Dobra, to ja też coś napiszę nawet jak widać po standingach że za bardzo nie poszalałem. Jako że wcześniej pozbyłem się Satelli z powodu potrzebowania kasy jak i znudzenia nim, miałem do dyspozycji wachlarz tier 3'ek. Ostatecznie wybrałem Fire Fista który po graniu 4fun dzień wcześniej nagle zdecydował się mnie porządnie strollować, przez co w teorii powinienem mieć z tego powodu sól, ale w/e, ważne że zdobyłem parę nowych kart potrzebnych zarówno do decków jak i do kolekcji oraz spędziłem czas w fajnej atmosferze. Niedługo po tym jak przyszedłem zaczęli się zjawiać inni i nie musiałem długo czekać by się pojawił Tomo który po przyjściu od razu chwycił po parę boosterów i trafił
Stellarknight Constellar Diamond,
Nekroz of Gungnir oraz
Lightning Rod Lord. Przed grą również otworzyliśmy po paczce Astrala (Gdzie o dziwo jedyna UtR nie poszła do Tomo) w którym trafiłem Myrmeleo i szybko od 2 innych osób odkupiłem Shining
Superheavy Samurai Big Benkei oraz
Infernity Breaka.
Round 1: Vs. Mateusz (GK) 1:2
G1: Dosyć gładko szło, kontrolka z chyba dragonem wspieranym
Kaiser Colosseum uniemożliwiającemu przeciwnikowi zrobienia jakichkolwiek playów. Win.
Trolling time!
G2: Opp zaczyna, sprawdzam rękę: 2x
Shadow-Imprisoning Mirror i 2x
Debunk czyli cały side na pierwszej łapie. Tylko zabrakło 1 rzeczy: potworów. Lose.
G3: Podobnie jak w G2. Lose.
Round 2: Vs. West (Hero) 1:2
G1: Guess what! Racja, nadmiar backrowu i niemożność robienia sensownych playów. Lose.
G2: Tu już lepiej, bo dobrałem sensowne poty, a ubicie przeciwnika nie było szczególnie trudne z tego powodu, że użył
A Hero Lives tylko by stracić
Mind Crushem 2 sztuki
Mask Change. Win.
I tak, teraz się właśnie kapnąłem, że i tak Maska mógł dochainować do Crusha, ale still- wynik końcowy by się nie zmienił.
G3: Dosyć podobnie jak w G1. Lose.
Round 3: Vs Tomo (Satella) 1:2
Tutaj już naprawdę miałem wrażenie, że skończę ostatni, szczególnie, że ze statami 0:2 dostałem najgorszy możliwy match-up. No i byłem nawet co do tego blisko, ofc.
G1: Nieco lepsze drawy niż wcześniej. Szkoda tylko, że ten match-up jest cięższy od 2 poprzednich... lose.
G2: Ok, solidny draw, karty do side'u poszły, a u oppa raczej dosyć toporna ręka. Mind Crush na Honesta by łatwiej oczyścić monster line i przy okazji kontrolka. Win.
G3: Na początku dosyć solidny draw, przy okazji zabawa z Excitonkami (który się wspomógł przez mój draw z maxxa i potem padł przez eff Tiger Kinga) oraz Ragnami. Niestety po tym jak oczyścił mi monster line przez resztę tur nie uświadczyłem ani jednego innego.
Round 4: Vs JJay (MPB) 2:0
Teraz deck ofc przestał mi dawać idiotyczny rozkład kart, wręcz przeciwnie, tu dostałem najlepsze możliwe drawy przez cały ten turniej. Pierwsza gra się szybko skończyła, a w drugiej jak zobaczył jakie robię plusy Tiger Kingiem- scoopnął. Double win.
Ostatecznie skończyłem na 9. miejscu więc raczej nienajlepiej. Najlepsze karty pozgarniały najwyższe miejsca (Trish, Vanita i 2 Dwellery) i gdy po karty sięgało 5. miejsce nie było za wiele ciekawszych rzeczy do wzięcia. Ważne, że skończyłem z ostatnią sztuką
Hermit Youkai Kamamitachi i w momecie gdy przyjdzie jedna przesyłka będę mieć praktycznie full Hermita.
Ofc dziękuję wszystkim osobom za zarówno wczorajsze spotkanie jak i dzisiejszy turniej razem z późniejszym spotkaniem w KFC. Do następnego!