"Poranek piąta rano nie mogę spać bo muszę grać..."
Jednak zanim dojdziemy do tego chcę powiedzieć, że raport zaczyna się dzień wcześniej w sklepie Dragonus. Testowałem tam przez 5h nowy build Scrapów - bardziej pod metę (w końcu to wawa i tur o 1000 zł same Shaddolle/Satelle/BA/Qliphorty będą latać). Nie mogłem się przyzwyczaić do nowego buildu i 2 przegrałem... ale później już było tylko lepiej. Pożyczka
Raigeki (który tylko raz był) i powrót do akademika, czytanie o NECHu (bo nie grałem po NECHu ;D ). 0:30 kimono.
05:00 - pobudka. Współlokator po imprezie... ogar na paluszkach i jazda. Recepcja patrzy jak na debila, a ja sobie człapię prawie, że boso przez świat. Jestem na dworcu o 06:00 ... 1h czekania. Idę do kasy pytam się o bilet do Warszawy. Na to kobieta Centralna (myślę a skąd mam wiedzieć jaka)... Niech będzie. Okazało się że dobrze trafiłem. Ok. 30 min później wbił MarcinX, Alias i Vkito. O 07:00 ruszyliśmy w drogę.
W pociągu wszyscy spisywali karty, poza mną - już wiedziałem czym gram itp. , jednakże fakt miałem dalej dylemat grać po mojemu czyt.
Forbidden Lance czy MST ... wybrałem 3x MST (i dobrze
). Zagraliśmy parę for fun, pożyczki itp. W końcu jesteśmy na miejscu. W drodze na turniej oczywiście moja matula dzwoni. Życzyła nam KRK scenie powodzenia zatem było jasne jak to się skończy. Na miejscu poznałem Komóra, spotkałem FATa, Wróżkę i innych ludków. Przy okazji DS mnie rozwalił ... pyta się czy może kartkę, mówię że tak na to on mi podaje ten mój zeszycik... ja tak myślę o co chodzi po czym mówię to wyrwij sobie
. W końcu się zaczęło.Pok był przy tym jak prosiłem żeby pierwsza gra nie była z meta deckiem ani KRK. Paringi i jazda:
1. Ja vs Viet "V.I.P." (Constellar) <<< Udało się
G1: Viet wygrywa kostkę... I zaczyna z
Constellar Pleiades... po czym patrzę na rękę
Scrap Beast i 4 tisy na łapie... można grać na Niego... i tak też robię. End Phase myślę eff Pleiadesa... nope bo po co
. Jego tura - atakuje w mojego beasta - Compulsorka w chainie. on chainuje pleiadesa na beasta. Jedno g***o mniej
. Później jakoś miałem 3300 LP, ale przyszła fabryka, opp nie wie jak działa mój deck - OTK.
G2: Znowu zaczął ale nie było Pleiadesa ... A ja z kontem 8k hp kontrolowałem sobie pole - WIN.
1:0 (V.I.P. - lose)
2. Ja vs Viamortis (Shaddoll)
No to Shaddoll w końcu coś meta.
G1: Wygrana bo opp miał g***o... a
Sinister Shadow Games odpalił jak ja dostałem
Trap Stuna turę wcześniej ... bo na cholerę używać tego wcześniej. Ps. znowu kostkę przegrałem.
G2: Tu mogę pomieszać wydarzenia z G3 (sorki ale gdzieś moje notki wywiało). W każdym razie tutaj chyba Judge wołałem bo play Viamortisa był OP. Ma seta
Shaddoll Falco i odpala
Sinister Shadow Games. Zrzuca
Shaddoll Squamata eff squamaty, zrzuca
Shaddoll Beast po czym uwaga flipuje z effu Sinistera- Falco. Ja tak patrzę You've got to be kidding me. Po czym słyszę że to jest podstawowe zagranie combo shaddoll. Myślę, hmmmm... chyba jednak nie. Co innego jakby zrzucił Beasta z sinistera. Judge... wyjaśnił że mam rację i Viamortis się pyta czy może cofnąć. Bez namysłu mówię spoko nie będę c****m (Izo zrobił zajebistą minę)- co z tego że gramy o 1k złota... przyszedłem tu for fun i głównie dlatego, że KRK pojechał. Zrobił standardowe combo... dostał Raigeki. Koniec końców przegrałem bo opp dostał dobre karty, a ja side'u nope.
