W tym roku raport będzie solidny ;] Na MPkach byłem po raz trzeci, i chciałem wreszcie coś ugrać, gdyż poprzednie dwa lata robiłem wyniki zdecydowanie poniżej możliwości swoich i talii, którymi grałem. Ostatnie dwa tygodnie sporo testów (choć uczciwie przyznam że dużo mniej niż rok temu, kiedy zrobiłem wynik 2-4). Do czwartku myślałem że zagram SPYRAL Knightmare, ale kiedy okazało się że będzie opcja żeby wziąć TD Invoked skorzystałem z niej. SPYRAL to potwornie trudny deck - wystarczy jedno przerwanie, i już człowiek bardzo łatwo może popełnić podczas combienia się błąd kosztujący grę. Uznałem więc, że kaskowaty deck będzie lepszy - po liczbie zapisanych na forum można było się spodziewać 7 rund, czyli turnieju nawet dłuższego niż zwykle, na którym ostatnie rundy będzie grać już się bardzo zmęczonym i zbyt łatwo będzie popełnić jakiś błąd, a nie czułem się ograny ze SPYRALEM na tyle, żeby ryzykować. I jak się potem okazało, to była bardzo dobra decyzja, choć w pociągu wahałem się jeszcze, czy nie spisać na szybko decklisty SPYRALa, którego miałem przy sobie ;D
Pociąg o 7 rano łapałem z Yano, Okazakim, Nekochi i Vattghernem. Podróż szybka i przyjemna, trochę pograliśmy, trochę pogadaliśmy :)
Na miejscu byliśmy 9 rano, dużo ludzi, fajna atmosfera, udało mi się w miarę szybko i bezproblemowo rozliczyć z wszystkimi którym miałem coś przywieźć albo którzy przywieźli coś dla mnie ;D Zapisy do 10, potem 40 minut opóźnienia, okazało się że gramy jednak na 40 minut i start turnieju.
R1 vs Ren (Tellarknight) 2-0
Tutaj nie ma co pisać, Tellarknight nie jest stabilnym deckiem, a gracz ewidentnie niedoświadczony w grze turniejowej i w grze z Invokedami. Wygrał kostkę i zaczął, ale niewiele mu to dało, dawał mi łatwe materiały pod mechabę pozwalając swoim tellarom trafić na grave, na początku też zignorował efekt Invoked Mechaba i również zmarnował zasoby. W którejś grze zaskoczył mnie zasetowany Drowning Mirror Force, ale generalnie niewiele to zmieniło w przebiegu gry.
R2 vs Niemiec (SPYRAL) 2-0
Game 1 bricknął, ja dobrałem dosyć dobrze i scoopnął kiedy ustawiłem pole. Game 2 również na moją przewagę, jako że poprzednio chciał zacząć side'owałem się na pójście drugim i trafiłem, jeśli dobrze pamiętam dostał Ash Blossom & Joyous Spring na field spella i znowu nie miał zbytnio opcji się kręcić, zasetował 3 S/T i pozwolił grać. Uznałem, że to albo blefy, albo Waking the Dragon, więc postanowiłem nie grać wokół nich i dobrze zrobiłem, nie pokazał mi ich ostatecznie, ale kręciłem się i żaden nie został aktywowany, w następnej turze zanegowałem coś Invoked Mechaba, poszła na coś ash, i oddał turę, a w swojej zrobiłem w BP damage po grę. Zarobiłem w tej grze warninga bo aktywowałem Aleister the Invoker po Invocation bez targetów w decku, co zabawne przed aktywacją przejrzałem banish z Pot of Desires i nie zauważyłem jej po prostu ;p
Tutaj bardzo miła rozmowa po grze i przyznam że grało mi się bardzo dobrze - Niemiec całą grę zachowywał kamienną twarz, ale nie próbował oszukiwać ani sharkować. Po grze pokazał mi swój deck i side i podyskutowaliśmy, dał mi też radę żebym grał spokojniej, bo widział że trzęsły mi się ręce i że to przez to mogłem nie zauważyć tej Invocation na banishu ;D
R3 vs Patryk (Gem-Knight FTK) 2-0
Game 1 brick z obu stron, biłem go 3-4 tury Invoked Magellanica i blokowałem Solemnami i handtrapami. Game 2 zaczął, zagrał na start Pot of Desires, uznałem że musi mieć w takim razie średnią rękę, puściłem więc Ash Blossom & Joyous Spring na garnek, potem już gra na luzie dla mnie bo zrobiłem pole.
R4 vs Yuri (Gouki) 2-0
Game 1 Yuri brick i gra dla mnie, mimo że odpalił Imperial Order. Game 2 wystąpiła trudna sytuacja, sędziowie przyznali warning przeciwnikowi, a jak się okazało to był jego drugi. Mimo wszystko, wygrana przez coś takiego nie smakuje tak dobrze.
R5 vs Akira (Trickstar Brandish) 0-2
Spełnienie marzeń - gra na pierwszym stole ;D Szybkie gry dla przeciwnika, game 1 troszkę bricknął, ale setnął Scapegoat, w mojej turze rzucił Droll & Lock Bird i nie miałem jak grać, popełniłem błąd aktywując setnięte Solemn Judgment w pewnym momencie płacać 4k lp żeby mi go nie zdjął, bo dałem mu setup pod OTK. Game 2 zacząłem, sideu nie dobrałem, dostałem Droll & Lock Bird i w sumie to tyle z gry. GG
R6 vs Niemiec (Trickstar Brandish) 0-2
Czuć było zmęczenie. Game 1 u mnie brick, Niemiec kręcił się w swojej turze, ale był już tak zmęczony że zapomniał zaatkować za ponad 3k dmg xD Mimo to zrobił porządne pole i nie miałem już jak tego obejść. Game 2 dostał ode mnie Ghost Reaper & Winter Cherries na Sky Striker Ace - Kagari, ale potem zrobił Trickstar Reincarnation + Droll & Lock Bird combo co przesądziło o mojej porażce. GG
Znowu przyjemny przeciwnik choć z zagranicy, też trochę pogadaliśmy i dał mi kilka rad jak grać na Trickstar Brandisha, choć niestety dwa mecze za późno xD
R7 vs Gracz z Krakowa (Dinozaury) 2-0
Raczej łatwe gry, game 1 dostał Ash Blossom & Joyous Spring na efekt Miscellaneousaurus zrzuconego Foolish Burial na grave i oddał turę a ja zrobiłem pole, game 2 dostał Ash Blossom & Joyous Spring na Dragonic Diagram i oddał turę, a ja zrobiłem pole.
