Ok, to też coś przy okazji naskrobię. Szczególnie wiele nie pamiętam, głównie z powodu że w 2 późniejszych matchach działo się prawie to samo (summon Yamato i robienie coturowej protekcji).
1. vs. Mleko (Evilswarm) 1:2
G1 poszło dosyć gładko. Yamato ładnie mi wskoczył do łapy i umożliwił mi przetrwanie do końca pojedynku. Pod koniec wygrał mi oczywiście grę Honest, który ocalił mnie przed atakiem
Number C69: Heraldry Crest of HorrorW G2 zaczynała się już pojawiać sól. Na pole się zjawił Mikazuchi z powodu braku wiadomo jakiej persony. Po wjeździe z nim i ukradzionym
Electric Virusem Ophionem uszkodziłem poważnie punkty życia przeciwnika, a na ręce dzierżyłem Crane'a. Niestety zapomniałem o pewnej zabawce tych złych kreatur jaką jest
Evilswarm Bahamut. Po szarży ze strony oponenta zostało mi raptem 1200 LP, a z topa poleciał Bujingi Turtle. Well... GG.
G3 to był czysty żart. Zaczynałem i na start podszedł
Consecrated Light(który wiele nie zrobił dla mnie w przeciwieństwie dla osobnika powyżej) oraz 5 bezużytecznego backrowu (w tym z tego co pamiętam na pewno wpadło 2x
Bujin Regalia - The Sword oraz 1x
Forbidden Lance). Ciekawe co dobrał przeciwnik?
Traptrix Myrmeleo, JEDYNY NON-DARK W JEGO DECKU! Potem oczywiście dobrać mogłem jedynie znowu tego żółwia, a przeciwnik miał pod względem potworów znacznie więcej szczęścia. GG
2. vs. Linkin (Monarch) 2:0
G1 dosłownie identyczny do G2. Ciągłe chronienie Yamato od efektów Monarchów żółwiami oraz ocalanie jego z użyciem Bujingi Hare'a z efektu czasami pojawiającego się
Dark Dust Spirita. Jedyna nowość w G2 to prohibicja na Treeborna, która spowolniła przeciwnika.
3. vs. Yuri (Fire Fist) 2:0
Tu również oba pojedynki tak samo wyglądały. Oba polegały na summonie Yamato, zrzuceniu Hare'a i Turtle'a, a potem defendowania się przed wszelkimi miśkami, smokami czy tygrysami. Side nawet nie podszedł.
Z Astala poleciał Kalut i
Break! Draw!. Z Drafta Gravekeeper's Oracle + Mata + Deckbox. Podsumowując, było bardzo fajnie. Mogło być jednak trochę więcej ludzi, ale nie jest najgorzej. Zawsze to jednak dobrze spędzony czas oraz parę dobrych dealów poza turniejem.