Raport krótki:
Fajnie się grało, bawiłem się lepiej niż na turniejach z ostatnich dwóch lat.
Nadal trochę słaby wynik, ale jakiś tam progres jest. No i przekonałem się, że
Masterking Archfiend jest tak słaby, że ludzie (czytaj: ja i Miki) nieświadomie staramy się go ulepszać. xd
Raport niekrótki:
Nadal brak przygotowania teoretycznego przed turniejem. Dopiero w dniu wyjazdu zacząłem zastanawiać się nad talią i nie byłem nawet pewien, czy przypadkiem nie było ostatnio nowej banlisty. ^^' Na szczęście na turnieju miałem więcej czasu, bo nie musiałem tyle pożyczać. Ostatecznie poszedłem w nieco bardziej standardowym kierunku (minus extra, czemu nadal ma to 15 miejsc). Drobne pożyczki do akiry (dzięki wielkie o/) i gramy.
1. vs Viet (World Chalice) 2:0Zabawne, myślałem to sprawdzić przed turniejem, ale ostatecznie olałem.
G1 Obaj zaczęliśmy dobrze, ale Knightmare combo z Saryuja niezbyt mi przeszkadzało. Nadal źle zagrałem, ale na szczęście nie przeszkodziło to w wygranej, bo Viet wypsztykał się z kart, a po
Soul Charge nie mógł zdjąć wszystkiego. Gładki win, oberwałem tylko z własnej karty.
G2 od razu w terminacji (cholernie długie tury w pierwszej). Viet zaczął od
Number 41: Bagooska the Terribly Tired Tapir, ja na ręce
Rivalry of Warlords i
Solemn Strike. Lecę w
D/D/D Oracle King d'Arc, bo terminacja. Trapy chamsko nie pozwoliły Vietowi na grę (wybacz, takie yugioh), w efekcie nawet po 1500 ze strike miałem w swojej 8500, tak więc wygrałem bez wbijania dmg.
2. vs Adam (Cyber Dragon) 2:0Nowy gracz, a ja byłem wyjątkowo niemiły w tej grze. Obie gry pod moje dyktando, a w G2 jeszcze wstawiłem
Vanity's Fiend, kill me now.
2:0
3. vs Miki (Lair Infernoid) 1:2Kiedy grasz w późniejszych rundach z prosami, to wiedz, że robisz progress. ;x Oh well.
G1 szybki win po combo w negacje i
Solemn Strike, modern yugioh at its finest.
G2 Szybka dla Mikiego, nawet nie pamiętam, czy zrobiłem cokolwiek. ;x
G3... oh boy, ta była ciekawa. Na turnieju myślałem, że oddałem wygraną grę, bo gdy Miki powiedział, że kończy, ja uznałem, że chodzi o turę, nie Main Phase, i użyłem
D/D/D Cursed King Siegfried do znegowania kontraktu. Zabił mnie dzięki temu. Trochę byłem zły na siebie i Mikiego. Ale...
Masterking Archfiend to strasznie słaba karta. Tak słaba, że niemal każdy na początku czyta efekty inaczej niż są napisane. Miki na początku myślał, że pierwszy efekt dodaje Fienda o ATK/DEF równym lub niższym zapłaconym LP (nope, nie żeby robiło mu to różnicę). Ja z kolei zapomniałem, że trzeci efekt (z którego trafiłem szóstkę, drugi raz z rzędu, co tu się...) działa tylko na jednego z wysłanych potworów, nie wszystkie. A to przyzwana w ten sposób
PSY-Framelord Omega zrujnowała Mikiemu grę. Inna sprawa, czy gdybym wiedząc o tym zagrał minimalnie inaczej (na przykład po coś, czego nie można targetować) nie zdołałbym tego jeszcze ugrać, ale to już są spekulacje. Uznajmy więc, że los czuwał i słusznie nie dał mi wygrać. ;)
2:1
4. vs ak1r4 (True Draco) 0:2O tak, mój ulubiony i dobrze zaprojektowany deck (brak hard OPT, karty w stylu "co nie zrobisz, masz minusy"). ;x
G1 dobry start... minus
Vanity's Fiend, które nic nie robi na ten deck.
D/D/D Cursed King Siegfried, 2
Solemn Strike,
D/D/D Dragonbane King Beowulf i rank 8 w postaci
Number 38: Hope Harbinger Dragon Titanic Galaxy. Wszystko fajnie, pięknie i tak skillowo, że chciało mi się rzygać. Był tylko jeden problem - ak1r4 zaczął od
Master Peace, the True Dracoslaying King, tak więc wszystkie moje negacje nie były nic warte (już Kali byłby lepszy). Obszedł wszystko, jakoś pozbyłem się Mastera banishując go z
D/D/D Oblivion King Abyss Ragnarok. Nie wiem, czy źle zrobiłem nie przyzywać Vanity, bo przejechał się po Ragnaroku z potkiem 2300. W następnej lose po dobraniu
D/D Necro Slime.
G2, etap sidowania "hej, może włożyć dwa
Cursed Seal of the Forbidden Spell, żeby łatwiej dobrać na start? Nah, włożę jednego, to nie będzie dedził, mam inne opcje". Guess what? Dobrałem go na start (
) bez ani jednego z trzynastu spelii (
) i bez żadnego zagrania poza
D/D Swirl Slime + Abyss Ragnarok w
D/D/D Dragonbane King Beowulf. W takiej sytuacji nawet
Mask of Restrict i
Ghost Ogre & Snow Rabbit (nie wiem nawet, czy to dobry side) nie pomogły, a moje pośpieszne "kontrowanie" (nie wiem, czy wynikające z irytacji, głupoty czy niedospania) nie miały większego znaczenia. A wystarczył JEDEN spell,
bym był największą łajzą na turnieju by zrobić klasyczne "nie grasz w yugioh". Łatwy win dla akiry, ale mimo wszystko przyjemnie się grało (BOOM
).
Staty 2:2 i 7 miejsce, w sumie lepiej niż myślałem, powoli zaczynam ogarniać deck i granie. No, ale jak wszyscy widzieli, nadal daleko do odzyskania choćby przeciętnego skilla. Z nagród
Knightmare Cerberus i
Link Bound, bo mogę, coś tam sprzedane, coś tam wymienione, więc minimalne warunki bazaru spełnione.
Prawy i wnioski:
- MVP -
Heavymetalfoes Electrumite. A dziwiłem się trochę Kamiru jak pisał, jaka to
p******a dobra karta.
- Biedny
Masterking Archfiend, nikt nie potrafi pogodzić się z jego restrykcjami. ;(
- Sporo nowych graczy zawsze cieszy, nawet jak muszą przywitać się ze współczesnym ygo w nieprzyjemny sposób (sorry ;x).
- Czemu wszystkie karty mają teraz tyle efektów, sam zaczynam czytać karty po kilka razy, bo zanim przyswoję sobie dwie karty, to już lecą cztery kolejne z kilkoma efektami. I tak co deck, rip skleroza.
Dzięki wszystkim za fajny turniej, do następnego.