Skończyłem ze statami 5-2, obaj przeciwnicy z którymi przegrałem weszli do top8, Niemiec z R2, kolega z Gem-Knightem i Yuri też mieli raczej dobre wyniki po Swissie, wiec podciągali mnie w górę - skończyłem na 10 miejscu. Szkoda, liczyłem że uda się trafić na 8, ale generalnie przyjechałem po Invite'a na ME i spełniłem swoje zadanie, więc jestem zadowolony :D
Potem wraz z Vietem, SandoRo i Michaelem (Holendrem z 3 miejsca) poszliśmy do Hostelu w którym mieszkali Tomo, Lincoln i kilka innych osób, gdzie miejsce miał maly after, który również był genialny ;)
Gratulacje dla wszystkich w topach - w szczególności dla zwycięzcy, trzykrotnego już Mistrza Polski ;D Dodam jeszcze, że Event genialny pod względem organizacyjnym, jak w tamtym roku. Szkoda tylko, że z niewiadomych przyczyn organizator nie postanowił pójść graczom na rękę i przedłużyć czasu gry, a potem nie miał problemu z nielimitowanym czasem na topy. Sędziowie spisali się świetnie, mimo ciężkiej sytuacji związanej z prowadzeniem nowych zasad terminacji - GJ Izo i Hunt ;D. 75 osób to rekord Polski, a za rok może być tylko lepiej (8 rund? :D). Świetni ludzie, świetna atmosfera, masa nowych twarzy i genialna zabawa cały dzień, dzięki wam za to! ;)
Decklista:
(https://i.imgur.com/qbWOyH1.png)
Generalnie całą koncepcję jak to zbudować dał mi DuszekWiluszek, więc to on jest w praktyce jej twórcą ;)
To była taka piękna katastrofa... (w tle zaczyna lecieć muzyka z "Greka Zorby")
Jako, że obessałem jak nikt nigdy nie obessał, popełnię post:
Primo - "Nimrod teraz tam pewnie pisze tak: drogi pamiętniczku, dzisiaj rzuciłem sobie smokescreena pod nogi." - Bowlin Blowin, 2.06.2018, 22:39
Secondo - Zburnowanie Trickstara na śmierć jest niemal tak samo satysfakcjonujące jak wbicie OTK przeciwko Dino.
Tertio - Ma ktoś True Kingi na sprzedaż? Składam Dino. <tfu>
Podczas gdy reszta tłukła się po 5 godzin busami i autami, ściśnięci jak sardynki, ja, hercu i Quentim dotarliśmy do Łodzi dwukrotnie szybciej, jadąc wygodnym, klimatyzowanym wagonem PKP Intercity. :P Oczywiście w samym mieście musiałem podjechać na Piotrkowską tramwajem, w którym panowały warunki cieplarniane, przez co spociłem się jak pedofil w Disneylandzie. Po zostawieniu rzeczy w hotelu mogliśmy udać na triala trzy kamienice dalej, na którego przyniosłem True Draco, aby zmylić jak najwięcej osób.
(https://i.imgur.com/dN0XDOG.jpg)
(https://i.imgur.com/4EVV3v2.jpg)
Runda 1, vs. Bowlin Blowin, Altergeist
Dzięki szybkiemu przekopaniu decka udało mi się wstawić Metaltron XII, the True Dracombatant ze wszystkich trzech rodzajów kart. Pamiętacie, jak przed bańką mówiło się, że Altergeisty nie będą grać, dopóki znaczną część mety będą stanowiły Master Peace'y, optymalnie z potka i trapa? No więc Metaltron działa tak samo, tylko troszkę trudniej go wstawić. Bowlin próbował robić kombosy, summonował Marionettera, setował trapy, odpalał Ordera, wzywał Altergeist Kunquery, ale szkoda już się stała i mógł tylko odwlekać nieuknione. W G2 wstawił meluzynę i summonował Altergeist Multifakera, wrócił mi potki do łapy i rzucił ogra na diagram. Zrobił Hexstię, która zanegowała Demise i zostałem bez zasobów, więc powoli dojechał mnie małymi atakami. W G3 skończyłem z Majesty Maiden i Heritage. Chciał wstawić nie wiadomo co, ale mu się nie udało, bo Multifukker oberwał z Ashki i w swojej turze znowu wstawiłem Metaltrona odpornego na wszystko, gg no re. 2:1
Runda 2, vs. hidan, SPYRAL
Użył Destrudo, żeby zrobić Power Tool Dragona i wysearchować sobie Big Reda, a potem zaczął się kręcić, kończąc chyba z połową Knightmare'ów i Sleeperem. Knightmare Goblin uniemożliwiał mi targetowanie, więc Sleeper po prostu zmiótł moje face-upy, tak że nie mogłem nic zrobić bez Amano, którego nie dobrałem. To zawsze jest wina gracza TD, że nie dobrał skały. ;D W G2 dobrałem bricka, natomiast nie dobrałem Cherries, więc combo weszło mocno i nawet Metaltron by już mnie nie uratował, zwłaszcza że odporność na potwory najtrudniej uzyskać przy sporym koszcie trzech trybutów. 0:2
Runda 3, vs. hercu, True King Dino
Naplusowałem z Heritage'a, a hercu wpuścił mi True King Agnimazud, the Vanisher. Przepołowiłem jego atak Apokalipsą i popnąłem Diagram przeciwnika. Do Dinomighta dostawiłem Ignisa i szybko zabiłem, zanim się odblokował. W G2 dobrałem pełną łapę spelli: Diagram, Terraforming, Heritage, Card of Demise i Pot of Duality. Czując te wszystkie plusy i drawy postanowiłem zacząć skromnie, od PoDa. Dodałem sobie bodajże Desiresa, żeby dobrać jeszcze więcej kart... Kiedy nagle dostałem w twarz drollem. Musiałem skończyć z pustym polem, co na dino zawsze oznacza tylko jedno: OTK INCOMING! W G3 rzuciłem Ogrem w jego Diagram i wtedy okazało się, że musi bronić się, setując baby. Wstawiłem Maidenkę i zacząłem bić, a do tego odpaliłem Macro Cosmos, czyli moją drugą ulubioną kartę "Dino-Nie-Gra". Nie mogąc wstawić UCT ani w zasadzie niczego innego, bronił się przed Maidenką, ale w kolejnych turach dodałem też Amano, Dinomighta i Ignisa, które poszły po zwycięstwo. 2:1
Runda 4, vs. Illidan, Trickstar
Ups, mój małohandtrapowy deck mógł mieć pod górkę z Trickstarami, zwłaszcza na nowych zasadach terminacji. Na szczęście wygrałem kostkę i dobrałem Anti-Spell Fragrance. Przez kolejne tury skupiłem się na niszczeniu zasetowanych Light Stage'y, żeby nie mógł ich później aktywować. Dobrałem Amano, uodparniając się na handtrapy, dzięki czemu mogłem się jeszcze bardziej rozkręcić, pomimo tego, że moje spelle także musiały czekać turę. W G2 Illidan dostał drolla, więc nie dobrał reinkarnacji :D Przy próbie burna za draw z Lycoris wezwałem z ręki D/D/D Rebel King Leonidasa. Zasetowałem Fragrancję i dodałem Ignisa, ale po kilku turach Illidan dobrał Scapegoat, które odpalił po odpowiednim odczekaniu i zmontował Borrela. Ukradł mi Ignisa i zabił Leonidasa, zbijając mnie do 2900 LP. W swojej turze złożyłem Metaltrona z Apokalipsy, zasetowanego Heritage i Fragrancji. Apocalypse stargetowało Borrela, który w odwecie obniżył atak Metaltrona o 500. Wtedy z radością rozbiłem się nim o skradzionego Ignisa i wezwałem z Extra Decku Superheavy Samurai Steam Train King, którym wbiłem 2100 obrażeń z ataku i kolejne 2200 z efektu, zostawiając przeciwnikowi całe 200 LP. Illidan w swojej turze odpalił Terraforming, ale okazało się to gwoździem do jego trumny, gdyż w swojej turze dokładnie za tyle go spaliłem. 2:0
Po trialu skoczyliśmy wrzucić coś na ząb do restauracji położonej dokładnie pomiędzy sklepem a hostelem. Z bezpiecznych pozycji mogliśmy obserwować przemarsz całego tłumu dzikich pijanych zwierząt kibiców Widzewa, zaganianych eskortowanych przez śmieciarki, które zabiorą ich zwłoki po ich śmierci wozy policyjne z armatkami wodnymi.