G3: Zaczynam, patrze na rękę BTH i
De-Fusion już zaciesz ale mina smutasa. Zaczynamy na easy. Ogólnie gra była nudna do pewnego momentu.
Shaddoll Fusion i summon
El Shaddoll Shekhinaga, BTH...
El Shaddoll Fusion. Mówię ok... zrzuca kolejną kartę z łapy biorąc
Shaddoll Fusion i teraz
De-Fusion... Na co Viamortis : "TO TY TAK MOŻESZ?"... załamka grać T1-T1,5 Deckiem i nie wiedzieć co kontruje ten deck ;/. Później zrobiłem Synchro (yeah nie pamiętamy że ma shaddoll fusion)... zniszczył mi fabrykę Dragonem. Zaatakował mojego złomowego pota po czym ja sobie zgarnąłem Goblina. I nie zaatakował bo mówi że nic się nie stanie... ja mu mówię za chwilę że jak zaatakuje face-up to w end bp się zniszczy przy okazji żeby sam przeczytał. Na to on to czemu nie mówię tego... mówię ok dalej masz bp. Patrzy na mój grave tam Golem i Beast... no to nie atakuje (f**k Logic?). 3 tury tak sobie setowałem blefy ...po czym Chimera po ARK. Już rzucił tym Constructem... to wiedzieliśmy z Mikim że game.
2:0 dla mnie... wygrałem z Shaddollem
. (nie żeby 2x Sanctumy były warte tyle co mój main deck z extra Scrapami
)- Serce wali jak szalone ale ciśniemy dalej.
3. Ja vs Miki (Qliphort)
G1: Znowu przegrałem kostkę... pierwsza tura opp Scout i normalna łapa. Ja mimo że miałem Shark Fabryka combo to było słabo.
G2: Zaczynam Shark + Factory (albo fabryka, storm i goblin) yeah
. I co dostaje w którymś momencie na ryja -
Soul Drain ... mimo to walka do końca. Dostaje TT... Effy z grave się nie odpalą ale Fabryka op (mógł mi missnąć fabrykę ale nie pomyślał, poza tym hmmm... miał MST ale nie użył ;D). Szybko golem poszedł i wpierdollo.
G3: Opp zaczął 4 tisy. Ja hand pt. all or nothing.
Scrap Shark siedzi?- siedzi ... już icha cieszy bo jakby coś miał to pewnie by użył, Fabryka siedzi? - siedzi
. Golem i jedziemy synchro. Redox po golema i jazda wcisk DMG za miliard. Tu coś Miki zrobił... Później mind game czy on coś ma w setach... patrze po czym widzę głupi uśmiech Mikiego - blefuje jak nic. Atak Twinem ... opp podaje rękę.
3:0 grając g****m.
4. Ja vs MarcinX "V.I.P." (Satelle)
Ciulowo mi się z tym gra + to Marcin... gracz, który wg. mnie ma mega skilla i wszystko przemyśli.
G1: Wygrałem kostkę i przegrałem w skrócie nie mam fabryki
G2, Mam 3 fabryki na łapie.
3:1
5. Final Round
Ja vs Wojtas (Chain Burn)
Podchodzę do stolika, pytam się czy Wojas mówi że tak patrząc dalej na swój deck... Aura wokół Niego prawie tak jakbym widział "L" z Death Note'a. W głowie Wojtas z SF coś mi mówi ten nick i widać że zna się na rzeczy w końcu 3:1 Chain Burnem nie ma się za jestem debilem. Problem był taki że pierwszy raz grałem na to (wiedziałem tylko że używa trapów które są zależne od mojego pola, ręki itp.)
G1: Znowu przegrałem kostkę. No ja ręka taka sobie oczywiście Trap Stunów nie dostałem... bo po co. Można powiedzieć że sam się zabiłem bo dostałem 1x tego trapa co jest jak Cylinder ale nie targetuje.
