak i tak bym przegrał.
No cóż, tym razem to ręka mi nie dopisała. Graty wygranej
Runda 3
ByeCo prawda nie w taki sposób wyobrażam sobie wspinanie się w rankingu ale win to win. I'll take it.
Runda 4
vs smokaczka (Blue-eyes) 2-0W Obu pojedynkach gra niestety była jednostronna. Gdy przeciwnik wystawiał S/T natychmiast szedł
Twin Twisters, potków po jego stronie raczej nie było w czasie gry, a gdy się pojawił to z miejsca był niszczony. Jedna sytuacja była dobra z zagraniem
Shining Angel ale niestety miałem juz gotowy board do gry, wiec po ataku pojawił się kolejny za nim
Maiden with Eyes of Blue, eff z ataku, przyszedł sam Blue-eyes, dostał z efektu
Black Rose Moonlight Dragon i to by było na tyle. Szczerze, samemu było by mi ciężko grać z deckiem zrobionym praktycznie z jednego struktura. Jedno muszę przyznać, podziwiam zapał zawodnika, nawet po tych 2 grach , chciał zagrać kolejną ale i tak skończyła się podobnie.
Ogólnie kończąc w środku stawki średnio byłem zadowolony, z draftu z setu Wing riders też nic bo loot był bardzo mizerny, nawet 1 miejsce nie dostało czegoś extra.
Co ciekawe po dłuższym przemyśleniu najlepiej z turka wyszedł gracz z ostatnim miejscem, dostał nagrodę specjalną(mata) oraz zarobił całą kupkę commonów dorównującą kosztem CAŁGO draftu, nie wspominając o wcześniejszym locie z losowo kupionego boosta Break Sworda. (Hmmm, może przegrywać to też jest jakieś wyjście
)
Liczyłem na 3-1 ,a znów skończyłem z 2-2, i to naciąganym.
Może następnym razem, tym bardziej po "złotym deszczu" będzie lepiej