UPDATE: Sachi nie daje mi spokoju, żebym poczynił uwagę, iż to byli kibice ŁKSu, a nie Widzewa. Ale tak na serio, to co za różnica, czy kundel ma w sobie 10% buldoga i 8% boksera, czy na odwrót? ;)
Z kamerą za Kubą #1
Następnie w hostelu zaczęło się ostre siedzenie nad ostatnimi poprawkami, które trwało spokojnie do trzeciej w nocy. Ponieważ niektórzy byli bardziej zainteresowani piciem niż side'owaniem się, efekty mogłby być różne. W szczególności nasz pokój miał duże problemy z pójściem spać, ponieważ Zolirex wszedł do poszwy na kołdrę, a następnie biegał w niej dookoła, udając człowieka-kondoma. Później miał problem, aby to cholerstwo z siebie zdjąć. Jeszcze później odkrył, że wspinaczka po pijaku na piętrowe łóżko jest znacznie trudniejsza, niż człowiek sądzi na trzeźwo. Prawie się zabił, ale w końcu zaległ na materacu, dopóki Anoteuss nie przypomniał mu, że miał iść do toalety. Śpiący piętro niżej Quentim kategorycznie stwierdził, że nie życzy sobie, żeby cokolwiek na niego kapało, więc pijany czy nie, ma zejść na dół i udać się na koniec korytarza do łazienki.
(https://i.imgur.com/GSwjze9.jpg)
Na szczęście następnego dnia nawet Samanthar jakoś zebrał się na czas i szybkim krokiem ruszyliśmy pod expo, gdzie przyjechała reszta graczy z całej Polski i nie tylko. Niestety okazało się, że przepadł pomysł na rozciągnięcie rund do 50 minut; wiadomo, kto nagle zaczął kręcić nosem, ale trudno, i tak bym nie grał tego Mystik Woka. ;) Nie trafiłem na żadnego Niemca, więc mogłem na luzie pogadać sobie z przeciwnikami nawet w trakcie gry, zwłaszcza kiedy było już wiadome, że żaden z nas nie osiągnie niesamowitych sukcesów. Chociaż kiedy wszedłem do sali i zobaczyłem, jak Izo stoi nad Kalim i rozstrzyga judge calla, to miałem tylko nadzieję, że puszka w plecaku ochroni mnie przed ewentualnymi zbłąkanymi pociskami, jeśli panowie postanowią wytłumaczyć sobie parę spraw. ;P
(https://i.imgur.com/Wyhfbd7.jpg)
(https://i.imgur.com/OTxwRJQ.jpg)
(https://i.imgur.com/ABbBgzi.jpg)
A teraz moja historia: od prawie trzech tygodni testowałem w sekrecie Altergeisty. Liczyłem się z tym, że Benger i Sachi domyślą się moich planów, skoro kupiłem od nich po Multifukkerze, ale chciałem zasiać ziarna wątpliwości, więc wykonałem kilka zakupów (lub markowałem zamiar ich wykonania) wskazujących na inne decki, takich jak core do Sky Strikerów, Izoldy czy Millenium-Eyes Restrict. W zeszłą niedzielę na turnieju w Katowicach kupiłem boxa FLOD. Zanim ludzie zebrali się, żeby obserwować dropy, otworzyłem w samotności pierwsze 4 paczki i w jednej z nich znalazłem Infinite Impermanence. Postanowiłem ukryć przed światem fakt posiadania przeze mnie tej karty, więc szybko schowałem ją do kieszeni, wyjąłem z extra decku Suckerkę, włożyłem ją do boostera, a booster do boxa. Następnie, kiedy ludzie się zebrali, udawałem że jestem zawiedziony "drugą" Suckerką i trzecim Super Buddy Force. :szatan: No, niby się udało, bo nikt nie spodziewał się z mojej strony Wiecznej Nietrwałości, ale i tak użyłem go tylko raz w ciągu turnieju... :P
Co do samego turnieju, to naprawdę nie potrafię wyjaśnić, co do cholery się stało. Co prawda rozszerzoną maturę z matematyki pisałem już jakiś czas temu, ale na ile pamiętam, to zgodnie z rozkładem statystycznym powinienem takie ręce i banishe widzieć na przestrzeni kilku turniejów, a nie w ciągu jednego dnia. Oczywiście mógłbym po prostu uznać, że a) jestem c*****y i b) nie umiem grać tym deckiem, ew. także c) nie umiem złożyć Altergeistów. ;D Jednak na moją obronę chciałbym dodać, że build nie różnił się znacząco od typowych, a talia działała znacznie lepiej przez ostatni tydzień testowania i zaczęła od nowa dobrze się sprawować, jak tylko MPki się skończyły -.-' Niewątpliwie jednak zagranie moim smokecreenem z poprzedniego dnia przyniosłoby mi znacznie lepsze efekty, także ostatecznie:
(https://i.imgur.com/aD39s86.jpg)
Runda 1, vs. Lonely Banana, Mekk-Knight Invoked
Akurat Mechaba była tą jedną kartą, której w extra nie miałem, przez co dwie Ghost Reaper & Winter Cherries na ręce stały się strasznym deadem. Pierwsza runda przyniosła nam obydwu nieciekawe resolve'y Desires; Banana stracił wszystkie inwokacje, a ja wszystkie Multifakery. Wobec tego nasza gra sprowadziła się do głaskania sie nawzajem potworami, a jako że jego potwory mają przeciętnie o 1000 ataku więcej, to pogłaskał mnie konkretnie. W G2 moja ręka składała się bodajże z dwóch Ashek, dwóch Drolli i Desires. Zacząłem od dzbanu i pozbyłem się wszystkich Marionetkarzy, a w dodatku nie dobrałem niczego, bo przeciwnik też miał Ash. 0:2
Runda 2, vs. Viet, World Chalice
W pierwszej grze zaczął od Brilliant Fusion i postawił pole z Tri-Gate Wizardem, którego wobec braku handtrapów nie obszedłem, no bo banishe i negacje. W drugiej grze odpaliłem Desires i zbanishowałem sobie obydwa Altergeist Silquitous oraz Impermanence, także ten. Obsetowałem się floodgate'ami, ale na pierwszy z nich dostałem Red Reboot; wszystkie moje trapy stały się bezużyteczne i wbił mi OTK. 0:2
Runda 3, vs. kkołodziej, Cyberse