G2: Trap stun i Mind Crush z side. Był nagle moment ja 4300 LP, opp 4 tisy i 4 karty na łapie. Ja Trap stun w setach. Eff Golema po beast... wychainował wszystko na co ja trap stun baybe. Wiedziałem że to jest ten moment all or nothing bo wie że mam stuny itp. Opp tak patrzy na mnie... jak gadam do siebie jak Cię tu wykończyć on na to, że ma 8k hp... ja uśmiech to nie jest problem. Pytam się czy Scarecrow działa na atak czy direct... odp. że na Direct. Buchnąłem śmiechem w myślach pierwszy raz zrobię to combo
. Summon
Scrap Chimera i po
Scrap Goblin,
Redox, Dragon Ruler of Boulders eff... summon Golem z grave. Synchro
Scrap Archfiend opp śmieje z lekka i ja też eff
Scrap Golem po goblina ... na pole oppa w Atk ... i pytam się wygrałem? Tak. No to G3.
G3. Atakowałem sobie
Scrap Beast 2x... W końcu był moment gdzie zrobiłem Twina i miałem Beasta. I atak... Waboku, Trap stun, Roar, Trap Stun (Izo śmieje)... niestety nie miał kart żeby zadać 6300... zatem win dla mnie (Ps. Goblina rzecz jasna mu podrzuciłem żeby nie używał Scarecrowa.
4:1 BAYBE...
2 miejsce ... i teraz topy -_-
Godzina przerwy kichy zaczęło wykręcać lipa... bo nie lubię myśleć jak jestem najedzony...
Ja vs Alias "V.I.P" (Yang Zing)
G1: Alias dominował, po czym role się odwróciły i przegrałem przez głupotę... bo po cholerę atakować ... lepiej rozwalić krita w mecie gdzie wszyscy grają 3 MST. (Poza tym heh... przegrałem przez jego skill charge'a jakbym cofnął skill draina ... to by nie mógł użyć skill charge'a
)
G2: nie komentuje gra się skończyła w pierwszej turze bo zapomniałem sobie o nowym Tunerze.
Dziękuję 6 miejsce
... Brak w Topach BA, Shaddolli
. I Cały KRK w Topach baybe.
Idziemy na piwo z Komórem i Izo. Pogadaliśmy po czym musieliśmy spadać. MarcinX ogranął ulicę na swoim fonie. Ja tak patrzę kurde ale my mamy jechac tam. Zostałem przegłosowany że nie mam racji. Patrzę na przystanki w autobusie i żaden mi nie pasuje. Ale ciul wszyscy za 1 i jeden za wszystkich. Wylądowaliśmy po czym Wojtas dlaczego jesteśmy koło Narodowego? Ja mówię mnie się nie pytaj mamy pilota tutaj. Okazało się ze ulica czy cos tam się nazywa "Metro Wilanowska", a my jesteśmy na ul. Wilanowskiej
. I lekka panika mamy ok. 30 min. co robimy, idziemy na główną może będzie jakaś taksówka. Nawet nie byliśmy na głównej jedna taksówka była na tej bocznej uliczce co my. Marcin zapytał się czy czeka na kogoś powiedział że nie. Wsiedliśmy i następny problem nas jest 5... co robimy... pytamy się czy możemy jakoś się zagospodarować. Kierowca mówi że jeden do bagażnika... w myślach kurde jestem najdrobniejszy -_-. Ale ktoś rzucił pomysłem żeby Wojtas wbił na kolona. No to siedzi ja kaptur na łeb żeby mnie widać nie było. Wojtas wyglądał jakby miał 2m
. Jedziemy wesoła taksówka. Zdążyliśmy ogarnęliśmy miejsca w busie ... o 05:30 w akademiku i kima.
Tymi o to słowami dziękuję za zawalisty turniej, przygodę życia i poznanie nowych ludzi.
PS. am nadzieję że będą zdjęcia niebawem ... + filmik gdzie mnie ludzie podnoszą jak śpiewam "Jestem Zwycięzcą"
Macie decklistę: