No to zacznijmy maraton soli i nienawiści do floodów
Do wawy się w końcu wybrałem bo okazja nie lada a pociąg w 3 godziny to jednak nie byle co. Co prawda trzeba było wstać o 5 i cały dzień być ledwo żywym ale warto było. Dojeżdżamy, trochę z joną szukamy i znajdujemy sklep. O 10 jeszcze nikogo nie było ale wkrótce ludzie zaczęli się schodzić. Poznaliśmy nowy image Yuriego(którego nie poznaliśmy na pierwszy rzut oka: Yuri: siema jona: cześć, nie znamy się Yuri: no jak to, yuri
), Vardogera, agentxa i innych
Nagrywanie z kamerką się przydaję potem ludzie podchodzą i "o, Beli" chociaz nigdy ich nie widziałem
w każdym razie zebrało się 17 osób(czyli w sumie średnio zważywszy na to ile osób przyjechało spoza wawy) i zaczęliśmy grać.
LLDS
r1 vs Paradox(Hero)
opp zaczął goblinbearghiem po
Elemental HERO Shadow Mista, szuka maski, ja się spinam a on składa z tego cowboya i pali mnie za 800. Zwątpiłem w ludzkość FeelsBadMan. Po tym playu już poszło nekroz madness bo nie było dark lawa i można było grać, lel.
Beli 2:0
r2 vs Korni(Nekroz)
i od razu mirrorem po twarzy. Niestety nie byłem w tym za bardzo ograny, ludzie na DN jakoś nekroza nie mieli, także tyle co z jonom pograłem ale well, wszystko się sprowadza do kostki, side'u, czyszczenia pola żeby nie dostać trisz i dobrania otk porna z
Number 104: Masquerade. g1 kostkę przegrałem, jakieś tam standardowe playe z valkyrem, ale w pewnym momencie korni zostawia pole z manju, unicorem i setem. Dziwne dziwne, szykuje się na robienie trisz, manju,
Nekroz Kaleidoscope i obrywam Emptinesem. Well, próbuję rozbić manju o manju i
Nekroz of Valkyrus zatrzymuje mnie. Hm. Korni w swojej nic nie może zrobić bo ja też mam valkyra. Znowu moja tura, kolejne Ju i znowu próbuję zabić Manju korniego i ściągnąc locka. Tym razem udaje się. W m2 korni obrywa trisz, próbuje coś się bronić ale nie daje rady po trisz i gg. g2 znowu zaczynam ale kuwa jakoś tak bez playów i moich ju także szybki wperdol. G3 sporo soli bo rękę dobieram fajną idąc 2, manju,
Performage Hat Trickery, lustra, claus, no brakuje tylko brio żeby go zabić tak naprawdę. No to odpalam manju i witam się z gąską.
Effect Veiler. Shieet. No nic, obrywam trochę dmg, korni czyści pole a ja próbuje z kolejnym manju.
Effect Veiler. No ja prdl. brakuje mi 1 kombo piece'a i dwa razy go nie dostaje, nie mam playów, shieet, gg.
Beli 1:2 Korni
r3 vs kuros(qli)
czemu kuros z qli na 1:1 FeelsBadMan. G1 scout, skala, pierdulum 3 i set. Wzywam manju -
Skill Drain. to się nazywa skill(drain). Nie bardzo miałem co grać chyba, pasnąłem i dostaje otk
G2 kuros nie zrobił nitz. Nitz. Za to dostał OTK FeelsGoodMan kill it before it lay scout.
g3 Otwiera drainem, robi towers, fml, za jakie grzechy.
Beli 1:2 Kuros
r4 vs wielki ja (bateryjko-człowiek)
Opp w obu grach zaczyna z setami i
Batteryman 9-Volt po mikro-cwela (
Batteryman Micro-Cell) ja 2 razy trisz( za drugim nie weszła) zabijam jakoś mikro cwela i dobijam w przeciągu 2 tur oppa. Bardzo podobne gry.
Beli 2:0 Wielki Ja
r5 vs Okazakiqq (Yosen)
Tutaj trochę strach ale opp ani razu nie zaczął porządnymi trapami/floodami, także moje Ju szalały, systematycznie wymuszałem backrow i w końcu dobiłem oppa. W g2 zaczął z
Mind Drainem, który był całkiem upierdliwy ale miałem MST, skleciłem castela, castela na draina, mst w seta i jakoś poszło.