W G1 Fragrancja go zabiła. Była to w dodatku pierwsza i jedyna gra, w której Altergeisty wysypały się dokładnie tak, jak powinny, dzięki czemu udało mi się wstawić łańcuszek linków w postaci bodajże Knightmare Unicorn, Phoenixa i Hexstii. Ta ostatnia wraz z Protokołem ponegowały wszystko, co się ruszało, a reszta została wrócona do ręki/decka. W G2 wyglądało to bardzo podobnie, z tym że zamiast Fragrancji pierwsze skrzypce odegrał Skill Drain. 2:0
Runda 4, vs. Zolirex, Infernoid Darkness
w pierwszej grze radziłem sobie całkiem nieźle, głównie dzięki Multifakerowi, dopóki nie popełniłem błędu, wzywając Cerberusa, żeby pozbyć się jednego z dużych infernoidów. To pozwoliło Zolirexowi odpalić Void Imagination i zdewastować moje pole, a następnie zabić mnie kombinacją Onucu & Seistsemas. W drugiej grze odpaliłem, jeden po drugim, Imperial Iron Wall, Fragrance, Protokół i Multifakera. Następnie bez utraty punktów życia zabiłem go atakami Altergeist Silquitous i Fakera, rzucając przy okazji Ashkę na Decatrona. W G3 postawił pole z 3 negacjami i Lair of Darkness , ale udało mi się je obejść. Problem w tym, że przy okazji straciłem trochę LP, a do terminacji została minuta, więc nie zdążyłem się rozkręcić (a mógłbym, bo miałem Fukkera na łapie). 1:2
Runda 5, vs. Darek, Lightsworn
W pierwszej grze udało mi się wstawić dwie Hexstie, dzięki czemu zanegowałem Charge i Recharge. Kosztowało mnie to większość pola, ale na szczęście Brygada zmillowała mu same karty, które wolałby dobrać (raigeki, soul charge), więc też został prawie bez zasobów. Bumpowałem Raidena Silquitousem i atakowałem Marionetkarzem, zbijając go w końcu do 900 LP, kiedy scoopnął. G2 i G3 wyglądały bardzo podobnie. Otóż mam po sidzie 11 outów na Royal Decree w decku. W obydwu grach dostawałem Decree na mordę natychmiast po zakończeniu pierwszej rundy przeciwnika i w obydwu grach nie dobrałem żadnej z owych 11 kart przez kolejne 4-5 tur, podczas gdy on bił mnie Minervą. Przy okazji tu był chyba najśmieszniejszy judge call tych MPków, kiedy to dochainowałem Manifestację do aktywacji Decree, zaś mój przeciwnik upierał się, że nie mogę, gdyż... na jego karcie jest napisane, że neguje efekty wszystkich trapów. Tzn. w momencie jej odkrycia. Czyli że nie można chainować trapa do decree. Biedny Hunt nie mógł początkowo w ogóle zrozumieć, w czym leży problem, ale potem wspólnymi siłami wytłumaczyliśmy koledze, czym są chainy XD 1:2
Runda 6, vs. Tuptupek, Cyber Dragon
W pierwszej turze obsetowałem się, więc kiedy z Cyber Dragona i Galaxy Soldiera zmontował Novę, to miałem już gotowy Skill Drain. Wobec tego postanowił nie wzywać Infinity, tylko zaatakować. Oczywiście bumpnąłem mu kartę Silquitousem. Wciąż chciał mnie niszczyć swoimi beaterami, ale Hexstia z 3100 ataku ukróciła te zapędy. W G2 dobraliśmy po bricku - moja talia, opierająca się na trapach, dała mi 5 monsterów, a jego talia, opierająca się na monsterach, dała mu 5 spelli (Overload, Instant, Power Bond i dwie sztuki tej searcherki, która wymaga cydry w GY). Wygrałem, bo spelle jednak nie wbijają obrażeń. ;P 2:0
Runda 7, vs. Tyson, Altergeist
Pierwszy raz przydały się na coś cherrieski w mainie. Mój przeciwnik, poza hexstiami, miał w extra: 1 Altergeist Kidolga, 1 Altergeist Primebanshee i 1 Triple Burst Dragona. ??? Wygrał kostkę, zaś na start miałem dwie Fragrancje, następnie jako szóstą kartę dobrałem Imperial Order, bo to taka przydatna rzecz w mirrorze Altergeistów. Druga gra trwała długo, wzajemnie bumpowaliśmy/sendowaliśmy z Meluzyny różne rzeczy. W końcu dobrał kaiju, który dzięki efektowi Silquitosa mógł być używany dwa razy na turę, co wyczyściło moje pole z potworów. Koniec końców zbił mnie do zera, samemu mając już chyba tylko 1400 LP. 0:2
Jakkolwiek komicznie by to nie brzmiało, godzinę po zakończeniu siódmej rundy deck nagle zaczął śmigać; zagrałem na Tomo z Gouki deckiem i nagle wszystko działało, tak, jak wcześniej na testach: cherrieski wywalały mu extra, silquitosy bumpowały do ręki, negacje negowały, floody hamowały, a prawie wszystko uciekało spod targetu. Moja konkluzja jest taka, że albo mam schizofrenię, albo wszyscy przeciwnicy mnie stackowali, albo te MPki były najbardziej nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności, jaki przydarzył mi się w tej karciance :P
Nawiasem mówiąc, w piątej rundzie siedziałem przy przedostatnim stoliku, kiedy obok nagle klapnął zeszłoroczny wicemistrz Manuel Mohr, w swoim charakterystycznym kaszkieciku na głowie. Nie wiem czym grał, ani czemu zwarzywił równie mocno, co ja, ale widziałem jak zgrzyta zębami, grając na ludzi którzy muszą wołać Hunta, żeby dopytać, czy Synchro Summon jest Special Summonem XD
Na zdjęciu poniżej: prawdziwi bohaterowie tych mistrzostw, czyli, cytując Sachiego, "sędziowie-zwierzęta przyłapani na żarciu w Macu". :P
(https://i.imgur.com/SEDfXGw.jpg)
Po ogarnięciu jedzenia i szybkich zakupach w monopolowym wróciliśmy do hostelu, a jako że noc była młoda, to Sachi wyciagnął jakąś grę będącą wariacją na temat mafii. Tu było o tyle zabawne, że im później się robiło, tym więcej alkoholu w sobie mieliśmy, tym częściej myliliśmy zasady i zaczynaliśmy się przekrzykiwać, przez co ok. 3 w nocy ktoś podpieprzył nas do ciecia o imieniu Kirył. Może to i dobrze, bo Benger po opróżnieniu kolejnej szklaneczki spędził całą rundę patrząc się zamglonym wzrokiem w stół, a Samanthar tak bardzo chciał udowodnić swoje racje, że wpędził resztę grupy w pętlę logiczną i w efekcie sam odpadł.
