Na początku przywitam się, jako że to mój pierwszy post. W Yugioh siedzę od 2004 roku, kiedy to w czipsach można było znaleźć metalowe tazosy, a na Polsacie leciało Duelist Kingdom z polskim dubbingiem. Ze względu na nawał pracy (matura i jeszcze gorsze plagi) wyleciałem z hobby jakoś w początkowym okresie Zexala. Pod koniec 2014 podjąłem próbę powrotu, ale odstraszyły mnie... no cóż, ciężko było to nazwać power creepem, bo z mojego punktu widzenia był to raczej power jump, i to w siedmiomilowych butach, a z każdym boosterem było gorzej. W drugiej połowie zeszłego roku uzbroiłem się w olimpijską cierpliwość i zacząłem nadrabiać zaległości.
Muszę przyznać, że zapowiedziane zmiany mechaniki są dokładnie tym, na co czekałem, czyli momentem, w którym skład pociągu zwalnia na tyle, żeby taki gapowicz jak ja zdążył z rozbiegu wskoczyć na pokład. Z mojej (przyznaję, oderwanej od turniejowej rzeczywistości) perspektywy, perspektywy osoby dla której najlepszy okres dla tej karcianki trwał od Force of the Breaker do Crimson Crisis jest to długo wyczekiwany ruch w dobrym kierunku.
Oczywiście, nie uważam bynajmniej, że w Konami nagle przejęli się sytuacją, do której doprowadzili i stwierdzili "let's make this children's card game GREAT AGAIN!", ale jako osoba zajmująca się także Warhammerem 40 000 powiem wam jedno - jak długo nie każą sobie płacić 120 złotych za booster, uzasadniając to wyjątkowym wykonaniem i jakością swoich kart, tak długo nie zamierzam narzekać, że próbują zrobić to, co powinno robić przedsiębiorstwo, czyli zarabiać.