O naszej podróży napisali już panowie wyżej, wielkie podziękowania dla Kurosa oraz dla wspomnianych dobrych ludzi
Musiałem wstać przed 4.30 żeby wyjść po 5, a w domu byłem po 22, ale było warto.
Pierwsze WCQ w sezonie w Polsce i jedyne przed premierą SOFU. Czułem się dosyć ograny na ten format i dlatego bardzo zależało mi na przyjeździe. Moja pierwsza wizyta we Wrocławiu, nie tylko w sklepie ale i w mieście, bardzo cieszę się że wreszcie się udało. Do tego pierwszy turniej w nowych, CRSowych barwach. 17 osób to dobry wynik - ta siedemnasta osoba dała nam jedną dodatkową rundę i jedno dodatkowe zaproszenie na ME w nagrodach. Szkoda tylko, że tak mało przyjezdnych. Byłem wygranym na starcie, bo w moim boosterku za wpisowe trafiłem Cyber Emergency, czyli kartę wartą więcej niż ono samo
R1 vs Kali (pure Sky Striker) 2-1
Oczywiście pierwsza gra w nowych barwach musiała wiązać się ze spotkaniem kogoś z nowego teamu w R1. G1 nie otworzyłem ani nie dobrałem startera przez te 3 tury dopóki nie straciłem wszystkich LP. G2 zwarzywiłem, bo odpaliłem w SP
Altergeist Manifestation żeby wezwać sobie
Altergeist Hexstia z grave obok altergeist potworka by mieć opcję negacji s/t w polu. Tyle że zapomniałem, że summon hexstii był zanegowany solemn strike'iem i nie jest to legalny target. Jako że był to mój jedyny trap, to musiałem już triggerować fakera na ręcę żeby mieć w polu silq. I dostałem
Evenly Matched. Mimo to, jakimś cudem wyszedłem z tego. G3 streścił Kali, gdyby miał więcej czasu mógłby wygrać, nie fair zasady terminacji. No ale przyznaję że zwycięstwo mnie ucieszyło, bo jakby nie patrzeć teraz jeśli chodzi o dobór przeciwników mogło być tylko lepiej xD
R2 vs Kvothe (Crusadia) 2-0
Raczej jednostronna gra, kolega wciąż jeszcze początkujący.
Rivalry of Warlords uniemożliwiło mu grę w którejś z gier, a w drugiej po prostu cofałem konkretne linki
Altergeist Silquitous zanim wezwał coś pod strzałką i odbierałem mu opcje na grę.
R3 vs Benger (Gouki) 2-1
G1 był pod Anti-Spellem i w kółko wzywał
Gouki Twistcobra, a ja ją w kółko cofałem, a potem wbijałem silq 800 dmg. Nie mogłem dobrać startera, a on nie miał żadnego extendera pod isolde. Chyba z 6 tur pod rząd, az w koncu robiac
Knightmare Phoenix zakonczylem ten beatdown. G2 zaczynał, mimo 11 HT w decku nie dobrałem nic, zrobił extra linka z
Topologic Gumblar Dragon. G3 weszliśmy w terminację, ale znowu mogłem zacząć i dało mi to wystarczającą przewagę, może Benger pamięta coś więcej z ostatniej gry xD
R4 vs Arashel (pure SS)
Drugi raz nowy kolega z teamu. Bardzo dużo niefarta z jego strony, obie gry otwierał tragicznie, a kiedy w g2 dobrał
Sky Striker Mobilize - Engage!, to dostał na niego
Ash Blossom & Joyous Spring. Niestety, czasem deck nie jest łaskawy.
R5 vs Yano (SS Invoked) 2-0
Również bardzo dobry znajomy i drugi po Kalim członek ekipy którą przyjechaliśmy. Raczej opisał grę na górze, ale dodam jedno zastrzeżenie - w G3 Yano aktywował
Instant Fusion żeby zrobić szybko
Aleister the Invoker of Madness, dlatego już przed red rebootem był w tyle jeśli chodzi o życie. Potem jako odpowiedź do
Invocation dostał
Rivalry of Warlords, chainował
Red Reboot, ale dostał
Wiretap. Zbliżała się terminacja wielkimi krokami, setnąłem jakąś ashe, w swojej turze nie przebił się przez nią i tyle - turniej mój.
Pierwsze w życiu 5-0 na turnieju Yu-Gi-Oh. Pierwsza wygrana na regionalkach również. Cóż mogę powiedzieć, nowe barwy przyniosły mi najwidoczniej szczęście. Grało się super - dzięki wszystkim którzy byli i wzięli udział, a także dla Izo za sędziowanie oraz sklepu za organizację. Mimo, że nie było18 osób, extra nagroda od sklepu została przyznana - oprócz maty i deckboxa wróciłem do domu z boxem Battles of Legends - dzięki!
Gratulacje dla wszystkich innych, którzy osiągnęli topy! Cóż więcej, widzimy się na WCQ Wawa.