Następnego dnia rano słyszałem rozmowę ciecia Kiryła z innym gościem hostelu:
- Your family is so nice. People with families are nice. People without families [tu zerka przez ramię na mnie, Xariego i MarkBassa], not so much. XD
Z innych ciekawych momentów:
Samanthar wiedział, że zbliża się terminacja, ale myślał, że ma doliczony czas, ponadto nie zauważył Izo stojącego za jego plecami, więc spóźnił się z wejściem w Battle Phase. Nasz judge zakomunikował mu to, nachylając się nagle koło niego, co skróciło życie Rafała o kilka miesięcy. Nazwał to potem nowym rodzajem wykroczenia, "judge playem". XD
Członkowie CRSu o Xarim:
- Gdzie jest ten młodszy brat Bengera?
"Jak grasz z Niemcem i zbliżasz się do terminacji, to pamiętaj, że masz Draw Phase, Standby Phase, a potem jest Hymn Phase."
Z kamerą za Kubą #2
Następnego ranka po MPkach Zolirex oddaje Arashelowi pożyczony deck (Infernoidy). Arashel sprawdza czy wszystko jest i nagle zamiera.
- Dlaczego Reasoning jest w side decku?
- Bo go wyside'owywałem.
- Dlaczego?
- Bo jest c*****y.
- W Infernoidach?!?
- Tak, zawsze mi milluje jakiegoś spella i summonuje ashkę/ogra. Co ja mam z tym zrobić?
- Patruleę i synchro w Black Rose?
- Jaką Patruleę jak mam dwa spelle na GY i pustą rękę?
- Jak to nie masz nic na ręce i dwa spelle w GY? Ktoś ci zrobił triple omega combo? Gdzie się podziały twoje pozostałe karty?
- Nie wiem. Ale jest c*****y.
(https://i.imgur.com/PiI45sG.jpg)
Konkluzja: obessałem jak nigdy wcześniej, ale i tak fajnie było :)
No przydałoby się coś napisać po takiej dużej imprezie xD
Dzień 1:
Prosta droga do Łodzi z małymi epizodami, bo co to za podróż bez przygód. Pierwszy raz byłem w Łodzi i o dziwo miasto od razu mi się spodobało. Stary rynek, okoliczna architektura i wszędzie zielono. Żyć nie umierać, aż zazdroszczę, że nie jestem z Łodzi xD. Wpadliśmy na chwilę do Shop Gracza z Radkiem, pogadaliśmy tu z lokalnymi przyjaciółmi. Na miejscu Spotkaliśmy też Reggiera. Pomogliśmy chłopakowi ogarnąć deck, by miał większe szanse. A że skoro był to dzień dziecka, dostał na pożyczkę parę kart, które mogły mu pomóc na MP.
Wieczorem ostatnie testy w hoteliku i spisywanie deck listy. Byłem w mieszanym trochę, bo testy z Siedlec były mniej więcej dobre, ale na taką skalę mogłyby nie wystarczyć.
Dzień 2:
Po 7 byliśmy gotowi i zwarci. Gdzieś o 8 na miejscu pochodziliśmy trochę sobie, pohandlowaliśmy sobie, obczailiśmy konkurencję ^^ Szybki zapis i mogliśmy przejść do najbardziej wyczekiwanej części dnia :D I od razu cytuję klasyka. Jak coś przekręciłem w opisywaniu, to proszę o poprawienie, a nawet o sprostowanie. Wiadomo czasem człowiek wszystko nie spamięta xD
Turniej:
R1 Viet (Wordl Chalise)
Dobry znak. Przekręcili moje nazwisko xD Na szczęście nr cossy się zgadzał więc show must be go !
G1: Viet słabo zaczął. Nie miał odpowiedzi na Ash Blossom & Joyous Spring gdy wezwał z venus Saryuja Skull Dread 6500 k lp bez pola. Szybkie usunięcie Saryuji i gra.
G2: Tak samo co w 1. Viet nie miał pola a poszedłem pod OTK.
R2 Fifi (Invoked- Sky Stricker)
G1: Nie wiedziałem czym gra Fifi. Jednak pozwolił mi iść jako pierwszy. Gra była zabawna bo obaj słabo dobraliśmy i tutaj grały same Ash Blossom & Joyous Spring xD
Koniec końców zacząłem się bawić z Trickstar Holly Angel gdzie spaliła Fifiego. Największe dziwienie Fifiego wywarła Trickstar Lilybell. Mała nie pozorna, która wytańczyła wygraną ^^
G2: Nie fortunie dla Fifiego znowu dał mi iść 1. Zemściło się to znanym wszystkim combem Trickstar Reincarnation + Droll & Lock Bird.
R3: Kali ( Trickstar Sky Stricker)
Opisywać nie będę już, bo już Kali opisał, ale dodam, że gdyby nie ten fatalny błąd z mojej strony w G2 możliwe, że graliśmyby G3. No nic za błędy się płaci, wysoką cenę xd
R4: Wyleciało kto to był, z góry przepraszam ( Altergeisty)
Też ogólnie opiszę, bo to głównie były przepychaniki, które skończyły się na 2-1 dla mnie. Co zabawne to to, że gdyby nie mój fart to prawdopodobnie bym znowu przegrał. O dziwo
Trickstar Light Stage trafiłem wszystkie jego solemy, jakie miał w decku xD 100 % skuteczności. Dzięki temu dobrze kontrowałem altergeista swoimi trapami i mogłem go bić bez problemów.
R5: Miki ( Sky Stricker)
G1: Nie miałem nic do gadania, nic nie dobrałem co chciałem. Plus miał Sky Striker Mecha - Widow Anchor wiięc nie było sensu go bić z Lily, gdyy nie mam Lycoris na ręku. Praktycznie robił zemną, co chciał.
G2: 4 sety. I akurat musiał trafić w Solemn Warning. Potem rozbroił resztę setów i gra.
R6: MatiasK96 Wyznawca Wahadła xD (Pendulum Odd-Eyes)
G1 i G2 były podobne. 2 razy zanegowałem smoczą wersję Foolish Burial Ashką. Nadziewał się na trapy. Gryfon OP z Iblee. xD Trochę się bałem, że mogę to przegrać, bo nic na penduluma w side nie maiłem.
R7: Niemiec (Zimbawe czy jakoś tak) Spyral
G1: Wygrałem kostkę i się rozstawiam z setami. Jego tura. Krzyczy do mnie BP. I już się czerwona lampka zapaliła. Evenly Matched ! Nie ryzukując, że to bait odpalam Trickstar Reincarnation. No i miałem rację 1 Evenly z dnia. Potem poszło z górki. Negowałem mu wszystko co rzucił.
G2: Tak się rozstawił, że miałem tylko jednego Ghost Ogre & Snow Rabbit trzymałem go specjalnie na Heliksa. No niestety nie pomogło to. Przejechał mnie.
G3: 5 min do terminacji. Wygrałem tylko dlatego, że dobrałem Scapegoat. 5 potów w defie z tego Lycoria go spaliła za draw. Nie zdążył. Jedyna gra gdzie tu terminacja mi wygrała.
Skończyłem z 5-2. Myślę sobie. Ok mam top 16 a celowałem w 20 coś. Wywieszają wyniki i ......