Beli 2:0 Okazakiqqq
No i ostatecznie średnie 3:2 i 7 miejsce. Szkoda, że to nie było WCQ :D z draftu
Igknight Crusader. Generalnie nie było tak źle ale gra z kurosem mnie zasoliła, nienawidzę qli
po wszystkim zebraliśmy się coś zjeść i do Vardo, popiliśmy, pograliśmy i spać
Wielkie podziękowania do Vardo za nocleg, jedzenie i wszystko, wyspany jak nigdy przed turniejem, o 9:30 śmigamy z powrotem do centrum. Na początku mało ludzi ale z czasem się schodzą i dobijamy do 15 osób. Mniej niż na LLDS? Rly? a dzie logika? No nieważne, ledwo 4 rundy na warszawskim wcq, czo za czasy FeelsBadMan. Szkoda bo pograłbym znowu 5, większy margines błędu przy tych cholernych qli
WCQ
r1 vs Yuri(qli)
G1 jak już opisałem na CFY
"siadamy z kornim obok siebie do pierwszej rundy, obaj z nekrozem, naprzeciwko oppy z qlipohortami. Obaj dajemy oppom zacząć. Po krótszej chwili patrzę na field losta, który grał z kornim- Qliphort Cephalopod i setnięty fiendisz. patrzę na board yuriego - full skala, 3 poty, Lose 1 Turn, Vanity's Emptiness i set. W następnej towers. Pytam yuriego - "a nie mogłeś zacząć tak jak lost?" FeelsBadMan G2 już nie było niby tak źle bo zaczął bez scouta ale 2
Lose 1 Turn trzymały dość mocno za mordę, próba excitona dostała
Solemn Warning. Shieet. W każdym razie wprowadziłem valka i miał iść beatdown ale topdeck scouta pozwolił yuriemu najpierw odbudować advantage a potem przejść do kontrofensywy. Jak się okazało przegrałem bo dałem mu upstarta i mógł robić wincyj searchów
zostało mu 500 lp, why... Ta gra była taka przykra, wsajdować 7 kart, dobrać tylko 1 mst, które i tak nic nie dało.
Beli 0:2 Yuri
Potem 2 rundy z kolejno shs i obiedience schooled.deckiem, nie ma co pisać, wygrałem.
No i z 2:1 przystępuję do r4 decydującej o topach itp. Liczyłem na jakieś rb, shaddolla, cokolwiek co nie będzie qli. Średnio też chciałem nekroza. Well, dostałem nekroza.
r4 vs Korni ( Nekroz)
No trochę lipa bo mirror to mirror, ale zawsze jakaś szansa na rewanż tym bardziej, że tym razem miałem w side veilery
wygrywam kostkę, korni zaczyna. Vanity's. W połączeniu z
Dance Princess of the Nekroz całkiem dobry lock. Miałem tylko hat-trickera. Na szczęście nie pobił mnie za bardzo zanim dobrałem boma. wzywam trickera, mówię atak, korni nic, to ja bom, zabijam princeskę z vanity's w m2 w końcu jakieś valkyr playe po całkiem niezły advantage i szykowałem się na zabicie korniego. Niestety, taki c**j, przychodzi moja tura, potrzebuje shurita do otk. Okazuje się, że nie mam jak go wyszukać bo obydwa brio na banishu( chyba przez mój missplay, że oba tam poleciały :( ), nie mam też jak ich odzyskać bo po co dobrać
Dance Princess of the Nekroz musiałem robić jakieś dziwne, nieoptymalne playe z lustrami, udało mi się nawet wpuścić trishulę z kaleidoskopu z clausem ale zaraz dostałem trishulę zwrotną i tyle mnie widzieli
G2 zastopowałem Ju korniego veilerami, nie miał playów i umar w butach. G3 miałem całkiem fajne playe idąc 1st ale cóż,
Retaliating "C" na shurita FeelsBadMan. Jeszcze z połowa decku mi spadła na banish zanim byłem w stanie go zabić. Weszliśmy w terminacje, korni miał przewagę w kartach i lp(bo upstarty), poszedłem yolo Uni z Valkiem bez czyszczenia pola, coś wcisnąłem ale potem korni wyczyścił mi pole sam, wcisnął coś też i się sczaiłem, że nie wbije tych brakujących lp żeby wygrać terminacje, scoop. Nie doceniłem trochę retaliating no ale cóż, korni i tak miał cały side w ręku, doszło do tego, że trybutował valkiem maxxy i veilery :D No nic, mimo wszystko fajnie się grało.
Beli 1:2 Korni
No i c**j, 11 miejsce, ostatnie z 2:2, co za tragedia :D sul i bul d**y, no ale co zrobić. c*****o oba turki poszły, trochę deck z******m, raigeki i bom raczej były niepotrzebne, no i ruszyć w wawę bez hejtu na backrow okazało się sporą naiwnością. Side też mógł być lepszy. Zasoliły mnie gry z qli bo sprowadzały się do postawienia floodów i fajnie się grało, ygo takie skillowe, no whatever. W każdym razie dzięki towarziszom za fajnie spędzony weekend, do następnego :)