Trochę poczekaliśmy przed drzwiami aż ktoś przyszedł, mogłem nie mówić, że start turnieju o 12
w ogóle co za pogoda w gdańsku, pada, że myślisz, że to nowy potop a potem słoneczko, potem grad i znowu słoneczko
w każdym razie gralem control BA, myślę, że potem wstawię profajl. W każdym razie raport.
R1 vs Kai Zero "ZONK"
W g1 kaj puścił mnie przodem to byłem pewny swego - ten deck ma dość trapów, żeby nie pozwolić Noble Knightom na NIC. Tak też było, na próby normal summonów oppa szły kontry a potem dobrałem BA do spawnienia pola i gg. G2 w sumie podobnie chociaż w pewnym momencie na polu zagościł
Artorigus, King of the Noble Knights ale BLS w łapie wobec braku
Noble Arms - Excaliburn był wystarczający do ugrania.
2:0
r2 vs Vastro LS
G1 vastro zaczął kilka dobrych kart typu chargi i rechargi ale mille miał koszmarne, ja zrobiłem 2 dante, skontrowałem kilka jego zagrań i OTK w następnej zaspawnionym boardem pomimo gardny. G2 gorzej, opp znowu OP start i 3 potki w pole w pierwszej turze i mille lepsze ale raigeki na luminę, Garotha i wulfa, 2 dante a potem CCV na 2 JD jakoś zrobiły swoje, ufff, ciężkie te LSy
2:0
r3 vs Olek Hero
No to teraz się zaczęło. O ile wcześniej grając z olkiem byłem always lucky bo nigdy mi nie zrobił Dark Lawa na twarz to teraz on był always lucky i wszystkie gry zaczął z AHL no a jak wiadomo AHL oznacza Lawa. w G1 zacząl i wpierdol bo nie miałem jak go ściągnąć przez 2 lance i sad beli is sad. G2 ja zacząłem i nie dałem mu grać za bardzo bo mogłem sobie posetować trapy i d*********c na luzie. G3 już ciężko ciężko, zaczął AHL i lanca ale dałem sobie radę jakoś po dłuższym czasie dzięki
Wind-Up Zenmaines i
Vanity's Emptiness na jego próby r4 playów. w końcu po długim grindzie dobiłem go
Number 47: Nightmare Shark bo nie miał życia po 2 AHLach. Jakoś się udało, jezu, jak ciężko.
2:1
r4 vs Maras Tellar
G1 lipa bo marek zaczął a ja miałem
Fiend Griefing ale na c**j bo mi skoro wszystko marek zrobił zanim miałem okazję go odpalić
Potem siadł diamond, ściągnąłem, siadł znowu, ale za dużo surowców na tym wszystkim straciłem i nie miałem czym się bronić przeciw bandzie tellarów no i gg. G2 chciałem zacząć ostro ale maxx także przyhamowałem z cirem, rubikiem i 3 setami
Jednym z nich to CCV na roty marka także szybko siadła spora przewaga w połączeniu z griefingiem na soul chargowanego
Satellarknight Deneba był trochę OP no i już jakoś poszło mimo kolejnego maxxa marek nie miał czym grać bez alterów i denep w grobie. G3 cienszko bo flying długo blokował pole ale z zbloczonego TGU zrobiłem trybut pod CCV, który hitnął 2 Deneby i Altera tym samym praktycznie wygrywając mi grę. Marek został z jakimiś słabymi trapami, które rozbroiłem jak tylko wyszedłem spod Flyinga no i gg w końcu :D YEEEEEEE, I GOT MY REVANGE!
2:1
Niestety tuż po winie dowiedziałem się, ze ujebałem egzamin. Radość mocno przytłumiona deprechą no ale i tak kilka ładnych złotych kart w tym matma dla mnie, no cóż, kiedyś ten wrzesień musiał przyjść :D