Jako, że piękna pogoda nadeszła akurat wtedy, kiedy mnie skończył się urlop, popełnię post:
Primo - Mistrz Peace na banie, a ludzie wciąż dostają napadu syndromu stresu pourazowego w kontakcie z True Draco.
Second - Przez Zolirexa zdarzenia losowe musiałem grać bez Evenly, co skończyło się wrzucaniem do side'a kart znalezionych w starter decku z linkuriboh. XD
Tertio - Niektórzy ludzie mówią, że prawdziwe zwycięstwo to wygrać z samym sobą. Mylą się. Prawdziwe zwycięstwo to wygrać z Bengerem.
Runda 1, vs. MarkBass, SPYRAL
Obydwie gry zaczął od "handtrap w secie pass". Ja obydwie gry zacząłem z Amano. Dodajcie dwa do dwóch. 2:0
Runda 2, vs. Benger, Gouki
W pierwszej grze grzmotnąłem Infinite Impermanence w Firewalla, kiedy po raz pierwszy odpalił się jego efekt. Benger wiedział już, czym gram, więc sprytnie zabezpieczył się, colinkując Knightmare Mermaid , Knightmare Cerberus i Knightmare Goblin. Wstawiłem Ignisa i zacząłem bić, po czym Diagram pozwalał, ale nie dobrałem żadnych floodów ani dysrupcji, więc w kolejnej turze dokończył combo. W G2 doszedł mi mój spicy tech na dzień dzisiejszy, czyli Dragonoid Generator, szybko ochrzczony "jednokartowym Metaltronem". Odporne na efekty potworów i spelli ciało z 3000 ATK sprawiło, że Benger trochę się zaniepokoił, zwłaszcza kiedy dodałem do niego Dinomighta. W swojej turze rzucił mi Ashką na efekt tego drugiego, po czym wstawił duet Firewalla i Topologic Gumblar Dragona, przy okazji zbijając atak Dinomighta do 0 z efektu Underclock Takera. Planował rozbić się Gumblarem o Metaltrona, wezwać dodatkowego potwora z efektu Firewalla i pojechać mnie obydwoma. Na jego nieszczęście Metaltron po zniszczeniu odpalił swój efekt i wezwał Superheavy Samurai Steam Train King, któremu zabrakło konkurencji. W G3 wystawił Neo-Spacian Aqua Dolphina, do którego efektu dochainowałem Cherries, wywalając mu Firewalla. Ponieważ jedynym pozostałym potworem w mojej ręce była Maidenka, sam musiał stracić LP. Zrobił Invokera, ale rzuciłem na jego efekt Wieczną Nietrwałość. W swojej turze wezwałem Maidenkę i zacząłem bić, a jemu nie starczyło już kart w ręce, żeby od nowa rozkręcić combo. 2:1
Runda 3, vs. Samanthar, 60-kartowe Predaplant Dino (?!?)
Dzisiejszy zwycięzca z dziwnym wynalazkiem. Wygrałem kostkę i nie dobrałem absolutnie niczego. Sama postawił Overtex Qoatlus i jednego z performage'y, zbijając mnie do 3800. W swojej turze znów nie dobrałem niczego. Przez chwilę bawiłem się w mindgamesy, wysadzając sobie rzeczy Apokalipsą i baitując Overtexa Anti-spellem, ale na dłuższą metę nie mogłem wygrać bez potworów ani dobierajek. W G2 dobrałem w pierwszej turze wszystkie trzy Card of Demise :D Skończyło się na dwóch Majesty Maiden, the True Dracocaster, Diagramie, TK Return i Apokalipsie. Samanthar zaczął od normal summonu Oviraptora. Grzecznie poprosiłem, aby na tym skończył. Nie posłuchał i dodał UCT, po czym wszedł w battle phase. Chciałem skorzystać z TK Return, aby wezwać z GY Metaltrona, ale zbanishował go calledem. Wobec tego wysadziłem Apokalipsą TK Return, niszcząc UCT. Wobec tego Samanthar przychylił się do mojej poprzedniej prośby i skończył z gołym Oviraptorem w polu. Ponieważ nie poprosił mnie o nic w zamian, wbiłem mu OTK. Ostatnią grę zaczęliśmy już blisko terminacji, co mój przeciwnik wykorzystał, wbijając trochę damage'a i bunkrując się po swojej stronie pola na ostatnie sekundy. 1:2
Runda 4, vs. Quarin, Paleofrog
Dowiedziałem się dzisiaj, że żaby są pozbawione jakiegokolwiek OPT i można jednego Swap Froga nawet po 3 razy odpalać. W pierwszej grze zrobiłem Metaltrona ze wszystkich rodzajów kart. Quarin musiał dostawić TOTALNIE NIEŻABOWITE do dwóch Mistar Boyów, aby się przez niego przebić, a następnie stracić jednego z nich, aby zanegować efekt mojego potwora, który niechybnie wpuściłby ciuchcię. To wyprztykało jego zasoby niemal do cna, tak że musiałem tylko później dobić Dinomightem. W G2 prawie wbił mi OTK żabami, ale podwójna apokalipsa mnie ocaliła z 100 punktami życia. Ponownie miał jednak w polu podwójnego boya, żabę, Dupe Froga w defie oraz cośtam jeszcze. W swojej turze wezwałem amano i aktywowałem Raigeki*. XD Pomimo tej chamskiej zagrywki nie miałem już jak dalej pociągnąć ofensywy, więc kiedy Amano wrócił na rękę, to w następnej turze Quarin mógłby mnie zwykłym roninem. W G3 znowu terminacja w turze przeciwnika, a do tego lekki brick z mojej strony i było po mnie. 1:2
*Tu nastąpił pełen niedowierzanie jęk "ale jak to, na Gravie też...?". Ameno. Ameno. Ameno Iwato. Iwato, Ameno. Ameno.
