To skrobnę.
W końcu większy turniej w Trójmieście

Czekałem na to już od przeprowadzki, dzień w końcu nadszedł. Pierwszy raz byłem w o tyle komfortowej sytuacji, że dokładnie wiedziałem jakie karty chce mieć w decku i w dodatku je miałem XD Tym razem obyło się więc bez gorączkowego przeszukiwania zasobów innych graczy przed eventem, zaoszczędzony czas poświęciłem na złożenie jakiegoś Chaos Smoka dla mr.assassina (wraz z Zanzafem, Belim i Czwartym, takie tam, 21 nowych kart XD), ustawianie stołu pod videłokawer z Remim, poznanie nowych twarzy i chill.
Trochę standardowego przedturniejowego zamieszania, zapisy i już losowaliśmy przeciwników do pierwszej rundy. Trafiłem na Janka, w dodatku na video cover.
Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy gramy karakuri mirrora, czy j4 przyjechał z czymś nowym. Kostka w plecy, Jachu pierdylirad tisów i już było jasne, że to nie karaki XD Ogólnie rękę miałem niezłą, ale nie miałem pojęcia czego się spodziewać po decku Czwartego. Po kilku nieudanych próbach zrobienia czegokolwiek, spróbowałem z BRD i, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że opp nie ma odpowiedzi. Od tej chwili przejąłem inicjatywę i skończyłem grę z polem Scrap + 2 Bureido.
G2 była dla mnie tragiczna. Oczywiście szedłem drugi etc., ale co tu dużo mówić, swój los przypieczętowałem własnym idiotycznym zagraniem. Może zobaczycie na coverze, nie wiem dlaczego postanowiłem wrzucić Black Rose'a i zrobiłem sobie w zasadzie -miliard. Na swoją obronę mam tylko to, że do momentu summonu wyglądało to na rozsądny plan XD Nie, serio, szkoda gadać.
G3 zaczęliśmy na 5-10 minut przed terminacją. Otworzyłem z ręką 2x Tin Goldfish, 2x Saizan, Mind Crush i bodaj BTH. Chyba poszedłem po prostu po Stardusta i 2 tisy. Grę wygrał mi Mind Crush odpalony po PoD Janka, dzięki czemu mogłem łatwo dostosować taktykę do jego ręki. Zaczęła się terminacja, zeszli sie ludzie, Fenix stwierdził, że j4 nie może użyć warwolfa, j4 twierdził, że chyba może, ale nie wie, zrobiło sie zamieszanie zakończone jednorazowym hitem od Acid Golema Janka. Kolejną turę kończyłem z polem Star Eater + Stardust + MST w secie. Opp topnął MST, dochainowałem swoje, wygrałem.
Kolejne losowanie, Belizariusz. Kostka w plecy. Ja mimo wszystko ucieszony, bo z Mermailem gra mi się naprawdę okej, a pierwszy duel przegrałem w naprawdę smutny sposób. Nie OTK, nie jakieś wybitne pole: Beli rzucał Veilerami i Maxxami, popsuł mi granie i po prostu zabił kilkoma niedużymi stworami :C
Drobny side, G2 i znowu jest źle. Beli zbija mnie do 200 LP sypiąc pod Maxxem, ma na polu kowboja, big eyea i mojego bureido, jestem coraz bardziej smutny. Musiałem zabić mu kowboja crimsonem, później chyba wpakował się ze wszystkim w mirror force, albo pod needle ceiling, w każdym razie wykorzystałem okazję i wygrałem i byłem już trochę weselszy.
Chciałem wygrać to G3, ale ponownie hand trapy Oskara i niespodziewany chain dissapearance popsuł mi granie. Trochę szczęścia też zabrakło (3 z rzędu Saizany z topa hehe) i może odwagi (XD), no ale tak to bywa.
Kolejna gra to pojedynek z Fenixem. Kostka w plecy. Nie wiem czym gra opp. Boje się, bo gra jakby umiał grać, do tego przyzwyczajony nie jestem. Próbuję zrobic OTK przy pustym polu pod Maxxem, opp dobiera chyba 12 kart, okazuje się, że gra Battle Fadery, scoop phase.
G2 wygrałem, bo podeszły Chain Disy, zrobiłem Rzułwia i nie dałem podobierac z Maxxów, nic specjalnego się nie działo.
G3 nawet dokładnie nie pamiętam, jakieś Stardusty, Castratory i BRD widziałem, zapomniałem jak się gra w te karty, poatakował broniąc się trapami, wygrał, nawet chyba nie zadałem dmg :c
W ostatnim losowaniu trafiłem na Assassina, któremu składałem deck, nie mogłem tego przegrać, nie przegrałem, koniec. Aha, tym razem wygrałem kostkę XD
Ogólnie wynik jest raczej słaby, liczyłem na więcej. Za dużo missów nadal. Anyway, tur pouczający, zabawa przednia, pizza ostra. Fajnie poznać nowych ludzi z tutejszej sceny. Propsy dla Pandy za organizację, pomysł z widełokawerem etc etc, wszyscy Cie kochamy. Już czekam na kolejne starcie