Pierwszy turniej po długim czasie, stwierdziłem, że zagram praktycznie byle jakim deckiem (tandetnie złożonym D/D) by zobaczyć, jak wygląda to współczesne yugioh. Parę pożyczek, żeby nie było zupełnie biednie (
Solemn Scolding zamiast
Solemn Strike, juhuuuuu!) i jedziemy z koksem.
(opisy krótkie, bo nadal nie kojarzę połowy kart z tych gier, a i nie za bardzo jest o czym pisać... częściowo dlatego, że nie wszystko dokładnie pamiętam .
Za ewentualne błędy przepraszam)
1. vs Tomo (Antymeta... podobbno
) 1:2
Tomo stwierdził, że też nie ma ochoty na poważną grę, także pierwszy mecz bardzo na luzie.
G1 wygrana przez niewciąg Tomo (pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają) i mój "Bardzo Sekretny Tech" (czytaj - wrzucony w ostatniej chwili "bo mam miejsce, a nie mam czasu")
Rivalry of Warlords. ;p Nadal jednak rzucił mi
Ash Blossom & Joyous Spring. :[
G2 i G3 podobne, mocne missy z mojej strony ("co tu się dzieje, skąd to, co to link summon"). W drugiej grze chciwość mnie zgubiła, gdy poszedłem po dwie allure, jakimś cudem nie dobierając żadnych potów poza to co miałem w ręce ani też
Dark Contract with the Gate . W efekcie nie było opcji pod grę, zwłaszcza po
Solemn Strike Tomo.
G3 poszły trzy
Invocation w jednej turze i... to w sumie wszystko. Lose. ;x
0:1
2. Piotrek (Altergeist) 0:2
Kolejny deck, którego absolutnie nie znałem, do tego z milionem kart o kilku efektach na stole. Coś tam powalczyłem, pofailowałem z nową mechaniką (RIP
Sylvan Princessprite, tyle czekałem, by tym grać, to linki zrobiły z niej kilkakrotnie gorszą kartę
). Dwie dość długie, ale jednostronne gry dla mojego przeciwnika. Choć także zabawne.
W drugiej dopadła nas terminacja (?).
0:2
3. vs DuszekWiluszek (BEWD) 2:0
W końcu coś (w miarę) znajomego. G1 trochę długa, bo ani ja nie kojarzyłem wszystkich BEWD-ów, ani opp nie kojarzył moich kart. Gwiazdą była tu kochana i lubiana Dziwa (aka
Trishula, Dragon of the Ice Barrier), która weszła dwa razy i pokazała, że zasługuje na swój tytuł.
G2 terminacja, słaby draw przeciwnika, jakieś tam próby oporu,
Masterking Archfiend po jakiś dmg i scoop Duszka.
1:2
4. vs Mikus24 (Cyberse & Friends) 2:0
Kolejny deck, którego nie znam (i chyba większość graczy też nie? ?_?). G1 przeciwnik średnio zaczął, gdy ja wystartowałem (choć raz) z
D/D/D Cursed King Siegfried.
Bottomless Trap Hole na
Castel, the Skyblaster Musketeer, Mikus
Monster Reborn po
D/D/D Oracle King d'Arc (\o/) i kamikadze w Siegmeyra. U mnie kolejny wysypy, Siegmeyer na
Dark Hole (albo to było w następnej?) i atak po grę.
G2 Lepszy start przeciwnika,
Cosmic Cyclone na Gate i
Scapegoat w EP. Niestety, musiałem mu zepsuć humor "Przemyślanym i Genialnym Techem", także "łowce psysły, łowce posły".
D/D Berfomet w obronie nie do przebicia, w mojej wysyp z dużym Aleksem i
D/D/D Super Doom King Bright Armageddon i zastanawianie się, czy opp ma
Honest w ręce. :x Nie miał, także mój win.
2:2, nie mam powodów do narzekań biorąc pod uwagę założenia przedturniejowe. Z nagród miesiąc miodowy szkieletowej rodziny (
There Can Be Only One), po turnieju bazar, uzupełnianie dostępnych opcji oraz pogaduchy i wyjazd ze sklepu.
Prawdy i wnioski:
- Konami ma dziwne podejście do restrykcji - czasem dowali ich aż za dużo, a innym razem daje tylko tyle, by w razie czego można było powiedzieć, że są. ._.
- I musi zatrudniać co miesiąc nowych card designerów, bo na niektóre ciekawsze pomysły nie mógł wpaść nikt, kto nie przekroczył dawki śmiertelnej najmocniejszych środków "na natchnienie".
- Ludzie nadal potrafią grać na luzie, bez skrajnej spiny. Dla takiej społeczności warto wrócić do gry.
- Dziwa. Nuff said.
- Czwarty summon z extra decku, a my nadal mamy tylko 15 slotów.
Tyle ode mnie, dzięki wszystkim za grę i bazar. Do następnego. o/