Dyskusja dotycząca tego, czy lepiej jest grać "bez funu" i wygrywać, czy grać dla przyjemności, ale nie osiągać najwyższych miejsc, trwa chyba od zawsze.
Wiele osób, w tym ja, nie ma zamiaru wkładać w grę kupę kasy, skoro i tak nie wychylają się poza swój region. Jednak tym się charakteryzuje Yu-Gi-Oh, że jeśli nie poświęcisz dużo czasu i pieniędzy, nie masz szans regularnie topować. Mi to nie przeszkadza, ja mam fun z gry w Toruniu, turnieje są spoko, ludzie też, a jak trafi mi się jakiś T1 lub po prostu lepszy gracz, staram się wycisnąć z mojej talii jak najwięcej i liczyć na szczęście. IMO lepsze granie z silniejszą talią i możliwość sprawdzenia swoich sił, niż klepanie słabszych bez konieczności myślenia.
Co do pomysłu Kleo, fajny, ale musiałaby się na ten temat wypowiedzieć większa liczba osób. Jeden czy dwa takie turnieje, z małym wpisowym i symbolicznymi nagrodami nikomu by chyba nie zaszkodziły, a może takie coś by się przyjęło. Nie chodzi o jakiś duży turniej, po prostu raz zamiast spotkania pograć takimi deckami, z małymi nagrodami, żeby była gra "o coś".