(https://i.imgur.com/L3nw8hl.png)
Zacząłem skakać i drzeć z radości na całe expo!! Większość z was pomyślała no wariat. No i w sumie się nie dziwię, bo też bym tak pomyślał. Po prostu nie mogłem opanować tej niekontrolowanej euforii. Nawet Izo złapałem i wyciskałem go z radości xD Człowiek jedzie na MP nie liczy na wysokie miejsce a tu taka niespodzianka. Przepraszam za te ekscesy z mojej strony wtedy.
Runda eliminacyjna:
Rewanż z Kalim. O Panie nie druga szansa. Nie mogłem tego zmarnować. Skupiłem się w 100%.
G1: Wygrałem kostkę. Szanse na wygarną zrosły. Udało się Kaliego zbić do małego LP dzięki Topologic Bomber Dragon i musiał uważać gdzie co wstawia, by Bomber nie wysadził main Zona. Dobra udało się ugrać.
G2: No niestety zatańczył trickstarami mi na nosie xD.
G3: Przepychanka, której miałem duże szanse. Oberwał Red Reboot i sytuacja była kiepska z jego strony. Próbowałem wysadzić sety za pomocą Topologic Trisbaena. Nie wypaliło. Później musiałem zaryzykować. Link 4 albo gra. Do wyboru Knightmare Gryphon lub Topologic Bomber Dragon. Postawiłem na gryfa niestety miał Scapegoat i z niego mógł zrobić jeszcze Firewall Dragon. Gdybym się zdecydował na Topologic'a mógłbym na jego Scapegoat odpowiedzieć swoim Scapegoat i wysadzić pole. Może by to coś ugrało. A tak szukałem Dark Hole lub Trickstar Reincarnation. Te dwie karty mogły mnie wyratować. Zamiast tego dobrałem dwa Terraforming które były martwe, bo wcześniej z Pot of Desires wyleciały 2 szt Trickstar Light Stage. Jak ja nienawidzę tej karty. Musiałem oddać.
Mecz naprawdę wymagający i sprawdzający moje własne umiejętności :D Dobrze się grało xD
8 miejsce nie ma co tam narzekać, wysoko niż planowałem. Trochę fantów, fajna atmosfera i możliwość gry w Niemczech.
Chciałbym w pierwszej kolejności podziękować chłopakom z Siedlec, którzy pomagali mi udoskonalać strategię. Bez was pewnie bym daleko nie zaszedł xD
Powrót też miło spędziłem z Matmą, Vietem i nowym z koleżką z Holandii, który za swojego czasu grał Flufffal Zoo xD Co za za ciekawa Mroczna Dusza ^^
Dziękuję wszystkim za. Naprawdę nikt nie ma wspanialszej społeczności niż my :D
I na deser moja pokręcona deck lista dla potomnych ( przynajmniej do czasu kolejnej ban listy xD):
(https://i.imgur.com/VXl083C.png)
Podróż do Łodzi w piątek przebiegła bez zakłóceń więc popełnię posta
Ano razem z Arashelem wpadli po mnie o 10, potem szybkie oblężenie Częstochowy żeby odebrać Bengera i Mizuka i wio do Łodzi. Na miejscu ogarnęliśmy, że jednak nie będziemy mieli całego miejsca noclegowego dla siebie a tylko 3 pokoje (z 6 dostępnych w lokalu xD). Ale i tak dobrze bo lokal umiejscowiony zaraz obok Szopa Gracza, 5 minut od Gamelorda i jakieś 20/30 od Expo.
Ogarnęliśmy się, poogarnialiśmy jeszcze chwilę karty (dotarliśmy jakoś o 13 z hakiem jeśli pamięć mnie nie myli). W międzyczasie dotarł do nas Nimrod a chwilę po nim reszta ekipy krakowskiej. Drugi rzut ludzi z okolic Katowic dotarł dopiero po wieczór, kiedy kończyliśmy Trialsy.
A jak już o Trialsach mowa. Na dzień dobry panicznie szukałem koszulek bo z jakiegoś powodu zapomniałem z domu swoich i miałem tylko 38. Na szczęście w Szopie znaleźli jakieś zielone Dragon Shieldy bo jakbym znowu miał wrócić do Ultra Pro to chyba bym się pochlastał.
Generalnie jakkolwiek sensownie poszło mi dopiero na niedzielnym win-a-mat w Gamelordzie, a opisanie wszystkiego na tą chwilę jest dla mnie praktycznie niemożliwe, nawet pomimo moich notatek. Niemniej, spróbuję xD
Trialsy - 01.02.2018
Poszedłem Sky Strikerem, którego nie miałem za cholerę ogranego. Graliśmy 40 minut z nową terminacją i na dzień dobry dostałem najbardziej upierdliwy deck
R1 vs Illidan (Trickstar)
REEEEEEEEEE.
G1 ez dla mnie, Illi nie dobrał absolutnie żadnej trickstarowej karty. Dobrał za to Scapegoat i w momencie wstawienia trzeciego link monstera dostał Ghost Reaper & Winter Cherries na Borreload Dragon. W G2 dostał co chciał i skutecznie burnował mnie przez całą grę. G3 wyglądała z grubsza tam samo jak G2 więc w dupencję.
1:2, łącznie 0:1
R2 vs Hercu (Dino)
G1 nawet zbytnio nie pamiętam. Widzę tylko w notatkach, że nie byłem w stanie go dotknąć i przy 6k HP zrobiłem scoop, prawdopodobnie Ultimate Conductor Tyranno too stronk. W G2 dostałem na dzień dobry Naturia Beast i w sumie na tym możemy skończyć bo nie dobrałem żadnego Kaiju żeby pajaca zdjąć. A próbowałem jeszcze przez 2 tury zanim Hercowi udalo się wykręcić stół na tyle mocny, żeby przebić się przez Strikery.
0:2, łącznie 0:2
R3 vs Mister Nemesis (Cydry)
Widać, że nowy gracz na scenie. Był z opiekunem, prawdopodobnie swoim tatą. No ale niestety, jego deck odstawał od pozostałych co było widać w naszej grze. Ale grał bardzo sensownie jak na to co miał. Ale i tak obie gry dla mine.
Chociaż w jednej grze zobaczyłem Obelisk the Tormentor więc trochę zbladłem.
2:0, łącznie 1:2
R4 vs Brzezik
Brzeziu już ładnie napisał, Sky Strikery mają zabawne polskie nazwy
1:1, łącznie 1:2:1
Po turku skoczyliśmy na Maca, z racji braku innych fast foodów w okolicy i zatłoczenia wszystkich innych miejsc w okolicy, z okna którego oglądaliśmy przemarsz kibiców ŁKSu przez Piotrkowską w eskorcie prawdopdobnie całych łódzkich sił policyjnych. Bo tak, to był ŁKS, mój drogi Nimrodzie :P
Potem w hostelu siedzieliśmy chyba do drugiej kombinując jak poskładać do końca decki. Przy jednym stole w części wspólnej siedzieliśmy ja, Benger, Arashel i Hidan, czasami dołączał do nas Bowlin Blowin czy MarkBass, który miał dość siedzenia w pokoju gdzie Samanthar ratował side decki Brick Squadu xD W osobnym pokoju siedział Quentim z Nimrodem, który do ostatniej chwili czaił się z deckiem.
