Czekałem na ten film z dość dużymi oczekiwaniami i w sumie zostały one tak połowicznie zaspokojone. Jakby tak dawać plusy i minusy to:
Plusy (+)
- Seto Kaiba- ogólnie wiadome było, że to będzie film o nim i kontynuacja mangi jednocześnie i faktycznie Seto skradł niemal całe show. Jego motywy działania i cały plot z nim związany na początku wydawać by się mogły banalne jednak zostało to fajnie i uzasadnienie przedstawione. Miał całkiem fajne duele no i sam jako postać dość mocno ewoluował w stosunku do tego co można było zobaczyć w anime i mandze (przede wszystkim stosunek do Yugiego). Ogólnie ten film umocnił go w popkulturze anime overall, jak również stricte w popkulturze yuga gdzie jest przez wielu wciąż uważany za najlepszego rywala ze wszystkich arków.
- Nowe potki- nostalgia lvl infinity. Naprawdę było mnóstwo różnych fajnych potków, odświeżonych archetypów, zretrainowanych starych potków i bardzo fajnie się to ogladało. Większość z nich przez pryzmat obecnych mechanik ssała, a wręcz można rzec, że Alternative był one card standing całego tego przedsięwzięcia, jednak zdecydowanie lepiej się to prezentuje w 2016-17 niż naparzanie się po mordach vanillami
Tym bardziej, że wciąż może dać to wiele pola do popisu gdyż...
- Otwarty ending- paradoksalnie wydaje mi się to najmocniejszą częścia filmu, bo aż prosi się o kontynuacje tego uniwersum, a wraz z nim nową historią nowymi potkami etc. Ekipa Yugiego trochę się rozlazła po swiecie, Yugi pozostał na straży, a Kaiba robi podróże w czasie- bardzo ciekawy koncept, który w przyszłości można fajnie wykorzystać^^ Także Konami: kręćcie, kręćcie- hajs Wam to przyniesie napewno
Minusy (-)
- Całe story poza tym- tragiczny antagonista jakim jest Aigami (mam wrażenie, że Z-One i Vectroll to były ostatnie podrygi dobrych antagonistów tego animu), cała historia z nim związana kompletnie nie przekonująca (ofc Egipt zaś w roli głównej), jego kumple, których równie dobrze by mogło nie być i wcale by ten film nie ucierpiał no i na sam koniec i ten tragiczny deck, wręcz groteskowy z cyklu "Raigeki na ryj i nie zawracaj mi d**y dziadu". Naprawdę czy tak ciężko stworzyć dobrego antagonistę? W mangach dają lepsze przykłady antagonistów, a tutaj takie nic.
- W sumie cała reszta postaci ze starego skladu też była nijaka i nędzna w efekcie. Bakura w swoich pięciu minutach był poprostu żodyn, Jonouchi nic nie pograł, ogólnie takie typowe drugoplanowe tło.
- Ewolucja świata przedstawionego- i tutaj chyba jest mój najwiekszy zarzut. Pomimo iż wiadome było, że film bedzie kontynuacją mangi to wiele osób spodziewało się jakiś niewielkich nawet powiązań z dobrze jeszcze wtedy zapowiadającym się Arc-V tak jak to miało miejsce z bardzo dobrą synergią 5d'sa z "Beyond the Bonds of time". Wiele fajnych teorii czy to na reddicie czy to na youtubie można było w tamtym okresie wyszukać- a to, że film był wstępem do jakiejś interwymiarowej katastrofy, której pokłosiem było Arc-V. A to jeszcze inne teorie typu Kaiba jako główny antagonista Arc-V. Było tego mnóstwo, a nadzieję na podobny rozwój podsycały packi z głównej linii gdzie od czasu "Clash of Rebellions", niemal aż do tej pory dostawaliśmy zachęcające mrugnięcia oczkiem w postaci retrainowanych archetypów pierwszej serii Yuga (Red-Eyes, Blue-Eyes, DM, BB, Chaos). Okazało się, że film był oddzielną historią, Kaiba dalej nie słyszał o Synchro, a Yugi o Xyz. Mimo nowych potków wielkiej ewolucji w ich mechanice nie było, a sam Arc-V bez żadnych powiązań z filmem po pierwszym sezonie gdzie śmiało go można było typować jako najlepszy Yugik stał się miernym, pisanym na kolanie crossoverem GX-a, 5D'sa i Zexala na siłę upchniętym w 150 odcinkach (o ile tyle w ogóle będzie liczyć- jednak krytyka Arc-V to topic na zupełnie inną dyskusję
).
Podsumowując- oglądało się fajnie, starzy wyjadacze, którzy jeszcze jako dzieci (w tym ja) zainteresowali się Yugiem ze względu na chińską bajkę tragicznie zdubbingowaną na Polsacie napewno będą usatysfakcjonowani. Jednak patrząc na całe uniwersum można było poprostu spodziewać się nieco więcej^^