No kaman, sprowokować mnie do wskrzeszenia OWJ po 4 latach przerwy, THANKS NOCTURN I KALI. Fire Fist jest talią, o której dużo się mówiło, grało się, pisało etc. Nieprzerwanie od ponad roku istnieje w naszej świadomości ciągle będąc, albo ocierając się o topy. Sam autor osobiście topnął tym Mistrzostwa Polski 2013 *chwalipięta mode off*. Grał podówczas kartą, którą uważa, za jedną z bardziej pomysłowo zrobionych kart YGO, a która jest przez właściwie całą społeczność graczy Ognistych Pięści pomijana, zapomniana, albo w ogóle nie zdają sobie sprawy o jej istnieniu. Tą kartą jest Brotherhood of the Fire Fist - Buffalo.W tym momencie mogę liczyć na głosy Internetów i Internetek "No tak, Wilk wmawia ludziom, że słaba karta jest dobra, upadł na głowę.". Od Mikiego (kudosy dla niego), z którym najwięcej playtestowałem tę talię, słyszę to mniej więcej raz w tygodniu. I im dłużej gram Buffalo, tym bardziej przekonuje się o geniuszu w prostocie. Przytoczmy sobie jego efekt:
[EN] If this card is in your Graveyard: You can send a total of 2 "Fire Fist" / "Fire Formation" cards from your hand and/or face-up on your side of the field to the Graveyard; Special Summon this card from your Graveyard. You can only use the effect of "Brotherhood of the Fire Fist - Buffalo" once per turn.
[PL] Jeżeli ta karta znajduję się w twoim Cmentarzu: Możesz wysłać kombinację 2 "Fire Fist" / "Fire Formation" kart z twojej ręki i/lub twojej strony pola na Cmentarz; Wezwij tę kartę z Cmentarza. Efekt "Brotherhood of the Fire Fist - Buffalo" może być użyty tylko raz na turę.Czytamy, czytamy i nasuwa się oczywista myśl "No cholera, -1 jak nic, po co tym w ogóle grać?". Jeżeli mam być szczery, jak pierwszy raz przeczytałem tę kartę, to przyszło mi do głowy to samo. Ale potem przypomniałem sobie o innej karcie archetypu -
Brotherhood of the Fire Fist - Dragon, pozwólcie, że przytoczę kawałek jego efektu, na który chciałbym żebyście zwrócili uwagę.
[EN] Once per turn: You can send 2 face-up "Fire Formation" Spell/Trap Cards you control to the Graveyard to target 1 "Fire Fist" monster in your Graveyard, except "Brotherhood of the Fire Fist - Dragon"; Special Summon that target.
[PL] Raz na turę: Możesz wysłać 2 face-up "Fire Formation" Spelle/Trapy pod twoją kontrolą do Cmentarza, by targetować jednego "Fire Fist" potwora w twoim cmentarzu, poza "Brotherhood of the Fire Fist - Dragon"; Wezwij ten target.Widać podobieństwo? Też właściwie -1, a jakoś wszyscy w 4-Axisie grają tego 3 sztuki. Dlaczego zatem Buffalo jest pomijany? Śpieszę wyjaśnić. Otóż podstawowym założeniem 4-Axisa jest błyskawiczny wysyp 4 leveli, co daje nam możliwość robienia XYZ rank 4 i kręcenie kombosów. Podstawowym play'em jest (przyjmujemy rękę np. żywy Wolfbark i Tensu) Wolfbark efekt, XYZ w Tiger Kinga po Tenki, odpalamy Tenki po Dragona, odpalamy Tensu, wstawiamy Dragona, odpalamy jego efekt, voila mamy ładny push i jeszcze możemy zrobić kolejnego Tygrysa/Kardynała/cokolwiek. Jeżeli ma się prezencję w formacjach można zacząć z Dragona other way around, działa podobnie. Teoretycznie przy miliardzie formacji można użyć dwóch Dragonów w tej samej turze, kto bogatemu zabroni. Ponadto wezwany potwór nie ma negowanego efektu (jak u Wolfbarka) i można wstawić go w ataku, więc nic nam nie broni odpalać naszych Goryli/Niedźwiedzi itd. Patrząc na te aspekty, Bizon faktycznie wypada dość blado.
Są jednak dwa (i pół) istotne szczegóły, które powodują, że momentami wolimy użyć Buffalo czy Dragona. Pierwszym jest podatność na Veilera. Dragon aktywuje się jak i resolvuje w stole, co oznacza, że nie dość, że Fiendish/Veiler skutecznie popsuje nam szyki, to jeszcze będziemy musieli zapłacić koszt dwoma Formacjami, co boli. Buffalo nie ma tego problemu, odpala i resolvuje w grave, omija Skill Drainy, Veilery, Fiendishe i wszystko to, co często nam przeszkadza. Ba, bardzo często zdarzyło mi się, że był rewelacyjną odpowiedzą na zveilerowanego Wolfbarka. Zanegowałeś Wilka? Świetnie, to i tak wrzucę Ci tą drugą czwórkę i zrobię tego Tiger Kinga, no problemo (tutaj odniosę się do tego "pół" szczegółu - element zaskoczenia, przeciwnik często zapomina o potencjalnym zagrożeniu z grobu). Drugą rzeczą, która powoduje, że Buffalo bryluje to fakt, że koszt można płacić nie tylko formacjami i nie tylko ze stołu. Polecam szczególnie w przypadku posiadania na nic potrzebnego Boara/dodatkowego Tensu czy nawet Tensena, na którego czasem nie ma miejsca. Najczęściej daninę Bizonowi płaciłem jedną kartą z ręki i jedną ze stołu.
Powiecie pewnie "no dobrze, ale to wszystko dopiero jak Buffalo wyląduje w grobie, czyli najpierw muszę dobrać go na rękę, a często nie chcę" - zgoda, ale zauważmy parę rozwiązań. Primo, otwarcie nim nie jest takie złe - w przypadku braku formacji zdecydowanie lepiej otworzyć nim niż Dragonem, albo w ataku prowokując atak w Tensena, albo w secie, bo wtedy wszyscy myślą, że to Boar i raczej będą niszczyć efektem niż atakować. Secundo start typu Buffalo + Tensu + Dragon to bezstresowy pierwszoturowy Tiger King z żywym trzecim efektem (mi np. bardzo często szkoda się sypać z ręki np. Dragon + Tensu + potwór w pierwszej żeby forsować Tygrysa, z Bizonem nie ma tego problemu). Tertio, jak ktoś gra Blastera/Yoko to ma idealny target do zrzucania pod ich efekty. Dla sceptyków dorzućmy, że granie Bizonem umilają drobne smaczki, jak wcześniej wspomniane "Zanegowałeś mi Barka?", robienie pusha w OTK (nawet pod Skill Drainem), czy prezent w postaci zmillowania go z Kagutsuchiego (chyba, że ktoś nim nie gra... Naprawdę są tacy ludzie?).
Reasumując, uważam, iż warto grać Buffalo w jednej sztuce. Otwiera szersze spektrum możliwości, stosunkowo rzadko jest martwą kartą (jedynie czasem w mid-game topdecku boli), no i jest jak Hiszpańska Inkwizycja. Żodyn się go nie spodziewa. Żodyn. Zapraszam do dyskusji w komentarzach, będę starał się odpierać merytoryczne argumenty jeden po drugim.
PS. Obligatoryjny filmik
PS2. Tak, wiem, że Buffalo to Bawół nie Bizon. Ale kmon, Bawoły wyglądają jak cioty, a Bizon to zwierzę moc.