No i rano pobudeczka, 9 rano, niby ja miałem przeciągać wyjście a jak się okazało, największy slowplay i tak poleciał ze strony Samanthara. Ostatecznie wyszliśmy 10:15 czy jakoś tak i skierowaliśmy się na Expo. Na miejscu jeszcze ostatnie pożyczki, trejdy i turniej czas zacząć. Wielkie propsy dla ludzi zza granicy, którzy podbili nam ilość ludzi, z przewidywanych 50+ na 75. Po zdecydowanie zbyt długim czekaniu, w końcu zaczęliśmy.
Na wstępie chciałbym tylko zaznaczyć jak bardzo byłem niezadowolony z 40 minut zamiast 50 no ale co zrobić, trzeba grać.
R1 vs Yano (Lair)
Zdecydowałem się na wariację SS Go2nd i wyszło tak sobie. W pierwszym meczu w sumie wyszło niesamowicie chu**owo i nie dowierzałem, że można tak dobierać. W G1 dobrałem 1x Evenly Matched, 2x Infinite Impermanence], 1x Droll & Lock Bird] i 1x Cherries. Potworów ani nawet Sky Striker Mecha - Hornet Drones nie zaobserwowano. A Opp w T1 wrzucił mi Darkest Diabolos, Lord of the Lair i na tym możemy skończyć.
G2 wyglądała podobnie z tym, że opp rzucił Monster Reborn żeby podnieść sobie Diabolosa. Ja znowu dobrałem coś na zasadzie 2x Evenly i inne karty. Kiedy Evenly ci nie pomaga, wiedz, że coś jest nie tak. Potwora zobaczyłem dopiero jak zagrałem Sky Striker Mobilize - Engage! bo nie miałem absolutnie żadnej innej opcji. W następnej turze dostałem Laira na twarz i gra się skończyła.
0:2, łącznie 0:1:0
R2 vs Matikers (Trickstar)
Mateusz wciąż uczy się decku (a przynajmniej powinien), źle rzucony Effect Veiler skutecznie wygrał mi G1. W G2 nie mam nic zapisane, tylko stopniowo spadające HP obu graczy.
2:0, łącznie 1:1:0
R3 vs Lucas (Niemiec, Trickstar)
Bardzo sympatyczny gość, bardzo fajny meczyk, pomimo tego, że przegrałem. Nie mam zbytnio poopisywane co się działo ale w G1 widzę ciągły burn ze strony oppa bez zbytnich odpowiedzi, w G2, pomimo moich missplayów z Sky Striker Ace - Shizuku (zapomniałem zrobic search, kek) i Called by the Grave] (już nie pamiętam na co, mam tylko napisane, że był xD).
G3 to w skrócie terminacja vs Trickstar, my loss.
1:2, łącznie 1:2:0
R4 vs Darecki (LS)
Darka kojarzyłem z Pyrkonowego turnieju więc mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. W G1 cały czas trzymałem kontrolę na stole (po Evenly Matched), w G2 dostałem OTK z powodu naprawdę dobrego milla ze strony oppa. G3 było powtórką G1, z tym że zbliżała się terminacja więc trzeba było grać jakieś 5x szybciej. No ale ostatecznie ja oberwałem ledwo za 150 LP, a Darek poddał mając 4,5 i nie widzac opcji na obejście mojego stołu z 2x Anchorem.
2:1, łącznie 2:2:0
R5 vs Superplus (Dino)
Z Kubą gramy często w Kato więc doskonale wiedziałem czym gra. G1 było dla mnie, dobre otwarcie które skutecznie poczyściło stół. Niby trochę się odbił ale ostatecznie poczyściłem jeszcze raz, dorzuciłem Diabolosa żeby wcisnąć dodatkowy DMG i wywalić zasoby. No i żeby wygrać. G2 to moja przegrana, Dino potrafi jednak pojechać z OTK jak się nie przypilnuje. G3 to mój win chociaż widzę, że szliśmy cios za cios.
3:1, łącznie 3:2:0
R6 vs Fifi (Invoked Mekk Knight)
G1 to straszliwy cripple fight, gdzie Fifi nie potrafił z niczego zrobić Mechaby bo ja nie grałem żadnego Lighta a jemu nie doszedł żaden Mekk. Kiedy już doszedł to okazało się, że nie włożenie Mechaby pod Cherries było głupie xD
G2 nie mam rozpisanego, widzę że też szlo cios za cios ale obstawiam że albo Mechaba albo Purgatrio skończyły grę.
0:2, łącznie 3:3:0
R7 vs Samanthar (TK Dino)
No nawet na MP musimy zagrać ze sobą, tradycja zachowana. Mam pięknie pokazane, że Samanthar skończył G1 z -500LP więc dało radę. W G2 nie zadałem mu żadnych obrażeń więc bieda straszna, co pan zrobisz jak nic pan nie zrobisz. Ale przynajmniej już widać było, że byłem podmęczony bo bodajże po meczu z Darkiem już przestałem w ogóle notować co działo się w grach po grze, a jedynie spisywałem LP. W G3 widzę straszny grind game gdzie Sama niby od razu dostał wpierdziel ale potem przypominało to podgryzanie niż faktycznie zadawanie obrażeń.
2:1, łącznie 4:3:0
Skończyłem na 29 miejscu więc g***o straszne ale biorąc pod uwagę moje ogranie i tak nie było przerażająco źle. Jednak liczyłem na trochę więcej. Cieszę się, że pozostali ludzie z zespołu (Benger + Arashel i Xari z Bricków) zajęli odpowiednio wysokie, choć i bardzo pechowe, miejsca (9,17 i 24). Szczególne gratki za bardzo wysokie miejsce Xariego, biorąc pod uwagę oczekiwania przed MP.
No a potem na rozluźnienie zagrałem sobie Win-A-Mat.
R1 vs Zimon (Pendulum)
Graliśmy SE Bo3, a mnie ubzdurało się że Bo1. I po pierwszej, przegranej grze zacząłem się zbierać na co dostałem info, że chyba coś mi się poprzestawiało. No ale dzięki temu ugrałem sobie dwie kolejne gry.
2:1
R2 vs Spławik (TD Invoked)
Całą grę mam opisaną jako "KEK". Wiem, że grałem cholernie agresywnie (głupio) i dałem Spławikowi łatwe dojście do finału.
0:2
Potem tylko masywny nalot na Burger Kinga w pobliskiej galerii i do hostelu gdzie piliśmy graliśmy w Wilkołaki i zostaliśmy ostatecznie upomnieni, bo kobieta z hostelu zadzwoniła do właściciela, który powiadomił obsługę, żebysmy mordy zamknęli bo ma małe dzieci xD 90% ludzi po tym podkuliło ogon i poszło spać, ja jeszcze cośtam popiłem z Zolirexem, Samantharem i chyba Mizukiem xD
Rano trzeba było zwlec z łóżka siebie, Samanthara i ogarnąć całą ekipę bo przecież kolejny turniej wzywa.
Chciałem dopisać tu także raport z niedzielnego eventu, ale to raczej ogarnę jutro, w odpowiednim temacie.
