Droga na turniej: Bez problemów ani spektakularnych zdarzeń. Pojechałem pociągiem razem z Cloudem i Elbemem. Tym samym pociągiem jechał też Sergio, który wkrótce dołączył do naszej grupy. Na miejsce (Szynkarnia) dotarliśmy trochę po czasie, ale to jest Wrocław - tutaj opóźnienia są w dobrym guście.
Po doknaniu kilku trejdów, pożyczek oraz przywitaniu się z graczami nastąpiło losowanie par. Ku mojemu zdziwieniu grało aż 17 osób (!!!). Postanowiłem zagrać inną wersją swojej antymety (lub jak kto woli - Leo Controla).
Runda 1: vs Flasher (BA) 1:2
Pierwsza gra była masakrycznie długa. Koniec końców, przestallowałem Flasha backrowem oraz dzikimi techami, tak że pod koniec duela skończyły mu się potwory i musiał czekać na BLSa z topa... nie doczekał się.
Pierwszy duel trwał chyba ponad 30 minut więc w drugim weszliśmy do terminacji (co za idiotyczna zasada...) W drugim przegrałem, bo dobrałem rękę, która była najzwyczajniej w świecie nieskuteczna vs BA i dostałem wpierdol. W trzecim można powiedzieć, że miałbym sytuację pod kontrolą, ale oczywiście terminacja i g***o zwane
Barbar, Malebranche of the Burning Abyss popsuło mi dzień. Gdyby nie ten mały cwelik i jego mały burn damage, wbiłbym dostatecznie dużo obrażeń directem z Diony, żeby wygrać. :< Proponuję zniesienie tej obsranej terminacji na localach, bo to jest żenada...
Runda 2: vs Misalwa (HERO) 2:0
HERO potrafi być groźny, ale na szczęście mój main jest przygotowany na kontrowanie lokalnych specjałów. ;D
W pierwszym użył
A Hero Lives dwukrotnie więc po pozbywaniu się jego potworów oraz backrowu nie musiałem się zbytnio napracować, żeby go dobić. Cała gama trap holi oraz CED i Raigeki pomogły.
W drugim duelu dobrałem jeszcze lepiej, natomiast Miłosz dobrałem gorzej. Stracił mniej lp z własnych AHL, ale po prostu atakowałem go kolejnymi potworami dochodzącymi z topa. Szczytem bezczelu z mojej strony było zabicie Ragny przeciwnika moją własną.
Runda 3: vs Jinos (Yosenju) 2:0
Dwa przyjemne duele. Przyjemne, bo dobrałem lepiej niż mój przeciwnik.
W pierwszym wprawdzie zaczął z Rai-Oh, ale długo nie dobierał innych potworów więc po przyblokowaniu go fiendishem i stopniowym budowaniu przewagi (trochę to trwało, bo tez musiałem poczekać na własne potwory ;o ) wygrałem. W drugim też dobrał nieciekawie, ja natomiast, jak to ja, miałem dziesiątki trapów do uprzykrzania życia przeciwnikowi.
Runda 4: Nerve (U.A.) 2:1
Pierwszy duel, po zażegnaniu krótkotrwałego kryzysu (i sprawieniu, że ręka oppa stała się martwa ;p) ugrałem bez straty lp... tzn. były straty lp, ale na skutek RoDa i Zephyrosa.
W drugim, nie widziałem MST i wyłączył mnie skubany z gry dzieki Royal Decree, welp. Trap trapa trapem poganiał więc scoopnąłem. W trzeciej nie miał ani Royalki, ani MST (payback's a bitch
) więc wykończyłem go w swoim tempie. Był zły i mnie zwyzywał... ja go zresztą też.
Runda 5: Fifi (Satellarknight) 2:1
Zarówno w pierwszym jak i trzecim duelu nie dobrał Deneba na start więc było względnie łatwo. W drugim dobrał Deneba i było trudno... tak trudno, że aż przegrałem.
W trzecim dodatkowo ładnie mi podszedł side więc kiedy już się dobrał do Deneba (po jakimś czasie) byłem w stanie opanować zaistniałą gównoburzę. Twierdził też, że zrobił missa, ale nie wiem o co chodziło. Może o Alphę odpaloną w złym momencie, a może o brak Deneba na start.
Ostatecznie skończyłem na 3 miejscu. Małe punkty mnie wydymały (Flaher i Fifi też mieli 4:1), ale no trudno - następnym razem będę grał jeszcze więcej hejtu, aby do tego nie dopuścić.
Z nagród wypadły Ptolem
Tellarknight Ptolemaeus, Clear Wing i
Infernoid Devyaty. Nie najgorzej. Po main evencie ( który trzeba było kończyć w ekspresowym tempie, bo piwnicę Szynkarni mieliśmy dla siebie tylko d godz. 14:00 ;d) udaliśmy się już do Feniksa i po drobnych przygotowaniach przyszedł czas na side event.
Na sam koniec podam jeszcze to na co wszyscy czekają czyli "Sumę Wszystkich Strachów"
:
SIDE EVENT:
Było 4 graczy (Ja, Elbem, Nerve i Razmus) więc rozegraliśmy szybkie 2 rundy.
Grałem mniej więcej tym samym co na turnieju, bo czemu nie.
Mniej więcej, bo z 5 kartami w extra. To chyba nie było zbyt rozsądne.
Wygrałm z Elbemem, który grał performapalami, a przegrałem z Nervem, który grał deckiem z maina i to bez mian (nawet było go stać na Raigeki =.=). Ostatecznie 3 miejsce i tochę gówienka z nagród (PGL2). Andrzej farciarz wygrał Lavalval Chaina oraz dostał matę za pierwsze miejsce. Wiedziałem, żeby zagrać monarchem. ;-(