Tego dnia na pewno długo nie zapomnę. Pobudka... trochę ponad pół godziny przed turniejem. ^^' Trzeba było na szybko się ogarnąć, spisać deck listę i ruszać. Szybkie śniadanie i ruszamy. Oczywiście spóźniliśmy się z JeyJ w wielkim stylu. Na szczęście rozlosowało nas razem w pierwszej rundzie, wiec nie było dramatu. Usiedliśmy tam gdzie było wolne i miejsce i zaczęliśmy. Co prawda czułem się świetnie, ale nie spodziewałem się tego jak będzie mnie suszyć co z pewnością odbiło się na mojej koncentracji. Na szczęście zachowałem trzeźwość umysłu(chociaż w dniu turnieju) i korzystając z moich niewątpliwych umiejętności strategicznych, szybko zająłem dogodne miejsce przy dyspenserze wody(czegoś się jednak nauczyłem od
Karakuri Strategist mdl 248 "Nishipachi").
Vs JeyJ (Blue-Eyes) 1:1
G1 - Pierwsza gra była dosyć stabilna. Nie było żadnych wielkich playi, ani cudów na kiju. Taka tam spokojna gra. Trochę zajęła, ale udało mi się jakoś przezwyciężyć potężne smoki.
G2 - Tutaj już było o wiele ciężej. O ile początek nie zapowiadał się źle to im dłużej ta gra trwała tym było gorzej. Karty, które dobierałem wołały o pomstę do nieba. Przy braku potów dobierałem
Black Whirlwind oraz
Effect Veiler, a dziki Blue-Eyesy kontynuowały natarcie. I tak oto zostałem zmieciony. GG.
Vs Agreel(Bujin) 0:2
G1 - Co tu dużo wpisać. Nienawidzę tego cholerstwa! Nie udało mi się zrobić żadnych wielkich playów co szybko doprowadziło do przejęcia kontroli nad polem przez przeciwnika i zabezpieczeniu go swoimi zabawkami.
G2 - Ta gra wołała o pomstę do nieba. O ile
Bujingi Crane mogłem przeboleć, sam w końcu rzucałem kalutami na lewo i prawo to ostatnia akcja mnie zniszczyła. Udało mi się wprowadzić 2 BW +
Ice Beast Zerofyne co dawało mi szansę no odzyskanie kontroli i ruszenie po wygraną. Dopilnowałem, żeby Crane nie mógł mi zagrozić boostując odpowiednio
Ice Beast Zerofyne i kiedy już ruszałem po zwycięstwo...
Honest. GG
Vs Yuri(Fire Fist - Dual Axis) 2:0
G1 - Pierwsza gra to była istna dekapitacja. Yuri nie miał nawet szans bronić się przede mną. On dobrał bardzo słabą rękę, a ja miałem od początku 2
Black Whirlwind. To nie mogło się inaczej skończyć.
G2 - Kiedy zobaczyłem co przeciwnik robi to już wiedziałem, że szykuje się wpierdol. Jednak chwilę pomyślałem i zdecydowałem się na to co Al-Kaida lubi najbardziej. Okazało się, że przeciwnik nie miał nic co mogłoby mnie powstrzymać i tak robiąc spore plusy na BRD udało mi się wyciągnąć grę. GG.
Vs Marksman(Prophecy) 2:0
G1 - Pierwsza gra była spokojna. Nie było co prawda fajerwerków, ale szła po mojej myśli. Jedyne co musiałem zrobić to przebić się przez sety i ruszyć po zwycięstwo.
G2 - Druga gra to było czyste szaleństwo. Cytując Akirę "Bo to jest jak w Warzywniaku... wchodzisz i bierzesz co chcesz." 2x
Icarus Attack, które dobrałem na ręce startowej, czyściły karty dla oppa i uniemożliwiały mu jakiekolwiek playe. Po pewnym czasie, gdy udało mi się ustawić grave i zebrać karty zaczęło się combo. W jednej turze na pole wkroczyła armia o łącznej sumie ataku przekraczającej 10k z
Stardust Dragon i
Ice Beast Zerofyne wyboostowanym na 3,8k atk ze swojego efektu. GG.
Ogólnie dzień i turniej był udany. O ile celowałem wyżej to 3 miejsce to jeszcze nie jest
Tragoedia. O ile później pewne osoby zepsuły nastrój swoim zachowaniem to cała reszta poszła super. No i to zdjęcie top 3! Epickie. Mam nadzieję, że się później pojawi.
Wnioski na następny turniej:
-Minimum 8 kart w side to muszą być karty na Bujina.
-Draw to zuo i trzeba je wyplenić.
-Jak pijesz na dzień przed turniejem to upewnij się, że masz ustawionych przynajmniej 5 budzików.
I tak do tej pory jestem przekonany, że moim najlepszym zagraniem przez cały turniej, było zajęcie miejsca przy dyspenserze wody.
Nie mogę się już doczekać kolejnego turnieju.