TL;DR:
Dałem d**y ale nie tak bardzo jak by można tego się po mnie spodziewać, dobrze się bawiłem, fajnie było zagrać na MP po tak długiej przerwie (niech ktoś mi w końcu powie co to były za MPki, Warszawa, w szkole, wygrał Blast). MP, jak i cały 3-niowy maraton, jest świetną lekcją, z której mam nadzieję wyciągnę jak najwięcej
Wypadałoby coś napisać, bo plan minimum (invite na ME) udało się spełnić.
Do Łodzi wyjechałem w piątek, koło 9:30. Szybkie spotkanie z Sachim w Katowicach, odbiór reszty ekipy w Łodzi i ściśnięci w piątkę w Fieście dojechaliśmy na miejsce.
Na MP grałem deckiem, który kupiłem w sumie tylko i wyłącznie na ten event. Build wstępny był złożony, ale bardzo chciałem testować wersję z invokedami. Złożyłem więc Invoked TD na trialsy ii...
R1 vs Icarus (Lost World Dinosaur)
I tu się zaczęły schody. Deck ceglił mi niemiłosiernie, co turę na ręce miałem same handtrapy i ewentualnie Aleistera i nic nie mogłem zagrać. Zarówno w G1 i G2.
0:1
R2 vs Bowlin (Altergeist)
Niby łatwy matchup, Bowlin jak tylko zasiadł do stołu to zaczął marudzić że drugi raz pod rząd gra na to samo i znowu nie ugra. Jak się okazało, sytuacja dokładnie taka sama jak w pierwszej rundzie. Handtrap za handtrapem, a jak przyszło co do czego to w polu u Bowlina było za dużo rzeczy żeby grać. Niestety.
0:2
R3 vs Anoteuss (Paleozoic Dino)
No i tu chyba standard. Gram na Ano chyba na każdym evencie i za każdym razem dobieram porno. Nie wiem jak to się dzieje. Szkoda pisać o tym meczu, bo leciało mi Evenly za Evenly i aż smutno się robiło.
1:2
R4 vs Hercu (TK Dino)
Standardowo, trafiłem na wszystkie Dino jakie były na turnieju. W G1 coś porobiłem i jakoś udało się ugrać, ale dwie następne to UCT turbo ze strony przeciwnika i po prostu scoopnąłem. Dodatkowo zablokował mnie za pomocą Set Rotation i nie mogłem odpalić nawet Diagramu :(
Zawiedziony wynikiem z trialsów po powrocie na lokal zacząłem kminić listę od nowa. Skończona została o trzeciej w nocy, szybkie testy na Spyrala, Altergeista i Strikery i wiedziałem, że to jest to. Co zrobiłem? Wyrzuciłem cały extra deck w p***u i wrzuciłem do maina 7 floodgate.
Przed rozpoczęciem turnieju w sobotę doznałem kontuzji ręki, i z tej strony bardzo serdecznie chciałbym podziękować Huntowi za taśmę, bez której prawdopodobnie miałbym bardzo duży problem z graniem. Po ogłoszeniu pierwszych paringów okazało się, że będę bronił Polski przed niemiecką inwazją.
R1 vs Jens T. (Gren Maju)
Spóźnił się, ale już nie wołałem tylko poczekałem po prostu. Przeciwnik wygrał kostkę i zaczął. Od razu z Golden Sarcophagus zrzucił [/ygo]Nekroface[/ygo], a ja zobaczyłem na swoim banishu wszystkie karty, które grałem na 1 :/ Na szczęście po tym zagraniu wiedziałem, na co gram, więc po prostu nie wpuściłem Gren Maju w stół, a setnięte potwory niszczyłem trapami TD. Bardzo szybkie 2:0
1-0-0
R2 vs Kanashimi Tomo (Gouki blind 2nd)
Z Tomo miałem jeden wielki problem. G1 poszło bardzo szybkie, a ja zobaczyłem tylko handtrapy i nie miałem zielonego pojęcia na co robić side :/ Na szczęście trafiłem, bo wrzuciłem Drolle i Sphere Mode. Na nieszczęście, to i Dragonic Diagram, na który dostałem handtrapem, to jedyne co dobrałem w ciągu gry. G3 podobnie, znowu HT na Diagram i niestety więcej nie pograłem.
1-0-1
R3 vs OkazakiQq (Sky Striker)
Gierki raczej dośc przyjemne. G1 długo się ciągnęło, bo niestety obaj graliśmy grind deckami, których celem jest posiadanie więcej zasobów niż przeciwnik. Okazaki wygrał, po dwóch PSY-Framegear Gamma w Ignis i Maidenkę. G2 było trochę ciekawsze, niestety po wbiciu dużego DMG widziałem że do terminacji zostało jakieś 30 sekund, a Okazaki odpalił Afterburnera. Dochainowałem Ignis i wybiła terminacja. Mecz skończył się remisem.
1-1-1
R4 vs MatiasK96 (Odd-Eyes pendulum)
Matias dobrze opisał nasze mecze. Przyjemna atmosfera (w ogóle nie czuć spiny, że jakieś MP czy coś) i założenie z obu stron - byle nie w terminacji. W G1 obszedłem dość pokaźny stół Matiasa, wrzuciłem Metaltrona i odpaliłem Rivalry. Matias nie mógł niestety wrzucić Utopii i fizycznie nie miał jak Metaltrona obejść. G2 było o tyle śmieszne, że oprócz Dualitki w 3x Terraforming na ręce miałem 3x True Draco Heritage i 2x Disciples of the True Dracophoenix co jest po prostu absurdalne. Na szczęście udało się coś z tego skleić.
2-1-1
R5 vs Quentim (Lair Infernoid)
Mecz na deck którym sam dużo gram, więc wiedziałem, czego nie wpuszczać. Zacząłem, dokopałem się do The Monarchs Erupt, wrzuciłem Majesty Maiden, the True Dracocaster i oddałem. Nie mógł za dużo zrobić.
W G2 troszkę chyba zła ręka ze strony Quentima, a ja dobrałem dość dobrze. Znowu Erupt w pole i raczej nie było nic do roboty.
3-1-1
R6 vs Elias S. (Paleozoic Frogs)
Przeciwnik zaczął, zasetował 5, jak się okazało, otworzył porno. Nic nie mogłem zrobić. G2 zacząłem, dostałem Ogrem na Diagram, nie wpuściłem Metaltrona. Niestety 0:2 w d**e.
3-1-2
R7 vs Variuss (Gadget ABC)
W G1 tribute summonowałem w turze przeciwnika z True Draco Apocalypse, gdy ten nie miał kart na ręce. Pozbyłem się boss monstera, wstawiłem Metaltrona z trzech i po grze. W G2 dobrałem Imperial Iron Wall i myślę, że nie trzeba więcej mówić.
4-1-2
Po zobaczeniu wyników byłem dość słony, bo zająłem siedemnaste miejsce :/ Ale i tak poszedłem grać o matę, co okazało się dobrą decyzją, bo wygrałem i troszkę się odstresowałem przy luźnych meczach.
Pierwsze MPki w karierze, miejsce dość średnie i pechowe, ale myślę, że po trzech miesiącach grania jest okej.
lista:
(https://i.imgur.com/VHJtJO2.jpg)