Najlepszym momentem (przynajmniej z mojego punktu widzenia) była sytuacja, kiedy Sachi oglądał mój pojedynek z Bengerem: w momencie zadeklarowania samobójczego ataku Gumblarem, obaj równocześnie unieśliśmy brwi ze zdziwienia. W momencie położenia przeze mnie na macie Train Kinga, wykonałem gest szarpania za linkę i oznajmiliśmy nadchodzący wpierdol wspólnym okrzykiem "Ciuu-ciuuu!!!". Benger spojrzał na nas spode łba i najprawdopodobniej w tamtym momencie spisał nas w myślach na straty jako osoby ludzkie pozbawione RiGCzu.
Minął już tydzień od tego wydarzenia, ale chciałem dodać od siebie, że był to dla mnie przełomowy moment, bo wreszcie przełamałem klątwę finału i tym samym wygrałem swój pierwszy turniej.
Jak mogliście czytać w raporcie Nimroda, grałem 60-kartowym Brilliant Shaddoll Dino. Niedawno przerzuciłem się na tę wersję Dino po odstawieniu True Kingów i muszę przyznać, że wyszło mi to na dobre - deck może bricknąć, ale ma tę zaletę, że ma naprawdę wiele power play'ów, radzi sobie Going 1-st/2-nd, może grać bez obaw całą gamę Hand Trapów, a sam potrafi skutecznie je baitować ze strony oppa.
Szybki raporcik:
R1: vs Inu (HERO) 2:0, kostka przegrana Inu jest nowym graczem na naszej scenie, skleciłem dla niego talię E-HERO, ale nie miał zbyt wiele czasu by ją ograć. Generalnie nie dałem postawić mu w pole Masked HERO Dark Law, który to sam kontruje moją talię. Dzięki temu wyszedłem z pojedynku zwycięsko.
R2: vs Quarin (Paleo Frog) 2:0, kostka przegrana W g1 zatrzymałem Swap Frog, a sety Quarina nie wystarczyły, by skontrować moje zagrania. W g2 musiałem obchodzić Toadally Awesome, w sukurs przyszła Fairy Tail - Snow, którą musiał zanegować Żabką, potem wszedł w pole NAPIERACZ (Ultimate Conductor Tyranno).
R3: vs Nimrod (True Draco) 2-1, kostka przegrana Nimrod dokładnie opisał nasz pojedynek, mogę tylko dodać, że w G3 dostał Effect Veiler na Dinomight Knight, the True Dracofighter, następnie w pole wszedł NAPIERACZ wspomagany uprzednio wezwanym Souleating Oviraptor i czymś tam jeszcze, wszedł potężny DMG i w zasadzie chwilę przed terminacją Nimrod scoopnął.
I stało się! Pierwszy wygrany turniej ucieszył mnie niemożebnie! Było to ukoronowanie starań i nauk wyciąganych ze swoich missplayów. Ash Blossom & Joyous Spring jako nagroda była wisienką na torcie.
Choć z raportu to nie wynika, to zdecydowanie MVP tego turnieju była PSY-Framegear Gamma.
Niebawem sklecę również krótki raport z LDDS we Wrocławiu, który miał miejsce 28.07, a na którym udało mi się zająć tą samą talią 3 miejsce.